Waldemar Łysiak, DoRzeczy, 21/273, 21-27.05.2018
Tego tygodnia, w piątek 25 maja, minie równo 200 lat od wielkiej interlożowej (gromadzącej polskich wolnomularzy wszystkich odłamów) fety masońskiej ku czci Tadeusza Kościuszki, którego zwłoki przywieziono właśnie ze szwajcarskiej Soluiy do kraju, by je złożyć na Wawelu. Pytanie: kto był inicjatorem i organizatorem tego ceremonialnego obrzędu? — wydaje się dziś mało ważne, lecz wbrew pozorom jest bardzo ważne. Organizatorką była „republikańska” (zwana też „jakobińską”) loża „Świątynia Izis” — najbardziej wówczas lewicowa wśród polskich lóż. Kilka lat wcześniej (1810-1811) chciała obalić cesarza Napoleona (dobroczyńcę Polaków, któiy A. D. 1805-1807 zdruzgotał militarnie naszych zaborców i przywrócił Polsce suwerenność), a dowodzenie konspiracją oraz powstaniem antynapoleońskim chciała powierzyć dwóm wypróbowanym ,,republikanom”‘, generałom Kościuszce i Dąbrowskiemu. Pierwszy nigdy nie lubił Bonapartego, bo swoim lewackim umysłem brał go za zbytniego konserwatystę i „tyram”, drugi natomiast przestał go lubić w 1807 roku, bo wbrew rojeniom ekswodza Legionów Włoskich cesarz nie jemu, tylko księciu Józefowi Poniatowskiemu, antylewakowi, powierzył dowództwo (ministerialne tudzież liniowe) wojsk Księstwa Warszawskiego.
Historycy polscy minionych dwóch stuleci zatykając nos omijali temat nadwiślańskiego spisku 1810-1811, gdyż babranie się jego szczegółami automatycznie plamiłoby pamięć i czcigodną spiżowość dwóch bohaterów narodowych, tego od insurekcyjnego nimbu („Patrz, Kościuszko, na nas z nieba!”) i tego od śpiewanego przez wszystkich hymnu {„Marsz, maisz, Dąbrowski!’’). Znawca ery napoleońskiej, Szymon Askenazy, i znawca ośmiornicy wolnomularskiej, Ludwik Hass, tej brzydkiej konspiracji poświęcili w swym dorobku po… trzy zdania (!), „enpassant”, na marginesie, nie rozwijając tematu. Obaj akcentowali masońskość i lęwackość spisku, zakulisową inspirację „Świątyni Izis”, jak również kierowniczą rolę pułkownika Feliksa hrabiego Potockiego: „Potocki, przyjęty 19 marca 1810 do loży «Izis», inspirował w Księstwie republikański spisek antynapoleońsld, ściśle powiązany z francuską antycesarską konspiracją lewicy wolnomularskiej i mający dokonać zamachu stanu. Na przywódcę ruchu przewidywano wolnomularza wysokich stopni, gen. J. H. Dąbrowskiego’’ (Hass, 1982);
„Spiskowcy ci, nie dorwawszy się do władzy 1807 i 1809, grzęznąc coraz głębiej w zawziętości na rząd własny i Napoleona, utrzymując styczność z wszystkimi malkontentami swojskimi i cudzoziemskimi—utworzyli między> sobą jakąś «Czynną Radę», gotującą jakieś powszechne powstanie na lato 1811. Miano do tego sprowadzić Kościuszkę jako naczelnika siły zbrojnej” (Askenazy, 1908).
Mózgiem spisku był minister spraw zagranicznych napoleońskiej Saksonii, Friedrich Christian hrabia Senfft von Pilsach, a miejscem zawiązania konspiracji Drezno (saksońska stolica), gdzie Potocki „stanął” wracając do kraju z frontu hiszpańskiego. Walczył na Półwyspie Pirenejskim jako dowódca pułku — Kazimierz Władysław Wójcicki : „To generał Henryk Dąbrowski mianował Feliksa Potockiego pułkownikiem 4-go pułku piechoty. Łączyła ich legionowa znajomość we Włoszech, następnie zaś przyjaźń” (1856). Była to przyjaźń wolnomularska — masońskie „braterstwo” (notabene Senfft również należał do masonów). Potocki dymisjonował się w Hiszpanii na własną prośbę, tłumacząc się odniesionymi ranami i „zbytnim przeciążeniem organizmu”, ale szeptano, że symulował chorobę i że ewakuował się do kraju głównie z powodu swej „republikańskiej” niechęci wobec tej kampanii cesarza. Znający go dobrze szef walczącego wówczas w Hiszpanii 9. pułku piechoty, książę Antoni Sułkowski, informował żonę listownie o odejściu Potockiego: „Jest niepocieszony, że znajduje się tutaj. Mówiąc między nami jest to człowiek zupełnie nierozumny”.
Do Senffta i Potockiego, którzy przez wiele dni deliberowali w Dreźnie spiskowo, dołączył jeden z najbardziej znanych wówczas lewaków polskich, Hugo Kołłątaj (według historyka Wacława Tokarza pośrednikiem był tu inny „republikanin”, Franciszek Paszkowski , adiutant władcy Księstwa Warszawskiego, Fiydeiyka Augusta, zagorzały wróg księcia Józefa Poniatowskiego). Kołłątaja, którego zwano „połskim Robespierrem”, trawiła złość, że napoleończycy odsunęli go na boczny tor polityki. Za wszelką cenę próbował wrócić na estradę politycznych zmagań, tedy drezdeńska propozycja była dlań gwiazdką z nieba, a determinacja Senffta i Potockiego (pisał do przyjaciół, że ci dwaj „są gotowi na wszystko”) zdawała mu się rodzajem dobrej wróżby. Grono spiskowców rosło w szybkim tempie, znaleźli się pośród nich m.in. generał Józef Niemojewski (były kościuszkowiec), pułkownicy Julian Sierawski i August Trzecieski (niegdyś podwładni Kościuszki, później Dąbrowskiego), Andrzej Horodyski (wysoki urzędnik administracyjny, członek „Świątyni Izis”), Alojzy Orchowski („czerwony” adwokat) i Kalasanty Szaniawski (jakobin z Powstania Kościuszkowskiego). Vulgo: ówczesna polska czołówka radykalnych lewaków (Senfft chwalił ich jako „esprits republicains ąu ‘on taxaitdejacobinisme” – duchy republikańskie posądzane o jakobinizm). Bezzwłocznie nawiązali kontakty ze spiskową antynapoleońską elitą Zachodu (głównie z tajnym praskim stowarzyszeniem Tugendbund i z francuską wolnomularską konspiracją oficerską Filadelfów), oraz z Petersburgiem. Kilkakrotne spotkania spiskowców z wysłannikami cara Aleksandra I miały miejsce w latach 1810-1811 (tymi wysłannikami byli Adam Jerzy książę Czartoryski, minister cara, i generał baron Johann Anstett, Alzatczyk żonaty z Polką, czołowy agent rosyjski grający dyplomatę-negocjatora).
Spiskowy plan przewidywał wybuch powstania w roku 1811, co carowi byłoby bardzo pomocne, Rosjanie bowiem szykowali na ten sam rok zmasowany atak ku Zachodowi (operacja „Wielikoje Dieło”), jednak że zbiory zbóż A.D. 1810 okazały się fatalne (susza) i rok 1811 też się pod tym względem źle zapowiadał—przełożono wybuch na rok 1812. Nic jednak z tego nie wyszło wskutek raptownej śmierci Feliksa Potockiego — „spiritus movens” spisku zmarł w Warszawie 27 lutego 1811 roku, mając ledwie 32 lata, i zamiast na fotelu ministerialnym nowego (popowstańczego) reżimu, wylądował na cmentarzu Powązkowskim wewnątrz rodzinnego grobowca. Oficjalnie przyczyną śmierci były hiszpańskie obrażenia wojenne (głównie psychiczne), lecz taką diagnozę należy raczej między bajki włożyć, o czym świadczy choćby fakt, że po tym zgonie przerażeni spiskowcy rozpierzchli się niby spłoszone stado ptaków i zaniechali konspirowania. Napoleoński wywiad, którego szefem był bezwzględny generał Savary, zaś asem Karol Schulmeister („cesarski agent nr 1”), nie patyczkował się ze spiskami, gasząc je metodą odcinania hydrze łbów (przykładowo: herszt wewnątrzarmijnej konspiracji filadelfijskiej, pułkownik Oudet, został zastrzelony razem ze swym sztabem w lipcu roku 1809, a przykrywką egzekucji była bitwa pod Wagram).
Dlaczego odkurzyłem tę historię? Żeby uzmysłowić Czytelnikom, iż rodzima lewica, która wciąż tańczy na polskiej arenie (Razem, SLD, Krytyka Polityczna „ e tutti avanti”), ma dwusetletnią tradycję knowań gwoli korodowania i mącenia rzeczywistości politycznej nad Wisłą.
Opracowanie: Samuel Baranowski