STAN WOJENNY W AMERYCE?

STAN WOJENNY W AMERYCE?

Ameryka zostanie dotknięta niekończącą się serią ataków terrorystycznych, z których każdy przedstawiany będzie jako powód, dla którego społeczeństwo musi poprzeć wojnę. Mimo to konserwatyści wiedząc, że ataki te są sprokurowane przez rząd i lewaków, nadal odmawiać będą wsparcia wojny, przyjmując stanowisko „America First”.

W Ameryce tworzy się dwuwładza: jedna poddająca się co kilka lat weryfikacji społecznej i ta, która „z własnego prawa bierze nadania”, jak głoszą słowa Międzynarodówki komunistycznej. Tą drugą władzą, samowładną, jest biurokracja.

dr Robert Kościelny
– Ameryka to mocarny kraj. Nie tylko dlatego, że jest pierwszą siłą militarną na świecie. Ameryka jest potęgą przede wszystkim z tego powodu, że dysponuje olbrzymim i zdolnym potencjałem ludzkim. Bardzo dużo dobrych dla człowieka zjawisk, pomysłów, mód, rozwiązań społecznych i technologicznych pochodzi z USA. Niestety, w Stanach Zjednoczonych jest też coraz więcej badziewia. A dobro jakby się kurczy. Już od dawna odczuwamy w Europie, że pozytywne rzeczy zza Wielkiej Wody napływają coraz cieńszą strugą, często zresztą zmieszane z ideologicznym dziegciem. Natomiast zaczyna nas zalewać potop wszelkiego umysłowego barachła, wydumanego w opanowanych przez marksizm campusach i praktykowanego zarówno tam, jak też w murzyńskich gettach. Jednak nie o marksizmie kulturowym będzie mowa, ani też o bliskiej mu „kulturze” gett, tylko o tym jak władze w Ameryce, inspirowane lewicowymi guru i ich nienawistną totalitarną myślą, przygotowują się do wzięcia za twarz swoich kowbojów.
Kowidiańska szkoła życia A co nas to może obchodzić?, zapyta niejeden Czytelnik. Nie tylko może, ale – niestety – musi.„Bo Paryż częstą mody odmianą się chlubi, A co Francuz wymyśli, to Polak polubi”, pisał wieszcz d polskich zwyczajach na przełomie XVIII i XIX w. Nic się od tego czasu nie zmieniło, co zauważył z kolei Ryszard Legutko, pisząc o Polsce jako„kraju wielkiej imitacji”. Nie licząc oczywiście państwa, z którego ściągamy wzorce; żywcem, bez zmiany choćby przecinka. Dla ścisłości dodajmy, że małpowanie wszystkiego, co złe, od Ameryki i krajów UE upodobali sobie nie tylko szeregowi obywatele III RP, ale również, a może zwłaszcza, elity rządzące; a właściwie zarządzające naszym „bantustanem”, jak określa stopień niezależności i poważania naszego kraju u potęg red. Stanisław Michalkiewicz.
Robert Malone, którego opinie niejednokrotnie przywoływałem w„TS” jest lekarzem i biochemikiem. Jego praca koncentruje się na technologii mRNA i farmaceutykach. To człowiek niezwykle aktywny w zwalczaniu kowidowych bajerów i tych wszystkich toksycznych łgarstw, którymi był karmiony świat przez pandemicznych bandziorów i usłużnych chłystków, robiących w swoich krajach za autorytety . intelektualne, moralne i celebryckie. Brownstone Institute zamieścił jego spostrzeżenia na temat rosnącej roli instytucji administracyjnych, składających się z osób niewybieralnych w procedurach demokratycznych, a przez to zupełnie nieodpowiedzialnych przed opinią publiczną.
W Ameryce tworzy się dwuwładza: jedna poddająca się co kilka lat weryfikacji społecznej i ta, która „z własnego prawa bierze nadania”, jak głoszą słowa Międzynarodówki komunistycznej. Tą drugą władzą, samowładną, jest biurokracja. Malone ilustruje, jak działa system współczesnej „diarchii”:„osoby pragnące pociągnąć FDA, CDC, NIH/NIAID, DoD i DHS [jednostki administracyjne rządu federalnego] do odpowiedzialności za szkody spowodowane rażącym niewłaściwym zarządzaniem kryzysem związanym z Covid-19 często próbują zwrócić się do sądów federalnych o zadośćuczynienie. Niestety, oprócz wielowarstwowego, szczegółowego zabezpieczenia prawnego zapewnianego przez zatwierdzoną przez Kongres ustawę PREP, ustawę CARES i Program odszkodowań za szkody spowodowane środkami zaradczymi (CICP), od 1984 r. panuje ogólne stanowisko prawne, że (niewybierana) trzecia władza, czyli sądy, odniesie się do «wiedzy specjalistycznej® czwartej, nie-wybieralnej władzy (administracyjnej) […], gdy skonfrontuje się z tematem kontrowersyjnym z naukowego lub technicznego punktu widzenia”.
Co to w praktyce oznacza? „Oznacza to (w sensie praktycznym), że gdy istnieje różnica zdań w kwestiach naukowych lub technologicznych pomiędzy «oficjalną» polityką agencji federalnej (stroną oskarżoną) a osobą lub jakąś grupą występującą o zadośćuczynienie, wówczas sądy zazwyczaj staną po stronie agencji federalnej. Podstawowym założeniem jest to, że agencje federalne zawsze mają rację w swojej interpretacji zagadnień naukowych i technicznych oraz w sposobie w jaki stosują tę interpretację na potrzeby władzy ustawodawczej”. Władza administracyjna ma zawsze rację, a swe„nieomylne wyroki”ogłasza ustami urzędników. Co to oznacza dla wolności i praw obywatelskich, nie trzeba tłumaczyć. Jeśli kraj „wolnej amerykanki” daje się tak łatwo wtłaczać w faszystowskie ramy, w rzeczywistość, w której urzędnik państwowy ma (prawie) zawsze rację, to co dopiero mówić o nas, żyjących od 1939 r. pod różnorakimi formami opresji i regulacji naszego życia?
Żałosny gamechanger postawił konstytucję do kąta
Do wydarzeń związanych z ko-widem nawiązał również inny, często przywoływany przeze mnie Brandon Smith z Alt-Mar-ket. I trudno się dziwić, bowiem Ameryka, mimo że już nie ta sama co kiedyś, nadal ma wielu dziennikarzy i publicystów broniących normalności, doskonale pamiętających czas, w którym urzędnicy państwa demokratycznego zachowywali się biurokraci Benita Mussoliniego, i mocno przeżywają ten fakt, traktując jako przejaw zmierzchu wolnej Ameryki. U nas jest inaczej. Nasi komentatorzy życia społecznego i politycznego (nawet tych niewielu zachowujących się podczas restrykcji sanitarnych jak trzeba), szybko „zapomnieli”w okresie kampanii wyborczej, że łaszące się przez chwilę do nóg wyborców kundle są jednego kija warte. Kliki, które ich wysunęły jako kandydatów na posłów, prześcigały się w propozycjach represji i rodzajach kar dla dysydentów sanitarnych. Dla przeciwników łamania praw i wolności zagwarantowanych konstytucyjnie, niezbywalnych. Czy znaleźli się dziennikarze z„prasy opiniotwórczej”, którzy wzywali, aby wyborcy oceniali kandydata, często posła obecnej „pandemicznej” kadencji, również pod kątem jego zachowania się wobec polityki niszczenia ludzi „dla dobra swojego i innych”? Pytanie retoryczne.
Publicysta Alt-Market uważa, że polityka władz, tak federalnych, jak stanowych, ujawniła, że autorytarna kontrola w Ameryce to nie jest teoria spiskowa. Władze, podczas ogłoszonej przez siebie„pandemii”, obnażyły od dawna skrywane chęci, aby służyć ludowi tak, aby ten nie tylko dobrze sobie to panowanie popamiętał, ale też nie śmiał o tym „popamiętaniu” mówić, a tym bardziej skarżyć się na nie. Jednakie nie ma […] nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome”, mówi Pismo. I znów Księga miała rację. Gacie męskie od Prądy zostały ściągnięte, gołe sempiterny pokazane; a co za tym idzie – tajemnica państwowa i towarzyska, że nieskalane autorytety sczyściły się po pachy ze strachu o swoją.dupę – publicznie obnażona.
Brandon Smith podkreślił, że podczas „moru” wywołanego na zlecenie polityczne i na takież zlecenie rozkręconego przez media do rozmiarów demonicznych, okazało się, jak łatwo i bez większego oporu społecznego można wymazać to, co wydawało się do tej pory wyryte w spiżu – konstytucyjne prawa. Z dnia na dzień umilkły hałaśliwe najmimordy:
rzekomi adwokaci praw człowieka i obywatela, Stróże konstytucji, aktywiści rozmaitych „akcji humanitarnych”, chodzące „sumienia”ludzkości opłakujące straszne warunki więzienne kryminalistów. Prawa konstytucyjne zostały zdegradowane do wytycznych, które urzędnicy rządowi mogli nagiąć lub złamać w imię„bezpieczeństwa zdrowia publicznego”.
Prześcigano się w propozycjach surowych kar dla osób, które odmówiły przyjęcia bezsensownych szczepionek na Covid-19. Żądano paszportów szczepionkowych, kar więzienia dla tych, którzy publicznie wypowiadali się przeciwko szczepionkom, chcieli pozbawiać ludzi pracy, chcieli odebrania im dzieci, a nawet planowano budowę ośrodków detencyjnych dla chorych na Covid, aby segregować i zamykać„osoby zaprzeczające szczepionkom”. Smith z przerażeniem konstatował, że:„Prawie połowa kraju była skłonna porzucić Kartę Praw ze względu na wirusa, którego wskaźnik przeżycia wynosił 99,8 proc. Teoretycy spiskowi przez cały czas mieli rację; nasza wolność wisi na włosku, a przygotowanie się do przetrwania i walka o wolność to akty całkowicie racjonalne”.
Na szczęście plan cowdiańców w Ameryce nie powiódł się. Rozporządzenia zostały ostatecznie zablokowane przez czerwone Ameryka, mimo że już nie ta sama co kiedyś, nadal ma wielu dziennikarzy i publicystów broniących normalności, doskonale pamiętających czas, w którym urzędnicy państwa demokratycznego zachowywali się biurokraci Benita Mussoliniego, i mocno przeżywają ten fakt, traktując jako przejaw zmierzchu wolnej Ameryki.
Brandon Smith uważa, że na Bliskim Wschodzie wybucha wojna wielofrontowa, w której wezmą udział takie kraje jak Iran, Syria, Liban, Jordania i Jemen. Izrael stanie przed groźbą klęski. Stany Zjednoczone zostaną wciągnięte w wojnę lub Izrael wykorzysta swój arsenał nuklearny, co z kolei groziłoby zaangażowaniem w konflikt Chin i Rosji.
Robert Malone to człowiek niezwykle aktywny w zwalczaniu kowidowych bajerów i tych wszystkich toksycznych łgarstw, którymi był karmiony świat przez pandemicznych bandziorów i usłużnych chłystków.
stany, a na wielu obszarach wiejskich prawie w ogóle ich nie przestrzegano i nie egzekwowano, notował Smith. Próba wydania paszportu szczepionkowego Bidena została powstrzymana przez Sąd Najwyższy.
W naszej Ojczyźnie problem „rozwiązał” Putin; trudno było wprowadzać paszporty szczepionkowe, gdy z dnia na dzień wpuszczono do kraju miliony niezaszczepionych nie tylko na cowid, ale też na wiele innych zakaźnych chorób. A stwierdziwszy to, nie oceniam, czy zrobiono dobrze, czy źle, wpuszczając do naszego kraju „siewców śmierci” jak polskie władze mówiły o Polakach nie-noszących masek i niedających się wyszczepić. Wskazuję na fakty. Inna sprawa, że w kontekście tego, co napisałem o histerii pandemicznej, jasno wynika, że bardzo dobrze zrobiono, przyjmując ukraińskich uchodźców. Uwidoczniając w ten sposób, że cyrk kowidowy był po to, aby pokazać mocarnym widzom, jak dobrze wytresowane są zwierzęta i jak wybroni są treserzy.
Człowiek, który się lęka, odda wszystko, by czuć się bezpiecznym
Generalnie należy stwierdzić, że szeroko rozumiana lewica przyjęłaby z wdzięcznością jakiś rodzaj „surowych praw stanu wojennego”, gdyby te uchroniły ją przed wirusami i innymi zjawiskami, które ją przerażają: zanieczyszczeniami środowiska, śladem węglowym, ociepleniem/zmianą klimatu, homofobią, seksizmem, hegemonią kulturową, patriarchatem. Ale konserwatyści też mają swoje fobie, nie pozostawia złudzeń Alt-Market.„Cóż, nie jest to sztywna zasada, ale ogólnie rzecz biorąc, konserwatystów najbardziej niepokoi groźba inwazji. Zapytajcie dowolnego
konserwatystę, czy podczas pandemii martwił się bardziej kowidem czy kryzysem na południowej granicy, a zdecydowana większość bez wahania odpowiedziałaby, że kryzysem na granicy. Konserwatyści boją się infiltracji kulturowej i kooptacji, boją się stałego i celowego ograniczania ich amerykańskiego dziedzictwa, a co za tym idzie, ich wolności, przez obcych oszustów. Obawiają się także blitzkriegu na terenie Stanów Zjednoczonych, dokonanego przez zorganizowany terroryzm”.
Czy konserwatyści równie ochoczo zaakceptowaliby ograniczenie praw, choć z innych niż lewica powodów?, pyta Brandon Smith, przypominając jak po 11 września 2001 r. konserwatyści ochoczo odchodzili od Karty Praw w imię walki z możliwą inwazją islamistów z Al-Kaidy.„Mentalność Patriot Act była powszechna, a pragnienie wojny było namacalne”. Przypomnijmy pokrótce, że Patriot Act to ustawa umożliwiająca masową inwigilację obywateli USA.
Całe szczęście od 2001 r. zaszły istotne zmiany w mentalności konserwatystów. Aktywność takich ludzi jak polityk i lekarz z Teksasu, libertarianin Ron Paul oraz innych libertarian sprawiła, że zwykli ludzie zmienili swoje myślenie na temat tego, co to znaczy zamienić wolność na bezpieczeństwo.
Problemem jest to, że Partia Republikańska nie uległa tak głębokiej metamorfozie jak powiększające się grono jej wyborców. Cały czas duży wpływ mają w niej neokonserwatyści.„To ludzie, którzy za kulisami sprzymierzają się z demokratami, mają bliskie powiązania z establishmentem. Są bardzo lojalni względem globalistów. Jeśli globaliści chcą wojny, to neokonserwatyści też chcą wojny.
Aktywność takich ludzi jak polityk i lekarz z Teksasu, libertarianin Ron Paul oraz innych libertarian sprawiła, że zwykli ludzie zmienili swoje myślenie na temat tego, co to znaczy zamienić wolność na bezpieczeństwo.
i zrobią wszystko, aby wybuchła, nawet gdyby sami mieli do niej doprowadzić. Tak to działa”.
Wydarzeniami na Ukrainie nie udało się sprowokować Amerykanów do bezpośredniej interwencji (większość Amerykanów nawet nie popiera finansowania Ukrainy), ale Izrael to inna sprawa, pisze Smith. Konserwatyści dostrzegają w upadku Izraela upadek Zachodu i będą starali się go powstrzymać.

Poza konsekwencjami wydarzeń w Izraelu istnieje obawa, że przygotowania do działań terrorystycznych muzułmańskich ekstremistów w USA są już na zaawansowanym etapie, a polityka otwartych granic staje się normą pod rządami Joe Bidena.

„I tu zastawiona jest pułapka… Stan wojenny w USA mógłby obowiązywać tylko wtedy, gdyby poparła go większość konserwatystów. Bez naszego wsparcia stan wojenny nie powiedzie się, tak jak zawiodły nakazy sanitarne. Należy pamiętać, że Biden i jego globalistyczni przyjaciele zastosują każdą możliwą taktykę, aby stan wojenny stał się nieunikniony. Niestabilność gospodarcza i stagflacja spowodowały gwałtowny wzrost przestępczości i grabieży. Masowa nielegalna migracja osłabia państwowe systemy opieki społecznej i tworzy tendencję do rozwodnienia kulturowego. Otwarte granice umożliwiły przedostanie się do USA dowolnej liczby ewentualnych obcych wrogów”.
Oczywistą rzeczą jest to, że w stanie sztucznie stworzonego chaosu i anarchii chęć rządu do kontrolowania informacji i dyskursu publicznego osiągnie swój szczyt. Znajdzie też wielu popleczników idei rozszerzenia kompetencji władz.„Jednak dopóki istnieje Internet, nie ma znaczenia, jakie algorytmy
Poza konsekwencjami wydarzeń w Izraelu istnieje obawa, że przygotowania do działań terrorystycznych muzułmańskich ekstremistów w USA są już na zaawansowanym etapie, a polityka otwartych granic staje się normą pod rządami Joe Bidena.
zastosuje Big Tech, aby stłumić prawdę, prawda wciąż znajdzie sposób, aby się przebić przez cenzorskie zasieki. Oznacza to, że establishment będzie musiał zastosować ekstremalne środki, które można zastosować jedynie w warunkach stanu wojennego”.
Dwa warianty
Brandon Smith uważa, że obecna sytuacja będzie zmierzać w jednym z dwu kierunków. Na Bliskim Wschodzie wybucha wojna wielofrontowa, w której wezmą udział takie kraje jak Iran, Syria, Liban, Jordania i Jemen. Izrael stanie przed groźbą klęski. Stany Zjednoczone zostaną wciągnięte w wojnę lub Izrael wykorzysta swój arsenał nuklearny, co z kolei groziłoby zaangażowaniem w konflikt Chin i Rosji. Wtedy Stany Zjednoczone postawione zostają w sytuacji przymusowej. Wejście USA do wojny przeciw muzułmanom spowoduje, że zamieszki i ataki terrorystyczne staną się w USA na porządku dziennym i nie będą inicjowane tylko przez islamskich terrorystów, ale także przez lewicowców popierających muzułmanów. Protesty i zamieszki staną się normą, co zmusi konserwatystów do poparcia wprowadzenia stanu wojennego.
Rządząca w Stanach lewica oraz rządzący lewicowcami globaliści posłużą się„do chronienia” Amerykanów żołnierzami-obcokrajowcami.„Nielegalni migranci będą mogli otrzymać obywatelstwo, jeśli wstąpią do wojska i rozprawią się z dysydentami, co chętnie zrobią, ponieważ nie mają żadnego kulturowego przywiązania do
Ameryki ani Amerykanów. Na tym etapie konstytucja w zasadzie umrze”.
Drugi kierunek, w którym rozwinąć się mogą wydarzenia, jest związany z zaangażowaniem do walki amerykańskiej marynarki wojennej wraz z oddziałami lądowymi, przede wszystkim siłami specjalnymi. Wezwie się do pełnego rozmieszczenia amerykańskich sił lądowych w regionie, ale w tym scenariuszu większość konserwatystów nie poprze takich działań, podobnie jak nie poparła rozmieszczenia sił amerykańskich na Ukrainie.
Ameryka, mimo że jej obywatele nie chcą, aby ich państwo mieszało się militarnie w konflikt bliskowschodni, zostanie dotknięta niekończącą się serią ataków terrorystycznych, z których każdy przedstawiany będzie jako powód, dla którego społeczeństwo musi poprzeć wojnę. Mimo to konserwatyści wiedząc, że ataki te są sprokurowane przez rząd i lewaków, nadal odmawiać będą wsparcia wojny, przyjmując stanowisko „America First”. Po co walczyć za granicą, skoro wróg jest w Ameryce?
W konsekwencji „konserwatyści się zbuntują, Ameryka wkroczy albo w bałkanizację, albo w wojnę domową, albo jedno i drugie. Patrioci zostaną oskarżeni o pomaganie wrogom Stanów Zjednoczonych i określi się ich mianem terrorystów. Od tego momentu wszystko może się wydarzyć”, kończy swe spostrzeżenia publicysta Alt-Market. I nie jest to happy end. Nieprawdaż?

Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych