Osoby niepełnosprawne to bardzo pojemne i wielorakie pojęcie, a przeciętne warunki ich życia świadczą o rzeczywistym stanie danego państwa i panującym w nim poziomie kultury społecznej. Wszyscy wiemy, że Polska pod tym względem wśród krajów naszej zachodniej cywilizacji jest na dalekim miejscu. To wynik negatywnego spadku zarówno po wieloletniej dyktaturze komunistów, jak i po prawie już 30 letnim okresie III RP, gdzie też niewiele robiono. Dopiero od niedawna los niepełnosprawnych Polaków staje się przedmiotem coraz większej troski państwa, jak i środowisk społecznych. O zmianie polityki państwa decyduje jednak wymiana jego rządzących i urzędniczych elit na wszystkich poziomach, aby tworzyć dobre prawo oraz uczciwie je stosować. Natomiast środowiska prywatne potrzebują czasu, aby dysponować znaczącymi dla niesienia pomocy możliwościami. W chwili obecnej na terenie Sejmu mamy do czynienia w mojej opinii z polityczną i społeczną hucpą, dla celów której cynicznie wykorzystuje się niepełnosprawne dzieci i inne osoby.
Posłanka N z kropką, która niepełnosprawnych chce zabijać w łonie matki, wprowadziła na teren Sejmu żyjące osoby niepełnosprawne w towarzystwie ich opiekunów i rzekomo w trosce o ich byt. Grupa tych ludzi koczuje na sejmowym korytarzu, co bez względu na intencje powinno być działaniem bezprawnym. Jeżeli ktoś uważa, że coś takiego jest możliwe np. w Parlamencie Stanów Zjednoczonych lub innych szanujących się państw, to bardzo się myli. Tam takich osób nie byłoby zaraz po podjęciu przez nie okupacji, a konsekwencje poniósłby też polityk, który to sprowokował, gdyż tam – cel nie uświęca środków! Ale mamy do czynienia z Polską, w której ciągle wiele spraw stoi na głowie, wszystkie chwyty są dozwolone, bo tak wielki jest stan społecznego rozpasania, a ludzie odpowiedzialni często po prostu boją się skutecznie temu przeciwstawiać.
Podejście rządu do okupowania Sejmu przez grupę ludzi z udziałem osób niepełnosprawnych, dzisiaj już w pełni zdemaskowało intencje tych, którzy ową akcją oficjalnie i z cienia kierują. Władze spełniły dwa postulaty, z jakimi protestujący podjęli akcję, ale szydło wyszło z worka, kiedy chodzi teraz o dalsze szczegóły. Przywódcy akcji po prostu chcą otrzymywać tylko więcej żywej gotówki, a nie pomocy rzeczowej dla potrzebujących niepełnosprawnych. Apeluję do władz, aby temu żądaniu nie uległy i trzymały się zdrowo rozsądkowego podejścia, które proponują. Obecny spór przypomina znane nam wszystkim sytuacje z osobami żebrzącymi rzekomo na jedzenie. Kiedy wielu z nich zamiast grosza proponujesz więc kupno bułki, czy czegoś innego, oni gniewnie odmawiają i chcą jedynie gotówki. Takich postaw uczy bowiem polityka lewicowa na świecie, która preferuje szczodre państwo socjalne, czyli rozdawanie za darmo pieniędzy podatnika. Podstawową potrzebą osób niepełnosprawnych jest zapewnienie im koniecznej pomocy rzeczowej oraz rehabilitacji. Niech państwo polskie więc ofiarowuje niepełnosprawnym jak najwięcej takiej pomocy w naturze, a daje jak najmniej samych pieniędzy, choć oczywiście wiadomo, że dzisiaj nie tylko renty niepełnosprawnych, ale dochody wszystkich zwyczajnych Polaków są jeszcze ciągle za niskie. Podobnie wygląda polityka rządów republikańskich w Ameryce. Spowodowały one, że tzw. wellfare dla niepracujących nie jest już tylko miesięcznym czekiem pieniędzy. Pieniędzy jest bowiem tylko część, a drugą częścią pomocy są bony do sklepu na kupno żywności i innych niezbędnych środków, z wyłączeniem jednak np. papierosów, alkoholu i innych rzeczy. Oczywiście niepodoba się to ludziom cynicznie rozpasanym, pragnącym żyć na koszt drugiego człowieka, na co w żadnym przypadku nie wolno się zgadzać.
Katowice, 04.05.2018
Andrzej Rozpłochowski