Michał Mońko, Obywatelska, nr 220, 5-18.06.2020 r.
Najpierw dzwony, ochrypłe i jękliwe, wezwały mieszkańców Trewiru do Bazyliki Konstantyna Wielkiego, zbudowanej w latach 310-320 na polecenie świętej Heleny, żony cesarza Konstantyna Wielkiego. Dzwony ucichły, ą wtedy w bazylice, dawnej sali tronowej cesarza, największej sali rzymskiej, zachowanej do dzisiejszego dnia, odezwały się organy i rozległ się anielski śpiew chóru katedralnego.
Kiedy zaś nastała cisza, przemówił biskup Stephan Ackerman. Powitał’ znamienitych gości, którzy przybyli do Trewiru na uroczystości dwustulecia urodzin Karola Marksa. Elementem centralnym uroczystości było odsłonięcie pomnika współtwórcy „Manifestu Komunistycznego”.
Marks na cokole przy Brukergasse 664 jest wielki, żeby nie powiedzieć, że jest ogromny, a jego ukośny cień w rannym słońcu kładzie się w poprzek ulicy, przy której niegdyś mieszkała rodzina Marców. Pomnik z brązu liczy pięć i pół metra wysokości i waży dwie i pół tony. Otaczają go czerwone sztandary, transparenty, plakaty z napisami niemieckimi, hiszpańskimi i chińskimi.
A w Bazylice Marks jest bratem Karolem. Poza Bazyliką, na Brukergasse, emocjonalne opowieści o dziwnym chłopcu Karolu i jeszcze dziwniejszym mężczyźnie Karolu Marksie. Był niski, krępy. Nosił czarne włosy i bujną brodę. Miał twarz ziemistą, martwe oczy. Jego dzieci, póki żyły, nazywały go Maurem.
Ludzi traktował z wyższością, nawet z pogardą. Był niezwykle kłótliwy. Poróżniony ze wszystkimi – z żoną, z rodziną, z towarzyszami. Zajmował się zbieraniem wiadomości o swoich politycznych przeciwnikach. Donosił policji. Z kolei służące i gosposie donosiły policji na Marksa.
Fascynował go gwałt, przemoc i terroryzm. Nawoływał do „zemsty ludu”. Jednocześnie gardził ludem, gardził demokracją. Nie znosił sprzeciwu. W swoim otoczeniu był bezwzględnym dyktatorem. Nie kąpał się. Rzadko się mył. Brud powodował chorobę skóry. Jego ciało pokrywały cuchnące wrzody, które przecinał brzytwą.
Sporo palił i pił. Nie starał się o stałą pracę. Pogardzał pracą. Ale stworzył legendę obrońcy ludzi pracy, legendę bojownika o godność człowieka. A teraz godnie stoi na cokole przy Brukergasse. Niedługo, być może jeszcze przed 2024, jego figura stanie w Bazylice Konstantyna Wielkiego obok figury św. Heleny i św. Euchariasza. Figura Marksa w świątyni pamiętającej Konstantyna Wielkiego, cesarza, który zwołał Pierwszy Synod Biskupów?
Wydaje się to niemożliwe. To przecież on, Marks, był nihilistą, wrogiem rodziny, wrogiem porządku społecznego, zwolennikiem krwawej rewolucji proletariackiej i radykalnym ateistą.
Lenin powiedział o Marksie: „Stworzył Pierwszą Międzynarodówkę, która była podwaliną organizacji, przygotowującej robotników do rewolucji proletariackiej”. „Marks? – dopytuje Andreas Ludwig, radny Trewiru.
A któż jak nie on jest pierwszym obywatelem naszego rzymskiego niegdyś Trewiru?” Na to Udo Kohler, eurodeputowany: „Marks i jego ideologia powinny znaleźć się na śmietniku”.
TEORIA MARKSA, PRAKTYKA LENINA
Marks urodził się w 1818 roku w żydowskiej rodzinie Herschla Marxa. Dziadek Karola, Meier Halewi Marx, był rabinem w Holandii. W roku 1824 Herschel Marx przyjął imię Heinricha i przeszedł z rodziną na luteranizm. Kościół uznaje dziś Marksa za brata w wierze. W roku 2018 luteranie i marksiści uczcili dwustulecie żydowskich urodzin Marksa, a w 2024 czcić będą jego luterański chrzest.
Chińska Republika Ludowa uczciła dwustulecie urodzin Marksa, przywożąc do Trewiru pomnik twórcy „Kapitału”. Pomnik odsłonił i przemówił w Bazylice nie byle kto, bo sam Jean-Claude Juncker, dopiero co przewodniczący Komisji Europejskiej.
„Marksa należy rozumieć przez pryzmat jego czasów i dzieł – powiedział Jean-Claude Juncker. – Marks, politycznie aktywny filozof, był w stanie powiedzieć albo napisać, i myślę, że tak właśnie napisał: filozofowie mają nie tylko interpretować świat na różne sposoby; ważne jest, aby ten świat zmieniać”.
Zmieniał świat? Pogardzał tymi, o których pisał. Wciąż miał na ustach słowo „proletariat”. Ale nigdy nie spotkał się z tkaczem, nigdy nie rozmawiał z chłopem. Nigdy nie był w fabryce albo w kopalni. Był teoretykiem, a nie praktykiem. Stworzył teorię nihilistyczną, zbrodniczą.
„Komuniści gardzą zatajaniem własnych poglądów i zamiarów – głosił w ‘Manifeście’. – Komuniści wyjaśniają publicznie, że ich cele mogą zostać osiągnięte tylko przez gwałtowny przewrót w całym dotychczasowym porządku społecznym. Niech drżą klasy panujące przed rewolucją komunistyczną”. Teoria Marksa, praktyka Lenia. Zastosowali tę teorię bolszewicy. Oni nie bywali w fabrykach, nie rozmawiali z robotnikami i chłopami, spędzali czas na Capri, w Paryżu i w Szwajcarii.
Na uroczystą mszę w intencji brata Karola przybyli do Bazyliki Konstantyna: reprezentujący Europę, Jean-Claude Juncker, formalnie chrześcijański demokrata; premier Nadrenii – Palatynatu, Maria Luise (Malu) Anna Dreyer, SPD; burmistrz Trewiru, Wolfram Leibe, SPD; ewangelicki biskup Trewiru, Stephan Ackerman, zwolennik zachowania dobrej pamięci o Marksie.
W sprawie Marksa i jego pomnika przy Brukergasse 664 wypowiedzieli się do kamery telewizyjnej przedstawiciele niemieckich partii: Markus Nohl – SPD, Tobias Schneider – FDP, Udo Kohler – CDU, Wolfram Leibe – burmistrz, Reiner Marz – Zieloni.
„Pomnik Marksa jest trucizną – stwierdził Ulrich Delius, dyrektor Towarzystwa Ludów Zagrożonych. – Tosmutne, że miasto przyjęło od Chin trujący pomnik, co jest swego rodzaju terrorem wobec mieszkańców Trier”.
W obronie Marksa wystąpił Jean Claude Juncker: ”Nadrenia-Palatynat i miasto Trewir mają prawo do upamiętania Marksa… Bez upamiętania i bez zrozumienia, nie zrobimy wiele z przyszłością. Chiny zaproponowały wystawienie w Trewirze pomnika Karola Marksa. I należy się im wdzięczność”.
MIESZKANIEC DOMU PUBLICZNEGO
Marks do 17 roku życia mieszkał w Trewirze przy 664 Brukergasse. Następnie przemieszkiwał w Bonn, Berlinie, Jenie, Frankfurcie, Kilonii, Paryżu, w Brukseli. Ożeniony z córką arystokraty, Jenny von Westphaken, żył wszędzie w nieopisanej nędzy, bo nie pracował i nie chciał pracować. To, co dostał od teściów – sprzedał. Meble sprzedał w Kilonii, srebra zastawił we Frankfurcie.
Po roku 1849 próbował osiedlić się z żoną w Londynie. Tam, wyrzucony z mieszkania za niepłacenie czynszu, sprzedał łóżko i wynajął mieszkanie przy Leicaster Street. Stamtąd znowu był wyrzucony. Jenny von Westphalen pisała do znajomych: „Prawie zmiażdżyły nas najbardziej trywialne zmartwienia burżuazyjnej egzystencji”.
W końcu Marks znalazł się z rodziną przy Dean Street nad restauracją „Quo Vadis” za 22 funty rocznie – najpierw pod numerem 64, później 28. Były to dwa niewielkie pokoje na drugim piętrze. Na parterze i na pierwszym piętrze był dom publiczny. Marks nierzadko schodził na pierwsze piętro kamienicy do domu publicznego. Prostytutka kosztowała 1-2 pensy (240 pensów, to był 1 funt).
W trudnym okresie, a łatwych okresów Marks nie miał, wziął sobie stałą kochankę, służącą Helen Demuth. Służąca zaszła w ciążę, gdy również żona była w ciąży. Gdy służąca Demuth urodziła syna, Marks nie przyznał się do ojcostwa. Chłopiec został oddany do adopcji. Kiedy dorósł, został ślusarzem. I to jest najsilniejszy związek Marksa z klasa robotniczą.
Gosposia Marksa donosiła policji: „Zajmuje dwa pokoje. Okna salonu Wychodzą na ulicę, zaś okna sypialni na podwórze. W całym mieszkaniu nie ma ani jednego mebla, który byłby czysty i cały. Wszystko jest uszkodzone i podarte, pokryte grubą warstwą kurzu; panuje straszny bałagan. Na środku salonu stoi stół nakryty zapuszczonym obrusem, na którym leżą rękopisy, książki i gazety, a także dziecięce zabawki, strzępy materiałów z kosza na robótki żony, kilka wyszczerbionych kubków, noże, widelce, lampa, kałamarz, szklanki, gliniane fajki, popiół – jednym słowem wszystko bez ładu i składu przemieszane jest na tym stole. Nawet sprzedawca rzeczy używanych byłby przerażony tak wielka liczbą rupieci” (Archiv fur die Geschichte des Sozialismus und der Arbeiterbewegung).
Kolejny raz służąca donosiła, że w domu u Marksa są tylko dwa krzesła. Jedno ma cztery nogi, a drugie trzy nogi. Kiedy przychodzi gość, dostaje krzesło z czterema nogami.
„Pan prowadzi życie prawdziwego intelektualisty… Mycie, pielęgnacja i zmiana pościeli to rzeczy, które robi rzadko i lubi się upijać. Często może pozostawać bezczynnie przez wiele dni… Nie ma ustalonego czasu na pójście spać i przebudzenie. Często nocą, a także w południe w pełni ubrany śpi na kanapie do wieczora, nie przejmując się całym światem przychodzącym i wychodzącym”.
LUBIŁ KAWIOR I WINO MOZELSKIE
Pieniądze, jeśli u Marksa były, to od Engelsa, od teściowej, od matki, od Gohringera. Żył ze spadków, pożyczek. Prosił, skamlał, jego żona prosiła skamlała. Ale żadne z nich nie poszło do pracy. Nawet u siebie w domu nie sprzątali. A zatem co jadł, co pił? To wiemy z raportów policji: „Lubi wędzone ryby, kawior, kiszone ogórki, wino koniecznie mozelskie, piwo i likiery”.
Czy Marks przejmował się kimś poza sobą? Nie przejmował się nawet swoimi dziećmi. Troje umarło z niedożywienia, z głodu: Guido, Charles i Franziska. Dwie córki – Laura i Eleonora – popełniły samobójstwo. Eleonora w 1898 roku przedawkował opium, a Laura popełniła samobójstwo.
Zasadniczo nie wychodził poza Soho, czyli poza Oxford Street od północy, Charing Cross Road od wschodu, Shaftesbury Avenue od południa i Regent Street od zachodu. Londyn liczył wówczas dwa miliny ludzi. Nie było bieżącej wody, ścieki, nieczystości i odchody wylewały się na ulice. Brudny i głodny Londyn nawiedzały epidemie w 1848, 1854 (cholera), 1866. W czasie każdej epidemii umierało w Soho 700-900 mieszkańców.
Marks lubił londyńskie Soho. „Poziom życia przeciętnego Anglika w czasach wiktoriańskich nie odbiegał od poziomu bytowania rzymskiego niewolnika – pisze Gregory Clark, profesor na Uniwersytecie Kalifornijskim. – Robot-, nik miał tylko jedno ubranie, nigdzie nie podróżował, znał jedynie swoją okolicę, zakład pracy, kościół, najczęściej był analfabetą. W jednej izbie robotnik z rodziną żył, płodził dzieci i umierał”.
Ojciec spał obok dziadka i swojej żony, obok dzieci. Dzieci robotnika pracowały od ósmego roku życia w tkalni albo przy czyszczeniu kominów. W dobrych latach robotnik jadł roztartą pszenicę albo jęczmień w postaci wodnistej zupy, a ziemniaki były luksusem. Spośród dziesięciorga urodzonych dzieci umierało od czworga do siedmiorga. Przeciętna długość życia w robotniczym Manchesterze wynosi 17 lat.
Marksa interesowało tylko jedno: stworzenie teorii kapitału! Tworzył ową teorię, podobnie jak inni tworzyli teorie matematyczne, fizyczne, astronomiczne. Mawiał: „Teoria. Tylko teoria da mi miejsce w historii’’. No i Marks ma swoje miejsce w historii, a ostatnio także w historii Kościoła ewangelickiego.
Engels, pracujący u ojca w firmie „Ermen and Engels”, dawał Marksowi rocznie – 300 funtów. Dopiero w roku 1860, gdy umarł ojciec Engelsa, Marks dostawał od swego przyjaciela 1000 funtów, następnie 1100 funtów. A gdy dostał spadek po Wilhelmie Wolffie, przeprowadził się do rezydencji. Przeniósł się z Dean Street do Kentish Town, a stamtąd do Maitland Park Road 41. Mieszka w rezydencji Madena Villas w Maitland Park Road. Kupuje garnitury.
Z tego okresu pochodzą jego zdjęcia w fotelu. Ale pieniądze nie zmieniły stylu życia Marksa. Leniwy, pijany, nie myje się, żyje oblepiony brudem. Jego skóra nadal pokrywa się bolącymi i śmierdzącymi pryszczami.
REWOLUCJA, WHISKY I KREW
Marks, jeśli nie spał, to przesiadywał w pubie „The Red Lion” przy Great Windmille Street w Soho. Od 1847 pub zwał się: „The Red Lion Hotel”. Tu spotkali się agitatorzy, propagandyści. Była to siedziba Unii Edukacyjnej Niemieckich Pracowników (German Works Edukational Union), która była przykrywką dla nielegalnego Związku Komunistów.
Spotykali się tam: Marks, Engels, Alfred Marshall, Sydney Webb, Keynes Joan Robinson.
W listopadzie 1847 roku w pubie „The Red Lion” na piętrze, odbył się Kongres Ligi Komunistycznej. Poproszono Marksa i Engelsa o napisanie programu dla Ligi Komunistycznej. Program został napisany i wydrukowany w 1848 w drukarni przy Liverpool Street jako „Manifest der Kommunistische Partei”.
Marks był wtórny w tym, co napisał. Przywłaszczał cudze myśli, cudze anegdoty, cudze pomysły. Gdy Pierre-Joseph Proudon napisał „Filozofię Nędzy”, Marks napisał „Nędzę Filozofii”. Hasło: „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!” – wziął od Karla Schappera. „Religia jest opium ludu” – to wziął od Christiana Johanna Heinego. Powiedzenie: „Od każdego według jego zdolności, każdemu według jego potrzeb” – wziął od Louisa Blanca.
Hasło: „Proletariusze nie mają nic do stracenia prócz swoich kajdan” – znane było już w czasie Rewolucji Francuskiej. To Marat napisał. Pierwsze zdanie wydanego w 1848 roku „Manifestu Komunistycznego”: „Widmo krąży po Europie – widmo komunizmu” jest zbiorowym autorstwem tych, którzy bywali z Marksem w „The Red Lion”.
Karol Marks znany był do niedawna jako współautor „Manifestu Komunistycznego”. Ale wedle Antoniego C. Suttona, profesora Uniwersytetu w Southampton, „Manifest” jest plagiatem wcześniejszego dzieła: „Democracy Manifesto”, napisanego przez Victora Prospera Consideranta.
Niemal do końca życia Marks spotykał się w pubie „The Reći Lion”. Mówił o kwestii robotniczej, o fabrykantach, o kapitale, o rewolucji. Na tych słowach budował swoją obłędną doktrynę komunizmu. Ale nigdy nie zaglądał do fabryki, do chłopskiej chałupy. Nigdy nie był w fabryce Engelsa, swego przyjaciela. Takie kwestie, jak robotnik, praca, kapitał, płaca to dla Marksa kwestie teoretyczne.
Nie chciał widzieć dziewięcioletnich dzieci w fabrykach. W zakładach bawełnianych „Ermen and Engels”, należących do rodziny Engelsa, robotnik zarabiał miesięcznie tyle, ile Marks wypił przed południem w pubie „The Red Lion” albo w restauracji „Quo Vadis”.
Wszystko pojmował teoretycznie. Pisał o pracy, ale sam nie pracował. Nie znosił pracy. Nienawidził ludzi pracy. Dzisiaj ten zdegenerowany twórca zbrodniczej ideologii czczony jest w Europie jak święty Franciszek. Biskup Trewiru, Stephan Ackerman, uważa Karola Marksa za brata w wierze. Politycy zdegenerowanej Lewicy noszą podobiznę Marksa na koszulkach.
ZAPOWIEDŹ PIEKŁA KOMUNIZMU
Na rok przed opublikowaniem Manifestu Komunistyczne go, w 1846 roku, Leon XIII, żyjący w czasach Marksa i Engelsa, potępił komunizm jako szkodliwą doktrynę, radykalnie sprzeczną z prawem naturalnym i nie do pogodzenia z chrześcijaństwem. Przyjęcie takiej doktryny byłoby całkowitą ruiną wszystkich praw, instytucji, mienia i samego społeczeństwa ludzkiego.
Leon XIII głosił w Encyklice Quod apostolici muneris: „Komunizm jest śmiertelną zarazą, przenikającą do najgłębszych komórek społeczeństwa”. Głoszone w „Manifeście Komunistycznym” idee „narażają społeczeństwa na pewną zgubę”.
Pius XI, w Encyklice Divini Redemptoris, ogłoszonej w 1937 roku, nazywa zapowiedziany przez Marksa i Engelsa komunizm bezbożnym i barbarzyńskim. Mówi, że komunizm jest przerażającym niebezpieczeństwem. Zapowiadane okrucieństwa komunizmu sowieckiego i faszyzmu niemieckiego potwierdziły się w dwudziestym wieku. Wojny w imię nowego porządku i nowego człowieka kosztowały świat setki milionów istnień ludzkich.
Czy zatem możliwe, że Karol Marx, wojujący ateista i twórca zbrodniczej ideologii, odnajduje dziś miejsce w Kościele?
Biskup Trewiru, Stephan Ackerman, uważa Karola Marksa za brata w wierze.
Marx? Może był grzeszny, ale któż jest bez grzechu?
Od półtora roku odbywają się w Trewirze wydarzenia, których Karol Marks jest bohaterem Miasta i Kościoła. Miejscem uroczystości jest Bazylika Konstantyna Wielkiego. Czy ktoś wie, co mówił o religii Marks?
„Religia jest westchnieniem uciśnionego stworzenia, sercem nieczułego świata, jest duszą bezdusznych stosunków. Religia jest opium ludu”.
Jean-Claude Juncker, już trochę pijany, w Bazylice Konstantyna, wołał do Marksa tak, jak mógłby wołać tylko marksista, a nie chrześcijański demokrata: „Nie mogłeś się zakochać w prymitywnym kapitalizmie, który zwyciężył wtedy; nie możemy nawet dziś zakochać się w ślepym i nieświadomym kapitalizmie. Kapitalizm jest plagą”.
W pewnej chwili Juncker, wyraźnie na rauszu, zacytował słowa Willy Brandta, który w 1968, na inauguracji Muzeum Karola Marksa w Trewirze, powiedział: ”Cokolwiek zostało zrobione z Marksa, dążenie do wolności, wyzwolenie ludzi z niewoli i niegodnego uzależnienia, było źródłem jego działań”. Cokolwiek zrobione? – słyszę z boku pytanie i odpowiedz: – Setki milionów ofiar, krwawa rewolucja w Rosji, zniewolenie Europy Wschodniej, ludobójstwo w Kampuczy, przewrót na Kubie. To wszystko było rezultatem ideologii Marksa.
Junckerowi daje odpór Dieter Dombrowski z Unii Stowarzyszeń Ofiar Komunistycznej Tyranii. Nazwał on chińską darowiznę szkodliwą. „Marks był nie tylko naukowcem i filozofem, był nade wszystko duchowym fundamentem dyktatury komunistycznej dwudziestego wieku”.
A w Bazylice Konstantyna, ojca pierwszego Synodu Biskupów Kościoła Niepodzielonego w Nicei, mówili zebrani o dobrym bracie Karolu. Czyżby nie pamiętali, że Karol Marks w „Krytyce programu Gotajskiego” (1875) pisał: „Niczym innym jak tylko rewolucyjną dyktaturą proletariatu można obalić istniejący porządek”. Za tą radą poszedł Lenin, poszedł Trocki i Stalin. Zorganizować rewoltę, obalić porządek i zgotować ludziom piekło komunizmu.
Jarosław Praclewski Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny