Zawsze należy mówić prawdę zarówno o zmarłym, jak i żyjącej osobie

O. Ludwik Wiśniewski wybrał fatalny czas i miejsce na wygłoszenie swojego przemówienia – mówi ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski w rozmowie z Łukaszem Żygadło.

Chciałbym na początku naszej rozmowy wrócić do wydarzeń z Gdańska. Jakie są odczucia księdza na temat wielkiej tragedii, która wydarzyła się kilka tygodni temu?

Wydarzyła się wielka tragedia. Zabicie człowieka, prezydenta miasta, w sposób tak spektakularny jest szokiem. Myślę, że to bardzo się odbije na polskiej dyskusji, na wielu działaniach polityków. Natomiast nie zgadzam się z tym, że to był mord polityczny. Ataki szaleńców zdarzają się często. Niestety zwłaszcza w krajach, gdzie media mają ogromny wpływ, bo takie osoby chcą zaistnieć, zwrócić na siebie uwagę. Później ludzie tacy jak niechlubnej pamięci Ali Agca, który był zamachowcem chcącym zgładzić papieża Jana Pawła II, opowiadają niestworzone rzeczy, zmieniają 150 razy swoje zeznania. Z jednej strony wprowadzają w błąd, z drugiej świadomie dają upust swoim fobiom. W przypadku zabójstwa w Gdańsku mamy podobnie. Człowiek, który zabił prezydenta, zachowuje się jak niezrównoważony psychicznie. Chociaż Ali Agca to był zamachowiec wynajęty najprawdopodobniej przez KBG. Zresztą do dziś sprawa zamachu na papieża nie została do końca wyjaśniona.

Jak powinni postępować teraz dotychczasowi krytycy Pawła Adamowicza? Pytam, bo wyraźnie widać, jak zwolennicy zmarłego prezydenta robią z niego świeckiego świętego, pisząc o niszczeniu jego legendy. Jak postępować zgodnie z sumieniem i w zgodzie ‘ z Panem Bogiem?

Odpowiedź jest prosta, a zarazem bardzo skomplikowana. Prosta, ponieważ trzeba mówić prawdę zarówno o zmarłym, jak i o żyjącej osobie, zwłaszcza jeżeli jest to osoba publiczna. Na pewno pan Paweł Adamowicz z racji pełnionej funkcji był osobą publiczną. Mamy prawo oceniać jego działania, zwłaszcza że co cztery lata, gdy kandydował na prezydenta, był z założenia osobą, którą się oceniało. Czy działał dobrze, czy źle. Zabójstwo jest rzeczą straszną, natomiast to nie zamyka pola do dyskusji na temat działań śp. prezydenta, gdzie można spokojnie wykładać swoje racje. Na dobrą sprawę cała dziedzina nauki jaką jest historia polega na pisaniu o zmarłych. Mówimy o zmarłym królu Polski, ale też o polityku, który odszedł w ostatnim czasie. Tu nie możemy powiedzieć, że śmierć czy zabójstwo zamykają pole do dyskusji. Podkreślam: trzeba mówić prawdę, uczciwie oceniać jego postępowanie, oceniać plusy i minusy. Nie ma żadnego powodu do zamykania komuś ust.

To jak ocenić działania zwolenników budowania legendy Pawła Adamowicza?

Negatywnie oceniam działania tych, którzy z jednej strony chcą ze zmarłego zrobić „świeckiego męczennika” a z drugiej strony chcą zamknąć dyskusję na temat samego mordu, czy na temat działań pana prezydenta. To jest działanie wynikające często z hipokryzji, a nie z chęci odkrycia prawdy.

Dominikanin o. Ludwik Wiśniewski podczas pogrzebu powiedział mocne słowa dotyczące konieczności egzekwowania uczciwości w życiu publicznym. W ocenie księdza to były słowa kontrowersyjne nakierowane na jedną grupę czy może adresowane do wszystkich?

Przede wszystkim o. Ludwik Wiśniewski wybrał fatalny czas i miejsce na wygłoszenie swojego przemówienia. W czasie liturgii pogrzebowej przypominamy o przebaczeniu i życiu wiecznym – takie są główne przesłania pogrzebu

Wiśniewskiego była absolutnie nie na miejscu. Natomiast gdyby takie słowa padły podczas panelu dyskusyjnego, gdzie inni ludzie mogliby polemizować, to mielibyśmy inną sytuację. O. Wiśniewski jednak ex cathedra z ambony wyrzuca całą serię zdań, nie dając żadnego pola do odpowiedzi. Pytanie też do kogo były skierowane te słowa. Bo jeśli miałbym prowadzić dyskusję, to pod wieloma słowami o. Wiśniewskiego bym się podpisał, zaznaczając, że o. Wiśniewski powinien „naprawę” zacząć od siebie.

Dlaczego?

Doskonale pamiętam 2006 r., gdy wybuchł kryzys w kościele polskim związany z ujawnianiem kolejnych akt IPN, kiedy to właśnie ten duchowny na łamach laickiej „Gazety Wyborczej” która była zaciętym wrogiem lustracji, czyli prawdy, atakował w bardzo apodyktyczny i krzywdzący sposób różne osoby. Wypowiadał słowa, które do tego stopnia mnie zbulwersowały, że napisałem w tej sprawie list do ówczesnego prowincjała dominikanów, w którym stwierdziłem, że po prostu o. Wiśniewski mówi nieprawdę. Nigdy nie przeprosił za słowa oraz oskarżenie osób, których nazwał „mścicielami” i oskarżył o posługiwanie się fałszywymi opiniami. Również za skandaliczne uważam jego wypowiedzi na łamach „Tygodnika Powszechnego” który jest pismem pseudokatolickim, gdzie wygłaszał liczne kontrowersyjne opinie, które tytułował „Oskarżam” Rola prokuratora, który oskarża różne środowiska, jest nie na miejscu. Przypomnę, że pięć lat temu zakon dominikanów wydał oświadczenie, w którym nie zgadza się z tego typu wypowiedziami.

Po pogrzebie również słyszeliśmy wiele komentarzy o. Wiśniewskiego, który komentował zachowanie poszczególnych polityków.

Moim zdaniem stało się źle. Komentowanie dla TVN, stacji również laickiej, gdzie przedstawia się jako jedyny sprawiedliwy, było fatalne. O. Wiśniewski stawia się jako jedyny sprawiedliwy, zapominając o własnych błędach.

Skrytykował ksiądz pochówek śp. Pawła Adamowicza w bazylice Mariackiej. Dlaczego?

Istnieją przepisy Prawa Kościelnego, które mówią wyraźnie, że w kościołach zwłaszcza takich jak Bazylika Mariacka (bazylika to nie potoczna nazwa, to kościół wyróżniony przez papieża). Przepisy mówią, że w kościołach, a zwłaszcza katedrach i bazylikach, mają być pochowane osoby duchowne, jak ksiądz czy biskup pełniący posługę w tym miejscu. Nie osoby świecie. Tutaj muszę zwrócić do sprawy sprzed 9 lat i pochówku śp. Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, gdzie uważałem i uważam nadal, że miejscem pochówku prezydenta RP nie powinien być Wawel, ale Warszawa.

Dlaczego?

Są dwa powody. Po pierwsze wspomniane przepisy Prawa Kościelnego, po drugie, prezydenci RP z okresu międzywojennego byli pochowani w Warszawie – stolicy Polski. Jestem jednoznaczny co do pochówku Lecha Kaczyńskiego, podobnie jak prezydenta Adamowicza. Uważam również, że decyzja została podjęta na fali emocji, a później się okaże, że będzie tak wiele spraw kontrowersyjnych, że to może być zgorszenie dla wiernych, którzy mogą zapytać, dlaczego polityk, który dla części osób był kontrowersyjny, został pochowany w kościele? Jednak jeszcze bardziej zbulwersowała mnie sytuacja, gdzie arcybiskup Głodź oddał bazylikę w ręce świeckie – władz Gdańska – które kierując się małostkowością, nie chciały, żeby prezydent RP siedział na honorowym miejscu, co jest naruszeniem dobrych obyczajów. Za to odpowiada abp Głodź, który jest gospodarzem, nie może scedować odpowiedzialności za liturgie na władze świeckie. Krytycznie także oceniam modlitwy muzułmańskie i judaistyczne podczas Mszy św. pogrzebowej. To jest naruszenie Prawa Kanonicznego. Dziwię się, że uczestniczący we Mszy św. Biskupi, w tym abp Stanisław Gądeckl, przewodniczący episkopatu, nie zareagowali na to. Czym innym jest modlić się nad trumną po Mszy świętej. Moi zdaniem zostały tu przekroczóne pewne granice. Metropolita gdański popełnił wiele błędów i będą na ten temat toczone różne dyskusje. Paradoks polega również na tym, że środowisko, które reprezentował śp. Paweł Adamowicz, było przeciwko ingerencji kościoła w sprawy święcie, a tu nagle na jego pogrzebie jest ingerencja władzy świeckiej w sprawy kościelny. Niepojęte.

Opracował: Wiesław Norman – Solidarność RI, kombatant antykomunistyczny opozycji (nr leg. 264 z roku 2015), założyciel Wolni i Solidarni Kornela Morawieckiego Region Częstochowski, Śląski i Małopolski.