Ani kroku wstecz

Mafia, po wejściu Polski do Unii, dostała zwyczajnie więcej zleceń. Żaden interes Polski nie został w latach 2004-2016 zrealizowany; wręcz przeciwnie – za pieniądze unijne skomunikowaliśmy Niemcy z Ukrainą (nie powstał ciąg dróg północ-południe), uzależniliśmy się od dostaw surowców strategicznych z Rosji (i Niemiec), a środki unijne zasiliły centralne i lokalne mafie kontrolujące przepływ pieniędzy, pogłębiając patologie.

Tomasz Pernak, Warszawska Gazeta, nr 17/567, 27.04 – 3.05.2018 r.

Powoli otwiera się wieko sarkofagu z napisem III RP – zaczyna wypełzać smród i uciekają robaki. To co dla nielicznych było jasne, a jasne było albo dla tych, którzy to skonstruowali, albo dla tych, którzy padli tego czegoś ofiarą, ale również dla tak zwanych pesymistów, wedle definicji pesymisty z żydowskiego porzekadła. Porzekadło to mówiło, że przed wojną w Niemczech świat żydowski był podzielony. Dzielił się na optymistów i pesymistów. Pesymiści skończyli różnie, przeważnie nieciekawie – albo w Hajfie, albo na Florydzie, zawsze za ciepło. Optymiści skończyli w Dachau. Jestem Polakiem, ale też zawsze byłem pesymistą, i chociaż nie lubię, jak jest za ciepło, to deklaruję, że mogę się przyzwyczaić.

Gdzieś w czerwcu 2003 r. urzędujący wówczas prezydent Aleksander Kwaśniewski przysłał mi list. W liście tym zapewniał, że jak wejdziemy do Unii, to nam skoczy dobrobyt, będziemy żyli jak Niemcy, bo będziemy rządzić w tej Unii jak Niemcy. Zagłosowałem na „nie”, a powody były proste: nie ufałem Aleksandrowi Kwaśniewskiemu w kontekście jego wielorakich, życiowych dokonań oraz w świetle pewności, że nie ma kompetencji wystarczających do oceny konsekwencji decyzji politycznej, w której współuczestniczył.

Dodatkowo byłem jednym z tych, którzy odrobili lekcje, więc wiedziałem, jakie jest zaplecze ideologiczne euroen-tuzjastów prących wtedy do przekształcenia unii państw europejskich w państwo unijne; ujawnione to zostało w traktacie amsterdamskim, ustanawiającym gender mainstreaming strategią polityczną obowiązującą państwa członkowskie (art.2). Tym samym, już oficjalnie, neo-marksizm stał się podstawą ideologiczną przyszłej Unii. Lecz to nie tylko wrogość do tej upiornej ideologii zaciążyła na mojej ówczesnej decyzji.

Nie miałem również żadnych złudzeń co do aspiracji niemieckich, dlatego nie wierzyłem, że relatywnie mocna pozycja Polski w ramach Unii, tak jak to wyglądało na dzień referendum, się utrzyma. Niemcy nie mogły sobie na to pozwolić w ich dążeniu do utworzenia ober-państwa, z obyczajową policją myśli polującą na anty-genderowską konserwę. Sama idea miała być jedynie narzędziem; powtórzeniem zabiegu znanego już wcześniej, kiedy to brak spajającej społeczność idei metafizycznej stara się zastąpić pozornym konfliktem. Tylko w ten sposób można, nawołując do rewolucji, a genderyzm taką rewolucją jest, w sposób administracyjny i karny niszczyć przeciwników politycznych i zaprowadzać dyktaturę pod płaszczem wielopartyjno-ści. Terroryzm (prawdziwy czy sterowany) jest tutaj jedynie dodatkiem, służącym uzasadnieniu nadużywanych środków policyjnych w dowolnym momencie, ad hoc.

Stan wyjątkowy, wprowadzony we Francji w listopadzie roku 2013, został zniesiony 1 listopada roku 2017. A to albo oznacza, że przez dwa lata całe państwo toczyło wojnę z terrorystami, albo po prostu przyzwyczajało obywateli do permanentnego życia w realiach takiego stanu.

A już zupełnie nie uwierzyłem, bo gdybym uwierzył, to przestałbym być pesymistą, a tego czynić nie należy, że wejście do Unii pozwoli na likwidację polskich patologii, że pomoże ograniczyć wpływy najpotężniejszej w Europie Wschodniej mafii, głęboko umocowanej w strukturach państwa, niemalże z nim tożsamej.

Ta mafia, po wejściu Polski do Unii, dostała zwyczajnie więcej zleceń. Żaden interes Polski nie został w latach 2004-2016 zre¬alizowany; wręcz przeciwnie – za pieniądze unijne skomu¬nikowaliśmy Niemcy z Ukrainą (nie powstał ciąg dróg północ- południe), uzależniliśmy się od dostaw surowców strategicz¬nych z Rosji (i Niemiec), a środki unijne zasiliły centralne i lo¬kalne mafie kontrolujące prze¬pływ pieniędzy, pogłębiając patologie. Rząd Tuska wykonał ponadto szereg posunięć ab¬solutnie sprzecznych z polską racją stanu: wyrzucił z Polski chiński kapitał, pokazując temu kapitałowi wała i dając mu po¬kazową lekcję polskiej specjal¬ności inwestycyjnej w formie zmowy cenowej, zrujnował re¬lacje polsko-amerykańskie bezczelną i sprzeczną z jakimi¬kolwiek zasadami dyplomacji odpowiedzią Tuska na ame¬rykańskie plany tarczy antyrakietowej 4 lipca 2008 r„ robił wszystko, by rozbić współpracę wyszehradzką, zgadzając się ustami premier Kopacz na re- lokację uchodźców, których falę zatrzymali Węgrzy, „stracił” ponad milion obywateli. Rząd polski realizował w Unii Euro¬pejskiej tylko i wyłącznie inte¬resy niemieckie.

Jazgot i klangor wobec geopo¬litycznej zmiany nie ma jednak wyłącznie podłoża ideolo¬gicznego czy nawet geopoli¬tycznego; gdyby tak było, nie byłby aż tak histeryczny. Zza dekoracji namalowanej przez Geremków, Michników, Ma¬zowieckich, Cimoszewiczów, Kwaśniewskich tego świata co¬raz lepiej widać, czym to było: było ordynarnym, brutalnym oszustwem grupy przestępczej o charakterze zbrojnym. Dzień po dniu dowiadujemy się o ko¬lejnych ofiarach wymiaru spra¬wiedliwości; o ludziach, którzy odsiadują wyroki za nie swoje winy. Skorzystałem, przy¬znaję, z możliwości, jaką daje mi mój zawód – tłumacza przy¬sięgłego, tłumacza policyj¬nego, pomagającego również prywatnym zleceniodawcom z problemami – i drobiazgowo, stosując się do obowiązujących mnie przepisów, regulaminów i ograniczeń, przeprowadziłem wnikliwą kwerendę wśród ludzi znających polski wymiar spra¬wiedliwości od drugiej, tej złej strony, ale również ludzi, którzy nie mają powodu kłamać, bo są już poza tego wymiaru spra¬wiedliwości karzącą dłonią.

Te informacje nałożyłem na własną wiedzę o strukturach władzy w Polsce, a dzięki kilku naprawdę odważnym ludziom wiemy już bardzo dużo, i ob¬raz wyłaniający się z tej kon¬frontacji pozwala mi na bardzo mocne tezy.

Świat przestępczy dzieli się na przestępców pospolitych morderców. Z grona morderców wyłączamy zabójstwa (drogowe etc.), morderstwa w afekcie, morderców incyden¬talnych (coś poszło „nie tak”) i zostaje nam „elitarne” grono morderców zawodowych, na zlecenie. Na zlecenie działa się w sprawach o najwięk¬szym kalibrze: finansowym, politycznym… to pierw¬sza grupa interesujących nas przestępców.

Druga to grupa latorośli pol¬skiej mafii gospodarczo-po- litycznej – złożona z synków i córć rzeczywistych władców Polski. Szastająca pieniędzmi, niewykształcona, schamiała i pewna bezkarności pseudo- elita. Polska pomroczność ja¬sna i goleń prawy. To panowie szos, królowie dyskotek, kon¬sumenci najczystszej kokainy, bezkarni gwałciciele.

Aby zapewnić całkowitą bezkarność tym grupom, potrzebne były działania osło¬nowe. Utrzymanie spokoju społecznego i przekonania o skuteczności elit wyma¬gało odnalezienia i ukarania sprawców; wyprodukowania policyjnej statystyki, przypie¬czętowania prawomocnym wy¬rokiem. Prawomocny wyrok na niewinnego to prawomocne uniewinnienie winnego. Je¬den za jeden, sztuka się liczy. To nieprawda, że siedzą ludzi nie¬winni. Siedzą, jakże często, lu¬dzie z półświatka, dresiarze, ale jeśli siedzą, to nie za to, za co powinni. Byli bezkarni i nikt się nimi nie interesował, bo po¬licja miała inne problemy na głowie, ważniejsze niż ich kozaczenie, aż trafiła ich czysta, bez¬litosna, sowiecka cydbóa, psi los. Zawodowy morderca zabił na zlecenie, jest nieboszczyk; syn pułkownika i syn prokura¬tora zgwałcili brutalnie dziew¬czynę po dyskotece. Ta zmarła. Jest nieboszczyk. Pojawia się paląca potrzeba dopasowania do tych nieboszczyków mor¬dercy i gwałciciela. Po sztuce na sprawę. To się znajduje – tych drobniejszych, mniej zarad¬nych, zniszczonych używkami, ze środowisk biedy, patologii.

Ta wojna nie toczy się o ja¬kieś polityczne zwycięstwo, o utrzymanie poziomu życia… To jest wojna o życie. Zamiast tracić fortunę taty, być może trzeba będzie iść za kraty. Tam już będą wiedzieć, kto zawi¬tał. .. Nie łudźmy się, te środo¬wiska, ciągnące się jak brudna onuca od ciemnej nocy lat 40., nie odpuszczą łatwo, nawet je¬śli zostały zaskoczone bardzo fachową pomocą z zagranicy w związku z przebiegunowaniem geopolityki. W popło¬chu łapały to, co było pod ręką: KOD-y, „UBywateli”, ale poza wąskim marginesem to nie działa, nie to społeczeństwo, nie ta historia. Ale oni tak łatwo nie dadzą się pozamykać. Dla¬tego: ani kroku wstecz.

Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych

Dodaj komentarz