WYSOKI TRYBUNALE

JOLANTA TARNOWSKA-JURKIEWICZ

– Tak Wysoki Trybunale, rozumiem co mówili do mnie Oskarżyciele. Powinnam się wstydzić za całe zło które się rozlało w świecie moich wartości.
– Za grzech Holocaustu, który wydarzył się na polskiej ziemi i dotknął polskich obywateli żydowskiego pochodzenia. Tak, to straszne, że pozwolono Niemcom wywołać wojnę, wejść do Polski bez wydania wiz i sprawdzania paszportów na granicy.
– Tak, powinnam się wstydzić za księży. W ogóle powinnam się wstydzić, ale za księży pedofilów powinnam wystąpić z Kościoła. Nie występuję…..
– Powinnam się wstydzić, że trwam dalej z uporem maniaka przy swoich kostycznych zasadach i nie podążam za wizją nowoczesnego sprawiedliwego świata. Powinnam się wstydzić, ale nie rozumiem problemów trzeciej płci, gorzej – w ogóle nie rozumiem czym ona jest.
– Tak Wysoki Trybunale, powinnam się wstydzić za brak zrozumienia czym jest post-sztuka, ale dlaczego Wysoki Trybunale kicz, skandal i aktywność buntu przeciw komuś mam uznać za sztukę ? Przepraszam….zabrałam głos nie pytana. Tak rozumiem, nie dorastam…..
– Tak rozumiem Wysoki Trybunale . Kiedy przyswoję, zaakceptuję i zawstydzę publicznie wyznając winy, będę mogła odejść. Do tego czasu muszę żyć z piętnem WINNA.
*
– Czy mam coś na swoją obronę?
– Nie, nie mam Wysoki Trybunale, ale moją mową końcową będzie kilka pytań. Czy ONI poczuwają się aby mnie przeprosić ? Za co ?
Za dzieciństwo, dorastanie, młodość. Za zawłaszczone życie, za czas który minął i którego nikt mi nie wróci. Za wszystkie konsekwencje, które były następstwem tego zawłaszczenia i funkcjonowania na terenie własnego, obcego państwa. To proste, zostałam zepchnięta do roli pariasa o zaburzonej mentalności, ulegającego iluzji, że szklany paciorek jest dobrą zapłatą. Kiedy ONI mieli wszystkie możliwości i dobrze się ulokowali na zawłaszczonym życiu drugiego człowieka – ja i mnie podobni nie mieli wiele lub nic nie mieli….
Pamiętam Wysoka Izbo moją tęsknotę z dzieciństwa do smaku czekolady, ptasiego mleczka, pomarańczy, bananów. Innych owoców egzotycznych nie znałam. Głupio mi, ale tak było. Skąd miałam je znać? Tak wiem, bywały święta, kiedy te delicje dostawałam, ale ich smak musiał starczyć na długo. Nie oczekiwałam ani nie rozumiałam, że aspiracje powinnam mieć większe… no cóż kiedy jako nastolatka myślałam o tym kim chcę być lub co robić kiedy dorosnę, w pierwszej kolejności chciałam stąd uciec. Gdzie? Tam gdzie nie brakowało pomarańczy i bananów. Dla mnie Wielki Świat i marzenia o nim, determinowały marzenia o słodyczach. Ta tęsknota była wżarta w moją psychikę organicznie, wypełniała ją jak moje drugie JA, wprost proporcjonalne do pustego tych smaków żołądka.

Wiele lat później, kiedy obiekty moich tęsknot dalej nie były dostępne, a ja zostałam matką, mój kilkumiesięczny synek dostał banany od znajomej która mieszkała TAM, w tym wielkim i niedostępnym świecie. W prezencie przywiozła dwa banany i pustą butelkę po szamponie Palmolive. Banany nie smakowały dziecku i ja….ja je po prostu zjadłam, uczciwie to nawet zżarłam od razu nie czekając aż dziecko zmieni zdanie. Do dziś mam wyrzuty sumienia, to trauma zjeść dziecku owoce… Jestem winna. Druga rzecz, to taki mały zgrzyt, refleksja jak niewiele trzeba było, aby zrobić nam prezent…. Dwa banany i pusta butelka po „zagranicznym” szamponie. „Ładnie pachnie, wlejesz sobie inny i będzie jak oryginał”….. Zostałam upodlona Wysoki Trybunale i sama stałam się podła.
Chyba i tak miałam więcej szczęścia bo ONI zabrali mi tylko pomarańcze, moim rodzicom i dziadkom dużo więcej. Majątki, marzenia, a nawet życie.
Dziś ONI tyle mówią o równości, paradne…..

– Co mogę dodać? Mogę dodać, że kiedy w końcu po wielu latach – ale jeszcze jako obywatel zza żelaznej kurtyny pierwszy raz wyjechałam do Wielkiego Świata, omal nie umarłam z zachwytu i wrażenia. Tyle kolorów, kanałów telewizyjnych, zgłupiałam. Najgorzej, że wszystkie moje kompleksy też chciały ze mną wyjechać na wycieczkę i zobaczyć jak tam jest w tym wielkim świecie….. No właśnie te kompleksy zaczęły wyć kiedy zamknęłam się na stacji benzynowej w toalecie i nie umiałam otworzyć drzwi. Przepraszam, u nas jeszcze były haczyki, głupio tak … ale czy to moja wina, że ONI zawłaszczyli mi życie? Nie miałam możliwości poznawczych, nie mogłam wyjechać, nic zobaczyć, niczego się nauczyć. W tej toalecie nawet nie potrafiłam użyć dozownika na mydło w płynie, ba, nawet nie wiedziałam, że coś takiego jak mydło w płynie istnieje. Boże…..

– Nie skarżę się Wysoki Trybunale, ale jedyne co miałam, to dumę. Dumę z historii o polskiej Ziemi i trochę pamiątek z przeszłości. Osobistych też, ale nie tylko, bardziej to było wewnątrz mnie. Dlatego tak mnie boli, że dziś ONI chcą mi to zabrać. Wczoraj jeden z nich, architekt, powiedział w jakiejś audycji radiowej że powinnam się wstydzić za Wawel. Według niego jest brzydki i taki niespójny architektonicznie….Moja wina, Wysoki Trybunale, nie potrafię się wstydzić za brzydotę Wawelu. W latach mojego zawłaszczonego życia był jedną z niewielu rzeczy, które dawały świadectwo, że byliśmy wielcy i silni, że mieliśmy historię, że nie prawdą jest jakoby bez pomocy obcych nic nie potrafiliśmy i nic nie znaczymy. Nie potrafię się wstydzić, przepraszam….

– Tak, pamiętam. Pamiętam swój pierwszy samochód, starego małego fiata, którego zapalało się na szczotkę, bo jakaś linka była urwana i nie można jej było dostać. To wtedy po raz pierwszy poczułam się lepsza od bliźniego, wstyd mi bardzo, ale spełniło się jedno z moich wielkich marzeń, poczułam się tak bardzo bogata i taka ważna….. Czy ONI poczuwają się do winy za stworzenie ze mnie potwornego człowieka homo sovieticus pełnego kompleksów i małości? Jak wiadomo z kompleksami trudno jest walczyć Wysoka Izbo… Mam pełno kompleksów z okresu zawłaszczonego życia. Właściwie to nie wiem, czy tylko z tamtego okresu, one idą ze mną już tyle lat…. chyba stały się moją naturą, okaleczoną z godności naturą…..

Dam przykład, ta natura kazała mi trzymać pachnące zielonym jabłuszkiem mydło w takim kolorowym pudełeczku. Po co ? Bo ono nie było do używania. Mogłam na nie tylko patrzeć i wąchać. Nienawidzę dziś zapachu zielonego jabłuszka. Przypomina mi moją słabość i upodlenie człowieka łasego na szklane paciorki. To zapach neokolonialnego głupka, za którego ONI mnie uważali i właściwie prawie udało im się zrobić ze mnie takiego NIKT..
– Wysoki Trybunale, nie mam nic na swoją obronę, mam tylko ogromny żal. Za to, że dziś winni wszystkiego zła w moim świecie ONI, prawią morały, roszczą sobie prawo do bycia mentorem i właścicielem moich wartości. ONI robią to wszystkim pozostałym o zawłaszczonych życiorysach i przetrąconych kręgosłupach – tak, jest nas więcej dlatego mówię w liczbie mnogiej – że powinniśmy się wstydzić za winy niepopełnione: za Holocaust, Żołnierzy Wyklętych, miłość do Ojczyzny, Wawel, Kościoły, wartości, które mamy i których nie chcemy zamienić.

– Wysoki Trybunale, nigdy więcej nie zamienię swoich wartości na szklane paciorki, NIGDY. Nie mam nic więcej do powiedzenia na swoją obronę. Zdania nie zmieniam, nie czuję wstydu, nie czuję się winna. To ONI powinni mnie przeprosić,

– Dlaczego? Wysoki Trybunale , ci mówiący o praworządności OSKARŻYCIELE, to ci sami ludzie, o których cały czas mówię. To są ONI.

Autor: Jerzy Duda-Gracz