Zawisza Czarny z Garbowa, herbu Sulima

W tekście „Polska to wielka rzecz”, opublikowanym w listopadzie 2018 roku, podjąłem temat ogólny; czym była przez wieki i jest obecnie oraz jakie treści zawiera w sobie miano Polska. W notatce „Husaria” z grudnia 2018 roku, został podjęty temat jednej z najskuteczniejszych w swoim czasie formacji zbrojnej, która była wytworem naszej, polskiej myśli wojskowej i tylko przez Nas używana. Dzisiaj zostaje zamieszczony tekst w wymiarze jednostkowym, o Osobie. Osobie, w której polskość, prawość i męstwo splotły się w jedną – godną naśladowania, całość.Zawisza Czarny z Garbowa, herbu Sulima był jednym z najsławniejszych rycerzy ówczesnej Europy, stawiany za wzór cnót rycerskich, niepokonany w pojedynkach turniejowych, brał udział w bitwie pod Grunwaldem, wchodził w skład polskiej delegacji na Sobór w Konstancji (1414-1418), później starosta spiski, był posłem i jednym z oficjalnych przedstawicieli Władysława Jagiełły króla Polski na dworze Zygmunta Luksemburskiego, w której to służbie zginął pod Gołębcem (spolszczona nazwa) w maju 1428 roku. Pochodził z niezamożnej gałęzi rodu Sulimów, osiadłej w Garbowie w Ziemi Sandomierskiej. Z małżonką Barbarą miał czterech synów i córkę (dwaj synowie; Marcin i Stanisław walczyli pod Warną w 1444 r. bezpośrednio u boku króla Władysława, zwanego Warneńczykiem, w której to bitwie Stanisław zginął), mieszkali na zamku w Rożnowie do którego należało osiem wsi i który Zawisza otrzymał od teścia Piotra Rożena, po zawarciu związku małżeńskiego. Miał także włości w ruskim województwie. Poza tym miał drogocenne zbroje, broń, rzędy końskie oraz cenne nagrody za zwycięstwa turniejowe, co – jak pisali kronikarze, wszystko razem wzięte „za skarb mogło być uważane”. Ponad to wszystko, pozostawił rzecz najważniejszą; swoje imię, czcią i podziwem okryte.

Dla przybliżenia czasów Zawiszy, należy wskazać, iż w wieku XII stan rycerski był już wykształcony a wiek XV to szczytowy jego okres. W skrócie; rycerze otrzymywali od pana, księcia, władcy ziemię na tzw. prawie rycerskim, co oznaczało m.in. obowiązek stawania orężnie w potrzebie (później dotyczyło to także sołtysów), które to prawo nie należy traktować li tylko jako przywilej. Wiązało się to z niemałymi wydatkami (aspekt ekonomiczny; musieli na to mieć), stałego utrzymywania i właściwego uzbrojenia osobistego, giermków, koni, opatrywania a w wielu przypadkach budowania warowni i zamków oraz ciągłych ćwiczeń w rzemiośle rycerskim. Dodatkowo, narażani byli na niebezpieczeństwa (aspekt ludzki; śmierć, niepewność jutra, zapewnienie ciągłości rodu) co w praktyce oznaczało, iż wielu z nich nie wracało do domów z wypraw wojennych. Wszystko to wykształciło, tzw. etos rycerski, czyli cechy i postawy właściwe rycerzowi; posłuszeństwo swojemu panu, prawość w postępowaniu, męstwo w obronie Ojczyzny, wiary, słabszych, dam, honoru, etc, do utraty życia włącznie. Etos, właściwy sferze uprzywilejowanej oraz odpowiadający poziomowi europejskiej kultury i obyczajowości tamtych czasów. Etos ten i związane z min zachowania przybrały z czasem cech wyjątkowo wysublimowanych, do dziwactw włącznie. W Polsce, kraju który tworzył kulturę Europy na równi z innymi państwami, nie było inaczej. Wszystko to miało wpływ na postawy członków społeczności rycerskiej. Innymi słowy; Zawisza oraz jemu podobni, żyli w określonych czasach i zachowywali się tak jak wymagał tego wzorzec kulturowy i ówczesne obyczaje, czyli; byli wytworem swojej epoki.

Co do samej osoby Zawiszy; data urodzin nie jest znana, ale przyjmuje się że były to lata 1370-1372, wysoki, około 183-4 cm wzrostu (średnia wzrostu ówczesnej populacji była znacząco niższa niż obecnie), o przyjemnym męskim obliczu – chociaż nie typowy cherubinek, dobrze odżywiony, ćwiczony od najmłodszych lat i przygotowany do walki różnymi rodzajami broni – poznał rodzime i zachodnie sposoby walki. W skrócie; okaz zdrowia, sprawności fizycznej i męskiej urody. Przydomek „czarny” miał od koloru włosów a nie jak chcą niektórzy, od czarnej zbroi z herbem Sulima (piękna płaskorzeźba z tym herbem widnieje na ścianie frontowej jednej z kamienic przy ul. Kanoniczej w Krakowie, a wg zasad heraldyki herb Sulima jest opisywany następująco; w pas, czarny półorzeł na tle złotym, pole dolne trzy kamienie czarne na tle czerwonym), której najczęściej używał – miał ich kilka, robionych na miarę, inne zdobyczne, później przekuwane przez płatnerza w celu dostosowania do jego postury lub od karych ogierów bojowych, okrywanych czarno-purpurowymi kropierzami, na których stawał do pojedynków. Do tego, nieźle wykształcony jak na tamte czasy – umiał czytać i pisać, władający – poza językiem ojczystym; dobrze łaciną, nieco niemieckim i czeskim. Obyty, znał formy właściwych zachowań, rozważny w sądach, raczej małomówny – ważył słowa. Przy tym, posługiwał się bardzo dobrze dobranym uzbrojeniem osobistym, miał dobrze wyposażony poczet oraz wytrzymałe, ćwiczone i przygotowane do różnych celów konie – innych używano w pochodach, innych w walce, tzw. konie bojowe. Dobrze ubrany, bardzo dobrze się prezentował wśród braci rycerskiej, tak w kraju jak i poza jego granicami. W sumie; typowy przedstawiciel uprzywilejowanej klasy średniej. Niektórzy historycy podkreślają – chociaż nie są zgodni w sądach, jeszcze jedną cechę Zawiszy – zostawiłem ją na koniec i całkowicie ją podzielam; był inteligentny w działaniu (tzw. inteligencja praktyczna, powiedzielibyśmy dzisiaj; know how) i nie był pozbawiony sprytu, w dobrym tego słowa znaczeniu. Miał dwóch braci Jana i Piotra. Z Janem – zwany Farurejem, sławnym także w bojach i pojedynkach, trzymali się razem a kontakty rozluźnili dopiero po ożenku Zawiszy, by po bitwie grunwaldzkiej widzieć się raczej okazjonalnie. Piotr – najmłodszy z braci gospodarował na ojcowiźnie. Sulimczycy od młodości byli uczeni karności, powinności wobec Ojczyzny i władcy oraz ćwiczeni w sztuce posługiwania się orężem. Przy czym mieli to szczęście, że zapobiegliwy ich ojciec Mikołaj (zwany Biernatem), zadbał o to, aby poznali „robienie mieczem, toporem, korbaczem, kopią i innym orężem” nie tylko na nasz, polski czy wschodni sposób, ale także na modłę innych nacji; Włochów, Hiszpanów, Francuzów, sprowadzając we właściwym czasie odpowiedniego nauczyciela fechtunku, Włocha z pochodzenia. W tym fakcie należy upatrywać decydującego elementu późniejszych przewag braci, a że nie byli ułomkami i potrafili myśleć jak spożytkować w praktyce posiadane umiejętności, zwyciężali, co przynosiło im oprócz sławy, także wymierne, materialne korzyści. Według ówczesnego zwyczaju turniejowego, potyczek i walk, zwycięscy zabierali pokonanym konie, zbroje, miecze, topory – za dobrą i kunsztownie wykonaną zbroję można było kupić wieś, oraz inne rzeczy wchodzące w skład wyposażenia osobistego rycerza a często dostawali jeszcze niemały okup. Przy czym należy podkreślić, iż w pojedynkach turniejowych Sulimczycy dążyli do pokonania przeciwnika a nie do jego upokorzenia lub ośmieszenia. Zawisza i Jan szybko weszli do elity rycerstwa a ponieważ postępowali honorowo, sława o nich rozchodziła się w kraju i poza granicami. Stąd tylko krok na dwór królewski po stanowiska i zaszczyty – co ich nie ominęło, a wyróżnień było wiele. Później, wszedł w grono najbliższych, zaufanych współpracowników króla Wł. Jagiełły a jego synowie po dojściu do „lat sprawnych” byli wychowywani na dworze krakowskim wraz synami królewskimi Władysławem i Kazimierzem.

Wspomnieć należy także o udziale Zawiszy w wydarzeniach historycznych – niektóre zostały wymienione na początku tej notatki, oraz fakt, iż Zawisza stawał pod Grunwaldem wśród tzw. rycerzy przedchorągiewnych Chorągwi Wielkiej Ziemi Krakowskiej, która była jednocześnie chorągwią Królestwa Polskiego. Było to duże wyróżnienie. W tym miejscu odejdźmy od głównego tematu notatki, czyniąc dygresję na temat niektórych elementów wojny Polsko-Krzyżackiej w latach 1409-1411, zakończonej Pokojem Toruńskim I. Pod tym znakiem, w jej szeregach walczyli najznaczniejsi panowie, wyćwiczeni w bojach weterani wojen i najlepsi rycerze. Siłą i liczebnością przewyższała inne chorągwie. Jej dowódcą był Zyndram z Maszkowic a chorążym Marcin z Wrocimowic. Jak wyżej zasygnalizowałem, w pierwszym szeregu tej chorągwi – obok jej dowódcy Zyndrama z Maszkowic, stanęło ośmiu rycerzy, wyróżnionych ze względu na ich zasługi, niezwykłe męstwo i przewagi. Byli nimi; Zawisza Czarny z Garbowa z domu Sulima, Florian z Korytnicy herbu Jelita, Domarat z Kobylan z domu Grzymalitów, Skarbek z Góry z domu Habdank, Paszko Złodziej z Biskupic z domu Niesobia, Jan Warszowski z domu Nałęczów, Stanisław z Charbinowic z domu Sulima, Jaksa z Targowiska herbu Lis. Na temat bitwy nie będę pisał, godna jest oddzielnej notatki. Natomiast faktem jest, iż w bitwie Zawisza pokonał kilkudziesięciu rycerzy w tym kilkunastu znaczących; braci krzyżackich i tzw. gości zakonu – rycerzy z innych części Europy, którzy walczyli po stronie Zakonu. Jego giermkowie natychmiast zdzierali z nich zbroje, zabierali uzbrojenie, a tych którzy przeżyli pętali powrozami. Później Zawisza dostawał za nich wysokie sumy przy wykupie z niewoli. O innych pokonanych – tych mniej znacznych, już się nie dowiemy. Pisząc o bitwie, sugestywnie oddał te chwile nasz H. Sienkiewicz, iż niejeden widząc zbliżającego się Zawiszę zadrżał i myśl mu przeszła przez głowę; „… śmierć idzie i moja godzina wybiła, … gdybym jednakże go zwyciężył, zyskałbym chwałę nieśmiertelną a może i życie ocalił”. Niestety – dla nich, nie było im dane. W bitwie były to zazwyczaj (nie wszystkie) starcia na śmierć i życie, które trzeba było kończyć szybko. O pojedynku turniejowym Zawiszy z Janem z Aragonii (1416 r.) stoczonym w Perpignano (obecnie południowa Francja) napiszę tylko tyle, iż Jan ufny w swoją siłę – był wyższy i cięższy od Zawiszy, oraz umiejętności potwierdzone licznymi pojedynkami z rycerzami francuskimi, hiszpańskimi i innych krajów z których wychodził zwycięsko, po prostu zlekceważył Zawiszę. Pojedynek był stosunkowo krótki. Zawisza pierwszy najazd wykorzystał na „rozpoznanie” przeciwnika, przy czym Jan zahaczył go kopią. Podczas drugiego najazdu Zawisza trafił kopią tak, iż Aragończyk wyleciał z siodła – co nie było łatwe do wykonania ponieważ ówczesne siodła miały wysokie łęki z przodu i tyłu, których zadaniem było dobre osadzenie i podtrzymywanie zakutego w blachy jeźdźca, później krótki pojedynek na miecze, w wyniku którego sztych miecza Zawiszy jest przytknięty do gardła leżącego na ziemi Jana. Pojedynek zakończony. Przez chwilę cisza i konsternacja na widowni; nasz najlepszy, niepokonany, chluba i duma naszego rycerstwa, leży u stóp polskiego rycerza. Po czym nastąpiły owacje na cześć Zawiszy a przy odbiorze laurów, wszyscy patrzyli na niego z podziwem, a damy z uwielbieniem. Z przekazów wiemy, iż tej „skazy na honorze” Jan Aragoński nie mógł ścierpieć, ale będąc rozsądnym człowiekiem, rewanżu nie szukał. Wiemy też, iż nieprzychylni mu – każda wybijająca się ponad przeciętność jednostka takich ma, chcąc mu dopiec, zadawali pytanie; „kiedy wybiera się na turnieje do Polski?” Niejeden taką „nieostrożność” przepłacił ciężkimi ranami. Jak wiemy, Zawisza brał udział w wielu pojedynkach i bitwach na terenie całej Europy, z których wychodził zawsze zwycięsko. Był niepokonany, będąc – jakbyśmy teraz powiedzieli, chodzącą (i bijącą) reklamą Polski.

Posłując a później pozostając z woli Władysława Jagiełły jako jego przedstawiciel na dworze Zygmunta Luksemburskiego (król węgierski, czeski, niemiecki, później cesarz, człowiek przewrotny, zawzięty wróg Polski, sojusznik Krzyżaków, intrygował przeciwko Wł. Jagielle, który posyłając Zawiszę na jego dwór, chciał mieć tam zaufanego człowieka), brał udział w wojnie z Turkami, którą ten prowadził. Poza Zawiszą, na wojnę pociągnęło wielu Polaków, licząc na łupy i sławę jaką przynosiła walka z „niewiernymi”. Do tragedii doszło pod naddunajską twierdzą Golubac na terenie ówczesnej Bośni i której ruiny istnieją do dziś. Wobec przewagi Turków zawarto rozejm i Luksemburczyk podjął decyzję o ewakuacji armii na drugi brzeg Dunaju, pozostawiając dla ochrony przeprawy pod dowództwem Zawiszy około 200 rycerzy polskich wraz z 300 rycerzami innych narodowości, ich giermkami i nieliczną służbą. W sumie, nie więcej niż 2 tysiące zbrojnych. Mieli zostać przewiezieni jako ostatni. Złamanie rozejmu i nagły a niespodziewany atak wielokrotnie liczniejszych sił tureckich, nie mógł być odparty. Z przekazu tureckiego wiemy, iż Zawisza zorganizował obronę na niewielkim wzgórku licząc na uratowanie chociażby części swoich ludzi, jednakże Luksemburczyk nie pospieszył z odsieczą. Polscy rycerze, nie widząc możliwości ratunku, pomni na honor rycerski i że są Synami Polski, stanęli do ostatniej w swym życiu walki. Bili się w zapamiętaniu, do ostatniego tchnienia. Byli straszni. Pole ich chwały zasłały setki tureckich trupów. Wielu naszych rycerzy zginęło, wielu dostało się do niewoli, w tym ciężko ranny Zawisza – w Jego ciele tkwiło kilka grotów strzał i miał rany kłute po włóczniach. Wyżej opisane okoliczności śmierci Zawiszy znamy, ale historycy nie mogą ustalić jednoznacznie samego faktu. Według jednej z wersji przekazu tureckiego, doszło do zatargu między baszami; czyim jeńcem ma być Zawisza? Chodziło o okup, który za tak świetnego męża i znanego rycerza, musiał być bardzo wysoki a można poczynić założenie, iż król Wł. Jagiełło nie poskąpiłby grosza na wykup. Niezadowolony z rozstrzygnięcia Turek, powodowany zawiścią i nie chcąc aby bogaty łup dostał się do rąk konkurenta, w dogodnej dla siebie chwili, ściął Zawiszy głowę. Tak zakończył życie jeden z najświetniejszych rycerzy ówczesnej Europy, który sławę Polski roznosił po świecie i którego męstwo, szlachetność, prawość były i są stawiane jako wzór do naśladowania do czasów nam współczesnych. Jego śmierć odbiła się głośnym echem na wszystkich dworach Europy. Miejsca gdzie legł w ziemi nie znamy, pochowany bez pogrzebu – nie po chrześcijańsku, bez ostatniej posługi. Jedyne co mogli zrobić współcześni Jemu rycerze, towarzysze walk – także tej ostatniej, którzy wykupieni z niewoli wrócili już do kraju oraz inni, to zamówić tzw. wspomnienie Jego imienia podczas nabożeństwa odprawionego w Krakowie u oo. Franciszkanów w dzień Wszystkich Świętych 1428 roku. W uroczystości wzięli udział; król Władysław Jagiełło, wdowa Barbara, brat Farurej, rektor Wszechnicy Krakowskiej, biskupi oraz rycerstwo, które tłumnie zjechało do Krakowa na tą okoliczność, mieszczanie krakowscy. Kanonik Katedry wawelskiej Adam Świnka (spokrewniony z biskupem Jakubem Świnką, który koronował Przemysła II na króla Polski w 1295 roku), odczytał elegię na śmierć Zawiszy, przygotowaną przez siebie na tą okoliczność.

Z perspektywy czasu, wypada zadać pytanie; na czym polegał fenomen tego człowieka i czy aby jego osoba nie jest gloryfikowana ponad miarę? Odpowiedź jest jedna i ustalona przez historyków okresu; to co wiemy o Zawiszy jest prawdą i nie ma w tym przesady. Był wyjątkowy, nawet jak na czasy w których żył i stan który reprezentował. Pozwolę sobie na przypomnienie i zarazem podkreślenie jednej z jego cech; gdy postępki „możnych ówczesnego świata” – papieża, cesarza lub innych, sprzeciwiały się honorowi, uczciwości czy sprawiedliwości lub powinności, nawet im potrafił powiedzieć „nie”, często wymuszając na nich właściwe postępowanie. Tak było m.in. gdy papież (mówimy o papieżu Janie XXIII, który nie był wzorem cnót i którego chronologia kościelna usunęła z grona papieży, dlatego też imię Jan XXIII przybrał dopiero w 1958 roku ten, który zwołał Sobór Watykański II), uchylał się od przyjęcia dokumentu ważnego dla Polski w sporze z Zakonem krzyżackim, jaki toczył się na Soborze w Konstancji. Zawisza wziął z sobą dokument, wjechał konno – wyważając z zawiasów ciężkie drzwi, do pałacu który zajmował papież (kilku ze straży przybocznej przy okazji dostało po głowach) i osobiście „wręczył” dokument papieżowi. Papież mu później wybaczył. Było też, gdy dowiedział się, iż wojna z Krzyżakami wchodzi w decydującą fazę – wici na pospolite ruszenie rycerstwa zostały rozesłane, nie bacząc na fakt pozostawania na dworze Zygmunta Luksemburskiego (Luksemburczyk dostał od Zakonu krzyżackiego 40 tysięcy grzywien srebra za to, aby w decydującym momencie ruszył przeciwko Polsce atakując od południa, z czego się nie wywiązał), Zawisza wraca do Polski i bierze udział w bitwie pod Grunwaldem. Luksemburczyk – chociaż król, nie śmiał go zatrzymać. Powinność wobec Ojczyzny, honor rycerski, prawość i odpowiedzialność były stawiane przez Zawiszę zawsze na pierwszym miejscu. Za to cenili Zawiszę Czarnego jemu współcześni i cenimy my teraz a jego imię było, jest i powinno być w dalszym ciągu synonimem i wyznacznikiem właściwych postaw każdego Polaka.

Kraków, marzec 2009 roku.

Marek T. Gasiński
Prawnik, WiS Region Małopolska