Aldona Zaorska, Warszawska Gazeta, nr 15, 15-21.04.2022 r.
Przyznano, że testy PCR oraz testy antygenowe, w oparciu o które przez dwa lata orzekano o zakażeniach ludzi i zamykano ich na kwarantannach razem z rodzinami i współpracownikami, są niewiarygodne, dają wyniki fałszywie pozytywne i nie należy ich stosować do testowania osób bez objawów infekcji!
Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji to jak najbardziej prawdziwa i ważna jednostka opiniodawczo-doradcza pracująca dla Ministra Zdrowia. To m.in. w oparciu o jej opinie minister zdrowia podejmował decyzje dotyczące nas wszystkich, chociaż najczęściej czynił to pod wpływem rekomendacji Rady Medycznej, co do której nadal jest mnóstwo niejasności, na czele z powiązaniami jej członków z koncernami farmaceutycznymi i kosztami jej działania. Wspomniana Agencja 22 marca opublikowała „Zalecenia postępowania diagnostycznego w sytuacji zmniejszenia zagrożenia epidemicznego związanego z Covid-19″.To m.in. na podstawie tego dokumentu minister Niedzielski podjął decyzję o zniesieniu wszystkich obostrzeń, które przez dwa lata niszczyły nam życie. Dokument ten można przeczytać np. pod adresem:
https://www.prawo.pl/gfx/ prawopl/userfiles/_public/zdro- wie/dokumenty/stanowiska_ covid_marzec_2022/aotmit_ sstrategia_w_sytuacji_zmniej- szenia_zagrozenia_epidemicz- nego_covid-19_2022.03.22.pdf Biorąc zaś pod uwagę jego szokującą treść, nawet trzeba to zrobić
Nie ma pandemii?
Dokument z 22 marca podaje bowiem, że: „Zgodnie z wynikami badań, w przypadku infekcji wywołanej wariantem Omikron (vs Delta) obserwuje się ok. 60 proc. redukcję ryzyka hospitalizacji oraz 70-90 proc. redukcję ryzyka zgonu. Wyniki badań potwierdzają, że nawet w przypadku konieczności hospitalizacji z powodu zakażenia wariantem Omikron, obserwuje się skrócenie czasu hospitalizacji oraz niższe ryzyko przeniesienia na oddział intensywnej terapii i wentylacji mechanicznej (ok. 80 proc. redukcja ryzyka). U pacjentów spoza grup ryzyka ciężkiego przebiegu rozpoznanie SARS-CoV-2 nie determinuje dalszego postępowania terapeutycznego. Leczenie objawowe w przypadku przeziębienia, grypy i COVID-19 jest tożsame”.
Rozumiesz, Szanowny Czytelniku? Nowy, bardziej agresywny i zaraźliwy wariant jest równie groźny jak zwykłe przeziębienie, w najgorszym wypadku – grypa. A tymczasem dosłownie trzy dni przed opublikowaniem tego dokumentu, jeden z „etatowych” kowidowych ekspertów – dr Paweł Grzesiowski ogłaszał, że „Za trzy-cztery tygodnie będziemy obserwować w Polsce drugą turę Omikronu. (…) Kto chorował w styczniu, w kwietniu znów może się zakazić”. Widać jedni „eksperci” przestali już czytać opinie innych „ekspertów”, bo są one całkowicie sprzeczne.
To jednak nie koniec. Nie tylko „nowy, bardziej zaraźliwy” wariant koronawirusa okazał się niegroźny i naród, wbrew zapowiedziom prof. Horbana, nie padł zbiorowo trupem.
W dokumencie przyznano; że testy PCR oraz testy antygenowe, w oparciu o które przez dwa lata orzekano o zakażeniach ludzi i zamykano ich na kwarantannach razem z rodzinami i współpracownikami, są niewiarygodne, dają wyniki fałszywie pozytywne i nie należy ich stosować do testowania osób bez objawów infekcji! To po co były paszporty kowidowe, testy na lotniskach i zmuszanie ludzi do poddawania się kwarantannom, czy ktoś miał objawy, czy nie?
Jakby tego było mało, w dokumencie znalazł się zapis, że „nie zaleca się populacyjnych badań przesiewowych. Nie zaleca się nawet rutynowego testowania pacjentów z objawami infekcji, czyli czegoś, co do tej pory było obowiązkowe. Testowanie można rozważyć wyłącznie w przypadku osób z wysokich grup ryzyka”. A przez dwa lata wszyscy eksperci powtarzali zgodnie, że naród należy masowo testować! I szczepić. Ciekawe, czy właśnie po to były te testy – żeby wymuszać szczepienia?
Człowiek – chorągiewka
Co szczególnie szokuje, jednym z konsultantów pracujących nad tym opracowaniem jest… prof. Andrzej Horban. Tymczasem to Horban pod koniec grudnia straszył, że „w ciągu kilku tygodni do szpitali może trafić nawet milion osób zakażonych kowidem”.
„Żarty się skończyły – grzmiał Horban – Omikron jest naprawdę bardzo zakaźny. Liczba zakażeń podwaja się co drugi dzień. W ślad za tym idzie liczba pacjentów w szpitalach. (…) Oczywiście jestem za paszportami, za wprowadzeniem obowiązkowych szczepień, a może i wyższą składką ZUS dla niezaszcze- pionych, ale zanim to zrobimy, zaleje nas tsunami zakażonych i umrą tysiące Polaków”- dodawał. Siał wręcz panikę:
„Wciąż mamy 40 proc. niezaszczepionego społeczeństwa. Wszyscy oni się zakażą, wcześniej niż później”. I dodawał: „Proszę każdego Polaka z osobna: jeśli nie chcesz umrzeć, zaszczep się. Zachoruje każdy. Nikt nie wie, kto umrze. Nie ma innej metody niż szczepienia. Czas na ostrożne mówienie już minął. Nadciąga tsunami i naszym obowiązkiem jest ostrzec o tym wszystkich”. i co? Minęły trzy miesiące i ani cały naród nie zachorował, ani milion do szpitala nie trafił, a Horban podpisuje się pod dokumentem stwierdzającym, że Omikron to zwykła grypa.Teraz twierdzi więc, że nie ma już potrzeby testów, hospitalizacji ani izolacji. I jak pan profesor może dziś patrzeć w lustro? Przyzwoity człowiek by nie mógł. Swoją drogą, do dziś nie wytłumaczył, czy miał jakieś powiązania z koncernami farmaceutycznymi, co mogłoby sporo wyjaśnić, jeśli chodzi o jego zdanie na temat koronawirusa. Nic dziwnego, że podobno wśród młodzieży popularność zdobywa słówko „horbanić” oznaczające bezczelnie i namolnie opowiadać bzdury.
Kto odpowie za tysiące zmarłych z braku opieki medycznej?
Co ciekawe, od miesięcy część naukowców, łącznie z tymi najsławniejszymi i najbardziej utytułowanymi, mówiła, że testy na koronawirusa są niemiarodajne i niewiarygodne. Ale wtedy byli nazywani „szurami” i „foliarzami”, usuwani z miejsc pracy. Teraz społeczeństwo ma uwierzyć, że te same testy jeden wariant koronawirusa wykrywały prawidłowo, a inny – już nie. Pewnie koronawirus, który wg dr. Pawła Grzesiowskiego wybierał miejsca, gdzie atakuje (cmentarze) i gdzie nie atakuje (lewackie spędy dwa dni później), tak się wycwanił, że zaczął oszukiwać testy.
Dwa lata zamykania Polaków w domach. Dwa lata bez opieki medycznej, co najmniej dwa miliony ludzi pozbawionych opieki medycznej, tysiące zmarłych z braku opieki medycznej, z powodu przerwanych terapii, odwołanych operacji, tysiące _ dopisanych do list zmarłych na kowid, żeby-podbudować statystyki, dwa lata niszczenia życia milionom ludzi, a teraz stopniowa zmiana narracji. Małymi kroczkami, żebyśmy ciesząc się z odzyskiwanej wolności, nie zaczęli pytać, kto odpowiada za jej zabranie i żądać rozliczenia. Za to uderzenie w życie, zdrowie i bezpieczeństwo narodu polskiego ktoś jednak będzie musiał odpowiedzieć. Zapamiętajmy te nazwiska: Niedzielski, Kraska, Andrusiewicz, Horban, Grzesiowski, Simon, Sutkowski, Gut, Fiałek, Flisiak, Giza. Ich czyny i wypowiedzi zostały nagrane i spisane.
PSYCHOPACI NA PIEDESTALE
Marcin Boruta
Minister Adam Niedzielski został laureatem nagrody Wizjoner Zdrowia. Dr Paweł Grzesiowski otrzymał statuetkę Wiktora jako „osobowość roku”. A przecież obaj byli najbardziej psychopatycznymi twarzami sanitaryzmu i kowidowego szaleństwa. Taką decyzję można skomentować chyba tylko słowami „Siary” z filmu „Kiler”: „Mają rozmach sk…syny”.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki 1 kwietnia skończyła się w Polsce pandemia koronawirusa. Testować już nie trzeba, maseczek nosić nie trzeba, przy wjeździe do Polski nie ma obowiązku okazywania certyfikatu szczepień. I nie ma wzrostu zachorowań, nie ma dziesiątków tysięcy zgonów i przysłowiowych „ciężarówek z Bergamo” wywożących ciała zmarłych. Chociaż w sensie metaforycznym – te ciężarówki przez ostatnie dwa lata wykonywały w Polsce ogrom pracy. Tyle że nie chodziło o ofiary COVID-19, lecz tych wszystkich, którzy z powodu „przestawienia” placówek ochrony zdrowia na pandemiczny tryb pracy mieli utrudniony lub zablokowany dostęp do diagnostyki i terapii medycznej.
Sanitaryzm miał w Polsce wielu promotorów i heroldów. Ale dwie najbardziej psychopatyczne twarze lockdownów, obostrzeń i restrykcji to zapewne minister Adam Niedzielski oraz ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw walki z COVID-19 Paweł Grzesiowski. Będę się upierał przy nazywaniu obu psychopatami, albowiem według Słownika Języka Polskiego psychopata to nie tylko człowiek obarczony psychopatią, ale również „osoba budząca swoim zachowaniem lęk”. Psychopatów cechuje m.in. „niski poziom empatii” zaś zarówno Niedzielski, jak Grzesiowski wydają się osobami, które spełniają oba te kryteria, ze szczególnym akcentem na brak empatii wobec społeczeństwa gnębionego obostrzeniami, których skuteczność podważali także lekarze.
1 kwietnia 2022 r., jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w Polsce skończyła się pandemia koronawirusa. Jednak „na pożegnanie” elity najwyraźniej postanowiły zagrać społeczeństwu na nosie.
Adam Niedzielski dał się poznać jako promotor obostrzeń, które rekomendował i które ogłaszał w swoim bezduszno- -drewnianym stylu, dzięki któremu zyskał przydomek „syntezatora mowy”. Wielu analityków zwraca uwagę na 200 tys. tzw. nadmiarowych zgonów, które pojawiły się w Polsce pod rządami Niedzielskiego i które należy wiązać raczej ze zmniejszeniem dostępności do placówek ochrony zdrowia niż z pandemią COVID-19. Teleporady, wstrzymanie planowych procedur medycznych: tak diagnostycznych, jak leczniczych, zamykanie oddziałów i przekształcanie je w kowidowe – to wszystko idzie na rachunek Niedzielskiego.Tak samo jak miliardy złotych wydanych na testowanie w kierunku obecności wirusa SARS-CoV-2. Na miejscu Niedzielskiego po półtora roku zarządzania ochroną zdrowia w czasie pandemii siedziałbym cicho, zadowolony, że nie skończyło się to dymisją.
Tymczasem Niedzielski odebrał właśnie nagrodę główną w konkursie Wizjoner Zdrowia 2022. Gestem tym zasłużył na inną premię: Arogancja Roku oraz Dobre Samopoczucie Roku. Jeden z publicystów skomentował to wyróżnienie ze złośliwą, ale też i bardzo gorzką ironią: „Wizjoner zdrowia: Jak chorzy umrą, to służba zdrowia nie będzie miała problemów z chorymi, bo zostaną sami zdrowi”. Dodajmy, że był to jeden z najłagodniejszych komentarzy.
Konkurs Wizjoner Zdrowia zorganizowała redakcja „Wprost” -jak więc widać Niedzielski zdołał zdobyć przychylność części mediów. Uzasadnienie werdyktu brzmi jak ponura groteska:
„Za dbałość o jakość w ochronie zdrowia oraz promowanie działań i zachowań prozdrowotnych”. No, chyba że pod hasłem „działania i zachowania prozdrowotne” będziemy rozumieli wyłącznie szczepienia, maseczki i zamykanie siłowni.
Wielu medyków zaangażowało się” w uzasadniania konieczności lockdownów i obostrzeń. Horban, Simon, Sutkowski…
W moim prywatnym rankingu najbardziej antypatyczny i nadgorliwy w psychopatycznym budzeniu lęku i braku empatii był dr Paweł Grzesiowski. To on zasłynął takimi „akcjami” jak zamieszczenie na Twitterze 24 grudnia 2021 r. zdjęcia czterech „szybkich” kasetkowych testów na koronawirusa opatrzonego komentarzem:
„Teraz spokojnie, bez ryzyka możemy rozpoczynać wieczerzę wigilijną. Pomyśl o bliskich” Jakimże trzeba być fanatykiem i psychopatą (albo cynicznym propagandzistą), żeby udział w Wieczerzy Wigilijnej w gronie najbliższych uzależniać od wykonania testów… Jeśli w czasie pandemii następowały rozpady więzów rodzinnych – to właśnie dzięki takiej psychopatycznej propagandzie!
Grzesiowski zasłynął również jako autor wielu nietrafionych prognoz. Jeszcze w styczniu tego roku pisał m.in.:
„Omicron w Polsce, za kilka tygodni armagedon”. I dodawał: „Liczba zgonów około tysiąca dziennie to może być szczyt piątej fali”. Swoją drogą, na miejscu członków Naczelnej Rady Lekarskiej zjadłbym własne buty i stetoskopy z powodu wstydu, że takiego „mędrca” autoryzowali jako eksperta.
I tenże Paweł Grzesiowski właśnie otrzymał Wiktora w kate- gorii„osobowość roku” Przypomnijmy, że Wiktory to nagrody dla ludzi związanych z telewizją (zarówno ją tworzących, jak i w niej występujących). Polskie Wiktory „wymyślone” zostały na wzór amerykańskich Oscarów jako nagrody dla „największych osobowości małego ekranu” przyznawane są przez Akademię Wiktorów i zostały właśnie reaktywowane po 7-letniej przerwie. Reaktywację tę autoryzowała telewizja publiczna, transmitując galę wręczenia statuetek. Dodajmy, że Grzesiowski pokonał m.in. Igę Świątek i Tadeusza Sznuka.
Tak więc na koniec pandemii społeczeństwo otrzymuje wyraźny znak: ci, którzy decydowali o bezprawnych obostrzeniach i lobbowali za nimi, nie tylko nie poniosą kary, ale wręcz przeciwnie – otrzymają nagrody i honory. A jak będzie trzeba – zapewne wrócą, żeby kontynuować swoje dzieło.
Na koniec już półżartobliwie, w kwestii Wiktora w kategorii „osobowość roku” dla Grzesiowskiego. Być może w regulaminie nagrody nigdzie nie było napisane, że ma to być osobowość pozytywna. I wówczas werdykt kapituły jest oczywisty. Przecież – toutes proportions gardees – na tytuł Osobowości Roku miałby kiedyś szansę na przykład Kuba Rozpruwacz. W końcu w swoich czasach zdominował społeczne emocje i wyobraźnię.
Opracował: Leon Baranowski – Buenos Aires, Argentyna