Antoni Szpak, Angora, nr 32, 11.08.2019 r.
Lech Wałęsa od wielu lat robi, co tylko może, żeby zniechęcić do siebie najwierniejszych, najbardziej zagorzałych swoich zwolenników. Ludzi życzliwych mu i przychylnych. Trzeba uczciwie przyznać, że jest w tym odpychaniu od siebie przyjaciół naprawdę dobry.
Skuteczny jak w niczym innym. Prezydent, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, były przywódca legendarnej, nie tej karykaturalnej służącej kaczystom, „Solidarności”, stał się niedoścignionym mistrzem obciachu, żenady i autodestrukcji. Już nie stoi na równi pochyłej, tylko się po niej toczy. I nikt nie znalazł sposobu, żeby go zatrzymać. Słuchając Wałęsy, tego, co wygaduje, odnosi się wrażenie, że kora mózgowa nie ma żadnego kontaktu z aparatem mowy. Obecnego Lecha Wałęsę charakteryzuje całkowity brak Dokory i niewyobrażalne zadufanie w sobie. Jego ego kroczyu kilometr przed nim. Wałęsa mówi wyłącznie o sobie. Wśród licznych wyrazów samouwielbienia i samozachwytu, z których kleci zdania proste w budowie odporne na wiedzę, słowo JA jest najważniejsze. Ja obaliłem, ja zrobiłem, ja wyprowadziłem, ja załatwiłem, ja przewidziałem, ja zmusiłem, ja, ja, ja…! I chociaż tych JA w każdej wypowiedzi Wałęsy jest niezliczona ilość, nigdy nie słyszałem, żeby powiedział: ja podpisałem, ja przegrałem, ja się zbłaźniłem, ja zniszczyłem swoją legendę, ja stałem się parodią samego siebie! Lech Wałęsa, wierny syn Kościoła katolickiego, nosiciel Matki Boskiej w klapie, nigdy nie uznał za stosowne choć raz do roku posypać sobie głowy popiołem. Za bardzo siebie kocha i szanuje, żeby musiał to czynić. Dłuższe obcowanie z posiadaczem licznych doktoratów honoris causa, tudzież słuchanie jego wywodów nieuchronnie prowadzi do wścieklizny mózgu. Wałęsa potrafi też być niebywale komiczny. Szczególnie gdy wciela się w mesjasza i zaczyna snuć opowieści o zbawieniu Ojczyzny. Ach, jak pięknie bajdurzy o swoim doskonałym planie i strategii przywrócenia Polsce blasku i należnego miejsca w świecie. Wystarczy dać mu władzę, a on nas urządzi. Z mety zrobi WIELKIE ZORGANIZOWANIE SIEM! To pozwoli naszej gospodarce stanąć na nogi i wyjść na prostą. Na czym konkretnie miałoby polegać wielkie zorganizowanie siem, Wałęsa nie chce powiedzieć. Pewnie, jak zawsze, wie, co robi. Wróg i licho nie śpią. Nie ma sensu ryzykować. Trzeba do końca trzymać język za zębami, żeby przeciwnicy nie zrobili wielkiego zorganizowania siem i nie odebrali Wałęsie należnej chwały! Poza tym Lechu nie ma teraz głowy do wyciągania Polski z kaczystowskiego bagna. Na wielkie zorganizowanie siem przyjdzie pora. Obecnie Wałęsa zajęty jest ważniejszą sprawą. Musi znaleźć tych, którzy go od lat szkalują, nazywają Bolkiem i niszczą jego nieskazitelny, bez mała święty wizerunek. Liczy na pomoc rodaków. W zamian oferuje hojną zapłatę, cyt.: „Obiecuję 250 tys. nagrody, którą zamierzam wypłacić przy pomocy moich sympatyków, dla świadka, który brał udział w perfidnej prowokacji wrabiającej mnie w agenturalną działalność i dostarczy dowody, kto za tym stoi!”. Kończę, bo zaczyna mi się mózg lasować
Opracował: Wiesław Norman – Solidarność RI, kombatant antykomunistyczny opozycji (nr leg. 264 z roku 2015), założyciel Wolni i Solidarni Kornela Morawieckiego Region Częstochowski, Śląski i Małopolski.