prof. Krystyna Pawłowicz, w rozmowie z Łukaszem Żygadło, 24/574, 15-21.06.2018
Co dalej z repolonizacją mediów? Premier Mateusz Morawiecki powiedział bardzo ważne słowa, w których zwrócił uwagę na brak równowagi medialnej w Polsce, dlatego rząd musi spowolnić z pewnymi reformami, nie może otwierać kolejnych frontów. W takim razie co z tym fantem zrobić?
Sprawa jest prosta. Premier kilka razy wyjaśniał ten temat. Rząd, czy szerzej partia Prawo i Sprawiedliwość, nie może otwierać zbyt wielu frontów, ponieważ media mogą nas zniszczyć Najczęściej jest tak, że rząd, podejmując ważne dla Polski sprawy, narusza interesy, zwłaszcza interesy niemieckie. Gdyby teraz, przy tych kłopotach, które mamy, otworzyli temat repolonizacji, to moglibyśmy tego nie udźwignąć.
O jakich kłopotach Pani mówi?
Wciąż otwarta jest sprawa ustawy o IPN, wciąż trwa dialog z Komisją Europejską dotyczący reformy sądownictwa. To naprawdę ważne i trudne kwestie, które trzeba zakończyć. Ruszając temat repolonizacji, narazilibyśmy się na porażkę w kolejnych wyborach.
Czyli temat repolonizacji można uważać za zamknięty?
W mojej ocenie nie. Repolonizacja mediów jest jedną z ważniejszych obietnic wyborczych, która z pewnością zostanie zrealizowana. Ale nie teraz, bo możemy sobie wyobrazić, jak to może się skończyć przy wściekłości całego establishmentu. Wspomniałam już o problemach, ale ważny jest również program społeczny, który realizujemy. Program adresowany bezpośrednio do Polaków, którzy tej pomocy potrzebują, zwłaszcza osoby starsze czy niepełnosprawne, o których rządzący nie zapomną, mogę to zagwarantować. Repolonizacja się odbędzie, jeżeli nie zdążymy w tej kadencji, to z pewnością zdążymy w kolejnej, jeśli Polacy znów nam zaufają.
Jakie były wstępne zamysły repolonizacji?
Chodzi o doprowadzenie przynajmniej do takiej sytuacji, jaką mają Niemcy, gdzie kilka tytułów jest zagranicznych, ale większość mediów reprezentowanych jest przez kapitał niemiecki. Jest to regulowane prawnie. Podobnie jest we Francji. W krajach Zachodu nikt nie toleruje posiadania na rynku V medialnej kolumny, w Polsce możemy mówić o kolumnie niemieckiej.
Uściślijmy. Repolonizacja będziecie nie teraz?
Będzie, bowiem praktycznie codziennie na własnej skórze odczuwamy, z jak wielkim problemem mamy do czynienia. Gdyby nie kłamliwe media, dziś bylibyśmy dalej z reformowaniem państwa polskiego. Kłamliwe media nakładają nam blokadę, która często uniemożliwia rządzenie. Repolonizacja jest potężną walką, do której wszystkie siły muszą być wolne.
Wiem, że politykowi nie powinno się zadawać takiego pytania, ale zrobię wyjątek i Pani Profesor zadam. Jakie w Pani ocenie są najbardziej nieobiektywne media w Polsce?
Właściwie media z kapitałem niemieckim czy łączone. Ale mogę wymienić: TVN, Onet, gazeta „Fakt” telewizja „Polsat” z panią Gozdyrą na czele, z portali internetowych mogę wskazać serwis NaTemat. pl. Natomiast są jeszcze media, o których można mówić tylko jako o ścieku, takie jak np. telewizja Superstacja. Ale powiem panu, że obiektywizm to jedno. Inny problem to reprezentowanie pewnych interesów. Media powinny reprezentować interesy państwa. Tak jak niemieckie media alarmują w Niemczech, że Centralny Port Komunikacyjny uderzy w ich niemiecki interes-tak w Polsce wiele mediów alarmuje… dokładnie tak samo! Czyli czyje interesy są tu reprezentowane? Żaden obcy kapitał nie realizuje interesów danego państwa.
Chciałbym przypomnieć Czytelnikom nasz pierwszy wywiad. Miałem okazję z Panią rozmawiać o wywiadzie, którego udzieliła Pani TVN. Dotyczył on słynnego Marszu Szmat, którzy przeszedł przez Warszawę. Wówczas stała się Pani ofiarą bezwzględnej manipulacji, a dodatkowo była zarzucana pytaniami ze studia, praktycznie nic nie słysząc…
Słabo słysząc. Coś tam słyszałam, ale jednocześnie ten wywiad został wykorzystany do dalszych manipulacji. Osoby, które na żywo oglądały wywiad, widziały, co robię i jak odpowiadam. Gdy zostałam zapytana o sam marsz, po prostu przeczytałam z ulotki reklamującej go kilka cytatów. To były wulgaryzmy i obsceniczne słowa. Stacja TVN pocięła to umiejętnie i puszczała czytane słowa jako moje. Odcięto cały początek tej wypowiedzi i włożono w moje usta coś, czego nie powiedziałam. To było piętrowe kłamstwo. Pamiętam to dokładnie, bo było to po moim wystąpieniu w Sejmie, gdzie z bożą pomocą, mimo bycia w opozycji, udało się PiS zablokować ustawy o wnioskach partnerskich, składanych przez PO, Palikota i SLD.
Ale sprawa ma swoje plusy, bo mogliśmy się poznać, zacząć rozmawiać, potem wydać książkę.
Oczywiście! To jest plus. Drugim jest sława, jaka mnie spotkała po tym wywiadzie, co w polityce się przydaje, oraz doświadczenie, z kim rozmawiać, a na kogo uważać.
Książka była o prawie i Unii Europejskiej w kontekście stosowania tego prawa w Polsce, dlatego jeszcze o to prawo, które kolejny raz chcą nam wpychać, zapytam. Co z dyrektywą dotyczącą związków partnerskich, która powinna być obowiązująca w każdym państwie należącym do Wspólnoty?
Nic nie może nam UE narzucić. Będę o tym przypominać, bo lewacy po prostu kłamią. Należy się zaznajomić z protokołem brytyjskim w zakresie stosowania Karty praw podstawowych. Jest deklaracja 61 Rzeczypospolitej Polskiej, umieszczona w traktacie z inicjatywy śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, która wyraźnie mówi, że nie mogą być stosowane w Polsce wyroki na podstawie Karty praw podstawowych. Nie mogą być stosowane wyroki sprzeczne z polskim prawem i konstytucją. Kiedy za rządów Tuska chciano uchwalić związki partnerskie, oczywiście ze złamaniem prawa, przeszkodą był protokół brytyjski. Tusk chciał wówczas Polskę podstępnie wycofać z tego protokołu.
To było możliwe?
Absolutnie niemożliwe. Każde ruszenie traktatów unijnych oznaczałoby wszczęcie procedury zmiany, łącznie z ponownymi referendami w państwach członkowskich.
Czyli żadne prawo, dyrektywy nie są ważniejsze w tym temacie od polskiego prawa?
Nie. Tym bardziej, że mamy art. 8 w konstytucji, który wyraźnie określa najwyższe prawo, jakim jest Konstytucja RP. Nie może być nic wyższego. Sama Karta praw podstawowych, co warto wiedzieć, jest lewacką odpowiedzią na oczekiwania dzisiejszej Europy. Jednak ona nie może być bezpośrednio wtłaczana do Polski.
Opracowanie: Samuel Baranowski