dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 9, 3-9.03.2023
Program globalistów jest skomplikowany w projektowaniu, ale prosty w swoim celu. A jest nim porządek wyłaniający się z chaosu. Stwórz lub wykorzystaj każdy kryzys, aby zmanipulować opinię publiczną w celu uzyskania zgody. Zgody na zniewolenie dla dobra swojego i innych. Wtedy znów zapanuje porządek. Wtedy świat stanie się bezpiecznym więzieniem.
Dwieście tysięcy nadmiarowych zgonów, spodlenie narodu, utrata zaufania do medyków, kryzys gospodarczy, upadek firm, zadłużenie kraju. To tylko niektóre z konsekwencji globalnej akcji Pandemia, w którą wciągnęli nas politycy i media. Kiedy jednak Gates i spółka trzasnęli z bata, nasi (?) „mężowie stanu”zaczęli kicać przed światowcami jak tresowane pudle. Tego uczy nas historia ostatnich kilku lat. I nie tylko tego.
Do nowego świata przez zamieszanie Richard N. Gardner, były zastępca asystenta sekretarza stanu ds. organizacji międzynarodowych pod rządami Kennedyego i Johnsona oraz członek Komisji Trójstronnej, w kwietniowym numerze czasopisma „Foreign Affairs”(CFR) z 1974 r. w artykule zatytułowanym „Trudna droga do porządku świata” zauważył: „«dom porządku światowego» będzie musiał być zbudowany od dołu do góry, a nie od góry do dołu. Będzie to wyglądać jak wielkie «booming, brzęczenie, zamieszanie)/’. Poza tym z artykułu zamieszczonego w „Foreign Affairs” wynika, że aby osiągnąć stan nowej rzeczywistości, trzeba będzie „zniszczyć kawałek po kawałku suwerenność narodową. Tym sposobem osiągnie się znacznie więcej niż staromodny atak frontalny”.
Globalna pandemia, niezależnie od tego, czy jest to zdarzenie naturalne, czy zaprojektowane, w rzeczywistości służy celom globalistycznego establishmentu na wiele sposobów. Przede wszystkim jest to znakomita odskocznia. Społeczeństwo ogarnięte lękiem przed niewidzialną siłą natury, która może ich w każdej chwili zabić, prawdopodobnie zapomni o znacznie większym zagrożeniu dla ich życia, wolności i przyszłości. A jest nim olbrzymi kryzys gospodarczy i „globalistyczne rozwiązanie” tego kryzysu. Tak pisał Brandon Smith w LewRockwell w styczniu 2020 r., czyli na samym początku pojawienia się psychozy strachu przed kowidem sprowokowanej przez polityków i ostro nakręcanej przez media.
Brandon Smith zauważył wówczas, że już od dłuższego czasu daje się zaobserwować, że: „Dzisiejszy świat cierpi z powodu bardzo niestabilnych warunków gospodarczych i geopolitycznych. Nie jest to nowość dla większości członków ruchu wolnościowego, którzy od lat śledzą to, co dzieje się na rynkach światowych i arenie politycznej oraz społecznej ze skali globu, ale jest to nowość dla większości przeciętnych obywateli, którzy rzadko starają się zasięgać szczegółowe informacje na jakikolwiek temat. Faktem jest, że chociaż miliony z nas są świadome niebezpieczeństwa, wciąż jesteśmy w mniejszości”.
Zwykły obywatel nieświadom jest niebezpieczeństw, jakie czają się za coraz bardziej rozchwianą ekonomią i polityką świata. Niestety, w sytuacji totalnej niewiedzy na temat tego, co dzieje się poza ekranem telewizora, wszelkie próby wyjaśniania obywatelom źródeł zagrożenia stają się stratą czasu. Jak mogą zobaczyć źródło problemu, jeśli nawet nie wiedzą, że problem istnieje? Jeśli już dawno zapomnieli, że życie pozatelewizyjne toczy się tak jak wtedy, gdy telewizor nie był jeszcze panem naszych umysłów, serce i sumień?
„Tak, świat stoi u progu gwałtownej przemiany, ale nie to jest najważniejsze. Najważniejszą kwestią jest to, że ta niepewna sytuacja nie jest wynikiem przypadkowego wydarzenia, zwykłej chciwości, podłej ludzkiej słabości lub «nadmiernie złożonego» systemu, jak przewidywalnie twierdzą eksperci głównego nurtu; jest to celowo zaprojektowana skrzynka chaosu, zaprojektowana, aby służyć interesom nielicznych wybranych”, nie ma wątpliwości Smith.
Program globalistów jest skomplikowany w projektowaniu, ale prosty w swoim celu. A jest nim porządek wyłaniający się z chaosu. Stwórz lub wykorzystaj każdy kryzys, aby zmanipulować opinię publiczną w celu uzyskania zgody. Ale zgody na co? – pyta Brandon Smith. Oczywiście na zniewolenie dla dobra swojego i innych. Wtedy znów zapanuje porządek. Wtedy świat stanie się bezpiecznym więzieniem.
Z talerza czy z probówki?
W lutym tego roku Brandon Smith, tym razem w portalu Alt-Market, wziął się za podsumowanie wydarzeń mających miejsce na świecie od końca 2019 r. i początku 2020, zwracając uwagę na to, że świat demokratyczny nagle a niespodziewanie zaczął wierzyć we wszystkie komunikaty na . temat SARS-CoV-2 spływające z totalitarnych, zakłamanych Chin, gdzie prawda liczy się tyle co w Oceanii – państwie, w którym rozgrywa się akcja „Roku 1984″George’a Orwella. „Ludzie podobno masowo umierali w Chinach, ale kraj komunistyczny odmówił podania dokładnych danych na temat sytuacji i do dziś ich raportowana śmiertelność z powodu COVID-19 jest wysoce podejrzana. Po okresie niepewności nagle media i urzędnicy państwowi ruszyli do przewidywania najgorszego scenariusza. WHO głosiła, że wskaźnik śmiertelności wirusa SARS-CoV-2 będzie wynosił co najmniej 3 proc, lub więcej – oznaczałoby to globalną liczbę ponad 240 milionów ofiar śmiertelnych”.
Już wówczas wielu ludzi uważało, że to celowo rozkręcona histeria mająca doprowadzić świat do olbrzymiego kryzysu gospodarczego oraz zwiększonej kontroli nad ludźmi, oczywiście dla „wspólnego dobra”. Brandon Smith zwraca uwagę, że: „Niektóre narracje promowane w głównym nurcie od samego początku nie spełniały standardów logicznych i naukowych. Stało się oczywiste, że celem był strach, a nie bezpieczeństwo. Ale aby wywołać strach, elity establishmentu i rządy musiały DUŻO KŁAMAĆ”.
Pierwszym kłamstwem było propagowanie wieści o tym, że Covid-19 pojawił się na „mokrym targu” w Wuhan lub że został przeniesiony przez ludzi jedzących zupę z nietoperza. Tymczasem zespół laboratoriów o nazwie The Level 4 Biolabs w Wuhan w Chinach od dawna znany był ze swej specyficznej działalności, czyli przeprowadzania eksperymentów z wirusami, a zwłaszcza z koronawirusami. Co istotne, pisze Smith, laboratoria znajdują się tuż przy „mokrym targu”, który „przypadkowo” na- zwano„strefą zero”. Co dziwne, media głównego nurtu natychmiast zaprzeczyły jakiejkolwiek słuszności „teorii Wuhan Lab” i zaczęły oskarżać każdego, kto wspomniał o laboratoriach jako możliwym źródle wycieku, że jest wyznawcą teorii spiskowej. Media rozpoczęły atak na zupę z nietoperzy, jako główne źródło zarazy, a firmy mediów społecznościowych były zajęte banowaniem każdego, kto wspomniał o tym, że wątek laboratoriów w Wuhan winien być dobrze zbadany.
„Dlaczego ta informacja została zignorowana przez korporacyjne media? Może z powodu amerykańskich urzędników głęboko zaangażowanych w badania w Wuhan. W 2020 r. zaczęły pojawiać się dowody na to, że Anthony Fauci, główna postać zajmująca się walką z koronawiru- sem w administracji Trumpa, a później Bidena, miał rozległe powiązania z laboratorium Wuhan. Dokumenty NIH dowodzą, że Fauci i jego partnerzy byli zaangażowani w badania funkcji koronawirusów w Wuhan – Fauci konsekwentnie kłamał na temat tych powiązań i poziomu zaangażowania. To dość podejrzane, że ten sam człowiek, który wykorzystywał kowid jako pretekst do egzekwowania rozległych ograniczeń, które naruszały prawie każdy aspekt konstytucji USA, był także człowiekiem, który potencjalnie sfinansował stworzenie wirusa”. Przypomnijmy tylko, że pod skrótem NIH ukrywają się Narodowe Instytuty Zdrowia – amerykańskie instytucje rządowe zajmująca się badaniami biomedycznymi i związanymi ze zdrowiem. NIH stanowią część Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej Stanów Zjednoczonych.
Inne łgarstwa
Czy rzeczywiście„pandemia” wybuchła nagle a niespodziewanie? Już na początku epidemii strachu przed najmodniejszym na świecie wirusem wiele mediów (w tym również„Warszawska Gazeta”) pisało o tym, że nieco ponad dwa miesiące przed „pan- demią”WEF, Bill Gates oraz Johnson & Johnson przeprowadzili „symulację” pandemii wirusowej o nazwie„Event 201″. Symulacja przewidywała co najmniej 60 min zgonów już w początkowej fazie kryzysu, pisze Smith. Okazało się, że wskaźnik był znacznie niższy, i to pomimo nakręcania statystyk kowidowych. Był to jeden z czynników, który koniec końców wykoleił narrację o śmiertelnym zagrożeniu dla ludzkości, jakie miało pochodzić od SARS-CoV-2.
Nie było żadnych podstaw, aby tak wyolbrzymiać zagrożenia kowidem, jak robiły to CDC (amerykański sanepid) i WHO wspierane przez ma- instreamowe media. Nie było żadnych dowodów na poparcie pierwotnego twierdzenia, że śmiertelność z powodu CO- VID-19 wyniesie 3 proc, lub więcej, a organizacje te nadal kłamały na temat zagrożenia stwarzanego przez COVID-19 długo po opublikowaniu wielu badań zadających kłam propagandzie. Już w 2020 r. dane wskazywały, że mediana śmiertelności z powodu infekcji wirusem wynosiła zaledwie 0,23 proc, (oficjalnie). Mimo to rząd federalny odmówił podania tej liczby do wiadomości publicznej.
Nie oznacza to, że dociekliwi ludzie nie mieli dostępu do danych, ale przecież odpowiedni klimat jest tworzony nie poprzez odwoływanie się do dociekliwych jednostek, tylko do rozhisteryzowanych mas. A te nie sięgają dalej poza miejsce, w którym leży pilot od telewizora. W telewizji zaś nie było wypowiedzi rozsądnych ludzi. Był Fauci, a u nas Horban i Simon.
Już w 2020 r. prof. John P.A. loannidis przedstawił wyniki serii badań nad skutkami zakaże nie SARS-CoV-2 i zachorowania na Covid-19. Wynikało z nich jednoznacznie, że: „Wywnioskowane [z przeprowadzonych badań] wskaźniki śmiertelności z powodu infekcji były zwykle znacznie niższe niż szacunki dokonane wcześniej podczas pandemii” czyli wynoszą około 0,23 proc., a nie prognozowane 3 proc, zgonów osób chorych na kowid. Artykuł opublikowany został na stronie PubMed i jest tam nadal dostępny.
Niestety to nie naukowe raporty dyktowały przekaz, tylko propaganda. W związku z tym „ludzie byli przekonani, że na ulicach będą leżały stosy ciał, ponieważ żadna oficjalna agencja ani żaden dziennikarz głównego nurtu nie chciał relacjonować prawdziwego IFR [wskaźnika śmiertelności]. Oni po prostu CHCIELI, aby ludzie nadal się bali”.
Kolejnym wielkim łgarstwem było maskowanie. Noszenie na- mordników nie miało wpływu na rozprzestrzenianie się ko- wida. Powinno to być oczywiste, biorąc pod uwagę fakt, że stany w USA, w których obowiązują najsurowsze zasady dotyczące maskowania, również miały wysoki wskaźnik infekcji. Jednak podczas gdy media, takie jak„ The New Yor- ker”, publikowały artykuły, w których argumentowano za „wiecznym nakazem noszenia masek”, szereg recenzowanych badań dowodzi, że maski są zasadniczo bezużyteczne przeciwko kowidowi.„Debata się skończyła, nauka ruszyła. Lewicowy kult masek może się już zamknąć. Mylili się”. Choć oczywiście nie przyznają się do pomyłki. Będą mącić, kluczyć, przedstawiać „dowody” wyssane z brudnego palca. Sprze- dajni „eksperci” przeprowadzą „najnowsze badania”, z których wynikać będzie to, za co zapłacą sponsorzy inwestujący miliony dolarów w szwalnie masek chirurgicznych.
Jeszcze więcej łgarstw
Oprócz absurdalnych nakazów noszenia masek utrudniających wentylację płuc tak potrzebną w czasie infekcji, posypały się również inne rozporządzenia typu: zostań w domu, nie odwiedzaj lasów, parków, plaż.
W kwietniu 2021 r. na SciTech- Daily, stronie internetowej Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara, ukazał się artykuł informujący: „Eksperymenty pokazują, że światło słoneczne niszczy wirusa CO- VID osiem razy szybciej, niż sądzili naukowcy”. Promieniowanie UV ze słońca jest naturalnym środkiem dezynfekującym, a przenoszenie wirusów na wolnym powietrzu jest niezwykle rzadkim zjawiskiem. Zasadniczo to się nie wydarza.
Tymczasem w mediach głównego nurtu próżno było szukać takich informacji. Również lekarze i naukowcy nie wypowiadali się publicznie, nie podnosili tego faktu, znanego przecież od dekad. „Niektóre media kłamały nawet na temat skuteczności światła słonecznego w zabijaniu wirusów, takich jak kowid, argumentując, że to nieprawda”.
Dlaczego rządy i media chciały, aby ludzie wierzyli, że noszenie masek jest konieczne? Dla Brandona Smitha sprawa jest oczywista – tu nie chodziło o naukę, tylko o kontrolę. Jeśli spędzałeś dni na joggingu, jeździe na rowerze i chodzeniu po parku w masce, dałeś się oszukać”.
Brak było dowodów na skuteczność: masek, utrzymywania dystansu, przebywania w mieszkaniu. Wszystko to, do czego zmuszano nas rozporządzeniami i mandatami, „dla dobra Twojego i innych”, nie miało uzasadnienia. Nie było oparte na badaniach, a jedynie na rozpętanej przez media i polityków histerii, myśleniu magicznym, instynkcie samozachowawczym i niebotycznej hipochondrii udrapowanych w altruizm, troskę nie tylko o siebie, ale innych („maski nosimy nie dla siebie, a dla innych”).„Nie ma dowodów na to, że blokady były skuteczne w powstrzymywaniu rozprzestrzeniania się kowida. Państwa z najsurowszymi blokadami również w wielu przypadkach miały najwyższe wskaźniki infekcji. Badania pokazują, że wpływ blokad na rozprzestrzenianie się wirusa był znikomy. Chiny, kraj o najbardziej drakońskich blokadach na święcie, w ciągu ostatnich kilku lat doświadczyły wielu powszechnych infekcji”.
A więc czego nas uczą kowidowe łgarstwa?
Dać się zwariować przez wrogą ludzkości propagandę to jedno nieszczęście i powód do wstydu. Ale jeszcze gorsze przyjdzie wtedy, gdy nie wyciągniemy z tego żadnych wniosków. Dlatego musimy uświadomić sobie, że ten poligon doświadczalny, na który nas zapędzono, był po to, aby sprawdzić metody, za pomocą których będzie można obrać nas z wolności i godności. „Wiemy już ponad wszelką wątpliwość, że przyszłe wydarzenia kryzysowe zostaną wykorzystane jako pretekst do pozbawienia nas wolności”, zauważa Brandon Smith. Do takiego uregulowania życia społecznego, aby każdy z nas bezwolnie podporządkowywał się najbardziej bezrozumnym zaleceniom administracyjnym, ścierpiał największe bezprawie, nie reagował na największe nawet poniżenia. Aby łykał jak pelikan cegłę propagandowy szajs ze świadomością, że zbawia w ten sposób świat. Że czyni to „dla dobra swojego i innych”.
Przez minione dwa lata ludzie, którzy nie dali się oszukać, a było ich niewielu, patrzyli z przerażeniem, jak szybko poszły się bujać zdrowy rozsądek, poczucie godności własnej, powaga, gdy tylko pajac-celebryta ubrał na swą obmierzłą paszczę maskę i zaczął spoza niej mlaskać o konieczności: noszenia namordników („noście te cholerne maski”), utrzymywania dystansu, mycia rąk, siedzenia w domu i klaskania na balkonie na cześć „bohaterów” spieszących na puste oddziały szpitalne. Jak kochające babcie i dziadkowie przestali przytulać swoje wnuki z obawy, że „się zarażą”. Jak łatwo utraciliśmy instynkt opiekuńczy wobec najmłodszych, narażając dzieci na olbrzymi, zupełnie zbędny, stres. I jak wielu nie zdało tego, jakżeż prostego, testu na człowieczeństwo.
„Podstępne środki, których byliśmy świadkami w krajach zachodnich, jakie zastosowano wobec ludzi, którzy odmówili przestrzegania nakazów lub szczepień z powodów naukowych i moralnych, pokazały nam, jak niepewna jest nasza stabilność cywilizacyjna” pisze Smith.
Dowiedzieliśmy się również, że są miliony ludzi gotowych uwierzyć we wszystko, co mówi im rząd, o ile ten rząd wyznaje takie same ideologiczne uprzedzenia co oni.
Chociaż niektórzy ludzie wyrazili ubolewanie z powodu swego zachowania, stało się jasne, że duża liczba lewicowców nadal odmawia przyznania się do błędu, pomimo wszystkich dowodów, które obalają ich kowidowe przekonania.„Prawda jest taka, że istnieje spory odsetek ludzi, którzy żyją zastępczo dzięki tyranii. Żywią się resztkami ze stołów autorytarystów. To są pożyteczni idioci, przed którymi od dawna ostrzegaliśmy w ruchu wolnościowym”.
Jako w USA, tak i w Polsce. Podczas kowidowego upiornego karnawału lewacka i prawacka kamaryla podały sobie ręce i w tym swoistym danse macabre ciągnęły godność i przyzwoitość do dołu śmierci. A wszystko po to, aby utrzymać władzę i patrzeć z góry na kłębiących się poniżej ludzi, branych przez nich za motłoch.
Opracował: Leon Baranowski – Buenos Aires, Argentyna