Rzeczypospolita na dzikich polach geopolityki

Jacek Komuda, DoRzeczy, nr 30, 22-28.07.2019 r.

Czy koniec XVII stulecia oznaczał zaprzepaszczenie szans na utrzymanie oraz odbudowę imperium Batorego i Zygmunta III? Rzeczpospolita na geopolitycznej mapie Europy XVII w. Czy w ówczesnym systemie sojuszy i przewagi sąsiadów wykorzystano wszystkie możliwości rozwoju i budowania naszej siły? Jakie w ówczesnym układzie politycznym były i mogły być kierunki prowadzenia geopolityki Polski?

KLEJNOTY KORONY I LITWY

Ustalmy najpierw, gdzie znajdowały się ziemie o kluczowym znaczeniu. Takie – mówiąc dzisiejszym językiem – rdzenie, a staropolszczyzną – klejnoty Korony i Litwy, czyli prowincje będące najważniejszym źródłem bogactwa i siły Rzeczypospolitej, jej rodowe srebra, bez których stawała się żałosnym, okaleczonym przez wrogów kikutem. Posłużmy się źródłami ekonomicznymi – rejestrami podatków – i wykorzystajmy prace Anny Filipczak-Kocur „Skarb koronny za Zygmunta III” i Romana Rybarskiego „Skarb i pieniądz za Jana Kazimierza, Michała Koiybuta…”

W dawnej Polsce bowiem wpływy z dwóch podatków świadczyły o zamożności prowincji: łanowego – płaconego przez szlachtę, chłopów, duchownych, uzależnionego od posiadanego gruntu. Jego wysokość pokazuje zamożność danej ziemi – im więcej odprowadzała do skarbu, tym więcej było tam folwarków, zagród, łanów, a więc zagospodarowanych obszarów. A także podymnego – podatku od nieruchomości, domów, dworów, kuźni, młynów itd., mówiącego wiele o uprzemysłowieniu badanego terytorium.

Spróbujmy porównać ze sobą regiony RP, korzystając np. z wpływów podatkowych z 1629 r. Rezultaty są ciekawe: najbogatsze ziemie to rejony współczesnej Polski! Województwo krakowskie płaciło 23 tys. łanowego i 36 tys. podymnego, poznańskie i kaliskie (dzisiejsza Wielkopolska) – 29 tys. łanowego i 39 tys. podymnego. Sandomierskie odpowiednio 26 i 28. W tym samym czasie lwowskie, zawierające prawie całe dzisiejsze Podkarpacie, ziemię lwowską, halicką, i chełmską – dawało tylko 7,7 tys. łanowego i 21 tys. podymnego.

Im dalej na wschód, tym województwa są biedniejsze. Wołyńskie, większe dwukrotnie od sandomierskiego, płaci 15 tys. łanowego i aż 54 tys. podymnego. Podolskie: 5 i 16 tys., a bracławskie jeszcze mniej. Ciekawe, że w 1629 r. najwięcej podatków zapłaciło… Mazowsze w dzisiejszych granicach geograficznych. Województwo mazowieckie razem z płockim i rawskim dało do skarbu ponad 40 tys. łanowego i 52 tys. podymnego; więcej niż wołyńskie, podolskie, a nawet Wielkopolska; pamiętajmy, że w XVII w. Warszawa nie zawyżała, tak jak dziś, statystyk!

Porównanie wydatków Korony na przygotowanie wojny ze Szwecją w 1635 r. wygląda podobnie. Najwięcej wprawdzie zapłaciło województwo ruskie, po nim kijowskie z czernihowskim, jednak następne są: poznańskie, krakowskie, sandomierskie. Wpływy z geograficznego Mazowsza – liczonego z rawskim i płockim – przewyższają te z kijowskiego -167 tys. zł, podczas gdy Kijowszczyzna dała 164 tys. Pamiętajmy jednak, że była większa niż Wielkopolska, Kujawy i Mazowsze razem wzięte!

Wschodnich województw Rzeczypospolitej nie można nie doceniać – w latach spokoju rozwijały się szybko. Jednak co chwila spadały na nie wojny, tatarskie najazdy i kozackie powstania, powodując zniszczenia i spadek zamożności. Jak podaje Roman Rybarski, na początku XVII w. ich udział w wydatkach wynosił nawet do 41 proc., podczas gdy w drugiej połowie stulecia, po zagarnięciu części tych terenów przez Moskwę i Turków, spadł do 23 proc. Jak było na Litwie? Pobory podymnego i pogłównego pokazują, że najbogatsze były gęsto zaludniona Żmudź, okolice Nowogródka, Brześcia Litewskiego i Grodna.

Wspomniane prowincje stanowiły w XVII w. rdzeń Rzeczypospolitej, nie- zniszczony, gęsto zaludniony i cieszący się spokojem. W Wielkopolsce i Małopolsce nie prowadzono dużych działań wojennych od czasu wojny domowej Grzymalitów z Nałęczami w 1385 r. aż do potopu szwedzkiego w 1655 r.! Spustoszenie „klejnotów” – na Litwie w czasie wojny polsko-moskiewskiej w 1655 r., a na pozostałym obszarze w okresie potopu – oznaczało cios w całą Rzeczpospolitą.

KLUCZE DO KRÓLESTWA

Na geopolitycznej mapie były też punkty o znaczeniu strategicznym. Ich strata oznaczała ograniczenie polityki dyplomatycznej i militarnej na różnych obszarach. Nazwijmy je kluczami do Korony i Litwy. Idąc od zachodu, najważniejszym były Prusy Królewskie i Gdańsk – gdzie przechodził eksport zboża, drewna i innych surowców. Wszystkie „klejnoty” Korony położone były nad Wisłą i związane ze wspomnianym obszarem szlakami handlowymi. Pod koniec XV w. wywożono przez Gdańsk 10 tys. łasztów rocznie (łaszt – miara objętości towarów sypkich, wynosząca między 3 a 4 tys. litrów), a na początku XVII – już ponad 200 tys.

Gustaw Adolf, król Szwecji, wiedział, że zajmując Inflanty w 1621 r. i atakując Prusy Królewskie pięć lat później, chwyta Rzeczpospolitą za gardło. Przejęcie przez wroga tej prowincji stwarzało zagrożenie dla „klejnotów” Korony. Co więcej: ponieważ droga wiślana do spławiania zboża, drewna i innych towarów była niemożliwa do ominięcia, pojawiało się niebezpieczeństwo podwójne – że agresor będzie bogacił się na handlu kosztem Rzeczypospolitej – tak jak Szwecja po rozejmie w Starym Targu, przyznającym jej prawo pobierania cła w Prusach. Kolejnym zagrożeniem dla Gdańska zaczęło stawać się uniezależnienie się Prusów Książęcych po 1657 r.

Kluczem była Ryga, dająca kontrolę nad Dźwiną – rzeką odcinającą Inflanty od Korony i Litwy. Zdobyta w wyniku paktu wileńskiego w 1561 r., została utracona w 1621 r. na rzecz Szwecji i nigdy nieodzyskana; jednak nie oznaczało to jeszcze upadku Rzeczypospolitej.

I wreszcie Smoleńsk, klucz do całej polityki wschodniej. Miasto położone we „wrotach smoleńskich”, gdzie ramiona Dniepru i Dźwiny tworzą charakterystyczny przesmyk. Ten, kto miał Smoleńsk w ręku, zyskiwał kontrolę nad drogą do Moskwy, odpychał i zatrzymywał jej siły na granicach. Spoglądając zaś od strony państwa carów – otwierał drogę na przestrzenie Litwy (dzisiejszej Białorusi) i dalej – Polski. Litwa straciła Smoleńsk w 1514 r., odzyskała jako Rzeczpospolita w 1611 r.

Kolejnym kluczem była Ukraina – zapewniająca kontrolę nad szlakami biegnącymi na wybrzeża Morza Czarnego, odsuwająca na wschód granicę z Moskwą i przyjmująca większość ataków Tatarów. Ziemia obiecana dla szlachty, Żydów i śmiałych ludzi, niestety o ograniczonych szlakach handlowych. Naturalna droga spławu towarów – Dniepr – była zablokowana – najpierw przez porohy w dolnym biegu, a potem Turków – obsadzających Tawań i Oczaków u ujścia rzeki – i Tatarów. Podobnie miała się rzecz z Dniestrem – przegradzanym licznymi skałami, kończącym się w pobliżu Akermanu pozostającego pod kontrolą chanatu krymskiego.

Ukraina nie była kluczowym teatrem operacyjnym dla wojen z Moskwą, gdyż w XVII w. błota poleskie dzieliły wschodnie ziemie państwa na dwa teatry – białoruski i ukraiński. Główne ataki Moskwy szły przez „wrota smoleńskie” na ten ostatni – jak uderzenie na Smoleńsk w 1632 r., późniejsze w 1654 r. i wielką wyprawę w 1660 r. Szlak południowy, przez Ukrainę, był o wiele dłuższy i niebezpieczny. Jedynie Dymitrowi Samozwańcowi udało się tędy przejść, miał on jednak poparcie mieszkańców Wielkiego Księstwa. Klęskę poniósł tu Jan Kazimierz w wyprawie z lat 1663-1664, kiedy szukał sposobu na ominięcie Smoleńska. I wreszcie Kamieniec Podolski strzegący szlaków handlowych na południe – do Mołdawii, Wołoszczyzny i Turcji. Arcyważna twierdza zapewniająca panowanie nad dorzeczem Dniestru i blokująca drogę w głąb Rzeczypospolitej.

KIERUNKI GEOPOLITYKI

Kontrolując ogromne obszary Niziny Wschodnioeuropejskiej, Rzeczpospolita mogła prowadzić politykę na trzech wielkich teatrach operacyjnych i kilku małych, jak Rzesza, Węgry i Śląsk, jednak z braku miejsca zajmiemy się tylko największymi. Pierwszym były wybrzeża Bałtyku – polityka zdobycia portów, kolejnych strategicznie ważnych kluczy do Korony i Litwy. Zapoczątkowano ją w XV w., likwidując zakon krzyżacki i zdobywając Gdańsk, a w sto lat później przejmując państwo zakonu kawalerów mieczowych i zajmując Inflanty. Rzeczpospolita zderzyła się na tym kierunku z polityką Szwecji, a także Moskwy i częściowo Danii. Prawdziwe przyczyny konfliktu ze Szwedami były dwie. Pierwsza to dążenie Szwecji do uczynienia z Bałtyku własnego „jeziora” – aby kontrolować przepływ towarów z Rzeczypospolitej i Moskwy. Drugą stała się rywalizacja obu gałęzi rodu Wazów, z których Zygmunt III Waza i jego synowie władali Rzecząpospolitą, a synowie Karola IX Sudermańskiego, który odebrał mu tron – Szwecją.

Od początku XVII w. Rzeczpospolita mogła wyłącznie bronić stanu posiadania nad Bałtykiem, ponieważ nie była w stanie – z powodu braku floty, funduszy i różnic religijnych – zagrozić rdzeniom Szwecji odgrodzonej morzem. Obroniła część posiadłości: Kurlandię, Żmudź i Prusy Królewskie, jednak straciła Inflanty i zapłaciła ogromne koszty – w czasie potopu zniszczone zostały „klejnoty” nad Wisłą.

STARCIE Z MOSKWĄ

Najważniejszym kierunkiem był jednak wschód, gdzie polityka Rzeczypospolitej zderzała się z dążeniem Księstwa Moskiewskiego do zjednoczenia ziem dawnej Rusi, z których zachodnie zostały zajęte przez Litwę, a potem wchłonięte przez Rzeczpospolitą. Dla Moskwy Litwa była największym wrogiem, gdyż po pokonaniu ostatnich chanatów tatarskich carowie realizowali doktrynę przebicia się na zachód – będący źródłem nowinek technicznych i bogactwa.

Porównanie Rzeczypospolitej i Moskwy wypada ciekawie. Pierwsza była państwem wieloetnicznym, szlachecką republiką, otwartą na Zachód, znaną z wolności i tolerancji. Moskwa, jak podaje Richard Pipes w „Rosji carów”, samowładną monarchią, wzorowaną na ustroju Złotej Ordy, z zamkniętymi granicami, rynkiem wewnętrznym i nieograniczoną władzą carów. Aż do połowy XVII w. w Rzeczypospolitej pojawiały się plany jej podporządkowania. Po pierwsze – jako ogromnego obszaru zbytu towarów i handlu. Po drugie – jako sojusznika w walce ze Szwecją i z Turcją, a zwłaszcza w pozbyciu się Tatarów blokujących drogi ekspansji handlowej ziem ukraińskich. Rzeczpospolita jednak nie zamierzała bezpośrednio wcielić Moskwy do swych ziem. Widać to po ponawiających się propozycjach unii lub sojuszu obu państw, jak unia Lwa Sapiehy, próbach wsparcia Dymitrów Samozwańców i wreszcie – po projektach sojuszu z czasów Władysława IV. Wszystkie zakładały zmuszenie Moskwy do otwarcia się na wpływy z zachodu.

W najlepszych okolicznościach – osadzenie na tronie moskiewskim przychylnego Polsce cara, np. któregoś z Dymitrów Samozwańców czy młodego Władysława IV. W mniej przychylnych okolicznościach – stworzenie wspólnej armii, floty, skarbu, możliwość nabywania włości dla poddanych cara i króla Rzeczypospolitej w obu krajach. Jak widać, usiłowano zastosować tę samą metodę asymilacji sąsiada co w przypadku unii z Litwą. Jednak Moskwa za wszelką cenę broniła się przed niebezpiecznymi, kulturowymi wpływami Polski. Służyło temu zamknięcie granic, brak przywilejów dla katolików, bezustanna wrogość w kontaktach.

Armia Rzeczypospolitej górowała nad moskiewską doskonałą jazdą, a także piechotą typu zachodnioeuropejskiego. Moskwa uczyła się jednak na błędach i słabościach przeciwnika. Już w ostatnich latach rządów Iwana Groźnego pojawili się w jej wojsku najemnicy, a w latach 20. wprowadzono pułki „nowowo stroją” wzorowane na zachodnioeuropejskich. Rozwijała się artyleria, a po okresie wielkiej smuty udoskonalono sztukę fortyfikacji miast tak bardzo, że w czasie wyprawy carewicza Władysława w 1617 r. i wojny o Smoleńsk w 1633 r. zdobycie Moskwy oraz innych miast okazało się niemożliwe.

Piętą achillesową Rzeczypospolitej była słabość skarbu i niezdolność do szybkiego stawienia czoła atakowi, a atutem – ogromna siła wojsk w boju. Carscy wodzowie atakowali zatem z zaskoczenia, aby jak najszybciej zająć klucze do Korony i Litwy, umocnić się w nich i następnie odeprzeć kontratak. Tak postąpili, atakując Smoleńsk w 1632 r., co jeszcze skończyło się klęską. W1654 r. zawarli ugodę perejasławską, która brała pod ochronę zbuntowanych Kozaków Chmielnickiego; żołnierzy tych przywódcy wykorzystali do realizacji własnych celów. Na Ukrainę wysłali nieliczne posiłki, główne uderzenie zaś skierowali na Smoleńsk, który zdobyli. Odparli potem kontratak wojsk Rzeczypospolitej i w 1655 r. zajęli prawie całą Litwę. W traktacie w Niemieży car Aleksy Michajłowicz miał zostać wybrany na króla Polski po śmierci Jana Kazimierza. Niewykonanie tego układu doprowadziło do odnowienia wojny i moskiewskich porażek pod Połonką, Cudnowem i Basią w 1660 r., po których zrezygnowano chwilowo z marszu na zachód. Rzeczpospolita ocaliła niepodległość, ale poniosła klęskę. Nie tylko nie podbiła kulturowo Moskwy, lecz także straciła „wrota smoleńskie”, połowę Ukrainy, ziemię czernihowską i siewierską.

WYJŚCIE NAD MORZE CZARNE

Rzeczpospolita odniosła sukces przynajmniej na jednym kierunku geopolitycznym – prowadzącym do Mołdawii i Wołoszczyzny, gdzie jej interesy zderzały się z Turcją. Pod koniec XVII w., przyjmując pod władzę hetmana Piotra Doroszenkę i zdobywając klucz do Korony – Kamieniec Podolski – państwo sułtanów stało się zagrożeniem. Dzięki zwycięstwom Jana III Sobieskiego pod Wiedniem i Parkanami zostało pokonane. W1699 r. Podole wróciło do Rzeczypospolitej, otwierając nam ponownie drogę do ekspansji nad Morze Czarne. Największym sukcesem było złamanie ofensywnej siły Turcji – od pokoju w Karłowicach nigdy już militarnie nie zagroziła Rzeczypospolitej.

Porażką okazały się próby rozciągnięcia wpływów Rzeczypospolitej na księstwa naddunajskie – Mołdawię i Wołoszczyznę; podobnie jak utrzymanie całości Ukrainy. Zbuntowaną przeciw Koronie w 1648 r. i podzieloną w rozejmie w Dywilinie w 1667 r. ostatecznie przepołowiono w pokoju Grzymułtowskiego w roku 1686. Nie była to jednak nieodwracalna porażka, bo Rzeczpospolita i tak nie była na siłach odzyskać całego województwa kijowskiego, a rezultaty pokoju przynajmniej określiły granicę polsko-moskiewską na najbliższe 86 lat.

ŚWIT NOWEJ EPOKI

Rozpoczynając rządy w 1697 r., król August II Sas przejął państwo, które choć nie było już niezwyciężonym imperium, nie stało się jednak bezwolną marionetką w ręku sąsiadów. Miało okrojone, ale ustabilizowane granice, traktaty pokojowe z sąsiadami – Szwecją, Moskwą i Turcją. Największą słabością był upadek parlamentaryzmu i konflikt pomiędzy szlachtą a magnaterią, który na Litwie zmienił się w wojnę domową z Sapiehami. Obawą mógł napawać zmieniający się układ geopolityczny – zamiast dwóch starych przeciwników, Szwecji i Turcji, pojawiły się potężniejące Prusy i Austria.

Kraj potrzebował reform, aby stworzyć sprawny ośrodek rządów w trójkącie król – Sejm – Senat. A także spokoju, by odbudować „klejnoty” oraz zniszczoną, zrujnowaną naddnieprzańską Ukrainę, która w ciągu jednego dziesięciolecia czy dwóch mogła stać się ważnym rdzeniem państwa. Niestety August II Sas wplątał osłabioną Rzeczpospolitą w nową wojnę – zaatakował Szwecję. Ten konflikt kolejny raz zrujnował kraj, pozbawiając króla całej władzy i chwały.

Opracował: Leon Baranowski, Buenos Aires – Argentyna