dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 52, 30.12.2022-4.01.2023
Rząd chce, abyśmy wierzyli, że nie mamy się czego obawiać z powodu tych masowych programów szpiegowskich, o ile nie zrobiliśmy nic złego. Nie wierz w to. Rządowa definicja „złego” obywatela jest niezwykle szeroka i skutkuje nieuzasadnioną inwigilacją niewinnych, przestrzegających prawa Amerykanów na oszałamiającą skalę.
Big Tech poślubiony Wielkiemu Rządowi stał się Wielkim Bratem, zauważył John White- head na stronie Off-Guardian. Korzystając z cytatu zamieszczonego w Wikipedii, przypomnimy kto zacz Wielki Brat. W rozdziale pierwszym „Roku 1984″, George Orwell opisuje wiszący na klatce schodowej plakat: „Przedstawiał tylko ogromną twarz, przeszło metrowej szerokości; przystojną, czerstwą twarz mniej więcej czterodziestopięcioletniego mężczyzny z sutym czarnym wąsem. (…) Oczy mężczyzny zdawały się śledzić każdy ruch przechodzącego. WIELKI BRAT PATRZY, głosił napis u dołu plakatu” (G. Orwell,„Rok 1984″, tłum. Tomasz Mirkowicz, Kraków 2004). Powieść Orwella w żadnym miejscu nie stwierdza definitywnie, czy Wielki Brat jest prawdziwą postacią, czy jedynie upostaciowieniem zjawiska totalnej kontroli całego społeczeństwa i nieuchronnej represji. Mówi jedynie, że jest. I że jest skuteczny w egzekwowaniu swych rozporządzeń.
Czy Ameryka staje się Oceanią?
Jak można wnosić z umieszczonej na wstępie opinii Johna W. Whiteheada – tak; USA w coraz większym stopniu przypominają państwo rządzone przez Wielkiego Brata, który powstał w wyniku połączenia możliwości, jakie stwarza Big Tech z zachłannością na władzę deep State.
Whitehead jest prawnikiem konstytucjonalistą, autorem ponad 30 książek. W wielu z nich opisuje proces powstawania i wprowadzania przez kolejne rządy w Ameryce prawa sprzecznego z duchem i literą Konstytucji – z jednej strony. Z drugiej – przyzwalania przez instytucje i obywateli na tego typu praktyki kolejnych administracji Białego Domu.
W „Battlefield America: The War on the American Peóple” („Amerykańskie pole bitwy: wojna z narodem amerykańskim”, 2015), kontynuacji wielokrotnie nagradzanej książki „A Government of Wolves: The Emerging American Police State” („Rząd wilków: nadchodzące amerykańskie państwo policyjne”, 2013), John W. Whitehead przedstawia przerażający portret narodu toczącego wojnę z samym sobą. W wyniku tego „cichego konfliktu” Stany Zjednoczone są coraz bliżej podważenia podstawowych wolności, zagwarantowanych obywatelom w Konstytucji. W zajawce Amazona, sygnalizującej zawartość książki „Battlefield America”, możemy przeczytać, że z pracy Whiteheada wynika, iż „policja stała się przedłużeniem armii, miasta stały się polami bitew, a naród amerykański został zamieniony w żołnierzy wroga, których należy szpiegować, skanować, przeszukiwać, ścigać listami gończymi, poddawać wszelkiego rodzaju rewizjom, zastraszać, najeżdżać, poniżać, cenzurować, uciszać, do których należy strzelać, których można zamykać i odmawiać im rzetelnego procesu”.
Tyle, że to państwo policyjne nie powstało z dnia na dzień. Jak zauważa Whitehead, przejścia do totalitaryzmu nie można przypisać pojedynczej osobie ani odosobnionemu wydarzeniu. Ewolucja była tak subtelna, że większość obywateli amerykańskich nie zauważyła groźnych zmian w systemie państwa i mentalności ludzi. Wszystko odbywało się, i nadal odbywa, na zasadzie „gotowania żaby”. „Krok po kroku władza policji powiększała swoje kompetencje, do jej arsenału dodawano jedną broń po drugiej, a od reguł, które historycznie ograniczały władzę policji, czyniono jeden wyjątek po drugim. Dodajmy do tego połączenie megakorporacji internetowych z rządowymi agencjami wywiadowczymi, a otrzymamy elektroniczny obóz koncentracyjny, który nie tylko postrzega obywateli jako «bity danych», ale również będzie próbował kontrolować każdy aspekt ich życia. A jeśli ktoś odważy się wyjść z szeregu, najprawdopodobniej zastanie przed drzwiami uzbrojony oddział SWAT”.
SWAT, przypomnijmy za Wikipedią, to „wyspecjalizowana jednostka policji, działająca w obrębie ważniejszych departamentów policji amerykańskiej. Stworzona do przeprowadzania działań o wysokim poziomie niebezpieczeństwa. W jej skład wchodzą wyszkoleni funkcjonariusze, którzy przygotowani są na sytuacje wymagające szybkiej, skoordynowanej i profesjonalnie przygotowanej akcji. Wyposażeni są w wyspecjalizowaną broń i ekwipunek, dostosowane do działań, które przeprowadzają”. SWAT miał być odpowiedzią na narastająca przestępczość i brutalizację przestępców, ale pierwsza jednostka powstała w 1968 r. w odpowiedzi na zamieszki wzniecane przez robotników rolnych. Na wzór oddziałów SWAT utworzono w Polsce jednostki SPKP (Samodzielne Pododdziały Kontrterrorystyczne Policji) oraz BOA (Biuro Operacji Antyterrorystycznych).
Widzę Cię!
Czy to nie przesada? USA staje się państwem policyjnym? Wszystkowidzącym Wielkim Bratem? W „Battlefield America” pojawiają się informacje świadczące o daleko posuniętej „militaryzacji” oddziałów policyjnych. Funkcjonariusze prewencji mają do dyspozycji nie tylko tradycyjną broń, typową dla sił porządku publicznego, ale także uzbrajani są w sprzęt wojskowy, tak jakby szykowano ich na walkę ze społeczeństwem, widząc w obywatelach wroga równie groźnego jak bataliony najeźdźcze. 17 tys. lokalnych sił policyjnych w kraju posiada śmigłowce typu Black Hawk- średni wielozadaniowy amerykański śmigłowiec transportowy i wsparcia piechoty, broń maszynową, granatniki, pojazdy opancerzone, niektóre posiadają czołgi. W broń wojskową uzbrajane są również inne agencje rządowe we wszystkich stanach i czterech terytoriach zależnych, informuje na swej stronie internetowej Paul Craig Roberts, amerykański ekonomista, publicysta i polityk; zastępca sekretarza skarbu USA ds. polityki gospodarczej w czasie pierwszego roku prezydentury Ronalda Reagana (1981-1982).
W USA doszło do nadprodukcji ustaw i rozporządzeń, pisze John Baker, profesor prawa. Doprowadziło to do sytuacji, w której każdy Amerykanin popełnia codziennie co najmniej trzy wykroczenia, nie wiedząc o tym. „Każdy pełnoletni obywatel w Ameryce mógłby zostać oskarżony o złamanie jakiegoś prawa federalnego, to naprawdę nie jest przesada”, stwierdza Baker.
Teraz tylko należy zbudować Wielkie Oko, które wyśledzi tych, którzy łamią prawo, tak skonstruowane, że nie sposób go nie złamać. Whitehead pisze o coraz powszechniej stosowanych geoogrodzeniach (geofencing). Jest to „wirtualne ogrodzenie, geograficzne ogrodzenie czy też cyfrowe ogrodzenie, ponieważ pozwala «ogrodzić» sprzęt lub inne zasoby przechowywane lub umiejscowione w różnych obszarach geograficznych w świecie rzeczywistym. Używając modułów GPS i za pomocą specjalnego oprogramowania, można wyznaczyć obszary geofence, czyli strefy poruszania się sprzętu. Wyznaczanie geograficznych obszarów pozwala kontrolować, czy maszyny i sprzęt nie opuściły wcześniej zdefiniowanej strefy” wyjaśnia Dorota Orzęcka na stronie ABAX. Oczywiście takim „ogrodzeniem” można otoczyć również człowieka i baczyć, czy nie opuścił swej „zagrody”.
Innym rozwiązaniem technologiczno-organizacyjnym, poprawiającym ostrość i zasięg widzenia Wielkiego Oka, czyli ułatwiającym inwigilację, są centra fuzyjne (fusion centers); mają one na celu ułatwienie wymiany informacji na szczeblu federalnym między agencjami, takimi jak Federalne Biuro Śledcze, Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA, Departament Sprawiedliwości USA, oraz stanowymi i lokalnymi organami ścigania. Amerykański konstytucjonalista wymienia też urządzenia do rozpoznawania twarzy, skanery biometryczne, bazy danych DNA, aplikacje do śledzenia kontaktów.
„Wszystko to składa się na świat, w którym każdego dnia przeciętna osoba jest monitorowana, inwigilowana, szpiegowana i śledzona na ponad 20 różnych sposobów przez oczy i uszy zarówno rządu, jak i korporacji. W każdej sekundzie każdego dnia naród amerykański jest szpiegowany przez rozległą sieć cyfrowych podglądaczy, elektronicznych podsłuchów i robotów szpiegujących”.
W Stanach Zjednoczonych nastały czasy rządowo-korporacyjnego szpiegowania ludzi „Ta przerażająca nowa era została umożliwiona przez globalną armię techno-tyranów”.
Jeden przykład – San Francisco
Dla tych Amerykanów, którzy z niepokojem patrzą na to, co dzieje się z ich krajem, świadectwem celu, do którego zdąża ich ojczyzna, są decyzje podjęte przez władze miejskie San San Francisco.,,29 listopada tego roku władze tego najbardziej liberalnego miasta Ameryki stosunkiem głosów 8 do 3 zezwoliły robotom na sprawowanie władzy życia lub śmierci nad obywatelami”. Roboty wprawdzie kosztują, ale w przeciwieństwie do policjantów nie muszą otrzymywać pensji, opieki zdrowotnej i emerytur. Zastąpienie policjantów robotami będzie promowane jako środek redukcji kosztów.
Francisco. Paul Craig Roberts, wspomniany amerykański ekonomista, publicysta i polityk pisze:„29 listopada tego roku władze tego najbardziej liberalnego miasta Ameryki stosunkiem głosów 8 do 3 zezwoliły robotom na sprawowanie władzy życia lub śmierci nad obywatelami”. Chodziło o to, że rada miejska zaakceptowała wówczas możliwość używania robotów zdolnych do zabijania ludzi. I chociaż tydzień później wycofała się z tego pomysłu, to – jak poinformowała prasa: „Rada jest otwarta na to, by w przyszłości zezwolić na stosowanie w ograniczonym zakresie takich robotów. Sprawą ma się jeszcze zająć specjalna komisja”
Roberts stwierdził, że decyzja władz miejskich jest znamienna i „wskazuje na stopień, w jakim Amerykanie zostali odczłowieczeni. Być może ta dehumanizacja jest konsekwencją wielu dziesięcioleci mordowania przez Waszyngton ludzi od Wietnamu przez Serbię, Afganistan, Bliski Wschód, Afrykę Północną po Ukrainę […]. Innym powodem jest prawdopodobne wręczanie łapówek rządowi San Francisco przez korporacje zajmujące się sztuczną inteligencją, które chcą rozwinąć rynek dla swoich produktów Al. Roboty wprawdzie kosztują, ale w przeciwieństwie do policjantów nie muszą otrzymywać pensji, opieki zdrowotnej i emerytur. Zastąpienie policjantów robotami będzie promowane jako środek redukcji kosztów.To, że ludzie przekazali robotom taką władzę nad sobą, rozpoczyna zmiany mogące doprowadzić nas do społeczności znanych do tej pory z powieści dystopijnych i filmów takich jak «Termi- nator»”.
Liberałowie, którzy – o ironio! – stoją za takimi pomysłami, jak opisany wyżej, a sprowadzającymi się do postulatu: więcej inwigilacji i urządzeń wykonujących posłusznie nawet najbardziej absurdalne rozkazy, z którymi nie da się dyskutować, bo są to automaty – więc owi „miłośnicy wolności”tłuma- czą konieczność coraz większej niewoli wzrostem przestępczości i brutalizacją przestępstw.
„Dlaczego moralność i dyscyplina społeczeństwa spadły do tego stopnia, że w policji cywilnej potrzebna jest siła militarna? Moim zdaniem jest to odpowiedzialność liberałów. Zniszczyli wiarę religijną, która ograniczała zło w ludziach. Zniszczyli odpowiedzialność jednostki, która może obwiniać rodziców, rasizm, społeczeństwo za swoje złe zachowanie. To liberałowie uwolnili szatańskie elementy, które cywilizacja trzymała w ryzach. To liberałowie są niszczycielami cywilizacji. I to właśnie zrobili liberałowie”.
Jak Cię śledzą
John W. Whitehead wymienia szereg „ścieżek inwigilacji” i sposobów zbierania danych, które następnie służą do uszczelniania systemu nadzoru. Przypatrzmy się kilku.
Śledzenie na podstawie telefonu: „telefony komórkowe stały się de facto donosicielami, oferując stały strumień cyfrowych danych o lokalizacji i przemieszczaniu się użytkowników. Na przykład FBI było w stanie wykorzystać dane geofence do zidentyfikowania ponad 5 tys. urządzeń mobilnych (i ich właścicieli) na obszarze o powierzchni 16 tys. m kw. wokół Kapitolu 6 stycznia [2021 r.]. Ta najnowsza taktyka inwigilacji może spowodować, że człowiek trafi do więzienia za przebywanie w «niewłaściwym miejscu i czasie». Policja używa również symulatorów komórek do przeprowadzania masowej obserwacji protestów bez konieczności posiadania nakazu”
Innym sposobem kontroli jest śledzenie na podstawie DNA. „Jeśli masz nieszczęście zostawić swoje ślady DNA w miejscu popełnienia przestępstwa, masz już plik z zapisem twoich genów gdzieś w jakiejś stanowej lub federalnej bazie danych – chociaż może to być plik bez nazwy. Uzyskując dostęp do twojego DNA, rząd wkrótce będzie wiedział o tobie wszystko, czego jeszcze nie wie; będzie znał twoje koneksje rodzinne, skąd pochodzisz, jak wyglądasz, na co chorujesz. Będzie wiedział, jaką masz skłonność do wykonywania rozkazów lub wyznaczania własnego kursu drogi życiowej itp. W końcu odcisk DNA ujawnia wszystko, «kim jesteśmy, skąd pochodzimy i kim będziemy lub być chcemy»”.
Mogą nas szpiegować na podstawie twarzy: „Oprogramowanie do rozpoznawania twarzy ma na celu stworzenie społeczeństwa, w którym każda osoba pojawiająca się publicznie, jest śledzona i rejestrowana podczas wykonywania codziennych obowiązków. W połączeniu z kamerami monitorującymi, pokrywającymi cały kraj, technologia rozpoznawania twarzy pozwala rządowi i jego partnerom korporacyjnym identyfikować i śledzić czyjeś ruchy w czasie rzeczywistym”. Whitehead przywołuje w tym miejscu program stworzony przez Clearview Al, wykorzystany przez policję, FBI i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego do zbierania zdjęć w serwisach społeczno- ściowych, w celu włączenia ich do ogromnej bazy danych rozpoznawania twarzy. Również oprogramowanie biometryczne, oparte na unikalnych identyfikatorach (tęczówki, odciski palców, odciski głosowe), zaczyna stawać się standardem.
Władza (państwowa i korporacyjna) może nas szpiegować na podstawie dokonywanych przez nas opłat i działań konsumenckich:,^ każdym zakupionym smartfonem, każdym zainstalowanym urządzeniem GPS, każdym otwartym kontem na Twitterze, Facebooku i w Google, każdą kartą stałego klienta, której używamy do zakupów – czy to w sklepie spożywczym, czy w sklepie z jogurtami, w kasie linii lotniczych lub domu towarowego – oraz każdą kartą kredytową i debetową, której używamy do płacenia za nasze transakcje, pomagamy Korporacyjnej Ameryce tworzyć dokumentację dla swoich rządowych odpowiedników na temat tego, kogo znamy, co myślimy, jak wydajemy nasze pieniądze i jak spędzamy czas”.
Korporacje od lat śledzą i oceniają zachowania swoich klientów, w szczególności ich wzorce zakupowe, ale także sfinansowały szeroko zakrojony nadzór w miastach w całym kraju i opracowały algorytmy nadzoru behawioralnego, które mogą określić, czy czyjeś maniery pasują do profilu złodzieja.
Nawet nasza aktywność publiczna – co tam „nawet”, zwłaszcza! – jest wykorzystywana do tego, aby łatwiej było nas usadzić w odpowiednim czasie. „Prywatne korporacje we współpracy z policją w całym kraju stworzyły sieć inwigilacji obejmującą wszystkie większe miasta, aby bezproblemowo monitorować duże grupy ludzi, jak w przypadku protestów i wieców”. Prywatne firmy z własnej inicjatywy lub na zlecenie władz państwowych angażują się również w szeroko zakrojoną inwigilację online, szukając wszelkich wskazówek dotyczących „dużych wydarzeń publicznych, niepokojów społecznych, komunikacji gangów i osób podejrzanych o przestępstwa”.
Ośrodki Fusion, o wartości 330 milionów dolarów rocznie, centra wymiany informacji dla agencji federalnych, stanowych i organów ścigania, monitorują i zgłaszają takie„podejrzane” zachowania jak zakup palety butelkowanej wody, fotografowanie budynków rządowych i ubieganie się o licencję pilota. Śledzą nas na podstawie aktywności w mediach społecz- nościowych: „każdy nasz ruch, zwłaszcza w mediach społecznościowych, jest monitorowany, odnotowywany w celu uzyskania danych, analizowany”. Na tej podstawie tworzy się obraz tego, kim jesteśmy, co nas motywuje i jak najlepiej nas kontrolować.
Nie wierz rządowi
Teraz rząd chce, abyśmy wierzyli, że nie mamy się czego obawiać z powodu tych masowych programów szpiegowskich, o ile nie zrobiliśmy nic złego. Nie wierz w to. Rządowa definicja „złego” obywatela jest niezwykle szeroka i skutkuje nieuzasadnioną inwigilacją niewinnych, przestrzegających prawa Amerykanów na oszałamiającą skalę, ostrzega Whitehead.
KTO PRZEWIDZIAŁ CZASY DZISIEJSZE?
dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 51, 23-29.12.2022
Twórcy nowego ładu odrzucają apel Boga: „Jest to jeden z powodów, dla których głównym elementem planu Nowego Porządku Świata jest nie tylko eugenika, ale także redukcja populacji i ludobójstwo. Jest to powód, dla którego ludzie tacy jak dr Day nienawidzą chrześcijaństwa i dążą do jego zniszczenia tutaj na Ziemi jako rzeczywistości duchowej”.
Gdy patrzy się na to, co wyrabia się teraz na świecie, jak lansuje się anormalność (przy czym nie chodzi tu tylko o znane „mniejszości”), jak zwykłe k…o drapuje się w szlachetne szaty cnoty, coraz częściej przychodzi na myśl, że skrypt do tego całego freak show pisany jest od lat, i to przez nie byle jakich autorów. Rewolucja Nowego Porządku Świata (NWO), coraz częściej nazywanego wielkim resetem, nowym ładem (ewentualnie – zielonym ładem), stawiała swoje pierwsze kroki kilka dekad temu. Zrazu ostrożnie, nieśmiało, aż w końcu, nabrawszy wprawy w nogach, zaczęła przyspieszać. I właśnie jesteśmy świadkami tego zjawiska – przyspieszenia zmian globalnych. A właściwie udziwnień.
Na całym świecie. Niezależnie, czy jest to Ameryka, Australia, Niemcy, Francja, afrykański bantustan, czy Polska, wszędzie w oczy zagląda ten sam upiór. Ta sama strzyga. O tym, jak się wykluwała, będzie dzisiejszy tekst.
Dr Dunegan ujawnia
Co by było, gdyby okazało się, że wszystko to, o czym do tej pory myślałeś, że wydarzyło się spontanicznie w społeczeństwie, zostało faktycznie zaplanowane, zmanipulowane i zaaranżowane? Co by było, gdyby wszystkie ruchy kulturowe, przez które przechodziliśmy i nadal przechodzimy, od kontrkultury lat 60., przez feminizm, po trans- humanizm, zostały z góry zaplanowane? Co by było, gdyby nasz obecny sposób działania – zamieszkiwanie w dużych miastach, częste przemieszczanie się, brak korzeni, nieznajomość naszych sąsiadów, jedzenie fast foodów, brak czasu na zastanowienie się nad sensem tego wszystkiego itp. – został specjalnie zaprojektowany, aby być takim? – stawia pytanie Makia Freeman na stronie The Freedom Artides, znanej Czytelnikom„Teorii Spisku” odwoływałem się do niej często, a ostatni raz w zeszłotygodniowym tekście.
Publicysta mediów alternatywnych, postawione wyżej kwestie, traktuje jako pytania, na które może być tylko jedna odpowiedź, a zwrot „co by było, gdyby”, stosuje jako ozdobnik retoryczny. Bo sprawa jest, według Freemana, oczywista:
„Na początku może to być bardzo trudne do zaakceptowania i prawdopodobnie wstrząśnie twoim światem, ale to, w czym teraz żyjemy, jest przykładem zimnej kalkulacji i przebiegłej inżynierii społecznej. Trudno to przełknąć, ale faktem jest, że nasza obecna kultura, którą naiwnie uważaliśmy za wynik spontanicznej, naturalnej i przypadkowej ludzkiej ekspresji, została zaprojektowana w taki, a nie inny sposób, ponieważ niektórzy ludzie tak właśnie chcieli”.
Od jak dawna „tak chcieli”?
Dr Lawrence Dunegan w marcu 1969 r. uczestniczył w spotkaniu medycznym, na którym przemawiał dr Richard Day, członek Fundacji Rockefellera. W tym czasie dr Day był profesorem pediatrii w Szkole Medycznej Mount Sinai w Nowym Jorku. Wcześniej był dyrektorem medycznym Planned Parenthood Federation of America. Przemówienie zostało wygłoszone w Pittsburgh Pediatrie Society do pracowników służby zdrowia, którzy w przyszłości mieli zająć stanowiska decyzyjne w oficjalnym systemie medycznym.
Zanim rozpoczął swoje przemówienie, dr Day poprosił wszystkich o wyłączenie magnetofonów i zaprzestanie robienia notatek, aby mógł powiedzieć przyszłym liderom zorganizowanej medycyny, co wydarzy się w przyszłości. „Dr Dunegan wyczuł, że przesłanie dr Daya będzie ważne, nie posłuchał prośby i zapisał to, co zostało powiedziane” Notatki stały się podstawą wywiadu, jakiego później dr Dunegan udzielił dr. Randy’emu Engelowi, dyrektorowi Narodowej Amerykańskiej Koalicji na rzecz Życia. Zapiski sporządzone przez dr. Dunegana ujawniają nie tylko to, co jest planowane dla ludzi na całym świecie, ale także to, w jaki sposób te zamiary mają zostać wcielone w życie.
Ten, kto ciekaw całej wiedzy o tym, co mówił dr Day, a co 20 lat później (1988 r.) przekazał Randy’emu Engelowi dr Dunegan, może sięgnąć po nagranie znajdujące się w Internecie (Dr
Lawrence Dunegan 1969 – New Order of Barbarians – Co elity zaplanowały ludzkości). Treść rzekomej wypowiedzi dr Daya sprzed ponad półwieku pochodzi tylko z jednego źródła, wspomnianych „notatek” dokonanych zapewne w ukryciu, biorąc pod uwagę polecenie mówcy zabraniające nagrywania i notowania. Na co należy zwrócić uwagę z dziennikarskiego obowiązku.
„Dr Day był przedstawicielem establishmentu wtajemniczonym w nadrzędny plan Grupy Elitarnej, która rządzi zachodnim światem, mający na celu stworzenie światowej dyktatury. Globalnej Tyranii zwykle nazywanej Nowym Porządkiem Świata, zawierającym element świecki i duchowy, Jeden Rząd Światowy i Jedną Światową Religię” czytamy we wstępie do transkrypcji zatytułowanej„The New Order of Barbarians” zwierającej oprócz wypowiedzi dr. Dunegana treść przemówienia wygłoszonego w Pittsburgh Pediatrie Society.
Wstęp informuje nas również, że dr Day był zagorzałym, czyli – jak można sądzić „walczącym” ateistą, co gorsza, „był rzecznikiem tych, którzy postrzegają ludzką egzystencję jedynie jako przedłużenie dżungli i których samozwańczym zadaniem jest ochrona postępu dokonanego przez ludzi, uosobionego przez współczesną zachodnią cywilizację. Ochrona ta polegać ma na wykorzenieniu «słabości» i «zwyrodnienia» z puli genów człowieka” Ta „ekstrakcja” pozwoli nie tylko zachować postęp, ale umożliwi dalszy jego rozwój.
Tyle że jest to bardzo złe podejście do świata i jego problemów. Przyniesie ono nie tylko zastój w rozwoju cywilizacyjnym, ale jego degrengoladę i ostateczny upadek. Dlaczego?„[Bo] ta zgubna filozofia, [jest] całkowicie wroga prawdziwemu celowi Stworzenia dokonanemu przez
Wolę Boga i zawartemu w nim Naturalnemu Porządkowi Moralnemu” pisze Freeman. Biblia informuje o zadaniach, jakie stoją przed człowiekiem w porządku świata: „Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi»” [Rdz 1,28].
Tyle że twórcy nowego ładu odrzucają apel Boga: „Jest to jeden z powodów, dla których głównym elementem planu Nowego Porządku Świata jest nie tylko eu- genika, ale także redukcja populacji i ludobójstwo. Jest to powód, dla którego ludzie tacy jak dr Day nienawidzą chrześcijaństwa (które w swojej najprawdziwszej postaci konkretyzuje Naturalny Porządek Moralny) i dążą do jego zniszczenia tutaj na Ziemi jako rzeczywistości duchowej”
Według transkrypcji dr Day mówił w Pittsburgh nie tylko o Tajnej Agendzie w ramach zorganizowanej medycyny mającej na celu wytępienie światowej populacji. Z jego wypowiedzi wynikało, że był on również wtajemniczony w szersze cele „spiskowców” pracujących nad doprowadzeniem do światowej dyktatury. W uwagach wprowadzających do właściwej tematyki przemówienia dr Richard Day stwierdził, że w tym czasie (1969) mógł już o pewnych rzeczach mówić swobodnie w szerszym, choć zaufanym, gronie. Jeszcze kilka lat wcześniej było to niemożliwe. Jednak teraz nadszedł czas, aby z pewnymi sprawami zapoznać tych, którzy w przyszłości, jako kadra, będą zarządzać medycyną, wprowadzając procedury medyczne (i pilnując ich przestrzegania) oraz oferując społeczeństwom nowe medykamenty. Obecnie, mówił Day: „wszystko jest na swoim miejscu i nikt nie może nas już powstrzymać”.
Wszystko było i jest pod kontrolą?
Makia Freeman, komentując przemówienie dr. Daya, zwraca uwagę na to, że zawiera ono dokładny opis dzisiejszej rzeczywistości. Przedstawiciel kreatorów nowego ładu „mówi o świecie, w którym wyludnienie jest jawnie deklarowanym celem, w którym powszechnie stosuje się środki kontroli populacji, takie jak aborcja i eutanazja, gdzie ludzie potrzebują pozwolenia państwa na urodzenie dzieci, gdzie seks i reprodukcja są rozdzielone (poprzez antykoncepcję i sterylizację) i gdzie zachęca się do rozwiązłości seksualnej i hedonizmu”
W świetle perory z Pittsburgha w planowanej rzeczywistości przystępna cenowo opieka medyczna będzie ograniczona, a prywatni lekarze zostaną wyeliminowani. Opiekę nad zdrowiem społeczeństw przejmą wielkie korporacje. Pojawią się trudne do zdiagnozowania i nieuleczalne choroby. „Świat docelowy” jaki wyłania się z przemówienia dr. Daya, to reżim, o jakim nie śniło się takiemu bandycie jak Hitler, a nawet takim wschodnim satrapom jak Stalin czy Mao. Może państwo Czerwonych Khmerów Pol Pota, gdzie dysydentom rozłupywano czaszki ostrzami motyk, nieśmiało zbliżyło się do ideału globalistów?
W każdym razie w nadchodzącym (a dziś możemy już powiedzieć, że obecnym) świecie działacze polityczni, dysydenci i demaskatorzy poczynań władz będą eliminowani zżycia publicznego na różne sposoby, ze skrytobójstwem włącznie (np. zawał serca, nowotwór), a edukacja zostanie zastąpiona przez indoktrynację. Uniwersytety zapewnią jedynie wąską specjalizację zawodową, sprawiając tym samym, że ich absolwenci nie będą w stanie uchwycić szerszego obrazu rzeczywistości. Słuchający Richarda Daya mogli dowiedzieć się o przyszłym świecie (a dla nas – obecnym, niestety),,,w którym kontroluje się dostęp do prawdziwych informacji, w którym podróże są ograniczone dla przeciętnego człowieka, w którym zachęca się do nadużywania alkoholu i narkotyków, w którym kontroluje się dostawy żywności, w którym kontroluje się pogodę, w którym książki (zwłaszcza prawnicze) i religia są modyfikowane, a znaczenie słów subtelnie zmieniane”.
Freeman nie ma wątpliwości, że budowniczowie Nowego Porządku Świata to ludzie myślący perspektywicznie, długoterminowo. Niewiele rzeczy pozostawiają przypadkowi.„Rozwijają swój plan, dokonując stopniowych zmian w społeczeństwie na przestrzeni dziesięcioleci, powoli, ale pewnie, centralizując władzę i kierując świat w kierunku globalnej dyktatury.To jak z tą żabą w garnku z gorącą wodą; jeśli szybko podkręcisz ogień, żaba może wyskoczyć, ale jeśli zrobisz to powoli, żaba w końcu się ugotuje, nie zdając sobie z tego sprawy” Publicysta zwraca uwagę na to, o czym mówią i piszą również inni autorzy. W ciągu ostatnich 100 lat, korzystając z finansowanych przez Rockefellera i Carnegiego„fron- towych grup edukacyjnych” elity przejęły kontrolę nad krajowym programem nauczania, a tym samym nad umysłami naszej młodzieży. Niestety, pokolenie po pokoleniu, wpajają dzieciom wartości służące programowi Nowego Porządku Świata. Wśród tych „cnót” godnych obywatela trzeciego millenium wyróżniać się będą: ślepa lojalność wobec państwa, niekwestionowane posłuszeństwo wobec władzy i wściekły konsumpcjonizm. Poza tym wiara w prawdy objawiane ustami celebrytów, współczesnych proroków po szkołach podstawowych lub wyższych szkołach gotowania na gazie, wygłaszane z telewizyjnych katedr bądź w cenzurowanych mediach społecznościowych.
Globaliści są przekonani, i tu zapewne się nie mylą, że nie jest ważne, iż jakaś niewielka grupa ludzi zna prawdę; można ich łatwo zneutralizować „zawałem” albo współczesną „ekskomuniką” z kręgu osób „poważnych i przyzwoitych” Ważne jest to, czym nafaszerowana zostanie większość. A co podawane jest tej większości w postaci „diety duchowej” w mediach informacyjnych, edukacyjnych, rozrywkowych, a nawet religijnych – doskonale wiemy.
Podsumowanie Freemana Dla autora strony The Freedom Artides przedstawione dane nie pozostawiają wiele miejsca na złudzenie, że wszystko to, co nas coraz częściej nawiedza w myślach, gdy patrzymy na kołowaciznę świata, to jedynie koszmarny sen, z którego wybudzimy się niebawem z nieopisaną ulgą, że to tylko szpetna mara senna. Dlaczego? Bo bardzo groźni ludzie zabrali się za urządzanie nam życia. „Mamy do czynienia z grupą psychopatycznych inżynierów społecznych, nastawionych na wprowadzenie globalnej dyktatury. To, że nie zawsze możemy zobaczyć ściany, nie oznacza, że nie jesteśmy w więzieniu, ponieważ Kontrolerzy sprytnie skonstruowali świat, w którym mamy pozory wolnego społeczeństwa” Możemy wybrać między setkami kolorowych gazet i magazynów należących do kilku korporacji śpiewających z tego samego klucza. Możemy wybrać między wieloma partiami, których przywódcy trzymani są za przyrodzenie przez kilka tych samych rąk. Możemy wybrać między wieloma ideami, których głosiciele opłacani są przez kilku tych samych „filantropów”. Możemy wybrać między wieloma drogami, prowadzącymi jednak do tego samego celu – przepaści.
To są fakty. Istnieją trzy główne sposoby radzenia sobie z nimi: pierwszy (najbardziej powszechny) polega na zaprzeczaniu i unikaniu myślenia o ogromnych konsekwencjach, jakie niosą te wszystkie bardzo nieprzyjemne informacje o rzeczywistej sytuacji społeczeństw na całym świecie. Drugim jest strach i poczucie przytłoczenia, rodzące błędne myślenie, że nic nie możemy zrobić. Jest i trzeci sposób – jedyny do przyjęcia dla tych, którzy chcą zmienić świat na lepszy – to zaakceptować prawdę o sytuacji, w której się znajdujemy. I z tej wyzwalającej prawdy uczynić fundament do dalszych działań. Do aktywności poszerzającej zakres swobody i normalności.
„Pamiętaj, Kontrolerzy nie są niezwyciężeni, pomimo swojej arogancji. Plan Nowego Porządku Świata jest tylko planem, a nie przeznaczeniem, tym bardziej wolą Bożą. Można go pokonać. Może się realizować tylko wtedy, gdy pozostaniemy ignorantami i posłusznymi obywatelami. Podnieś swoją świadomość już teraz! Nowy Porządek Świata nie może się równać z krytyczną masą świadomych, zdeterminowanych, kochających wolność ludzi. Nadszedł czas, aby zrobić krok naprzód i stać się jedną z tych osób”.
Wiele z tego, co powiedział dr Day, już się stało. Plan szubrawców wchodzi w życie, jest realizowany, ale nie jest to proces nieodwracalny. To od nas zależy, czy za jakiś czas mówić będziemy o strasznej zapaści, z której mimo wszystko udało się wyjść człowiekowi cywilizacji Zachodu; czy też nad tą cywilizacją zapadnie kurtyna milczenia, czy zasypana zostanie„ziemią jałową” przez takich grabarzy ludzkości jak Schwab, Soros, Harari.
Globaliści też się boją
Ludzie z WEF nie zasypiają gruszek w popiele. Oni też doskonale wiedzą o tym, że ludzkość – ich wielki przeciwnik, może się wreszcie obudzić z hipnotycznego snu. Stąd zmiany należy wprowadzać coraz szybciej. W 2018 r. (dwa lata przed „pandemią”) na oficjalnej stronie Światowego Forum Ekonomicznego ukazał się tekst mówiący o konieczności głębokich zmian, mających na celu przejęcie całkowitej kontroli nad światem coraz bardziej wielobiegunowym, stąd coraz trudniejszym do sterowania z jednego centrum dowodzenia. Taką sytuację (braku sterowalności świata) określa się w tym tekście jako„nienormalną”.
„Globalny porządek liberalny znajduje się w zaawansowanym stanie załamania. A ponieważ świat szybko przechodzi od rzeczywistości jednobiegunowej do wielobiegunowej, sam system międzynarodowy jest narażony na głęboką niestabilność. Jeśli sytuacja nie zostanie potraktowana z najwyższą ostrożnością, istnieje realne prawdopodobieństwo poważnego załamania. Pytanie brzmi, czy nasi światowi przywódcy są w stanie w pełni zrozumieć, co dzieje się w czasie rzeczywistym i czy mogą zebrać się do wspólnych działań, aby ustanowić nowe zasady ruchu drogowego”
Odpowiedź jest oczywista – nie, nie są w stanie:„Przez cały czas Zachód wydaje się spać za kierownicą […] Globalne i krajowe instytucje na świecie są coraz bardziej niezdolne do radzenia sobie z obciążeniami systemu. Okazuje się, że w demokracjach brakuje systemów motywacyjnych, które pozwoliłyby zająć się nadrzędnymi i długoterminowymi imperatywami”. Skoro brakuje ich w systemach rządzenia pojedynczych państw, skoro brakuje ich w demokracjach, to gdzie nie brakuje? Odpowiedź jest oczywista i w sposób oczywisty zostaje udzielona na oficjalnej stronie WEF -,,W obliczu zagrożeń, od zmiany klimatu po ogromny postęp technologiczny, świat desperacko potrzebuje stabilnego i zdolnego globalnego zarządzania”
I już chyba wiemy, dlaczego w ostatnim czasie tak wielu nept- ków pojawiło się na scenie politycznej w wielu krajach. I są oni, mimo oczywistej niezdolności do sprawowania swych urzędów, nie do ruszenia. Już wiemy, pod jaką wielką bandycką „kryszą”te małe, lokalne bandziorki działają. I działać będą, bo na bunt strzyżonego stada owiec niespecjalnie się zanosi.
Opracował: Leon Baranowski – Buenos Aires, Argentyna