Artur Adamski, Obywatelska, nr 273, 17-30.06.2022
Odznaczenie to jest wzorowane na Krzyżu Armii Krajowej, a wyróżniani nim są członkowie i bliscy współpracownicy Solidarności Walczącej – zasłużeni w walce o niepodległość, a zarazem nigdy nie sprzeniewierzeni interesom ojczyzny.
Od roku 2010 srebrnym Krzyżem SW zostało odznaczonych już kilkuset działaczy organizacji Kornela Morawieckiego. Kapituła Krzyża, de facto będąca ostatnią działającą strukturą organizacji Solidarność
Walcząca, przyznaje także złote Krzyże. Honoruje nimi osoby, które nie będąc członkami SW w sposób szczególny urzeczywistniały jej cele. W minionych latach odznaczeni nim zostali m.in. Anna Walentynowicz, Zbigniew Romaszewski, Jerzy Woźniak, Władimir Bukowski, Natalia Gorbaniewska. 11 czerwca przewodnicząca Kapituły Zofia Maciejewska udekorowała Krzyżami Honorowymi dwie osoby, których zasługi trudne są do przecenienia.
O dokonaniach pierwszego z odznaczanych w czasie uroczystości mówił prof. Wojciech Myślecki. Urodzony w 1928 roku Stanisław Gebhard w 1941 roku został członkiem Szarych Szeregów, a w 1943 żołnierzem Armii Krajowej. Rok później, po aresztowaniu przez Gestapo, przeszedł krakowskie więzienie przy ul. Montelupich, a następnie niemieckie obozy Mauthausen i Gross- Rosen. W 1945 roku powrócił do Polski, z której musiał jednak uciekać zagrożony aresztowaniem przez UB. Po dotarciu do Włoch znalazł się w szeregach II Korpusu gen. Władysława Andersa. W 1953 roku ukończył ekonomię na Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie, następnie zarządzanie na University of London, nauki polityczne i społeczne na Sorbonie. Oprócz kariery naukowej prowadził wręcz tytaniczną pracę społeczną zarówno w niepodległościowych organizacjach polskiego uchodźstwa, jak i europejskim ruchu chrześcijańsko – demokratycznym. Blisko współpracował m.in. z Robertem Schumanem, twórcą podstaw integracji europejskiej, budowanej za jego czasów na gruncie chrześcijańskim. W 1990 roku Stanisław Gebhard powrócił do ojczyzny. Stanął na czele Fundacji Odbudowy
Demokracji im. I. Paderewskiego, został wiceprzewodniczącym Ruchu Odbudowy Polski, przewodniczy radom Instytutu Rozwoju Śląska oraz Instytutu Myśli Narodowej.
Artur Adamski, mówiąc o wkładzie w dzieło niepodległości Jana Pietrzaka, drugiego z odznaczanych Krzyżem Solidarności Walczącej, zaczął od słów Jarosława Marka Rymkiewicza. Według tego poety Polska, leżąca między dwoma najbardziej agresywnymi bestiami w skali całego globu, zawdzięcza swoje trwanie niezrównanej sile duchowej, jaką jest polskość. Siła ta zawdzięcza swą moc przede wszystkim wierze w Boga oraz pewności oparcia na prawdziwych wartościach oraz formacyjnej sile dzieł wielkiej literatury, przede wszystkim – pieśni. Wyrazem kolejnych generacyjnych doświadczeń, a zarazem napędem do działania są powszechnie znane dzieła takie, jak pochodzący z czasów napoleońskich „Mazurek Dąbrowskiego”, „Warszawianka” z powstania listopadowego czy „My, Pierwsza Brygada”, towarzysząca Polakom walczącym o niepodległość w latach 1914-1921. Stawiając sobie natomiast pytanie o to, jaka pieśń jest najważniejsza dla pokolenia Solidarności odpowiedź brzmi: „Żeby Polska była Polską” Jana Pietrzaka. W 1982 roku, obok symbolu Solidarności, stała się ona najbardziej rozpoznawalnym w świecie znakiem polskich dążeń. W swojej treści zawiera ona motywy najściślej zbieżne z działalnością Solidarności Walczącej. Z konsekwentnym, a zarazem kreatywnym uporem, z uczestnictwem ludzi wywodzących się nie tylko z kraju, ale też z zesłania i emigracji. Hymn ten 40 lat temu dał tytuł największej w dziejach sprawy polskiej kampanii medialnej. Program „Let Poland be Poland”, w którym słowa te powtarzali m.in. Ronald Reagan, Margaret Tchatcher, Cherton Heston czy Max von Sydow, oglądało 200 milionów widzów z 50 krajów. Każdy świadomy toczących się dzisiaj wydarzeń wie też, źfe pieśń „Żeby Polska była Polską” nic nie straciła na swej aktualności, nadal będąc ważkim wezwaniem do stania na straży podmiotowości naszej ojczyzny.
Uroczystość odbywająca się w Centrum Historii Zajezdnia miała charakter bardzo podniosły pomimo upartego zagłuszania jej przez wyposażone w gigantofony zespoły muzyczne, na sąsiednim placu przeprowadzające próby przed mającym mieć miejsce kilka godzin później koncertem. Ich organizatorzy byli głusi na prośby o zrobienie krótkiej przerwy choćby na sam moment odznaczania tak wyjątkowych ludzi. Ich odpowiedź sprowadzała się do słów, że podlegają oni władzom miasta Wrocławia. Jan Pietrzak skwitował to stwierdzeniem, że zagłuszanie słów o Polsce to proceder znany Polakom od pokoleń, a sprawa naszej ojczyzny jest i będzie słyszana bez względu na to, jakie aparatury będzie się przeciw niej wytaczać.
Zgromadzeni działacze Solidarności Walczącej zakończyli tę uroczystość gromkim wykonaniem pieśni „Żeby Polska była Polską”.
Hanka
Krzysztof Brzechczyn, Obywatelska, nr 273, 17-30.06.2022
Książkę „Przysięgam walczyć o solidarność między ludźmi i narodami rozmowy z Hanną Łukowską- Karniej” kupiłem podczas obchodów 40-lecia Solidarności Walczącej we Wrocławiu. Jest to lektura była niesłychanie wciągająca; jeszcze tego samego dnia – w pociągu, a później w domu – przeczytałem ją od deski do deski.
Książka – jak informuje podtytuł – jest zapisem rozmów z Hanną Łukowską-Karniej o działalności konspiracyjnej we Wrocławiu podzielonych na około trzydzieści krótkich rozdziałów. Rozpoczyna się opisem zatrzymania w listopadzie 1982 roku tuż po tym jak Hanna odprowadziła swoją młodszą córkę do przedszkola. Nie wiedziała wtedy, czy została tylko zatrzymana na kilka godzin czy też aresztowana. A jak aresztowana, to na jak długo. Gdyby Służba Bezpieczeństwa zrobiła rewizję w jej mieszkaniu, znalazłaby bezdebitowe wydawnictwa, które planowała usunąć, lecz nie zdążyła. Po kilku godzinach przesłuchania, w których pytali ją o kontakty z Kornelem Morawiec- kim, wypuszczono ją ok. godz. 16:30. Zdążyła jeszcze odebrać swoją córkę z przedszkola. Od tego czasu, do odbierania młodszej córki z przedszkola upoważniła jej starszą siostrę – Zosię.
Przypadek zadecydował również o tym, że Kornel Morawiecki nie został internowany 13 grudnia 1981 roku. Łukowska opowiada: Stan wojenny zastał Kornela w moim mieszkaniu, bo mu samochód nie zapalił. A to było tak: Kornel umówił się z moją koleżanką, sędzią z Wałbrzycha, Niną Niechajowicz w moim mieszkaniu, wieczorem. [. . .] Do późnej nocy rozwoził „Biuletyn Dolnośląski” i gdy się u mnie zjawił, to ona już szła spać. Ale jeszcze rozmawiał z nią dwie czy trzy godziny i gdzieś około trzeciej nad ranem poszedł zapalać ten samochód. Samochód nie zapalił, więc Kornel wrócił (s. 13). Koleżanka spała w dużym pokoju, Kornel w pokoju syna Hanki, a ona w pokoju z dziećmi. Wcześnie rano w mieszkaniu przy Kamiennej zjawił się Edmund Glibowski, który powiadomił o wprowadzeniu stanu wojennego, aresztowaniach i poprosił o ostrzeżenie Kornela. Po około trzech kwadransach w mieszkaniu zjawiła się Jadwiga Morawiecka i Romek Lazarowicz ze swoim ojcem z zamiarem ostrzeżenia Kornela. U Jadwigi Morawieckiej SB prawie całą noc przeprowadzała rewizję. Gdyby zatem Kornelowi udało się odpalić samochód i wróciłby do domu, to zostałby niechybnie internowany.
W krótkich rozdziałach Hanna opisuje epizody swojej działalności konspiracyjnej: okoliczności aresztowania wraz z Kornelem, 9 listopada 1987 roku, moment rozstania z RKS-em i Władysławem Frasyniukiem, kulisy działalności wywiadu SW. kierowanego przez Jana Pawłowskiego, sposoby gubienia esbeckich „ogonów”, sposób organizowanie mieszkań dla konspiracyjnej działalności, kontakty wrocławskiej SW z działaczami z Piły i Rzeszowa. Wiele z opisywanych zdarzeń mogłyby posłużyć za sceny do scenariusza hollywoodzkiego filmu o Solidarności Walczącej, (znając nastawienie ideowo- polityczne ludzi z artystycznego świata, raczej w naszym kraju nie powstanie), np. opis gubienia obstawy SB (s. 104-107). W trakcie tej akcji funkcjonariusze SB byli podsłuchiwani przez wywiad SW, co umożliwiło deszyfryzację stosowanego przez nich kodu.
W wielu rozdziałach książki Hania opowiada o funkcjonowaniu zakonspirowanego „biura obsługi” Kornela Morawiec- kiego. Do jej zadań należało organizowanie mieszkań, w których Morawiecki mieszkał, i lokali, w których mógł spotykać się z ludźmi. W większości przypadków sama decydowała, z kim Kornel może się spotkać, a komu należy odmówić. Z reguły Kornel tych decyzji nie kwestionował. Wspomniane fragmenty mogą być szczególnie cennym źródłem dla historyka zainteresowanego kulisami działalności Solidarności Walczącej.
Podejmując decyzje, Hanka kierowała się swoistą kobiecą intuicją. Ważne były również potrzeby emocjonalne osób, dla których spotkanie z Kornelem było swoistą nagrodą i psychologicznym wsparciem. Paweł Falicki komentuje to tak: To jest fascynujące, co opowiadasz, bo ja na to patrzę z punktu widzenia zarządzania. W końcu zarządzaliście z Kornelem dużą strukturą i to nie była sprawa tylko logistyki zarządzania […] ale była też sprawa emocji, które działały między ludźmi i zaspokojenia ich oczekiwań emocjonalno-psychologicznych” (s. 115).
Według Hanki Kornel nawet uważał, że wiele spotkań jest niepotrzebnych, ale ja wiedziałam, że są potrzebne. Bo on nie zdawał sobie sprawy, że mi jest ciężko, że ludzie z nim rozmawiają inaczej, a ze mną inaczej. Wiele osób pytało: Po co to ukrywanie się? […] Po co Kornel się ukrywa?” Ale jemu tego nie mówili. To ja wiedziałam o tych opiniach, a nie on (s. 115).
Na tle bezpieczeństwa Kornela i przestrzegania konspiracyjnych zasad BHP dochodziło często do spięć między Hanką a Andrzejem Zarachem, członkiem Komitetu Wykonawczego SW. Według Hani: Uważałam, że Andrzej podejmował w takich sprawach błędne decyzje. Ale z drugiej strony, jako matematyk był bardzo logiczny w działaniu, choć logika matematyczna nie ma wiele wspólnego z logiką życiową. Na przykład konsekwentnie i skutecznie gubił obstawę (s. 116 i jeszcze s. 140). W tym celu korzystał z pomocy swego kolegi, który był podobny do niego.
Wydaje się, że o wartości książki zadecydował również rozmówca bohaterki, Paweł Falicki, jeden z założycieli Solidarności Walczącej i osobiście zaangażowany w konspirację. Rozmówca nie jest nieprzygotowany – jak to się często zdarza – do rozmowy z uczestnikiem wydarzeń, a w jej trakcie nie padają zbędne, czy tzw. głupie pytania. Poszczególne rozdziały nie są uporządkowane pod względem chronologicznym czy tematycznym, ale to zwiększa ich wiarygodność i autentyczność.
Wreszcie wartością rozmowy jest to, co można nazwać perspektywą kobiecą – świat konspiracji jest opisywany nie z pozycji ideowych i politycznych racji, ale z punktu widzenia kulis i występujących za nimi międzyludzkich relacji z całym ich emocjonalnym i psychologicznym splątaniem i bagażem.
Kontynuacja idei solidaryzmu – 40 lecie powstania Solidarności Walczącej
Agnieszka Marczak, Obywatelska, nr 273, 17-30.06.2022
11 i 12 czerwca we Wrocławiu odbyły się uroczyste obchody 40-lecia powstania Solidarności Walczącej – największej podziemnej organizacji antykomunistycznej, założonej przez śp. Kornela Morawieckiego. Organizacją oraz patronatem zajęły się Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu oraz Instytut Pamięci Narodowej we Wrocławiu.
Sobotnie obchody upamiętniały założyciela SW Kornela Morawieckiego i działaczy SW. Rano w siedzibie NSZZ Solidarność we Wrocławiu wręczono zasłużonym Krzyże Wolności i Solidarności. Tę część uroczystości prowadził dyrektor IPN Wrocław, dr Paweł Mikołaj Rozdżestwieński. Odznaczenia wręczył w imieniu Prezydenta RP Andrzeja Dudy zastępca prezesa IPN, dr Mateusz Szpytma. Głównym gościem był premier Mateusz Morawiec- ki, który w swoim przemówieniu podkreślał, jak wiele dobrego wydobywała z ludzi ta podziemna organizacja, działająca na rzecz niepodległej Polski. Głos zabrał również wojewoda dolnośląski, Jarosław Obremski, który zaznaczył, że działania SW zakończyły się sukcesem – Polska odzyskała niepodległość, a przywódca SW został Marszałkiem Seniorem Sejmu VIII kadencji.
Wszyscy przypominali, że pomimo gróźb, aresztowań i licznych sposobów prześladowań, a nawet śmierci, której przykładem był bł. ks. Jerzy Popiełuszko, nikt z członków Solidarności Walczącej nie dał się złamać, a wręcz przeciwnie, zagrożenia motywowały ich do dalszej walki. Sala była wypełniona po brzegi, panowała podniosła atmosfera. Po wręczeniu Krzyży Wolności i Solidarności wszyscy udali się na Skwer imienia Kornela Morawieckiego, aby oddać hołd założycielowi SW. Wartę honorową przy obelisku pełnili żołnierze Wojska Polskiego, których obecność przy składaniu wieńców podnosiła znaczenie obchodów. Jednak najbardziej wzruszającym momentem było odtworzenie nagrania historycznego przemówienia Marszałka Seniora w Sejmie z 12 listopada 2015 roku, ze słowami z wiersza Mieczysława Góry „Niosę Ciebie, Polsko”.
Następnie zgromadzeni udali się do Centrum Historii Zajezdnia przy ulicy Grabiszyńskiej na otwarcie wystawy z fotografiami Kornela Morawieckiego w USA. Pomysłodawcą był mieszkający obecnie w Chicago Dariusz Olszewski. Odbył się również panel dyskusyjny na temat „Aktualności idei Rzeczypospolitej Solidarnej”, w którym paneliści podkreślali, jak ważna w obecnym czasie wojny rosyjsko-ukraińskiej jest kontynuacja solidaryzmu z innymi narodami w obronie suwerenności państw. Podniosłym morpentem było odśpiewanie na stojąco pieśni „Żeby Polska była Polską” w obecności jej twórcy, Jana Pietrzaka. Popołudniowe uroczystości w Zajezdni zakończyły się spotkaniami towarzyskimi oraz grillem i koncertem na placu przed Zajezdnią.
W niedzielę 12 czerwca, uroczystości rozpoczęto mszą świętą koncelebrowaną w kościele pw. św. Elżbiety Węgierskiej. Kazanie wygłosił ksiądz Franciszek Głód. Było niezwykle przejmujące, nawiązywało do obowiązku wobec Polski i konieczności zachowania polskich tradycji, szacunku dla rodziny i kultury polskiej w obecnych czasach. Ksiądz podkreślił, że wszyscy członkowie Solidarności Walczącej oraz ich rodziny i dzieci muszą kontynuować tę walkę o wartości, ponieważ są one w obecnych czasach najbardziej zagrożone od czasów komunizmu.
Dalsza część obchodów odbyła się również w Zajezdni.
Pokazano film o czerwcowych manifestacjach 1982 roku we Wrocławiu na ulicy Pereca. Po projekcji zabrał głos Darek Olszewski, który opowiadał jak organizował tę manifestację i jak ZOMO i SB zachowywały się wobec pokojowych demonstrantów. Wypowiadali się również inni uczestnicy tych wydarzeń. Dr Andrzej Jerie, zastępca dyrektora ds. Programowych Zajezdni, który przygotował ten film, zaapelował do zgromadzonych o odnalezienie osób uczestniczących w innej wrocławskiej demonstracji w czerwcu 1982 roku na placu Grunwaldzkim we Wrocławiu.
Na uroczystości przybyli ludzie nie tylko z Wrocławia i Dolnego Śląska, ale również z Krakowa, Poznania, Nowej Huty i innych miejscowości. Obecni byli też przedstawiciele Polonii z USA – Chicago, Florydy, Connecticut, którzy pamiętają o Solidarności Walczącej i znali jej założyciela. Swoją obecnością chcieli uhonorować 40-lecie organizacji. Zakończeniem obu dni były koncerty na skwerze przed Zajezdnią, na które zaproszono również znane ukraińskie zespoły.
Spotkania towarzyskie, obecność nie tylko dziennikarzy (Anity Gargas, która została odznaczona Krzyżem Solidarności Walczącej), ale też ludzi niemal z całego świata oraz gości honorowych tworzyły niezwykłą atmosferę. Uczestnicy rozumieją ideę solidaryzmu wyrażoną przez śp. Kornela Morawieckiego i wiedzą, jak ważna jest jej kontynuacja w obecnych czasach.
Na uznanie zasługują obie instytucje patronujące uroczystościom – IPN z Wrocławia oraz Centrum Historii Zajezdnia, których zaangażowanie i oddanie wzmocniło rangę 40. rocznicy powstania Solidarności Walczącej.
Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych