Agnieszka Marczak, Obywatelska, nr 235, 1-14.01.2021 r.
Powstanie Solidarności mocno poruszyło Polaków na całym świecie, a zwłaszcza mieszkających w Waszyngtonie i zajmujących się polityką. Ci ludzie dobrze zdawali sobie sprawę, że powstanie ogólnopolskiego ruchu może przełamać sowiecki reżim.
Jedną z takich postaci jest Ted Kontek, mieszkający i pracujący wówczas w stolicy USA w ważnych departamentach rządowych i utrzymujący kontakty z wieloma wpływowymi ludźmi. Ted opowiedział mi swoją fascynującą historię o zaangażowaniu i pomocy dla Solidarności i później podziemia:
„Po powstaniu Solidarności zorganizowaliśmy na Uniwersytecie Georgetown grupę o nazwie „Przyjaciele Solidarności”. Mieliśmy poparcie czołowych przedstawicieli Polonii – Jan Nowak-Jeziorański, Jan Karski, Zbigniew Brzeziński, Stefan Korbonski – osoby znane ze swojego zaangażowania w walce o wolną Polskę. Popierało nas również wielu ludzi o innych narodowościach. Po wprowadzeniu stanu wojennego organizowaliśmy olbrzymią pomoc humanitarną – lekarstwa, jedzenie, ubrania – wysyłane kontenerami do Polski. W tym czasie współpracowałem ściśle z Białym Domem, z Paulą Dobransky, która była wtedy dyrektorem wydziału Wschodniej Europy NSC przy Białym Domu (National Security Council – przyp. autora), aby pomóc uchodźcom z Polski. Przedłużenie statusu wyjazdowego dla obywateli polskich pozwoliło na uniknięcie deportacji około 50.000 ludzi, których wizy wygasły. Nawet po wprowadzeniu stanu wojennego Wydział Emigracji deportował ludzi do Polski, bo takie było prawo. Dzięki tym zmianom mogli pracować legalnie. Później zalegalizowaliśmy status tych ludzi i każdy z nich dostał pozwolenie na stały pobyt w USA. Współpracowałem wtedy z Departamentem Sprawiedliwości i Departamentem Stanu. Dążyłem do uproszczenie procedury azylu (odrzucono ponad 90 proc. petycji o azyl).
W roku 1982 stworzyliśmy grupę CSSO (Konferencja. dla Organizacji Wspomagających Solidarność), która połączyła 17 grup popierających Solidarność na całym świecie. Ja byłem koordynatorem tej grupy przez pierwszych parę lat.
Byłem w Polsce w stanie wojennym dwa razy, ale nigdy nie brałem gotówki. To było dość niebezpieczne, bo jechałem przez Wschodnie Niemcy.
Jedna z wizyt była tajna, wtedy spotkałem się z Geremkiem, Lechem i paroma innymi działaczami.
W Waszyngtonie pomagałem w pracach legislacyjnych dla Narodowej Fundacji na Rzecz Demokracji (National Endownmentfor Democracy), które wprowadziły dalekosiężne środki dla Polski. Zarządzałem również kilkoma dotacjami pomagającymi opozycyjnym organizacjom w Polsce. To była Solidarność Walcząca, KPN i parę innych. Pomoc dla formalnych grup związkowych Solidarności była zarządzana przez biuro brukselskie i ich agenta Sb Milewskiego. My współpracowaliśmy z Józefem Lebenbaumem w Lund do transportowania drukarek, sprzętu radiowego itp. do Polski. Bruksela używała też tego kanału po kompromitacji w Malmo. Pieniądze przesyłaliśmy przez osobistych kurierów. Wysyłaliśmy też paczki dla rodzin więźniów politycznych. Potwierdzenia dostawy były zaaranżowane kodami w samizdatach Solidarności – „ciocia dziękuje za pyszne ciastka” itp. Nasza grupa gościła również wszystkich z Solidarności przybywających do Waszyngtonu, a było ich sporo. Zazwyczaj przebywali oni w moim domu, a ja organizowałem im wizyty w Białym Domu, Kongresie, mediach, waszyngtońskich wpływowych think tankach i różnych organizacjach. W ten sposób poznałem Kornela Morawieckiego, który tak jak inni, poznał czołowych politycznych przywódców USA.
Takie było moje życie od 1981 do 1989 roku. Poświęciłem więcej czasu i pieniędzy na Solidarność niż na swoją normalną pracę w rządzie. Wtedy byłem zatrudniony w Departamencie Pracy. Na szczęście mój szef był z pochodzenia Niemcem i przymykał oczy na to, co robię. Po cichu mnie podziwiał. Gdyby nie on, zostałbym zwolniony. Wszyscy wiedzieli, co robię, bo regularnie pojawiałem się w CNN oraz NY Times.
W naszej grupie cały czas utrzymywałem regularne kontakty z członkami Kongresu, starając się o wprowadzenie ustawy popierającej Solidarność oraz uniemożliwiającej Departamentowi Stanu odnowienia normalnych stosunków dyplomatycznych z komunistycznym rządem w Polsce. Miało to być zrobione po paru miesiącach wprowadzenia stanu wojennego.
Po 1989 roku, pomogłem w opracowaniu wersji roboczej pierwszego SEED Act (Support for East European Democracy), który stworzył Polsko- Amerykański Fundusz Przedsiębiorczy. Dzięki temu Peace Corp mogła przybyć do Polski. Wtedy w Polsce trochę w tej organizacji popracowałem. To w skrócie tyle, były to prawdopodobnie najbardziej produktywne lata mojego życia.
Jest jednak sporo niewyjaśnionych spraw. Rola Nowaka (dobra czy zła), rola Milewskiego – na pewno zła. To może być interesujące dla historyków”.
Ted; dziękuję ci za podzielenie się tymi wspomnieniami. Są one w większości nieznaną kartą historii wspaniałej działalności ludzi pomagających w walce o niepodległą Polskę. Mam nadzieję, że napiszesz o tym książkę.
Przywróćmy Kraków mieszkańcom!
Grzegorz Gorczyca, Obywatelska, nr 235, 1-14.01.2021 r.
Kraków jest przykładem miasta mającego warunki do dynamicznego rozwoju. Atrakcyjne turystycznie z warunkami do realizacji i rozwoju licznych inwestycji. To duży ośrodek akademicki i miejsce początków kariery zawodowej młodych ludzi.
Mieszkańcy już nie mają złudzeń, że w Krakowie dzieje się źle. Media coraz częściej opisują budzące wątpliwości decyzje prezydenta Majchrowskiego i działania urzędników miejskich. Miasto zaciąga nowe kredyty, by spłacać poprzednie. Bez uzasadnienia ze strony władz miasta, została zerwana umowa z samorządem województwa na wspólną inwestycję. Kraków podjął decyzję o samodzielnej budowie Centrum Muzyki. Obecnie prezydent Majchrowski wydał pozwolenie na … zabudowę ścieżki podejścia dla śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, co uniemożliwi lądowanie maszyn. Prezydent zamierza przekazać atrakcyjne tereny w centrum miasta nowo utworzonej spółce miejskiej. Są to teren o strategicznym znaczeniu, a-ich przekazanie spółce oznacza utratę kontroli miasta nad ich zagospodarowaniem. Tej samej spółce prezydent chce przekazać budowę Centrum Muzyki, co zdaniem radnych może być kolejną próbą kamuflowania zadłużenia. Spółka może zaciągać kredyty na inwestycje, niewliczane w zadłużenie miasta.
Krakowskie Stare Miasto zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa jako jedno z pierwszych dwunastu obiektów na świecie. Model rozwoju przyjęty przez władze miasta doprowadził do wyludnienia zabytkowego centrum Krakowa. Mieszkania zamieniły się w hotele, hostele i kwatery na wynajem. Pozostały odremontowane kamienice, czekające bezskutecznie na zagranicznego, zamożnego turystę. Coraz częściej puste kamienice są oglądane z zewnątrz przez szkolne wycieczki, wędrujące wyludnionymi ulicami.
Pandemia ujawniła tragiczne konsekwencje błędnej polityki władz samorządowych. „Kraków jako miasto turystyczne, szczególnie ucierpiało z powodu pandemii” – mówi Wojciech Mucha w filmie „Wygaszanie miasta”. Dramatyzmu dodaje sytuacji fakt, że planowane działania władz Krakowa w sprawie turystyki są oderwane od rzeczywistości. „Realizujemy zaledwie 8 proc. ubiegłorocznego obrotu. Z zagranicy nie mamy w ogóle klientów, podobnie jak z segmentu turystyki biznesowej” – taka sytuacja jest opisana przez jedną z firm w branży turystycznej. Dokument „Polityka turystyki zrównoważonej Krakowa na lata 2021-2028” wskazujący na turystykę jako siłę napędową rozwoju Krakowa, wymaga w tych okolicznościach weryfikacji. Nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że turystyka powróci do stanu sprzed pandemii.
Władze miasta tłumaczą, że powodem problemów finansowych jest pandemia. Mieszkańcy mają inne zdanie. W czasie pandemii, mogli poznać faktyczne skutki rządów prezydenta Jacka Majchrowskiego prze blisko 18 lat. Zadłużał miasto i podejmował decyzje o kolejnych inwestycjach, kierując się opiniami i wyliczeniami urzędników. Sytuacja jest tak zła, że władze Krakowa zdecydowały się wysłać pismo do Ministerstwa Finansów z prośbą o rozluźnienie reguły fiskalnej do 2025 r.
Władze zaciskają pasa… mieszkańcom. Wyłączają na cztery godziny uliczne oświetlenie, ograniczają także kursowanie miejskiej komunikacji, podejmują próby likwidacji placówek oświatowych, np. Młodzieżowych Domów Kultury. Równocześnie zatrudniają się nowych urzędników z wynagrodzeniem 35 tys. zł. Tyle ma zarabiać ekspert od linii tramwajowej do Mistrzejowic – podają lokalne media. Władze miasta kupują kolejny, nowy samochód służbowy.
Problemy finansowe Krakowa mają swoje źródło także w niedoszacowanych i nieprzemyślanych inwestycjach. Przykład: zabytkowy fort Łapianka to jeden z obiektów wchodzących w skład Twierdzy Kraków. Bogusław Kośmider, wiceprezydent Krakowa, miłośnik harcerstwa, wspólnie z grupą radnych przeforsował pomysł, aby w obiekcie, mimo jego katastrofalnego stanu, stworzyć Centrum i Muzeum Ruchu Harcerskiego. Z rozmachem zaplanowano ogromne wydatki na remont konserwatorski fortu i dobudowę nowego obiektu. Budynek koszarowo-bojowy miał odzyskać blask po trzech miesiącach. Mija czwarty rok, inwestycja pochłonęła dużo więcej, niż zaplanowano. By ją dokończyć, trzeba wydać jeszcze ponad 20 min zł.
Pani wiceprezydent Krakowa, pełniąc swoją funkcję odpowiadała m.in. za rozstrzygniecie konkursu, który wygrała firma należąca do jej najbliższej rodziny. Prezydent oświadczył, że bez wątpienia prowadzone dotychczas negocjacje odpowiednio zabezpieczały interes miasta. Niestety oprócz prezydenta Majchrowskiego, nikt nie miał tej pewności. Kiedy była wiceprezydent sprawowała swoją funkcję, wydała wiele decyzji dla deweloperów, choć były utrzymywane w postępowaniu odwoławczym przez wojewodę.
CBA, delegatura w Krakowie, pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Krakowie, prowadzi śledztwo dotyczące powoływania- się na wpływy w m.in. administracji samorządowej oraz w Zarządzie Budynków Komunalnych. Sprawy dotyczą pośrednictwa w załatwianiu najmu lub kupna mieszkań i lokali użytkowych w najlepszych lokalizacjach w Krakowie. Prasa donosiła, że Zarząd Budynków Komunalnych w Krakowie dopuszcza się nieprawidłowości przy wynajmie różnym podmiotom gospodarczym nieruchomości w ścisłym centrum Krakowa. Efektem doniesień prasowych było wejście Centralnego Biura Antykorupcyjnego do siedzib Zarządu Budynków Komunalnych oraz dwóch spółek.
Była szefowa Zarządu Inwestycji Miejskich w Krakowie, została zwolniona i prawomocnie skazana przez krakowski sąd za ustawianie przetargów. Została jednak zatrudniona na stanowisku dyrektora w Miejskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej, czyli w spółce miejskiej. Choć ma sądowy nakaz piastowania stanowisk kierowniczych, to i tak jest dyrektorem.
W ostatnich latach, urzędnicy opanowali do perfekcji sztukę blokowania informacji publicznej.
„Zdobywanie informacji w biurze prasowym krakowskiego magistratu to na ogół prawdziwa droga przez mękę. Im pytanie ważniejsze, a sprawa bardziej podejrzana, z tym większą determinacją skrywana jest prawda. W takich sprawach zdarza się, że na uzyskanie dokumentu lub prostej odpowiedzi trzeba czekać miesiącami. Odpowiedzi często przychodzą niepełne lub są pisane w taki sposób, żeby wyłuskanie z nich istotnych informacji było trudne i wymagało domysłów. A niekiedy nie da się takich odpowiedzi dostać w ogóle” – przedstawia problemy z uzyskaniem informacji w krakowskim magistracie Tomasz Borejza, dziennikarz.
„Kiedyś chciałem się dowiedzieć, jakie artykuły prasowe opłacił Urząd Miasta Krakowa przed wyborami prezydenckimi. Podejrzewałem bowiem, że część z nich mogła być związana z kampanią wyborczą Jacka Majchrowskiego. Dotąd jednak nie wiem wszystkiego. Niedługo minie rok, odkąd odpowiedziano mi, że konieczność sporządzenia takiej listy praktycznie sparaliżuje pracę krakowskiego urzędu. Utajniono też koszt małej architektury w krakowskich parkach. Być może w obawie przed kompromitacją” – dodaje Tomasz Borejza.
„Mój rekord w oczekiwaniu na odpowiedź to ponad dwa lata. Zapytanie dotyczyło kontrowersji wokół przeszłości wysokiego rangą urzędnika. W tym czasie przestał pracować w urzędzie, a ja nadal się nie doczekałem Odpowiedzi” – opowiada Michał Malczyński, dziennikarz portalu Krowoderska.pl.
Jeśli już uda się uzyskać informację publiczną w Krakowie, to może być nieprawdziwa. Przykładem jest postawienie balona widokowego. Najpierw uchwalono plan zagospodarowania przestrzennego, zabraniający zasłaniania osi widokowej na zabytkową część miasta. Następnie, te same władze, ignorując uchwalone przez siebie prawo, wydały prywatnej firmie zezwolenie na postawienie balonu widokowego. Uzasadniono, że balon unoszący się nad Krakowem będzie informować mieszkańców o smogu. Wraz z zanieczyszczeniem powietrza balon miał zmieniać kolory. W rzeczywistości w czasie gęstego smogu balon wcale nie może latać i nie zmienia kolorów, a właściciel nie ma nawet w umowie zapisu o smogu.
Straż Miejska ma czuwać nad spokojem i porządkiem publicznym gminy, dlatego ogromnym niepokojem przyjęto oświadczenie prezydenta informujące, że straż ma zakaz wykonywania zadań, które nie wiążą się bezpośrednio z zagrożeniem epidemicznym. Zarządzeniem wojewody straż miejska podlegała już komendantowi policji.
Dodatkowo prokuratura prowadzi postępowanie mające wyjaśnić, czy pracownikom udzielono urlopów, żeby wzięli udział w protestach. Wyjaśniane będą kwestie ewentualnego zachęcania do udziału w tych protestach i sprowadzenie zagrożenia epidemicznego.
Prasa informuje o incydentach budowlanych. Pod adresem magistratu padają poważne zarzuty nadużycia prawa. Brak planów zagospodarowania przestrzennego umożliwia niekontrolowaną zabudowę, bez odpowiedniej infrastruktury drogowej. Coraz częściej padają zarzuty o zaniedbania ochrony mieszkańców. Ci protestują i blokują przejścia dla pieszych. Drogi są w złym stanie, zakorkowane, gdyż deweloperzy otrzymują pozwolenia na budowę budynków wielorodzinnych bez zobowiązania do rozbudowy infrastruktury drogowej osiedla.
W mieście należy budować nowe obiekty i osiedla, konieczne jest jednak zachowanie zasad zrównoważonego rozwoju miasta i dbałość o wszystkich mieszkańców. Plany inwestycyjne powinny być poprzedzone dialogiem społecznym.
Inaczej postępuje prezydent Jacek Majchrowski w sytuacjach, kiedy to deweloper potrzebuje wygodnego dojazdu do swojego obiektu. Przykładem jest ulica Turbasy, którą decyzyjnie miasto zlokalizowało na nieruchomościach będących własnością mieszkańców. Nowo powstała droga jest niezgodnie z prawem skomunikowana z istniejącymi drogami, a mieszkańcy jej nie potrzebują. Decyzję o pozwoleniu na budowę obiektu dewelopera prezydent zmienił 21 razy!
Tłumaczenie prezydenta, że miasto „próbuje zahamować inwestycje, które uważa za szkodliwe dla otoczenia, które są czasami nieodpowiednio skomunikowane” jest niezgodne z faktami.
Radca prawny pracująca wiele lat w Wydziale Architektury Urzędu Miasta Krakowa, została sędzią Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie. Odtąd pani sędzia będzie oceniać zgodność z prawem decyzji, które opiniowała wcześniej, gdy była prawnikiem w Urzędzie Miasta Krakowa.
Kodeks postępowania administracyjnego jest podstawowym aktem normatywnym regulującym procedurę wydawania przez organy administracyjne decyzji w sprawach indywidualnych. Prawo budowlane jest częścią prawa administracyjnego. Błędne decyzje gminy, powinny być eliminowane z obrotu prawnego przez organ odwoławczy. Ten mechanizm kontrolny przestał w Krakowie działać. Efekty prowadzonej polityki przestrzennej widoczne gołym okiem, są szkodliwe dla mieszkańców i dla miasta. Kontynuacja dotychczasowej polityki zarządzania Krakowem, może doprowadzić do paraliżu miasta szybciej, niż nam się wydaje.
Nadszedł czas, by zmienić ten nieakceptowalny sposób kierowania sprawami miasta. Coraz częściej słyszymy głos mieszkańców: „mamy dość”, „tak dalej być nie może”. W przestrzeni publicznej pojawiły się informacje o fatalnej kondycji finansowej miasta. Wszyscy czekamy na zmiany w Krakowie!
Opracował: Jarosław Praclewski Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny