Andrzej Manasterski, Obywatelska, nr 253, 10-23.09.2021 r.
Przed wielu laty Rafał Ziemkiewicz uważał, że główną polską wadą jest naiwność. Pisał: „polski inteligent, człowiek wyżywający się w gadaninie lub pisaniu, żyjący słowem i dla słowa – odziedziczył po swych szlacheckich przodkach pogardę i niezrozumienie dla spraw materialnych. Polityka go fascynuje, ale rozumie ją jako politykowanie. Widzi w niej starcie racji, a nie grę interesów, na której wynik w stopniu większym od gadania wpływa (samo słowo brzmi brzydko) szmal. […] Łudzi się tak: „niech oni mają kasę (siłę), my mamy coś nieskończenie ważniejszego, rację moralną”.
W dziejach świata mieliśmy do czynienia ze społecznościami żyjącymi z grabieży, rozbojów i gwałtów, ale też spokojnymi, powiększającymi swój dobrobyt pracą. Do pierwszej grupy należy zaliczyć Asyryjczyków, Mongołów, Scytów, Azteków, Wandali, Rzymian, Japończyków, Anglików, Niemców, Rosjan. W drugiej grupie znajdują się Sumerowie, Egipcjanie, Chińczycy, Grecy, Polacy, Amerykanie. Ciekawe może być zestawienie haseł, z jakimi Polacy podejmowali trudne wyzwania: „Polonia Semper Fidelis” (zawsze wierna), „Nic o nas bez nas”, „Liberum veto”, „wolna elekcja”, „Polska przedmurzem chrześcijaństwa”, „Jeszcze Polska nie zginęła”, „Za wolność waszą i naszą”, „Bóg, honor, ojczyzna”, „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”.
Emanacja spokojności, dochowania wierności, chęć niesienia pomocy, solidaryzm. Jak te wartości mają się do niemieckich haseł typu: „Bóg z nami”, „Porządek musi być”, „Niemcy ponad wszystko”, „Jeden naród, jedna rzesza, jeden wódz”? Dominacja, siła, przekonanie o wyższości wobec innych.
Średniowieczne zapisy o Słowianach wskazują, że był to lud spokojny, pracowity i bardzo gościnny. Kronikarz Gali Anonim, w XI wieku pisał: „Polska obfituje w złoto, srebro, chleb, mięso, ryby miód, i otoczona jest przez wiele ludów chrześcijańskich i pogańskich i była napadana przez wszystkie naraz i każdego z osobna, ale nigdy nie ujarzmiona”. Pierwszy wiek polskiej państwowości upływał zatem raczej na obronie, niż zdobywaniu ziem. Można się zastanawiać, czy tak akurat upływały lata, gdy zdobywano ziemię i kształtowano państwo, niemniej jednak za walkami nie szło wyrzynanie w pień przeciwnika. Mądrość panującego polegała na tym, że zastępował elity przywódcze strony przeciwnej swoimi i w ten sposób eliminował niepotrzebny rozlew krwi do minimum. Czy to znaczy, że Polacy nie mieli wad? Mieli, jak każdy naród. Piszący -w XV wieku Jan Długosz wskazywał na zazdrość wśród Polaków. Dyskusja nad wadami Polaków zaczęła się od szukania przyczyn upadku w XVIII wieku. Ksiądz Stanisław Konarski, działacz oświatowy tego czasu, pisał: „Bojaźń jakaś, lichość umysłów i podłość generalna opanowała wszystko […]. Zda się, że u nas pamięć o Rzeczypospolitej osłabła, jak każdy obywatel kraju o niczym więcej myśleć nie powinien, tylko żeby jemu było dobrze, choćby wszyscy zginęli”. Osąd ten dotyczył ówczesnych elit politycznych trzymających władzę i pilnujących interesów obcych państw w Polsce. No ale jak mogło być inaczej, skoro nawet król Stanisław August Poniatowski uzależniony był od kiesy ambasadora Rosji? Znakomity krakowski historyk, Michał Bo- brzyński, wskazywał na główne wady XVIII-wiecznej elity przywódczej: bezgranicznej wiary w sojusze i sąsiadów Polski, brak wniosków z przeszłości, unikanie pracy zespołowej, uleganie podziałom i prowadzenie . walki wewnętrznej. Na ile jednak były to wady Polaków, a na ile zostały one przypisane Polakom w XVIII wieku, by osłabić morale, to już inna sprawa. Zdegenerowane elity, wywodzące się z magnaterii, w XVIII wieku prowadziły pomiędzy sobą walki frakcyjne, kosztem interesów państwa, które słabło z każdą chwilą i nie dawało oparcia żadnej frakcji. Dlatego poszczególne frakcje szukały wsparcia poza granicami, jednocześnie dbając, by państwo nie odrodziło swojej siły i nie upomniało się o swoją rolę. To wówczas elity polityczne działały w przekonaniu, że „Bóg i wielkie mocarstwa nam pomogą. Bo my mamy rację”. Uzależnienie od woli obcych stało się cechą polskiej walki o niepodległość w XIX wieku. Polacy szukali więc wsparcia we Francji, u Ojca Świętego, a najczęściej u cara Rosji. Jak złudne to były nadzieje, wykazał cały XIX wiek. Złudzenie, że „obcy nam pomogą”, to stan dobrotliwej naiwności, takie połączenie szlachetności z naiwnością, które dominowało wśród polskich działaczy niepodległościowych w czasie zaborów.
„W każdym narodzie ceniona jest tylko samodzielność. Tylko rzeczy własnymi rękami robione posiadają istotne znaczenie”, pisał Marszałek Józef Piłsudski. I dalej: „Jedynie czyn ma znaczenie. Najlepsze chęci pozostają bez skutku, o ile nie pociągają za sobą następstw praktycznych”. Słowa Marszałka można odczytać w kontekście cech narodowych Polaków – prawda i racja muszą być bronione. Prawda i dobroć są całkowicie bezbronne, dlatego muszą być zabezpieczone siłą. Dodajmy, własną siłą.
Jak pisał o. Józef Maria Bocheński w dziele „O patriotyzmie”, ważna jest tzw. praktyka patriotyczna, tj. ustawiczna działalność zgodna z obowiązkiem wobec Ojczyzny. Wśród niej zaś, stałe podnoszenie obowiązku wobec Ojczyzny, nie tylko z nakazu, ale z własnej woli”.
Miłość rusko-pruska
Małgorzata Todd
Cóż może być piękniejszego nad miłość dwojga ludzi? Miłość dwojga narodów, przypieczętowana takimi aktami jak pakt Ribbentrop – Mołotow, czy Nord Stream 2, o wcześniejszych wydarzeniach takich jak rozbiory Polski nawet nie wspominając! Temu zbliżeniu kochanków sekunduje ze wszystkich sił Targowica Totalna.
Pajace wykreowane na parlamentarzystów zleciały się na granicę z Białorusią, bronić „biednych afgańskich uchodźców”, maltretowanych przez polskich pograniczników, nie- pozwalających im przekroczyć nielegalnie polskiej granicy. Bez znaczenia, oczywiście jest to, że tak wykreowana bujda nie trzyma się kupy. Pajace totalne kupy się trzymają, bo za to są zapewne sowicie wynagradzane. Komu ten cyrk był potrzebny? Na pewno Łukaszence, jako pachołkowi Putina. Polskojęzyczne pachołki pachołka, mimo iż żałosne, to jednak bardzo niebezpieczne, służą bowiem testowaniu naszego państwa przed następnymi wrogimi działaniami.
Destabilizacja państwa Polskiego leży zarówno w interesie Kremla jak i Berlina. O tym przekonuje nas inna impreza zorganizowana za pieniądze i na zlecenie Prusaków. „Campus Polska” ma pokazać młodzieży jak to fajnie być sprzedawczykiem. Przemowy takich celebrytów jak Króla Europy, Szambo-lenia, Kopertologa, postkomunistycznego ekonomisty, który pokazał towarzyszom z PZPR jak rozkraść to, co po PRL zostało i paru pomniejszych zapewniały, co zrobią po dojściu do władzy. Zlikwidują szpitale, bo młodzi ich nie potrzebują, ukarzą katolików za… za to, że są itd. Te popisy oratorskie nie były nawet skierowane do widowni. Miały upewnić wspomnianych wyżej mocodawców, że wiernie wykonają każde polecenie.
Czy obydwa te wydarzenia, to sprawdzian poziomu głupoty Polaków? Tak, jeśli 25 proc. z nas nadal popiera Targowicę Totalną, to widomy znak, że oblaliśmy egzamin zarówno z polskości, („polskość to nienormalność” według Tuska) jak i ze zdrowego rozsądku.
Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych