Celem jest zmiana konstytucji

Łukasz Żygadło – „Warszawska gazeta”, nr 4/554, 26.01 – 1.02.2018 r.

– Nie liczy się nasz interes ani nasze dobre samopoczucie. Nie chodzi o piastowanie wszystkich funkcji w Polsce, ale o uchwalenie nowej konstytucji – mówi poseł PiS prof. Krystyna Pawłowicz w rozmowie z Łukaszem Żygadło.

Łukasz Żygadło: Doszło do istotnych zmian w rządzie, wielu wyborców Prawa i Sprawiedliwości zastanawia się, jak to możliwe, że dymisji doczekał się minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Jak Pani ocenia rekonstrukcję?

Krystyna Pawłowicz: Jest mi trudno ocenić poszczególne osoby, ponieważ ich nie znam…

ŁŻ: Minister finansów, minister zdrowia?

KP: Nie wiem, jaką osobą jest Teresa Czerwińska, podobnie jak Jadwiga Emilewicz. To są koleżanki wicepremiera Gowina. Minister Kwieciński z kolei jest zaufanym premiera Morawieckiego. Nie znam tych ludzi, muszę poczekać na efekty ich pracy.

ŁŻ: Prezes Jarosław Kaczyński prosił o zaufanie.

KP: Oczywiście mam zaufanie do prezesa i akceptuję zmiany. Natomiast to nie zwalnia mnie jako posłanki z odpowiedzialności, jaką obdarzyli mnie wyborcy. Będę przyglądać się nowym ministrom, na razie nie mam podstaw, żeby mówić, że były to wybory trafne lub nie. Wyborcy PiS nie mają emocjonalnego związku z tymi osobami, postrzegają ich jako technokratów. Proszę zauważyć, że w odróżnieniu np. od ministra Macierewicza są to osoby, które nie przechodziły z PiS tych wszystkich problemów z czasów opozycji, nie walczyły w czasach PRL, nie mają emocjonalnego związku z nami.

ŁŻ: Warto również dodać, że nowi ministrowie nie pochodzą z wyborów, nie są posłami.

KP: Być może to podobny typ do byłej już minister cyfryzacji pani Anny Streżyńskiej, która w mediach mówi dziś, że jest menedżerem do wynajęcia i tak traktowała swoją rolę w ministerstwie. Być może nowi ministrowie też są takimi osobami, traktują swoje zadanie nie politycznie, lecz czysto zawodowo. Rozumiem również kierunek, który Prawo i Sprawiedliwość przyjęło, nominując takie osoby.

ŁŻ: Jaki kierunek?

KP: Chodzi o pozyskanie nowych wyborców. Jeśli chcemy zmienić konstytucję, musimy zyskać akceptację i głosy elektoratu centrowego. Ten elektorat akceptuje zupełnie inne osoby, wrażliwsze, bardziej nastawione biznesowo, których często brakuje w PiS. Jeśli mamy zaufanie do prezesa Kaczyńskiego, to musimy teraz czekać na owoce. Rozumiem tę strategię, bardzo bym chciała, aby udało się naszemu obozowi zmienić konstytucję.

ŁŻ: Jak Pani ocenia transfery do obozu Zjednoczonej Prawicy? Politycy z PO, PSU Nowoczesnej trafiają do partii Porozumienie.

KP: Wicepremier Jarosław Gowin ewidentnie buduje swoją pozycję przetargową. Uważa, że im więcej będzie miał w swoim obozie posłów, tym lepsze i więcej wynegocjuje dla swoich ludzi miejsc na listach wyborczych PiS. Myślę, że powinno się iść drogą zjednywana wyborców, walki o coraz szerszy elektorat, a nie przyjmowania na listy. Pan minister Gowin przyjmuje jak leci, wszystko, co spada z innych partii, i uważam, że buduje fałszywą siłę na prawicy. Choć może w tym szaleństwie jest metoda…

ŁŻ: Problem właśnie w tym, że wyborcy PiS już się zastanawiają, czy mają jeszcze „dobrą zmianę” czy spady z PO czy PSL…

KP: Rozumiem takie podejście. Sama zwracam na to uwagę, jednocześnie podkreślając, że trzeba mieć zaufanie do strategii prezesa Jarosława Kaczyńskiego, która polega nazbieraniu możliwie jak największej grupy posłów. Cel jest jeden – zmiana konstytucji. Proszę również pamiętać, że czym innym jest przyjęcie posłów do partii, co robi Jarosław Gowin, a czym innym do klubu parlamentarnego. PiS nikogo nie przyjmuje do swoich szeregów, jedynie do klubu parlamentarnego. Wyborcy obawiają się, że politycy z PO czy PSL będą na naszych listach, właśnie dlatego wicepremier Gowin buduje swoją frakcję. Ale jeśli nawet, to przecież wyborcy ostatecznie decydują i mogą po prostu nie głosować na tych ludzi. W czasie głosowania wystarczy wiedzieć, kto jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości, a kto Porozumienia. To w końcu na nas [wyborcach – przyp. red.] będzie spoczywać odpowiedzialność za Polskę, żeby nie wybierać ludzi, którzy zmieniają barwy tylko z powodów politycznych albo w imię własnych interesów.

ŁŻ: Czyli cel – zmiana konstytucji?

KP: Nie liczy się nasz interes ani nasze dobre samopoczucie. Nie chodzi o piastowanie wszystkich funkcji w Polsce, ale o uchwalenie nowej konstytucji. Myślę, że jest to jeszcze jeden, bardzo ważny cel prezesa Kaczyńskiego, któremu przyporządkowuje ostatnie zmiany.

Opracowanie: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych

Dodaj komentarz