SZCZEPIONKI, KTÓRE NIE SZCZEPIĄ

dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 41, 8-14.10.2021 r.

Trzecią fazę badań przeprowadzono na 35 tys. dzieciach z Azji i Ameryki Południowej. Dwie trzecie z nich otrzymało szczepionkę, natomiast jedna trzecia – grupa kontrolna – placebo. Zaszczepione dzieci były hospitalizowane częściej niż te z grupy kontrolnej.

W kwietniu 2019 r. w „Scientific American” pojawił się artykuł, który miesiąc później znalazł się również w „Świecie Nauki”, polskiej wersji tego prestiżowego czasopisma popularno-naukowego. Tekst ukazał się pod znamiennym tytułem: „Fiasko w kwestii dengi’0. Autorki materiału: Seema Yasmin i Madhusree Mukerjee opisały w nim blisko dwuletnią historię szczepienia na Filipinach dzieci przeciwko wirusowi dengi. Historię, która zakończyła się tragedią wielu rodzin i skandalem politycznym.

Dobre chęci czy karygodna bezmyślność?

Denga to choroba przenoszona przez komary. Co roku dotyka ona 400 min ludzi żyjących w klimacie subtropikalnym i tropikalnym. Pierwsza infekcja jest zazwyczaj niezauważalna. Natomiast zachorowanie po raz drugi może skończyć się wstrząsem, niewydolnością narządów wewnętrznych i śmiercią. Z powodu wirusa, mającego cztery warianty, każdego roku umiera 20 tys. ludzi, wśród nich bardzo wiele dzieci. W grudniu 2015 r. ówczesny prezydent Filipin Benigno Aquino III negocjował z firmą farmaceutyczną Sanofi umowę kupna 3 min dawek preparatu Dengva- xia – pierwszej licencjonowanej szczepionki przeciw dendze. Władze Filipin planowały podać medykament w trzech dawkach milionowi dzieci w wieku szkolnym, chcąc uchronić je przed wspomnianymi konsekwencjami choroby.

Należy zauważyć, że prace nad wynalezieniem skutecznej szczepionki przeciwko wirusowi dengi i jego czterem wariantom trwały od dziesięcioleci. „Denga jest na tyle przerażająca, że lekarze w krajach rozwijających się od dziesięcioleci niecierpliwie czekają na szczepionkę”, pisały Yasmin i Mukerjee.

Zanim prezydent Filipin zdecydował się na wielką akcję szczepionkową, trzy lata wcześniej przeprowadzono pierwsze próby medykamentu w Tajlandii. Wówczas Dengvaxia wykazała słabą ochronę przed wirusem denga. W 2015 r. trzecią fazę badań przeprowadzono na 35 tys. dzieciach z Azji i Ameryki Południowej. Dwie trzecie z nich otrzymało szczepionkę, natomiast jedna trzecia – grupa kontrolna – placebo. Zaszczepione dzieci były hospitalizowane częściej niż te z grupy kontrolnej. Korzystając z analiz statystycznych, firma Sanofi stwierdziła, że Dengvaxiajest umiarkowanie skuteczna w zapobieganiu chorobom na gorączkę denga u dzieci w wieku od 9 do 16 lat. Jej skuteczność w trakcie dalszych badań oceniono na 69 proc.

We wrześniu 2015 r., trzy miesiące przed decyzją prezydenta Aquino III o rychłym rozpoczęciu „akcji szczepień” najmłodszych Filipińczyków ukazał się artykuł, w prestiżowym piśmie medycznym „The New England Journal of Medicine” (NEJM), sygnalizujący niebezpieczeństwa związane z nowo powstałą szczepionką. Z rzetelności dziennikarskiej należy podkreślić, że tekst ten nie dezawuował całkowicie nowego leku.

Lek, który rozzuchwala chorobę

Jednak Antonio i Leonila Dans, dwójka lekarzy epidemiologów klinicznych zatrudnionych na Uniwersytecie Medycznym w Manili na Filipinach po lekturze tego artykułu zwróciła uwagę właśnie na zasygnalizowane w nim niebezpieczeństwa. Jak czytamy na stronie Esquire, opublikowali oni w październiku 2016 r. na Fa- cebooku wideo ostrzegające opinię publiczną przed przyjmowaniem szczepionki przeciwko dendze. „Sześciominutowy klip wyjaśniał, że chociaż Dengvaxia była korzystna dla seropozytyw- nych (osób, które wcześniej były zakażone dengą), może powodować zarażenie seronegatywnych (osoby, które nigdy nie chorowały) ciężką postacią dengi” Medycy z Uniwersytetu Medycznego Manili zacytowali wyniki badań opublikowanych w NEJM, w których stwierdzono, że częstość występowania ciężkiej dengi wśród nieszczepionych dzieci wynosi 3 na 10 tys. Z drugiej strony 16 na 10 tys. dzieci doświadczyło ostrej dengi trzy lata po otrzymaniu szczepionki Dengvaxia. Tymczasem masowa akcja „wyszczepiania” małych Filipińczyków trwała w najlepsze, a właściwie – w najgorsze – od wielu miesięcy. Warto dodać, że w artykule zamieszczonym w „Scientific American” mowa jest o tym, iż z badań klinicznych nad preparatem Dengvaxia prowadzonych przez firmę Sanofi wynika, że dzieci w wieku od dwóch do pięciu lat, które otrzymały szczepionkę, były siedmiokrotnie bardziej od dzieci niezaszczepionych narażone na hospitalizację z powodu ciężkiej dengi w trzecim roku po zaszczepieniu.

Ciężka denga jest spowodowana przez coś, co nazywa się wzmocnieniem zależności od przeciwciał (ADE). Gdy dana osoba po raz pierwszy zapada na dengę, choroba jest tak nieszkodliwa, że często mylona jest z grypą. Układ odpornościowy wytwarza przeciwciała przeciwko dendze i – co może brzmieć wbrew intuicji – powoduje to, że osoba doświadcza ciężkich objawów przy drugim zarażeniu. „Trzecia i czwarta infekcja są zwykle łagodne” – wyjaśniał dr Antonio Dans. Rzecz jednak w tym, że nie zawsze można doczekać tych dwu kolejnych, łagodnych, przebiegów dengi, bowiem, jak była o tym mowa, druga bywa bardzo niebezpieczna i może zakończyć się zejściem pacjenta. Szczepionka prowokuje właśnie ten drugi, ciężki, rodzaj infekcji. Zwłaszcza u osób niebędących wcześniej zakażonymi dengą. „Nadmierne, niepożądane uaktywnienie systemu immunologiczneg, wywołanego przez szczepionkę, może nastąpić nawet kilka lat po zaszczepieniu. Tego rodzaju zjawisko było obserwowane w pracach badawczych nad wynalezieniem szczepionek na kilka innych rodzajów wirusów” (dr Małgorzata Stelmach-Diddams).

Innymi słowy, główny zarzut wobec szczepionki jest taki, że dzieciom, które już raz przechorowały dengę, Dengvaxia może pomóc w łagodnym przejściu drugiego zachorowania, choć nie musi. Natomiast przyjęcie szczepionki przez dzieci, które do tej pory nie były zainfekowane wirusem, rodzi duże prawdopodobieństwo wystąpienia skutków stanowczo niepożądanych – bardzo ciężkiego przebiegu choroby, a nawet śmierci.

Dlatego jeśli już koniecznie rząd chce ryzykować podając szczepionkę nie do końca sprawdzoną i, jak sami producenci przyznają, „częściowo skuteczną” to niech szczepi tylko te osoby, które były już zainfekowane wirusem dengi. „Dr Dans uważa, że wszyscy pacjenci powinni zostać przebadani pod kątem wcześniejszych infekcji wirusem przed otrzymaniem szczepionki i że ministerstwo zdrowia nie powinno było masowo rozprowadzać Dengvaxia bez wykonania testów”.

Nie słuchano sceptyków

Ta uwaga pojawiła się w liście, jaki Antonio i Leonila Dans oraz inni lekarze napisali w marcu 2016 r. do ówczesnej sekretarz zdrowia Janette Garin, „ostrzegając, że szczepionka może być ryzykowna dla niektórych dzieci, a Filipiny mogą nie posiadać wystarczającej liczby wyszkolonych pracowników służby zdrowia, aby monitorować tak wiele szczepień pod kątem możliwych skutków ubocznych”. Medycy informowali też, że „w przygotowaniu jest potencjalnie bezpieczniejsza szczepionka i prawdopodobnie warto na nią czekać” pisały autorki artykułu z „Scientific American”.

W kwietniu 2016 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleciła podawanie szczepionki Dengvaxia tylko w krajach, w których liczba osób z przeciwciałami lub takich, które przechorowały dengę przekroczyła 70 proc. Jednak rząd Filipin w tym samym miesiącu wdrożył program szczepień szkolnych. Strona Esquire podała, że władze podjęły decyzję na podstawie badań, które wykazały, że 90 proc. Filipińczyków jest seropozytywnych. Dr Dans, kwestionuje prawdziwość tej liczby. „Te 90 proc pochodziło z badania w Cebu i z drugiego badania przeprowadzonego w Laguna. Były to więc małe próby i nie można ich uogólniać na cały kraj. Na przykład w Forbes Park częstość występowania wyników seropozytywnych jest inna, ponieważ tamtejsze dzieci mieszkają w czystych domach z moskitierami. Nie ma tam stojącej wody, w której lęgną się komary”, mówi Dans. Dlatego one właśnie będą bardziej podatne na zachorowanie po zastrzyku niż „dzieci miejskiej biedoty [która] mieszka na ulicach lub w domach bez moskitier. (…) więc wskaźniki seropozytywne będą różne dla bogatych i biednych. Są też obszary w kraju, gdzie jest dużo przypadków dengi. Stąd te 90 proc. to dla mnie uogólnienie” – kontynuował medyk z uniwersytetu w Manili:

Rząd przed zakupem leku na dengę powinien był przeprowadzić bardzo szczegółowe badania nad występowaniem seropozytywności w społeczeństwie w tym zwłaszcza wśród dzieci, taka była rada medyków, o której władze doskonale wiedziały, dostosowując się do niej w bardzo ograniczonym zakresie. Dopiero kolejne, napływające z różnych stron informacje, w tym od samego producenta leku, firmy Sanofi, mówiące że szczepionki mogły uodporniać jedynie dzieci, które już wcześniej przechorowały dengę, a dzieci seronegatywne narażały na jej bardzo ciężką, postać zmusiły władze Filipin w grudniu 2017 r. do wstrzymania kampanii szczepień.

Do tego czasu zdążono wyszczepić 830 tys. z jednego miliona dzieci planowanych do objęcia programem podania preparatu Dengvaxia. Według ministerstwa zdrowia tylko do września 2018 r. zmarło z powodu różnych chorób 154 zaszczepionych dzieci, w tym w dziewiętnastu przypadkach śmierć w 100 proc. spowodowana była przez dengę, przed którą szczepionka Dengvaxia miała dziecko skutecznie chronić. Fakt, że Dengvaxia może wywołać ciężką postać dengi u dzieci seronegatywnych poddanych akcji szczepień w latach 2016-2017, potwierdziły kolejne badania firmy Sanofi, przeprowadzone w latach 2019-2020. Teraz zaangażowani w walkę o zdrowie dzieci medycy wzywają społeczność międzynarodową do podjęcia wspólnych z rządem filipińskim wysiłków, aby pomóc krajowi zidentyfikować zaszczepione dzieci zagrożone ciężkim, poszczepiennym, przebiegiem dengi.

Chwalą nas…

Czy ludziom odpowiedzialnym za tragedię przyjdzie odpowiedzieć za daleko posunięty brak troski o najmłodszych? W grudniu 2017 r. przed komisją senacką stanął, w tym czasie były już, prezydent Benigno Aquino III. Miał on wyjaśnić dlaczego mimo tylu wątpliwości odnośnie do Dengvaxii oraz faktu, że była ona w trakcie trzeciej fazy badań klinicznych, zdecydował się na wielką akcję szczepień? Aquino III zmarł w czerwcu 2021 r., ale to nie oznacza zakończenia sprawy. Pod koniec 2020 r. szefowa Biura Prokuratora Publicznego (PAO) Persida Acosta, ujawniła, że, „99 krewnych osób, które zmarły na ciężką gorączkę denga, rzekomo dlatego, że zostali zaszczepieni szczepionką Dengvaxia, wyprodukowaną przez Sanofi Pasteur, złożyło cztery sprawy przeciwko aktualnemu ministrowi zdrowia Francisco Duque III i byłej minister Janette Garin oraz 39 innym urzędnikom”. Ludzie ci oskarżeni są nie o bezmyślność, ale korupcję. Świadome narażanie życia i zdrowia miliona dzieci dla osobistego zysku.

4 kwietnia 2016 r. na oficjalnej stronie internetowej firma Sanofi poinformowała, że wraz ze swą „globalną jednostką biznesową ds. szczepionek Sanofi Pasteur rozpoczęła na Filipinach pierwszy publiczny program szczepień przeciwko gorączce denga”. Sanofi podniosła przy tej okazji zasługi urzędników filipińskiego ministerstwa zdrowia, pisząc: „Filipińskie władze zdrowotne, kierowane przez minister Janette Garin, są światowymi liderami w zapobieganiu gorączce denga. Ta inicjatywa wysyła silny sygnał do reszty endemicznego świata, że szczepienie przeciwko gorączce denga jest kluczowym uzupełnieniem zintegrowanych wysiłków na rzecz zapobiegania chorobom spowodowanym przez wirus denga”.

W pochwałach pod adresem urzędników ministerstwa zdrowia Filipin rozpływał się również Olivier Charmeil, wiceprezes wykonawczy, mówiąc, że dzięki nim można było uruchomić pierwszy na świecie publiczny program szczepień przeciwko gorączce denga: „Filipińskie społeczności naukowe i zdrowotne były ważnymi współpracownikami w rozwoju szczepionki Dengvaxia”, podkreślał zachwycony partnerami biznesowymi Charmeil. Dr Cecilia Montalban, prezes filipińskiej Fundacji Szczepień, powiedziała: „Ta pierwsza szczepionka przeciwko dendze została opracowana i okazała się skuteczna w krajach takich jak Filipiny, gdzie denga jest głównym priorytetem zdrowia publicznego. Jako lekarz i matka jestem dumna, że mój kraj odgrywa historyczną rolę wzapobieganiu gorączce denga”

Coraz więcej wątpliwości

Od początku całej sprawie towarzyszyły wątpliwości związane nie tylko z samą szczepionką ale też okolicznościami tak ochoczo przyjętego programu szczepień najmłodszych. Sanofi to jedna z największych na świecie firm farmaceutycznych, odnotowująca sprzedaż na poziomie prawie 34 miliardów euro w 2016 r., czyli prawie 40 miliardów dolarów. W przypadku, gdyby również inne kraje, za przykładem Filipin przystąpiły do tak szeroko zakrojonej akcji szczepionkowej, dochody Sanofi poszybowałyby w niebo, a może nawet weszłyby w przestrzeń międzygwiezdną. A skoro tak, to pojawiło się pytanie, czy za tą spolegliwością urzędniczą kryła się troska

o dzieci, czy chęć załapania się w tę „podróż międzygwiezdną”. Innymi słowy przy takich pieniądzach, jakie posiadała firma Sanofi i takich nadziejach na zmultiplikowanie dochodów, było za co i po co korumpować. No i było kogo. A skoro były możliwości i chęci…?

Antonio Dans i Leonila Dans dowiedzieli się o wielkiej akcji szczepień prezydenta Aquino III z prasy. Pierwszą rzeczą, która ich uderzyła, była cena. Przy trzech miliardach pesos (57,5 miliona dolarów) na same zakupy medykamentu, kampania Dengva- xia kosztowałaby więcej niż cały krajowy program szczepień na rok 2015, który obejmował: zapalenie płuc, gruźlicę, polio, błonicę, tężec, krztusiec, odrę, świnkę i różyczkę. Program objąłby mniej niż 1 procent z około 105 milionów mieszkańców kraju. I chociaż denga to choroba niebezpieczna, niemniej zabijała na Filipinach średnio 750 osób rocznie. Schorzenie nie znalazło się nawet wśród 10 najczęstszych przyczyn śmiertelności. Wśród chorób zakaźnych znacznie większe żniwo zebrało zapalenie płuc i gruźlica, pisze „Scientific American”. Zatrzymanie, a w każdym razie poważne zahamowanie innych szczepień przeciw schorzeniom skutkujących o wiele większą śmiertelnością, w celu ograniczenia zasięgu jednej choroby i to w dodatku szczepionkami, których skuteczność była problematyczna, a w określonych okolicznościach podanie ich mogły być wręcz szkodliwe – zaczęło budzić podejrzenia, że nie troskę o zdrowie tu chodzi. Przesunięcie tak olbrzymich środków dla ratowania życia kilkuset osób i narażanie w ten sposób życia i zdrowia milionów było oczywistą zbrodnią. Gdyby doszła to tego korupcja, byłby mocne podstawy do wymierzenia najwyższych przewidzianych prawem kar.

Zarówno doktorów Dans i Dans, jak też poszerzającą się liczbę lekarzy i innych pracowników służby zdrowia zaczęło dręczyć pytanie, czy za tą gigantyczną akcją szczepionkową nie stoi korupcja, zjawisko nienależące do nadzwyczajnych w dzisiejszym świecie. Argumentów dostarczało dziwne zachowania władz. Pani minister zdrowia Janette Garin od samego początku programu, czyli od wiosny 2016 r., ostrzegała wszystkich lekarzy wątpiących w sens szczepień, że będą odpowiedzialni za każdy przypadek śmierci z powodu dengi, której można zapobiec dzięki szczepionce.

Piątka medyków, troje z Filipin (w tym Dans i Dans), jeden z USA i jeden z Kanady, pisała w specjalistycznym magazynie „Humań Vaccines & Immunotherapeutics” z listopada 2018 r., że władze Filipin przed rozpoczęciem kampanii masowych szczepień nie konsultowały się w tej sprawie z zainteresowanymi stronami z wielu sektorów życia publicznego, nie poinformowały ich w sposób wystarczający o celu, przebiegu i poziomie skuteczności masowych szczepień, ani nie dały im wystarczającej ilości czasu na zrozumienie problemów. Nie poinformowano opinii publicznej, czy nie zachodził konflikt interesów w przypadku doradców medycznych tzn. czy apologeci szczepionek nie byli sponsorowani przez firmę Sanofi. Władze niechętnie i z dużym opóźnieniem zaczęły brać pod uwagę nowe ustalenia, z których wynikało, że Dengvaxia może mieć poważne skutki uboczne i w wielu przypadkach bardziej szkodzić niż pomagać. Było to szczególnie skandaliczne zachowania biorąc pod uwagę, że zaszczepiono ponad 800 tys. dzieci!

„Wiedza naukowa została zlekceważona, a modele koncepcyjne wadliwe. Opublikowana meta- analiza, dotycząca bezpieczeństwa szczepionki, ukryła poprzez błędne analizy statystyczne niepokojące wyniki badań. Problem został zaostrzony przez modele statystyczne WHO, które kładły nacisk na «korzyść netto», ignorując w ten sposób niejednorodne skutki szczepionki i nie uwzględniając podgrupy dzieci podatnych na infekcję i jej groźny przebieg”.

Przywrócić zaufanie do szczepień, medyków i władzy!

Zaufanie do szczepionek gwałtownie spada na Filipinach. Nie ma w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę wymienione wyżej wszystkie okoliczności i zjawiska, jakie towarzyszyły akcji zainicjowanej przez prezydenta i ministerstwo zdrowia. Władze o ten spadek zaufania oskarżyły rzecz jasna uczciwych lekarzy i dziennikarzy, którzy ostrzegali przed skutkami ubocznymi nie do końca przebadanego leku, oraz zaczęli nagłaśniać inne wątpliwości związane z akcją szczepień. W marcu tego roku dr Scott

B. Halstead, pracujący w laboratorium badawczym w Bangkoku, w którym odkryto, że ciężka denga jest wynikiem drugiej infekcji, w „Bussines World” opublikował tekst, w którym stwierdził, iż jeszcze w 2018 r. „pewność szczepionkowa ucierpiała w wyniku strachu przed szczepionką [przeciw dendze] i że to zaufanie należy odbudować przed następną pandemią”.

Jednak nie zdołano tego dokonać. Można wręcz powiedzieć, że rządy na całym świecie w ramach rozkręcania histerii koronawirusa wzorowały się na reżimie filipińskim. W świetle tego faktu tym bardziej celowe jest postawienie odpowiedzialnych za patologiczny stan rzeczy, będący wynikiem walki z „pandemią” przed wymiarem sprawiedliwości. Jak ujął to artykuł z 24 stycznia opublikowany w „South China Morning Post”: „duch kontrowersji Dengvaxia trwa”. I trwać będzie, dopóki sprawiedliwości nie stanie się zadość. Zarówno w przypadku dengi jak kowida.

Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych