Czas na łuk triumfalny

Jerzy Mizioiek, DoRzeczy, nr 6, 3-9.02.2020 r.

Efraim Szreger, projekt przebudowy Zamku Królewskiego w Warszawie, 1777 r„ widok od strony Krakowskiego Przedmieścia. Rysunek tuszem i akwarelą, Gabinet Rycin BUW (fot. muzeum narodowe w warszawie)

Było wiele projektów łuków triumfalnych, które miały stanąć w Warszawie. Warto sięgnąć po jeden z nich, autorstwa Stanisława Noakowskiego, lub rozpisać konkurs na łuk nad Alejami jerozolimskimi

Jedną z ważniejszych deklaracji o wymiarze narodowym z końca ubiegłego roku jest zapowiedź wzniesienia w Warszawie łuku triumfalnego.

lvan Meśtrovic, Projekt Łuku Triumfalnego ku czci Marszalka Piłsudskiego, 1939 r., Muzeum Narodowe w Warszawie (fot. muzeum narodowe w warszawie)

Ma upamiętnić wielki triumf polskiego oręża w bitwie z sowieckim najeźdźcą w 1920 r. i być zapewne także hołdem składanym marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Czy stanie na placu Na Rozdrożu? Jeśli tak, to będzie to powrót do pomysłu z drugiej połowy lat 30., który nie doczekał się realizacji z powodu tragedii drugiej wojny światowej. Niemal nazajutrz po śmierci Marszałka postanowiono upamiętnić jego postać w przestrzeni miejskiej Warszawy. Już 15 maja 1935 r. utworzono Stołeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka; na jego pierwszym posiedzeniu Bolesław Wieniawa-Długoszowski powiedział: „Potrzebę tę [uczczenia Marszałka] odczuwa cały kraj”, i lutego następnego roku rozpisano konkurs, w którego warunkach podkreślono, iż monument „ma być […] godnym zwycięskiego Wodza, Twórcy Niepodległej i mocarstwowej Polski”. Konkurs zakończony w sierpniu 1937 r„ do którego zaproszono tylko polskich artystów, nie przyniósł rozstrzygnięcia. Rozpisano zatem kolejny, a wśród artystów dodatkowo zaproszonych znalazł się wybitny Chorwat, uczeń Rodina – Ivan Meśtrović. Po wizji lokalnej – w maju 1939 r. – artysta napisał: „Zdałem sobie sprawę na miejscu, że tylko coś wielkiego i monumentalnego powinno tu stanąć”. Niebawem, bo już 20 czerwca, przesłał projekt i fotografie makiet: na tle ogromnego łuku triumfalnego – miał być wysoki na 50 m – widnieje konny posąg Marszałka, odlany w brązie mierzyłby 25 metrów.

Nie jest dotąd wiadomo, czy mega- projekt Meśtrovicia – przypomniany ostatnio na wystawie w Królikarni – posłuży za inspirację dla pomnika, który ma uczcić 100-lecie Bitwy Warszawskiej. Zarówno artystyczna wizja chorwackiego artysty, jak i ogłoszony przez premiera Mateusza Morawieckiego pomysł stanowią zachętę do przypomnienia kilku faktów z dziejów łuków triumfalnych w Warszawie, bo niejednokrotnie planowano ich wznoszenie, a nawet je budowano, tyle że z nietrwałych materiałów i jedyną po nich pamiątką są ukazujące je ryciny i rysunki.

WARSZAWA JAKO NOWY RZYM

Łuk triumfalny na placu Trzech Krzyży w Warszawie, wystawiony w 1815 r. rycina (fot. muzeum narodowe w warszawie)

Łuki triumfalne kojarzą się przede wszystkim ze starożytnym Rzymem, w którym upamiętniały wielkie zwycięstwa takich cesarzy, jak August, Tytus, Trajan, Septymiusz Sewer i Konstantyn Wielki. Trzy z nich zachowały się do naszych czasów i służyły za wzoiy dla podobnych łuków, które w czasach nowożytnych i bardziej nam współczesnych wzniesiono m.in. w Paryżu, Londynie, Monachium i w wielu innych miastach. Warszawa, tak jak inne stolice europejskie, pretendowała do miana „nowego” Rzymu. Wyrażało się to przede wszystkim w tworzeniu projektów wpisanych w przestrzeń miejską. W jednym z listów z lat 70. XVIII w. wysłanych do marszałka Sejmu Stanisława Małachowskiego Hugo Kołłątaj pisał: „Rzeczpospolita musi mieć […] swój Rzym, swoje pryncypalne miasto […]. Wszystko to mówi za Warszawą, aby ją Rzeczpospolita Polska swoim obrała Rzymem, aby ją uczyniła siedliskiem wolnego, a powszechnego rządu”. Wszakże ambitny pomysł, aby z Warszawy uczynić „polski Rzym”, narodził się na długo przed napisaniem cytowanego listu, choć wydaje się, że przed Kołłątajem nikt nie sformułował tej idei expressis verbis. W połowie XVII w. powstał projekt – prezentowany obecnie na Zamku Królewskim w Warszawie, na wystawie poświęconej Wazom – który znakomicie zapowiadał oświeceniowe marzenie o wielkiej Warszawie. Król Zygmunt III miał prawdziwie mocarstwowe plany, a rządzone przez niego państwo miało bez mała milion kilometrów kwadratowych powierzchni. Utworzono wówczas w mieście stołecznym odpowiednią przestrzeń ceremonialną, a za króla Władysława IV zaczęto kreować forum – niejako na wzór Forum Romanum – z pomnikami chwały oręża. Rolę drogi triumfalnej odgrywało

Krakowskie Przedmieście, forum zaś, z kolumną Zygmunta III pośrodku, znalazło swoje miejsce na dzisiejszym placu Zamkowym.

Stanisław Noakowski, projekt łuku triumfalnego w Warszawie, rysunek, Muzeum Narodowe w Warszawie (fot. muzeum narodowe w warszawie)

Kolumna Zygmunta III, niekwestionowany symbol Warszawy – ufundowana przez Władysława IV i ustawiona na jesieni 1644 r. – miała być jednym z trzech monumentów triumfalnych dynastii Wazów wzniesionych przed Zamkiem Królewskim. Kolejnymi pomnikami, podobnie jak kolumna nawiązującymi wprost do słynnych dzieł starożytnego Rzymu, miały być: wysmukły obelisk poświęcony Władysławowi IV i łuk triumfalny ku czci jego brata i następcy – króla Jana Kazimierza. Ten niezwykły na polskim gruncie zamysł nie został niestety w pełni zrealizowany, ale o tym, jak miało wyglądać warszawskie forum, daje dobre wyobrażenie rysunek włoskiego architekta i scenografa na służbie wszystkich trzech królów z dynastii Wazów. Zdobi on frontyspis dzieła zatytułowanego „Rozmaite rysunki architektoniczne wymyślone i wykonane przez Giovanniego Battistę Gisleniego – rzymianina, architekta Ich Mości królów i książąt Polski oraz Szwecji”, przechowywanego w John Soane’s Museum w Londynie. Kolumna, obelisk i łuk triumfalny miały upamiętniać m.in. wielkie zwycięstwa w wojnie z Turcją i Rosją – w tym odzyskanie Smoleńska, wkroczenie wojsk polskich do Moskwy i sprowadzenie do Warszawy carów Szujskich. Jednoprzelotowy łuk, z ustawionym na nim pomnikiem konnym Jana Kazimierza, miał zapewne upamiętniać zwycięstwo tego króla w bitwie pod Beresteczkiem w 1651 r.

Warto tu dodać, że triumfalny charakter miały też uroczystości zaślubinowe Władysława IV z arcyksiężniczką Cecylią Renatą. We wrześniu 1637 r. z prawdziwą pompą przewieziono przyszłą królową Krakowskim Przedmieściem do katedry św. Jana. Towarzyszyło jej 20 kompanii piechoty i kilkuset jeźdźców. Na placu Bernardyńskim, dzisiejszym placu Zamkowym, ustawiono dwa wykonane z drewna polichromowane łuki triumfalne, przy których kapela królewska odgrywała powitalne hymny. Okazjonalne łuki triumfalne wzniesiono niemal w tym samym miejscu z okazji uroczystych wjazdów do Warszawy Jana III Sobieskiego w 1677 roku i Augusta III w 1734 roku. Obydwa były ogromne, trójprzelotowe, jak Łuk Konstantyna Wielkiego w Rzymie.

O głębokiej wiedzy na temat triumfów antycznych w Polsce i ich odbywaniu w Rzeczypospolitej już w XVI w. dobre pojęcie daje dzieło pt. „Księgi hetmańskie z dziejów rycerskich wszystkich wieków zebrane” żyjącego w czasach Stefana Batorego Stanisława Sarnickiego. W rozdziale zatytułowanym „O triumfiech i o tych rzeczach, które po zwycięstwie bywają” Sarnicki mówi nie tylko o wieńcach i rozmaitych pojazdach, lecz także o pomnikach upamiętniających triumfy, w tym m.in. o kolumnach, posągach konnych, obeliskach i łukach triumfalnych.

Pomysł zbudowania forum w Warszawie powrócił raz jeszcze w latach 70. XVIII w., w czasach ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Odnajdujemy go w pięknym, przechowywanym dziś w Gabinecie Rycin

Uniwersytetu Warszawskiego, projekcie Efraima Szregera przebudowy Zamku i przyległego do niego placu. Pomiędzy dwoma skrzydłami nowej rezydencji królewskiej widnieje jednoarkadowy łuk triumfalny [a więc podobny do łuku cesarza Tytusa i tego z projektu Meśtrovicia), a w jego przelocie widoczny jest posąg konny Stanisława Augusta. Na pierwszym planie wznoszą się ku niebu dwie kolumny triumfalne. Do kolumny Zygmunta III dostawiono tu bliźniaczo podobny monument ku czci największego z polskich zwycięskich królów – Jana III Sobieskiego. Temu znakomitemu strategowi nie wystawiono łuku, który by przetrwał do naszych czasów (ten z 1677 r. znany jest tylko z opisu i ryciny Wojciecha Gersona), ale gdy popatrzymy na fasadę jego pałacu w Wilanowie, szybko dostrzeżemy w niej dwa łuki triumfalne. Na jednym z nich, od strony południowej, król występuje jako triumfator na rydwanie, a na drugim jego żona, Maria Kazimiera, jawi się jako Jutrzenka.

W dzieje warszawskich łuków triumfalnych wpisuje się też zabytek przechowywany obecnie w Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego. Dokument z 18 kwietnia 1785 r., zatytułowany „Explikacja z Meblów w Pałacu Ujazdowskim będących”, nie pozostawia wątpliwości, iż Stanisław August sprowadzał do Warszawy nie tylko ryciny i obrazy, ale również modele dzieł antycznych wykonywanych z dębu korkowego. Czytamy w nim o „Modelu Wielkiego kolizeum [Koloseum] Rzymskiego robionego w Rzymie z drzewa korkowego”, o „Modelu małym Bramy Rzymskiej” i wreszcie o „Modelu małym Templum w Tivoli”. Owo templum to słynna Świątynia Sybilli, zaś „Brama Rzymska” to model Łuku Konstantyna; jego losy związane są z Warszawą od bez mała 250 lat.

ŁUKI TRIUMFALNE NA PLACU TRZECH KRZYŻY

Łuk triumfalny na placu Trzech Krzyży w Warszawie, według projektu Jakuba Kubickiego, wystawiony w 1809 r. rycina (fot. muzeum narodowe w warszawie)

Czy model Łuku Konstantyna zainspirował któregoś z projektantów łuków triumfalnych w Warszawie w epoce napoleońskiej? Okazuje się, że tak jak w przypadku Meśtrovicia preferowano raczej wersję łuku jednoprzelotowego, którego dostarcza łuk cesarza Tytusa. Chodzi o dwa łuki wzniesione nieopodal placu Na Rozdrożu, na placu Trzech Krzyży; jeden wystawiono po zwycięskich kampaniach roku 1809, a drugi z okazji wjazdu do Warszawy Aleksandra I, cara Rosji i króla polskiego, co miało miejsce 12 listopada 1815 r. Obydwa były okazjonalne i wzniesione z materiałów nietrwałych.

Bitwa pod Raszynem i wyrwanie Krakowa Austriakom, kiedy to zabłysnęły zdolności strategiczne księcia Józefa Poniatowskiego, były bardzo ważnymi wydarzeniami dla Warszawy, wówczas stolicy Księstwa Warszawskiego. Łuk charakteryzuje się dobrymi proporcjami i interesującymi elementami dekoracyjnymi, na które składają się panoplia, profilowe portrety w medalionach, wiktorie ukazane w przyłuczach i biały orzeł w koronie ustawiony na attyce łodzi, na tle pięciu chorągwi. Monument zdobiły też inskrypcje; ta na attyce głosiła: „WODZOWI Y WOJSKU ZWYCIĘSKIEMU WDZIĘCZNI OBYWATELE”; ta na gzymsie przywołuje pola bitewne, są to: „RASZYN, GROCHÓW GÓRA”. W medalionach ukazane są popiersia dwóch hetmanów Stanisława Żółkiewskiego i Jana Karola Chodkiewicza. Klasycznej aury przydają temu pełnemu harmonii monumentowi ukazane po bokach kolumny zwieńczone rózgami liktorskimi z toporami, ich fragmenty przetrwały do dziś.

Epoka napoleońska szybko się zakończyła, przepadł też monument upamiętniający jeden z jej epizodów. Wzniesiony sześć lat później łuk na cześć Aleksandra I był mniej wyrafinowany w proporcjach, ale za to bardziej zdobny rzeźbami. W przyczółku widnieje rozbudowana scena składania hołdu postaci siedzącej w centrum; jest nią zapewne sam car – ukazany też w kwadrydze ustawionej na attyce – uchodzący za głównego pogromcę Napoleona. Co ciekawe, zachował się do dziś plan ustawienia formacji wojskowych na trasie od placu Trzech Krzyży do placu Saskiego (dziś Józefa Piłsudskiego). Istnieje też rycina przedstawiająca to tłumne wydarzenie; centralnymi postaciami są tu ukazani jako jeźdźcy – na tle łuku – Aleksander I i jego brat Konstanty. Niebawem po uroczystej paradzie drewniany, okazjonalny łuk postanowiono zamienić na łuk trwały, murowany. Sam Tadeusz Kościuszko przekazał na ten cel sporą na tamte czasy sumę tysiąca franków, zapewne z nadzieją na dobre traktowanie swoich dawnych towarzyszy i byłych żołnierzy z armii napoleońskiej. Ostatecznie car, okazując takt, dobrą wolę i dość liberalne nastawienie do polskich poddanych, poprosił, aby zamiast łuku wzniesiono kościół katolicki pod wezwaniem jego patrona, św. Aleksandra. I stało się tak, że zamiast łuku triumfalnego w ważnym punkcie stolicy mamy warszawską wersję Panteonu, bo kościół przy placu Trzech Krzyży jest wzorowany na tej właśnie słynnej rzymskiej świątyni.

PROJEKTY STANISŁAWA MAKOWSKIEGO

Giovanni Battista Gisleni, widok Forum Wazów w Warszawie, ok. 1650 r. John Soane’s Museum w Londynie (fot. muzeum narodowe w warszawie)

Wspomnijmy na koniec liczne projekty łuków triumfalnych Stanisława Makowskiego z lat 20. i 30. XX w. Jeden z nich – upamiętniający wielki triumf polskiego oręża w 1920 r. – miał być wzniesiony w Alejach Ujazdowskich, nieopodal Muzeum Narodowego, jakby z widokiem na obszary, gdzie rozgrywała się ta jedna z najważniejszych bitew w dziejach Europy. Muzeum Narodowe do dziś przechowuje ten fascynujący projekt. Łuk w wizji Noakowskiego miał być ogromny i piękny, tak duży jak ten na placu Gwiazdy w Paryżu. Ozdabia go nie kwadryga, ale ukazane w niszach i na cokołach posągi polskich królów, hetmanów i zapewne też księcia Józefa i marszałka Piłsudskiego. Istnieją też wersje łuku z warszawską Syreną z tarczą i z wzniesionym mieczem. Jak wiele innych projektów naszego znakomitego architekta i te pozostały tylko marzeniem niczym śniony od wielu pokoleń sen o potędze.

Antonio Chichi, korkowy model Łuku Konstantyna w Rzymie, ok. 1780 r., Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego (fot. muzeum narodowe w warszawie)

Już kilka razy, począwszy od 2003 r., proponowałem w rozmaitych publikacjach, by sięgnąć po jeden z projektów Stanisława Noakowskiego (lub rozpisać konkurs na nowy projekt] wzniesienia obok MNW, nad Alejami Jerozolimskimi, monumentalnego łuku triumfalnego. Ta głęboko symboliczna struktura architektoniczna – czcząca największy z triumfów polskiego oręża – mogłaby też być pragmatycznie wykorzystana jako triumfalne wjechanie/przejście/wyjście do/z MNW. Usytuowanie łuku obok MNW – na osi wschód-zachód, nieopodal Wisły, wydaje się dużo lepsze niż wzniesiecie go na placu Na Rozdrożu.

Opracowanie: Jarosław Praclewski Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny