Jacek Komuda, DoRzeczy, nr 31, 29.07 – 4.08.2019 r.
W XVII i XVIII w. Karpaty roiły się od zbójników. Zwano ich rozmaicie – tych z polskiej strony beskidnikami i spisnikami, a gromadzących się na terenach Węgiertołhajami. Na ziemi halickiej z kolei zbójowali pochodzący z Mołdawii i Bukowiny watahowie. Rozbójnictwo nie wynikało z biedy i ucisku ze strony panów, jako że hersztami band wcale nie bywali zmuszani do pańszczyzny chłopi, ale właśnie ci mieszkańcy wsi, którzy wolności i dostatku mieli więcej niż inni. Byli to popi i ich synowie, wójtowie i ich odpowiednicy we wsiach wołoskich – kniaziowie, żołnierze, uciekinierzy, ludzie luźni, drobna szlachta; słowem – wielonarodowe towarzystwo korzystające z wolności dzikich i niedostępnych gór. Zbójeckie towarzystwa były w bliskich związkach nie tylko z zagubionymi w bukowych puszczach wsiami, lecz także ze szlachtą, mieszczanami i urzędnikami. Co beskidnik złupił, to Żyd sprzedał; szlachcic ukrył opryszków we dworze za udział w łupach, na ostatku pop ich pobłogosławił, aby Boh był przychylny dalszym wyprawom.
W XV w., jak podaje Stanisław Orłowski w „Tołhajach w Bieszczadach”, najsławniejszymi hersztami opryszków byli Mikołaj z Dormanhaza, Jakub Czuder, Mikołaj Czajka z Jawora, bracia Mikołaj i Piotr Komorowscy. W XVII w. złą sławą cieszyli się Marko Hatala, Hryć Kaczor z Łupkowa, Czahajko z Radoszyc. Sto lat później w województwie ruskim grasował najsławniejszy Oleksy Dobosz z Huculszczyzny, o którym krążyły legendy, i jego następca Hnat Bajurak.
W XVII w. w dawnym województwie ruskim jednym z największych i najzuchwalszych rozbójników, który przy tym pozostawał całkowicie bezkarny, był, jak podaje Władysław Łoziński, Ihnat Wysoczan z Wiktorowa: „Chłop możny i butny, który żyje jak szlachcic, śmiejąc się z władzy starościńskiej i jak mały królik trzyma całą okolicę w zawisłości i strachu, nie wyjmując nawet drobnej, zagonowej szlachty, którą pogardza”. Został osadźcą, czyli według prawa niemieckiego wójtem, który w 1620 r. osadził dla starosty halickiego wieś Słobodę Wysoczańską, ale natychmiast pokłócił się ze wspomnianym urzędnikiem. I wtedy to, co założył, zburzył. Wysoczan kazał rozejść się osadnikom, a pozostałe po nich domostwa spustoszył i zniszczył. Odtąd w pełni korzystał z wolności, napadając i gromiąc wrogów, a kiedy trzeba – przekupując podstarościch i sądy pieniędzmi.
Wysoczan osiadł koło Bednarowa – prawdopodobnie chodziło o wieś w pobliżu dzisiejszego Kałusza, gdzie pobudował sobie dwór za rzeką, między lasami i oczywiście trzymał w nim huculskich opryszków. Jak pisze w skardze Tomasz Sulatycki, przywłaszczył sobie tytuł szlachecki i przywileje, do czego nie miał prawa jako chłop. Ihnat przez długie lata prowadził specyficzną działalność przynoszącą duży dochód. Otóż zebrał sobie zastęp górali z Pokucia i napadał na powracających z najazdu Tatarów, odbierając im łupy i jasyr, na przykład w czasie najazdu w 1622 r. Oczywiście zdobytego mienia nie oddawał właścicielom, ale sprzedawał je, bogacąc się i wyrastając ponad okolicznych szaraczków z zaścianków. Najpierw zbudował browar i szynk w Bednarowie, co było zastrzeżone tylko dla szlachty, potem poodejmował grunty okolicznej szlachcie – ufając w swoją siłę, ponieważ mieszkał jak prawdziwy chłopski magnat, trzymając pod ręką uzbrojoną kompanię zbójników.
Jego największym wrogiem był wspomniany Tomasz Sulatycki. Wysoczan przygotował na niego zamach. Kazał bić w dzwony w cerkwi w Bednarowie, jakby ostrzegał o najeździe Tatarów.
Kiedy zaś zbiegli się bednarowska szlachta i słudzy, kazał swojemu synowi Semie zabić starego szlachcica, wołając: „Żem ja raz tylko trzech albo czterech szlachty zabił i zapłacił, a i na tych mam niejeden tysiąc złotych, że ich zapłacę, zaś na prawo jeden czetwertynnik pieniędzy odważę, a drugi czetwertynnik na pana”.
Kiedy w 1648 r. wybuchło powstanie Chmielnickiego, Wysoczan zebrał 15 tys. chłopów, po czym ruszył przeciwko swoim ówczesnym wrogom – Kuropatwom, obiegł zamek w Pniowie, gdzie schroniła się okoliczna szlachta, nie zdobył go jednak pomimo dwutygodniowego oblężenia. Nie wiadomo, co się z nim potem stało, wygląda jednak na to, że musiał uciekać, być może do Mołdawii. Stało się tak, bo na Rusi Czerwonej po odejściu Chmielnickiego spod Zamościa szlachta rozbiła bunt chłopski i srogo ukarała przywódców – nawet miejscowych szlachciców – którzy przyłączyli się do Kozaków. Skoro pozbawiono godności i majętności, ścigano i ścinano licznych Drohomireckich, Żurakowskich, Berezowskich, Witwickich i innych, to nie pominięto by z pewnością Wysoczana.
Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych