WIZJA GLOBAUSTY: „15-MINUTOWE” MIASTA-WIEZIENIA I KONIEC WŁASNOŚCI PRYWATNE!

dr Robert Kościelny
Żyje się lepiej, towarzysze. Żyje się weselej.
A kiedy żyje się weselej, robota pali się w rękach.
-Józef Stalin

Czy może jednak „piętnastominutowe miasta” i nieprzyjemne konsekwencje z nimi związane to jedynie teoria spisku? Kolejne oszczerstwo rzucone przez ludzi złych, drążonych paranoiczną po­pejrzliwością, w twarz kolektywowi globalistów?

Zielony raj czy małpi gaj?

„Planiści miejscy twierdzą, że mu- simy ponownie przemyśleć sposób, w jaki budujemy obszary miejskie, aby uczynić je bardziej zrównoważonymi, zdrowymi i sprawiedliwymi. Jednym z pomysłów jest tak zwane piętnastominutowe miasto” czytamy w Deutsche Welle. Jest to niemiecki nadawca, finansowany z budżetu federalnego. Jego usługi informacyjne dostępne są w 32 językach, stąd międzynaro­dowy zasięg oddziaływania treści przekazywanych przez DW.
Plany zagospodarowania przestrzennego miast powstawały w czasach, gdy większość ludno­ści świata żyła poza aglomeracjami, na terenach wiejskich bądź niezasiedlonych tak gęsto jak dziś. Obecnie grubo ponad 4 mld (ok. 56 proc) światowej populacji mieszka na ciasno zabudowanych obszarach, a liczba ta stale rośnie. Według Organizacji Na­ rodów Zjednoczonych do 2050 r. dwie trzecie z około 10 miliardów ludzi żyjących na Ziemi będzie stale przebywać w rejonach mocno zurbanizowanych.
Rozprzestrzenianie się miast po­ kazało, że ich dotychczasowe planowanie miało liczne wady ujawniające się w takich, nieustannie narastających, zjawiskach jak niesprawiedliwość i wykluczenie społeczne czy dysfunkcyjne sieci transportu publicznego. Do tego dochodzą problemy zdrowotne związane ze smogiem, pisze DW i wyjaśnia, na czym polega pomysł z piętnastominutowym mia­stem. „Jest [to] budowanie miast w taki sposób, aby większość arty­kułów codziennego użytku i usług znajdowała się w zasięgu 15 mi­nut spacerem lub jazdy rowerem.
Carlos Moreno, urbanista i profe­sor na Sorbonie w Paryżu, po raz pierwszy wpadł na ten pomysł w 2016 r. Chciał, aby każdy miał ła­twy dostęp do sklepów, szkół, le­karzy, siłowni, parków, restauracji i instytucji kulturalnych”. Zlikwido­wałoby to takie problemy współ­czesnych aglomeracji jak korki i kiepski transport publiczny.

Nowa koncepcja jest w całości skoncentrowana na człowieku i dostarczeniu mu wygód, o jakich obecnie może tylko marzyć, zapewnia niemiecki nadawca. Cytowany przez DW Benjamin Biittner, ekspert ds. mobilności na Uniwersytecie Technicznym w Monachium, twierdzi, że aby tworzyć bardziej zrównoważone miasta, takie obiekty jak tereny zielone, miejsca do uprawiania sportu, kina i sklepy muszą zostać przeniesione tam, gdzie mieszkają ludzie, a nie odwrotnie. Kwadransowe miasto oferuje także nową koncepcję mobilności: mniej samochodów i więcej przestrzeni dla rowerzystów i pieszych, bezpieczne ścieżki dla dzieci, osób niepełnosprawnych i starszych oraz miejsca interakcji społecznych. „Samochody stanowią problem, przynajmniej w ośrodkach miejskich. Zajmują zbyt dużo miejsca i mogą utrudniać aktywną mobilność”- stwierdził Buttner.
Apologeci nowych rozwiązań nie są dogmatykami. Nie mówią, że należy sztywno trzymać się ram piętnastu minut. Dopuszczalne są różne wariacje pomysłu – nie jesteśmy wszak w średniowieczu! Nie żyjemy w państwie totalitarnym, gdzie wszystko musi przebiegać sztywno według planu, narzuconego z góry przez despotę. Żyjemy w wolnym świecie, zdają się mówić ideolodzy nowej
wspaniałej przyszłości. Kreślarze przestrzeni miejskich postępowych, niewykluczających. Ze wszech miar zielonych.
Już 16 miast na świecie, od Paryża po Szanghaj, zaczyna wcielać w życie nowy pomysł. „Podejścia są różne – niektóre miasta chcą wdrożyć koncepcje 20-mi-nutowe, inne 10-minutowe, a jeszcze inne skupiają się albo na poszczególnych dzielnicach miejskich albo na odtworzeniu całego miasta”. A więc nic na siłę, wolna wola jest w człowieku, każdy może chwalić Pomysłodawców i ich nieomylne decyzje po swojemu. I na własny sposób wprowadzać w życie.

„Nie będziesz mógł używać własnego samochodu na niektórych drogach i autostradach bez pozwolenia i zgody rządu”.„Będziesz stale obserwowany przez kamery monitorujące, aby była pewność, że nie opuścisz wyznaczonej strefy zamieszkania bez uprzedniego upoważnienia”.

Studium kilku przypadków

Po tym, jak Moreno nagłośnił swoją koncepcję w 2016 r., burmistrz Paryża Annę Hidalgo przedstawiła ją w swojej kampanii reelekcyjnej i zaczęła wdrażać w czasie pandemii, informuje DW. Oczywiście, „pandemia” to doskonały czas na wprowadzanie w życie różnych eksperymentów – z socjologii, medycyny, planowania przestrzennego. „Kryzys to szansa” jak mówili w czas kowidowy globaliści i filantropii. Idea paryska postrzega szkoły lub inne placówki edukacyjne jako „stolice”, co czyni je centrum każdej dzielnicy. Boiska szkolne są przekształcane w parki, aby można je było udostępnić do innych celów rekreacyjnych po zajęciach i w weekendy. Ale to nie wszystko. Bowiem włodarze stolicy Francji planują zmienić przeznaczenie połowy ze 140 tys. miejsc parkingowych, zamieniając je w tereny zielone, place zabaw, miejsca spotkań sąsiedzkich lub miejsca do parkowania rowerów. Ulice Paryża mają być przyjazne dla rowerzystów do 2026 r.
W 2016 r. Szanghaj ogłosił plany wprowadzenia tak zwanych „15-minutowych kręgów życia społeczności”. Sprawi to, że wszystkie codzienne zajęcia będą odbywać się w odległości piętnastu minut spacerem. Kolejnych 50 chińskich miast chce wdrożyć koncepcję szanghajską.
Inicjatywa podjęta w Wielkiej Brytanii ma również na celu osiągnięcie lepszej jakości życia mieszkańców miast. W ramach ogólnokrajowego programu renaturyzacji rząd brytyjski ogłosił plany umożliwienia każdemu dotarcia do terenów zielonych lub otwartych zbiorników wodnych w promieniu 15 minut spacerem od domu.
Z kolei Barcelona eksperymentuje z tzw. superdzielnicami. Koncepcja zakłada skomasowanie kilku bloków mieszkalnych w jeden superblok, do którego dostęp samochodami mają wyłącznie mieszkańcy lub firmy kurierskie, a maksymalna akceptowana prędkość na tym obszarze wynosi 10 kilometrów na godzinę. Wiele ulic będzie zablokowanych dla samochodów. Powstałą przestrzeń wolną od dwuśladów wykorzysta się w inny sposoby. Dawne parkingi zostaną zastąpione drzewami, plantacjami warzyw i kwiatami. Powstaną miejsca, w których dzieci mogą się bawić, a ludzie mogą spędzać czas na ławeczkach w cieniu drzew.
Badania pokazują, że większy ruch rowerowy i pieszy w miastach pozwala zaoszczędzić pieniądze, ponieważ mniej wydaje się na utrzymanie dróg i sektor zdrowia. Pozytywne skutki korzystania z roweru szacuje się na ponad 90 miliardów euro (96 miliardów dolarów) w samej UE. Dla porównania, ruch samochodowy powoduje każdego roku koszty związane ze zdrowiem, środowiskiem i infrastrukturą o wartości ponad 800 miliardów euro, wylicza skrupulatnie DW.

Niegodziwi teoretycy spisku

Można zatem powiedzieć, że plan piętnastominutowego miasta to bezpieczeństwo, wygoda, czyste powietrze, zieleń, cisza. Same zyski, żadnych strat. Sama radość inspirująca do działań twórczych, śmiałych, rewolucyjnych. Sprawiająca, że robota palić się będzie w rękach, jak mówił cytowany na wstępie tow. Stalin. I oświetlać, i tak już jasną, przyszłość. Niestety, są tacy, którzy w to nie wierzą, tak jak nie wierzyli w skuteczność „maseczek” a nawet – o zgrozo! – w skuteczność„szczepionki” wyklepanej na kolanie.
„Nie będziesz mógł używać własnego samochodu na niektórych drogach i autostradach bez pozwolenia i zgody rządu” – ostrzegał na Instagramie jeden z takich „oszołomów” w niedawno zamieszczonym filmie, który polubiono ponad 5,4 tys. razy. „Będziesz stale obserwowany przez kamery monitorujące, aby była pewność, że nie opuścisz wyznaczonej strefy zamieszkania bez uprzedniego upoważnienia”.
I tak jak w czasie pandemii mainstreamowe media dawały odpór niepoprawnym politycznie „bestiom” które nie nosząc maski albo nie dając się zaszczepić, „siały śmierć” tak również w tym wypadku dziennikarze mediów głównego nurtu zachowali rewolucyjną czujność Associated Press w marcu 2023 r. na swej stronie internetowej przytacza przykłady „konspiracyjnych mniemań”, piętnując je jako przejaw paranoi. Sprowadzają się one do przekonania, że „miasta piętnastominutowe” mają na celu ograniczanie przemieszczania się ludzi, zwiększanie nadzoru rządowego i naruszanie innych praw jednostki. AP jest przekonana, że „zwolennicy teorii spiskowych wykorzystują jad pomówień z czasów pandemii Co-vid-19 skierowanych przeciwko blokadom, fałszywie przedstawiając tę koncepcję jako «blokadę klimatyczną/’ – zauważa Carlo Ratti, dyrektor Senseable City Laboratory w Massachusetts Institute of Technology.

Czy w niedalekiej przyszłości żyć będziemy w miastach–klatkach? Pozbawieni przestrzeni, swobody ruchu, indywidualnych środków przemieszczania się, poddani ekoterrorystom, którym coraz to nowe koncepcje lęgną się jak wizje w głowie schizofrenika?

Brandon Smith pisze, że analizowana koncepcja nowego zagospodarowania przestrzennego obejmuje usuwanie pojazdów silnikowych, likwidację prywatnego transportu i dróg dojazdów. W jej zakres wchodzą też inteligentne miasta i monitorowanie za pomocą sztucznej inteligencji zużycia energii elektrycznej przez każdą osobę.

O tym, że walka z poglądami postrzegającymi kwadransowe miasta jako niebezpieczeństwo nie jest merytoryczna, ale ideologiczna i polityczna, świadczą nie tylko powyższe słowa dyr. Rattiego, ale kompulsywne kojarzenie, przez pomysłodawców nowego zagospodarowania przestrzennego, postaw krytycznych wobec ich konceptów ze „skrajnie prawicowymi” poglądami, które łączą „globalnie myślące organizacje” z „agendą socjalistyczną” i „wielkim resetem” społeczeństwa. Teoria spiskowa krążąca ostatnio w Internecie fałszywie twierdzi, że Organizacja Narodów Zjednoczonych i Światowe Forum Ekonomiczne „przymusowo usuną” ludzi żyjących na zanieczyszczonych terenach i będą wymagać od nich życia w „inteligentnych miastach” pisze AP.„Na-wet tym, którzy nie znają słownika alternatywnej prawicy, wizja odległych elit rozdzierających czyjeś życie, aby dostosować się do ich wyobrażeń o optymalnym mieście, może być trudna do zniesienia”- napisał dyr. Ratti w mailu.

A co na to„teoretycy spisku”? Brandon Smith, który według mainstreamu niewątpliwie należy do osób głoszących „skrajnie prawicowe” poglądy, stwierdził w listopadowym Alt-Market, że „ilekroć opinia publiczna analizuje jakiś konkretny program promowany przez rządy i globalistów, ich pierwszą reakcją jest oburzenie, podobnie uczyniłby narcyz, gdy knując coś niedobrego, został przyłapany na gorącym uczynku. «Jak śmiecie® kwestionować nasze intencje i sugerować, że mogą być niegodziwe”. Rządzący bazują na założeniu, już dawno „wdrukowanym” w umysły ludzi, że media korporacyjne i urzędnicy rządowi reprezentują główny nurt, a zatem reprezentują większość, a większość reprezentuje rzeczywistość. Bo większość mylić się nie może. Rzecz jednak w tym, że tylko ten, kto myśli, może się pomylić, a większość nie myśli, tylko rezonuje opowieściami mainstreamu. Stąd większość nie reprezentuje rzeczywistości, tylko zjawisko echolalii, nawet gdy – nakręcane przez piorących mózgi – uważa, że jest inaczej.
„Liczą się tylko fakty. Sofistyka nie ma sensu. Opinie są bez znaczenia. Celem powinna być prawda, a jeśli czyimś celem nie jest, to ta osoba musi być dostarczycielem kłamstw i nie należy jej traktować poważnie”.
Za publicystą Alt-Market wyjaśnijmy, że nazwy, jakich używa się do „resetu” zmian klimatycznych, są różne, ale globaliści i ONZ często określają go mianem Agendy 2030 lub Celów Zrównoważonego Rozwoju. „Programy te noszą fasadę ekologii, ale WSZYSTKIE są zakorzenione w ekonomii. Oznacza to, że wszelkie wysiłki związane ze zmianą klimatu mają na celu zniszczenie przemysłu i handlu oraz ustanowienie partnerstwa rządowo-korporacyjnego w celu zdominowania produkcji. Zmiany klimatyczne to koń trojański wprowadzający autorytaryzm”.
Jednym z najistotniejszych „kamieni milowych” drogi prowadzącej do urzeczywistnienia planów Agendy 2030 jest tzw. piętnastominutowe miasto. Jest to projekt, w który zaangażowane są setki burmistrzów miast z całych Stanów Zjednoczonych, Europy i Azji, ściśle współpracujących z takimi grupami jak Światowe Forum Ekonomiczne. „Jakakolwiek wzmianka o tym pomyśle w negatywnym świetle powoduje, że w mediach wybucha złość i kpina, jakby nie była to realna kwestia warta debaty”, podkreśla Smith.

Orwellowskie perspektywy

Pomysł ten był mocno forsowany podczas blokad związanych z pandemią. Opinia publiczna była zalana propagandą strachu związaną z wirusem, który ma 99,8 proc, wskaźnika przeżycia, i ten strach sprawił, że nagle pojawiła się idea, do tej pory nie do pomyślenia, pozostania w domu przez cały czas. Ludzie mówiący, że większość miast to już miasta piętnastominutowe, w których wszystkie niezbędne do życia artykuły znajdują się w odległości krótkiego spaceru od ich domów, nie rozumieją, czym naprawdę jest kwadransowe mia-sto.„Jak wynika z licznych opisów placówek, w projekcie nie chodzi tylko o wygodę czy bliski dostęp, ale o zmianę każdego aspektu naszej dotychczasowej filozofii życia. Nie chodzi o udogodnienia, ale o poświęcenia mające na celu przebłaganie bogów emisji dwutlenku węgla”.

Brandon Smith pisze w swym tekście, że analizowana koncepcja nowego zagospodarowania przestrzennego to Orwellowska wizja zawierająca w sobie każdy składnik programów dotyczących zmian klimatycznych i blokad związanych z pandemią. Obejmuje ona usuwanie pojazdów silnikowych, likwidację prywatnego transportu i dróg dojazdów. W jej zakres wchodzą też inteligentne miasta i monitorowanie za pomocą sztucznej inteligencji zużycia energii elektrycznej przez każdą osobę. Poza tym – monitorowanie zużycia produktów i „śladu węglowego” nadzór biometryczny w zwartym i uporządkowanym krajobrazie miejskim, koncepcja społeczeństwa bezgotówkowego, równość kult inkluzyjny, kontrola populacji itp.
Miasto piętnastominutowe to „więzienie bez krat”. To obszar, który ma za zadanie wdrożyć obywatela do sztucznych ograniczeń prywatności, braku swobód obywatelskich, własności prywatnej, możliwości pracy i mobilności. „Jesteś przywiązany do ziemi, a ziemia jest własnością państwa (lub korporacji). Jak chłop pańszczyźniany w systemie feudalnym średniowiecznej Europy”. Tylko że średniowieczni glebae adscripti, chłopi przypisani do ziemi, mogli uciec do innego pana, który lepiej ich traktował, do miasta ć,powietrze miejskie czyni wolnym”, głosił slogan). A w ostateczności do lasu, przystępując do bandy rozbójniczej albo, jak w Koronie, na Dzikie Pola, stając się zaczynem Kozaczyzny. Teraz, gdy weźmie się pod uwagę zaawansowane środki techniczne do śledzenia i zwalczania niepokornych, takie rozwiązanie nie byłoby skuteczne, przynajmniej na dłuższą metę.

Nie mam nic i jestem szczęśliwy. Usidlony na skromnym obszarze piętnastominutowego miasta człowiek będzie łatwą zdobyczą. Nieustanną ofiarą manipulacji ze strony rządzących. W 2016 r. Światowe Forum Ekonomiczne opublikowało dokument zatytułowany „Witamy w roku 2030. Nie mam nic, nie mam własności, a życie nigdy nie było lepsze”. Artykuł miał promować koncepcję zwaną „gospodarką współdzielenia” i przedstawiał hipotetyczną przyszłość, w której system komunistyczny położył kres wszelkiej własności prywatnej w imię ratowania planety przed zmianami klimatycznymi. „Podobnie jak w przypadku wszystkich systemów komunistycznych, wielkim kłamstwem jest to, że będziesz pracować mniej i większość rzeczy będzie za darmo. W ten sposób ideały kolektywistyczne były sprzedawane społeczeństwu od pokoleń i NIGDY nie działało to tak, jak twierdzi establishment”. W przyszłości projektowanej przez globalistów i „filantropów” ludzie niezgadzający się na życie w piętnastominutowej klatce i uleganie coraz to nowym ograniczeniom, regulacjom, zarządzeniom, krytykujący absurdy, jeśli służące czyimś interesom, to tylko tym, którzy je tworzą – więc tacy malkontenci, wolnomyśliciele staną się wyrzutkami społecznymi. Egzulantami, wygnańcami z własnych domów, wyzutymi z nieruchomości, wegetującymi na pustkowiach starego świata. Aby pozostać w łonie nowego świata, będziecie mu-sieli porzucić wszelką wolność, nawet wolność myślenia. Zgodzić się na życie w społecznościach określanych jako „zdecentralizowane” Błędnie, bo jest dokładnie odwrotnie – są całkowicie scentralizowane, jak klatka dla chomika, w której jesteś zwierzakiem, głosi Smith. „Podstawową filozofią takich społeczności jest zależność. Jeśli mieszkasz w miejscu, które zostało specjalnie zbudowane tak, aby uniemożliwić ci samodzielne utrzymanie, jesteś niewolnikiem. Choć z pewnością nawet niewolnictwo może wyglądać szlachetnie, jeśli ludzie będą przekonani, że ich łańcuchy są niezbędne dla dobra planety”

Leon Baranowski – Buenos Aires Argentyna