Aldona Zaorska, Warszawska gazeta, nr 31, 31.07-6.08.2020 r.
Budce należą się głębokie i szczere kondolencje. Przegrał wybory, kumplowi grozi 12 lat w ukraińskim więzieniu, mocodawcy i sponsorzy się go czepiają, współpracujący dziennikarze rugają, a reszta się z niego śmieje. Na dodatek będzie musiał oddać kierownictwo w skompromitowanej Platformie przegranemu kandydatowi na prezydenta Trzaskowskiemu ksywa „Don Kanalio”. Nic tylko współczuć.
Sytuacja wygląda tak: miesiącami politycy Platformy Obywatelskiej zapewniali, że Sławomir
Nowak nie ma nic wspólnego z ich partią, a już na pewno nie było go w sztabie ani Małgorzaty Kidawy, ani Rafała Trzaskowskiego.
Nagle okazało się, że nie tylko ma bliskie kontakty z sierotami po Tusku, ale jeszcze był w ścisłym kierownictwie sztabów wyborczych obu kandydatów Koalicji na prezydenta. Nikt by pewnie o tym nie wiedział, gdyby tydzień po wyborach letnim porankiem Nowaka nie zwinęło CBA, a media nie poinformowały, że został zatrzymany za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, przy tym pod tym pojęciem nie kryła się bynajmniej Platforma Obywatelska.
Jednak to polityków Platformy aresztowanie Nowaka ewidentnie przeraziło. I to bardzo, więc swoim zwyczajem postanowili odwrócić sytuację i przedstawić zatrzymanie z powodów czysto kryminalnych, w dodatku na skutek śledztwa wszczętego przez obce państwo, którego obywatelem jest Nowak, jako działanie polityczne. Najbardziej zaś przestraszyło ich potencjalne podsłuchiwanie rozmów Nowaka. Nie mają pewności, czy ono rzeczywiście miało miejsce, ale zaatakowali.
Borys Budka wprost zasugerował, że wcale nie chodziło o sprawdzenie, czy Nowak rzeczywiście kierował zorganizowaną grupą przestępczą i defraudował środki napływające z zagranicy na budowę ukraińskich dróg, ale że „mogło chodzić o to, by mieć nasłuch na sztab wyborczy Rafała Trzaskowskiego”. Zawtórował mu mecenas Otoman Giertych, który stwierdził, że: „Ze sprawą Nowaka czekano do wyborów, gdyż po pierwsze mogli go podsłuchiwać, a po drugie do wszystkich dzwoniących do niego na 7 dni mogli zakładać tzw. NN, czyli podsłuch bez zgody sądu. Wniosek: PiS miał nagrania całości rozmów sztabu i polityków PO”.
Mogli – nie mogli, mecenas Giertych nic nie wie, ale zbudował na podstawie swojej niewiedzy cały wywód. Jak dobrze pójdzie, to w oparciu o taką narrację da się poinformować Brukselę o łamaniu przez Polskę legendarnej „praworządności”. A! I koniecznie unieważnić wybory. Swoją drogą ciekawe, co mówiłby mecenas Giertych, gdyby CBA zwinęło członka sztabu Rafała Trzaskowskiego w trakcie kampanii z oskarżeniem o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą?
Można sobie tylko wyobrazić, jakie larum podniosłaby cała opozycja, zarzucając PiS-owi atak na kontrkandydata Dudy.
Przerażenie Budki
Znacznie ciekawsze jednak od myślowego zapętlenia Giertycha jest ewidentne przerażenie Borysa Budki. Nowak był podsłuchiwany, jak twierdzi CBA, tylko w okresie pracy na Ukrainie. Czemu więc Budka taksię denerwuje? Cały swój agresywny przekaz zaczyna od przypuszczenia, by potem przekształcać własną fantazję w rzeczywistość
– Jeżeli prawdą jest, że zarzuty dotyczą pracy na Ukrainie, a Sławomir Nowak był inwigilowany do lipca i podsłuchiwany przez służby, to możemy mieć do czynienia z wyjątkowym skandalem. Mogło chodzić o to, by mieć nasłuch na sztab wyborczy Rafała Trzaskowskiego – stwierdził przewodniczący PO Borys Budka w programie „Graffiti” Polsat News.
Hmm? Może należało zacząć od przyznania się, że Nowak robi u Trzaskowskiego, a nie robić z siebie głupca. Politycy Koalicji świetnie wiedzieli, jaką pozycję w sztabie Trzaskowskiego zajmował Nowak, wyborcy nie wiedzą tego do tej pory. Po co więc Budka i reszta kłamali całymi tygodniami? Z przyzwyczajenia?
Po drugie, sztab Trzaskowskiego był tak przewidywalny jak twitterowe wpisy Tomasza Lisa na temat Jarosława Kaczyńskiego i cały swój przekaz opierał wyłącznie o anty-PiS.
Myśli i strategie Platformy są proste jak konstrukcja cepa i zamykają się wyłącznie w słowach „j… PiS” ukrytych pod ośmioma gwiazdkami. Do stwierdzenia tej strategii żadne podsłuchy nie są potrzebne. Zresztą w czasie tej kampanii PiS został parę razy bardzo zaskoczony i musiał „gasić pożar” do czego by nie doszło, gdyby podsłuchując Platformę mógł wyprzedzić jej kroki.
– To była wymiana informacji, omawianie pewnych strategii, wymiany myśli. Jeżeli prawdą jest to, co mówią niektóre media, że celem polskich służb nie było wyjaśnianie czegoś, co już dawno było zamknięte na Ukrainie, a monitorowanie przeciwników politycznych, w tym samego kandydata na prezydenta, to mamy rzecz bulwersującą i skandaliczną – mówił Budka. Znowu – jeśli prawdą jest to, co napisał Giertych. Budka snuje więc kolejne przypuszczenia, nie podając faktów.
Chyba że rzeczywiście jest o czym mówić, a przewodniczący PO czegoś bardzo się boi. Czy w rozmowach Budki przed kampanią wyborczą musiały więc paść jakieś słowa, od których dziś Budce cierpnie skóra? Jakie „strategie” omawiał Budka? Czy kontaktował się z Niemcami? Co planowali politycy PO, że dziś ich szef tak bardzo się boi? Jeszcze bardziej musi bać się jego nieformalny przełożony Donald Tusk, który nagle stracił chęć do jakichkolwiek komentarzy na Twitterze, by po całych dniach milczenia napisać, że jest „na urlopie” Może i on uzgadniał z Nowakiem „ukraińską strategię”? Albo w tym kółeczku był ktoś jeszcze.
Trójkącik Budki, Nowaka i pana/pani X?
Biorąc pod uwagę, że dwa dni po przegranych wyborach Budka „składał raport” minister obrony Niemiec i z nią „omawiał strategię” można postawić pytanie, o czym rozmawiał i z kim, że tak dziś boi się treści własnych rozmów. Czyżby uciął sobie pogawędkę na temat strategicznej współpracy z Niemcami? Albo o tym, jak wykorzystać niemieckie media w Polsce do ataków na prezydenta Dudę? Względnie o kontynuacji strategii „ulica i zagranica” jeśli Trzaskowski przegra? A może dzielili kasę „zarobioną” przez Nowaka na Ukrainie? Musiały tam paść jakieś poważne słowa, jeżeli Budka tak bardzo dziś się boi i atakiem na CBA uprzedza to, co może jeszcze wyjść na jaw. Tym bardziej, że pojawiły się nieoficjalne informacje, że zatrzymanie Nowaka to początek i będą kolejne aresztowania. Może niejeden „Nowak” staje dziś przed perspektywą odsiadki w ukraińskim więzieniu? A jeśli jeszcze służby połączą to z nagraniami od „Sowy i Przyjaciół”(także tymi nieujawnionymi), może być bardzo ciekawie. Tym bardziej, że nitki prowadzić mają np. do Kulczyk Foundation. Jej przedstawicielka na Ukrainie Wira Biczują zdaniem portalu ukraińskiej telewizji ZIK trafiła do Ukrawtodoru, żeby Nowak po objęciu kierowniczego stołka „nie był zbyt obciążony pracą” Ukraińscy dziennikarze podają że Biczują uczestniczyła we wszystkich spotkaniach Nowaka, zaś nasi krajowi napisali, że pieniądze z łapówki za załatwienie sprawy na Ukrainie dla australijskiej spółki wydobywczej miały trafić na konto spółki należącej do Nowaka i Łukasza Zaremby, byłego doradcy Donalda Tuska i szefa doradców Ewy Kopacz. A to tylko dwa przypadki. Idąc jednak tokiem rozumowania Budki – jeśli służby podsłuchiwały Nowaka, to wiedzą czy brał w łapę, do kogo trafiały pieniądze i jakie to były kwoty. A jeśli tak było, to najwyraźniej Budka ma powody do stresu.
Opcja trzecia
Jest oczywiście i proste wyjaśnienie. Budka po prostu nie wytrzymał przegranej psychicznie i jego zachowanie to typowe objawy paranoi, wymagające pilnej konsultacji lekarskiej. Nie od dziś wiadomo, że osobom słabym, gdy mija napięcie, w jakim żyli, siada psychika. Ostatnie tygodnie były dla Budki bardzo ciężkie – najpierw musiał sufiować Kidawie, co ma mówić, potem, gdy zamienił ją na „Rafałka” było jeszcze gorzej -jemu trzeba było mówić nawet, jak ma trzymać parasol. Budka żył w straszliwym napięciu, poczynił obietnice, nic z nich nie wyszło. Teraz musi się tłumaczyć i to raczej nie tylko celebrytom z TVN… Czy kogoś dziwi, że w momencie, gdy CBA zwinęło jego kumpla, nie wytrzymał psychicznie i jego paranoja ujawniła się z pełną siłą? Kto wie, może w domu nawet zalał się łzami niczym Hołownia nad konstytucją i płakał, że życie odda za „Sławka”? Jeśli tak, to naprawdę chłopinie trzeba pomóc. Może dałoby się odgrzebać z niebytu Niesiołowskiego, żeby zabrał go do lekarza specjalisty albo przynajmniej na fasolkę po bretońsku? W Warszawie ulica Sobieskiego, gdzie jest placówka w sam raz do leczenia paranoi, znajduje się nie tak daleko od Wiertniczej. Tak czy inaczej Budce należą się głębokie i szczere kondolencje. Przegrał wybory, kumplowi grozi 12 lat w ukraińskim pudle, mocodawcy i sponsorzy się go czepiają, współpracujący dziennikarze rugają a reszta się z niego śmieje. Nic tylko współczuć. Swoją drogą ciekawe, czy patrząc na to wszystko Grzechu „zniszczę cię” Schetyna jest bardziej przestraszony, czy ubawiony.
Opracował: Jarosław Praclewski Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny