Stanislas Balcerac, Warszawska Gazeta, nr 4, 25-31.01.2019 r.
Unia Europejska ma korzenie we Włoszech. Jej poprzedniczka, Europejska Wspólnota Gospodarcza, powstała na bazie Traktatu Rzymskiego z 1957 r. Dzisiaj włoski wicepremier Matteo Salvini walczy, by odzyskać Unię Europejską z rąk lewicowych kacyków (którzy chcą z niej zrobić Związek Sowiecki 2.0) i przywrócić jej oryginalny demokratyczny charakter wspólnoty narodów, tak jak tego chcieli założyciele europejskiej wspólnoty, którzy podpisali traktat w Rzymie.
Docenienie komunisty
Przez ostatnie kilkanaście lat spisywaliśmy Włochy na straty. Kraj zatrzymał się w swoim rozwoju ekonomicznym już dawno, a jego infrastruktura to muzeum z lat 60. Potwierdziło to tylko dramatyczne zawalenie się mostu Ponte Morandi w Genui w sierpniu zeszłego roku, mostu zbudowanego w latach 1963-67, którego struktury wewnętrzne zostały pozostawione w rdzy aż do katastrofy. Włochy pojawiały się w naszej świadomości jako kraj zalany przez nielegalnych migrantów, wpuszczanych do kraju przez kolejne postępowe rządy według zasady „witamy i róbta, co chceta”. To ideologiczne szaleństwo nielegalnej migracji skończyło się źle dla młodej polskiej pary, który została zaatakowana w sierpniu 2017 r. przez bandę czterech migrantów na plaży w Rimini. Mężczyzna został pobity, a kobieta brutalnie zgwałcona. Hersztem bandy okazał się nielegalny migrant z Afryki, podający się za 20-latka, który wylądował w ramach szmuglu nielegalnych migrantów na włoskiej wyspie Lampedusa. Miał ograniczone pozwolenie na pobyt „ze względów humanitarnych” i zajmował się handlem narkotykami. Rok przed brutalnym gwałtem Polki w Rimini, w sierpniu 2016 r„ we Włoszech odbyło się bardzo symboliczne spotkanie liderów Włoch, Francji i Niemiec. Włochy reprezentował premier Matteo Renzi, Niemcy jak zwykle Angela Merkel, a Francję prezydent Francois Hollande. Spotkanie było reakcją na wynik brexitowego referendum w Wielkiej Brytanii i miało za zadanie dać nowy impuls integracji europejskiej po decyzji Brytyjczyków o opuszczeniu wspólnoty. Spotkanie odbyło się na wyspie Ventotene, na której podczas pobytu w więzieniu w 1941 r. komunista Altiero Spinelli napisał wspólnie z innymi „Manifest na rzecz Europy wolnej i zjednoczonej” który jest podobno jednym z dokumentów ideowych integracji europejskiej. W ten sposób Merkel, Hollande i Renzi przeflancowali wspólnotę europejską, jakiej chcieli w 1957 r. w Rzymie chrześcijańscy liderzy siedmiu europejskich krajów założycielskich, na modłę komunistyczną. Spinelli został perfidnie dorzucony jako „jeden z ojców Unii Europejskiej”. Przypomina to retuszowanie fotografii ex- -post w czasach stalinowskich, tak aby pasowały one do aktualnego przekazu. Po spotkaniu Merkel, Hollande i Renzi złożyli kwiaty w kolorach UE na grobie komunisty Spinelliego.
Klęska włoskiego Balcerowicza
Na szczęście włoscy wyborcy postawili się okoniem unijnym pogrobowcom komunizmu i w wyborach w marcu 2018 r. dokonali znaczącego przetasowania politycznego. W wyniku wyborów Matteo Renzi przeszedł do opozycji, a władzę objęła koalicja Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligi Północnej, ale nie obyło się bez próby przedwyborczego przejęcia władzy przez stary układ. Ponieważ rozmowy koalicyjne trwały długo, prezydent Sergio Matarelli próbował przejąć inicjatywę, wyznaczając kandydata na premiera technicznego, w osobie byłego technokraty Międzynarodowego Funduszu Monetarnego (MFW) Carlo Cottarelliego, który miał otrzymać misję powołania rządu technicznego i przepchania Włoch do przyspieszonych wyborów, w których obywatele mieli już zagłosować „jak trzeba”. Tak się składa, że poznałem Cottarelliego w 1993 r. w Albanii. Kierował wtedy misją MFW, a ja byłem na misji Banku Światowego, prowadzonej przez innego Włocha Lucę Barbone, późniejszego szefa fundacji CASE Balcerowiczów. Cottarelli ma podobną charyzmę do Balcerowicza i jest czystym produktem systemu MFW, który aplikuje od dekad te same neoliberalne recepty w różnorodnych krajach świata. Zaciskanie budżetowego pasa z reguły zaczyna się i kończy na biednych. Łatwo sobie wyobrazić, kto przebierał nogami do pociągania za sznurki „premiera technicznego Cotarellego”. Tym bardziej, że szefem MFW z nominacji politycznej jest Francuska Christine Lagarde, mająca zapędy na szefowanie Komisji Europejskiej. Na szczęście manewr starego układu z Cottarellim nie wypalił.
Trening w paszczy Iwa
Wicepremier Matteo Salvini stał się szybko najsłynniejszą i najbardziej rozpoznawalną twarzą włoskiego rządu. 35-letni polityk ubierający się relaksowo i bardzo aktywny bezpośrednio na Twitterze, odświeżył swoim stylem sztywny i nadęty świat włoskiej polityki. Pomógł mu w tym talent medialny, rozwijany już w młodości. W wieku 12 lat Salvini wziął udział w grze telewizyjnej „Doppio slalom” (Podwójny slalom), a w wieku 20 lat grał w quizie telewizyjnym „ll pranzo e servito” (Podano obiad). Salvini nigdy nie ukończył studiów historii i zmienił swoje poglądy polityczne z lewicowych na prawicowe, wstępując w wieku 17 lat do Ligi Północnej, ugrupowania walczącego o niezależność gospodarnej północy Włoch od uważanego za leniwe południa kraju. Salvini zbierał najpierw doświadczenie jako dziennikarz i polityk na poziomie lokalnym. W 2004 r. został europosłem w Brukseli, gdzie zasiadał z przerwami, aż do wyborów w 2018 r. Przebywanie w„pasz- czy Iwa” czyli w strukturach unijnej biurokracji, jest ważnym elementem szkolenia eurosceptycznych polityków, pozwala na poznanie metod i sposobu myślenia działania drugiej strony. Jego walka polityczna z szaleństwami Unii Europejskiej rozwijała się na tradycyjnych frontach: niszczącej gospodarki (poza tą niemiecką), waluty euro (która Salvini nazwał „zbrodnią przeciwko ludzkości”) i nielegalnej migracji. Salvini współpracował na poziomie europejskim z Frontem Narodowym Marinę Le Pen i holenderską Partią Wolności Geerta Wildersa. Przed wyborami w 2018 r. przesunął Ligę Północną bardziej w stronę centrum politycznego, a także geograficznego poprzez usunięcie określenia „Północna” z nazwy partii. Logo jego kampanii wyborczej z hasłem „Rewolucja Zdrowego Rozsądku” (La Rivoluzione del Buonsenso) przypominało podobno logo kampanii wyborczej Donalda Trumpa.
Mecz Francja-Włochy
Salvini próbuje teraz przywrócić zdrowy rozsadek zarówno we Włoszech, jak i w Unii Europejskiej. Atakującym Brexit unijnym biurokratom i europejskim politykom już wygarnął, że skoro Wielka Brytania (która była w UE tylko jedną nogą i miała korzystny rabat składkowy) zdecydowała się wyjść z UE, to oznacza, że „ktoś w Brukseli popełnił błąd”. Niestety nie przyniosło to żadnej refleksji lub retrospekcji w Brukseli, Paryżu i Berlinie, wręcz przeciwnie, ceremonialne podpisanie przez Merkel i Macrona kolejnego traktatu o „zbliżeniu” Francji i Niemiec 22 stycznia w Akwizgranie pokazuje, że tzw. „przywódcy Unii” nie zamierzają niczego zmieniać. Dobitne wypowiedzi Salviniego szybko przysporzyły mu wrogów. Otwarte wsparcie manifestacji żółtych kamizelek we Francji spotkało się z protestem rządu Macrona. Nie przejmując się tym, Salvini dorzucił jeszcze, że oczekuje dymisji Macrona i dodał: „czym prędzej wróci do siebie, tym lepiej”. Zażądał przy okazji ekstradycji 14 lewicowych terrorystów, którzy chowają się od lat we Francji. Oliwy do ognia dolał koalicyjny partner Salviniego Luigi di Maio (Ruch Pięciu Gwiazd), oskarżając niedawno Francję o prowokowanie emigracji Afrykańczyków poprzez sztywny system franka CFA zakotwiczonego wcześniej we francuskim franku, a teraz w euro narzuconym francuskojęzycznym krajom Afryki i niszczącego lokalny potencjał eksportowy na rzecz importu (skąd my to znamy?). 21 stycznia włoska ambasador w Paryżu została wezwana na dywanik do francuskiego MSZ.
Imbecyle z Brukseli
Włochy starły się z Brukselą na temat włoskiego budżetu. Na jednej z konferencji prasowych jesienią zeszłego roku po wydaniu „negatywnej opinii” na temat włoskiego budżetu przez unijnego komisarza Francuza Pierre Moscovici (socjalistę), włoski eurodeputowany z partii SaMniego, Angelo Ciocca, wytarł ostentacyjnie swój but w papiery komisarza Moscovici, nazywając unijnych urzędników „imbecylami” To powrót z przytupem do kolorowych wystąpień włoskich polityków w Brukseli, najsłynniejszym z nich pozostaje do dzisiaj zdanie Silvio Berlusconiego z 2003 r., określające Martina Schulza jako „dobrego kandydata do roli Kapo” (strażnika obozowego) w filmie o Holocauście. Salvini starł się też z Międzynarodowym Funduszem Walutowym na temat włoskiego budżetu. Cytuje jego polemikę z funduszem na Twitterze @matteosalvinimi z 21 stycznia: Włochy zagrażają stabilności globalnej ekonomii? O wiele bardziej to Międzynarodowy Fundusz Walutowy zagraża stabilności, poprzez swoje recepty reform ekonomicznych i fałszywe prognozy, które skończyły się niewieloma sukcesami, ale za to wieloma katastrofami. Salvini ma rację, niestety nowy włoski rząd musi też radzić sobie z katastrofalnym zadłużeniem państwa (135 proc. PKB) pozostawionym w spuściźnie przez sukcesywne niekompetentne rządy poprzedników.
Młodsza wersja Orbana
Salvini jest o 20 lat młodszą wersją Viktóra Orbana, człowiekiem, który ma ambicje i możliwości ścierania się z zasiedziałą elitą w Brukseli i w innych kilku europejskich stolicach. Dwa tygodnie temu Salvini wezwał do „europejskiej wiosny” nawiązując do wcześniejszych rewolucji „arabskiej wiosny” Salvini zamierza stworzyć alians wszystkich, „którzy chcą uratować Europę”! stworzyć drugie największe ugrupowanie w Parlamencie Europejskim po wiosennych eurowyborach. Na początku stycznia Salvini odwiedził Polskę i spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim, Mateuszem Morawieckim i swoim ministerialnym odpowiednikiem Joachimem Brudzińskim. Do tej pory PiS nie był w stanie znaleźć ludzi formatu Victora Orbana zdolnych do dyskusji jak równy z równym z innymi unijnymi przywódcami ze „starej Europy” Takich ludzi nie ma w polskim rządzie, a biedny europoseł profesor Legutko jest zbyt uprzejmy w swoich niezliczonych próbach znalezienia kontaktu z zacietrzewionymi ideologami takimi jak Timmermans lub Verhofstadt w oparciu wyłącznie o logikę i dobra wolę. W Brukseli trzeba czasami po prostu walnąć włoskim butem o stół.
Rewolucja zdrowego rozsądku
Salvini jest nie tylko wicepremierem, lecz także (lub przede wszystkim) ministrem spraw wewnętrznych. Wyborcy głosowali na niego, by uwolnił kraj od hydry nieokiełznanej nielegalnej migracji. Praca Salviniego już przynosi widoczne wyniki, desanty nielegalnych migrantów przestały zawijać do włoskich portów. „Rewolucja Zdrowego Rozsądku” SaMniego obiecana przed wyborami zastąpiła ideologiczne oślepienie politycznych poprzedników. Po wyjściu Brytyjczyków z Unii w końcu marca Włochy będą trzecim najważniejszym państwem członkowskim Unii i jedynym, w którym panuje zdrowy rozsadek. Dwa inne, Francja i Niemcy, pozostają w ideologicznym zaślepieniu. Być może dlatego, że mają jeszcze z czego spadać, ich własna sytuacja finansowa jest lepsza niż włoska. Intrygujące jest to, że zdrowy rozsadek wydaje się przychodzić dopiero wtedy, kiedy jest się na dnie. Wtedy zaczynają się próby odbicia się od dna. Miejmy to na uwadze teraz, kiedy propagandyści Platformy Obywatelskiej i media Axela Springera ruszyły na
nowo z akcją wciągania Polski w pułapkę waluty euro. Włochy to już przerabiały, przerabiały też najazd fachowców od wzrostu PKB i wyprzedaż włoskich firm. Przypominam, że słynny w Polsce kosztowny Pendolino bez internetu jest produkowany we włoskich fabrykach francuskiego Alstomu, który będzie wkrótce niemiecki, ponieważ Macron oddaje Alstom Niemcom z Siemensa (unijna integracja działa zawsze tylko w jedna stronę). Obok wygodnych pielgrzymek do Watykanu i Monte Cassino, zalecałbym więc członkom polskiego rządu mniej wygodne piesze pielgrzymki po włoskich miastach i wsiach, tak by zobaczył i do czego doprowadziło nałożenie się dekad lokalnej niekompetencji politycznej i unijnego kordonu waluty euro. By przekonali się na własne oczy i nie zapominali nigdy, że rewolucję zdrowego rozsądku lepiej wprowadzać jak najwcześniej, zanim kraj dotknie dna. A z tym zdrowym rozsądkiem różnie w Polsce bywa. Nawet dzisiaj.
Opracował: Leon Baranowski, Buenos Aires – Argentyna