Jeśli tytuł felietonu przypomina Państwu słynną powieść Vonneguta, to prawie dobry trop, bo też chodzi o wielkiego pisarza. Tam było Śniadanie mistrzów, a w polskiej literaturze współczesnej z żyjących pisarzy, z całym szacunkiem dla twórczości tak wybitnych literatów jak Wiesław Myśliwski czy Stanisław Srokowski, których bardzo cenię i kocham czytać (o Twardochu i Tokarczuk ni słowa, lewackich pismaków omijam szerokim tukiem, nic nowego do literatury nie wnoszą poza chorą ideologią demolującą najważniejsze, uniwersalne wartości) – Mistrz jest tylko jeden! Nazywa się Waldemar Łysiak (sic!). W ostatnich latach mniej widoczny, jeszcze dekadę temu można było, prócz znakomitych książek, czytać jego polityczne eseje i felietony na temat polskiej rzeczywistości polityczno-kuIturaIno-społecznej (ostatnie w Do Rzeczyi). Od dekady jednak, z własnego wyboru -„na emigracji wewnętrznej”, rzadko wydaje książki, a jak już się pojawią, stają się bestsellerami (ich rekomendacje znajdowali Państwo w mojej rubryce), skupiony – jak się wydaje – na napisaniu kilku jeszcze ważnych książek, ale przede wszystkim (chyba?) na filozoficznym smakowaniu życia. Niczym współczesny Dio-genes szukający z zapaloną latarnią człowieka bądź siedzący w swym wypełnionym wybitnymi księgami eremie, i gdyby pojawił się sam Aleksander Wielki -jedynym życzeniem Łysiaka byłoby pewnie zdanie: Nie zasłaniaj mi ksiąg! No, chyba że byłby to Napoleon Bonaparte, dla niego Łysiak zrobiłby więcej ustępstw – to wielki bohater kilku jego wybitnych książek. Tak czy inaczej, wielka szkoda dla nas wszystkich, że Łysiak odsunął się w tak znaczący sposób od życia publicznego, nie korzysta z telefonów, nie korzysta z Internetu, a swoje zbyt rzadko (!) pojawiające się książki pisze tradycyjnym sposobem, jak dawni mistrzowie pióra! Jak sobie dziś wyobrażam dni czy tygodnie Mistrza? Otoczony tysiącami książek (ma bodaj najwspanialszą bibliotekę w Polsce), czytający księgi mędrców, filozofów i największych pisarzy. Może pali przy tym fajkę i pije szklaneczkę złotego Johnniego Walkera Diamond Jubilee? A gdzieś w tle, skromnie – wiele dziesiątek jego dzieł! Tak to sobie wyobrażam. Niepowetowana więc niczym strata, że od dłuższego czasu milczy w najważniejszych polskich kwestiach i w tych dotyczących życia i literatury. Wie przecież o tym wszystko, bardzo brakuje jego głosu/opinii/rady- Polska byłaby wtedy mądrzejsza, a więc i lepsza. Ale koniec ze smutkami, bo dziś dzień radosny, urodziny Mistrza! Waldemar Łysiak, w co trudno uwierzyć, kończy dzisiaj 80 lat! W tym roku także drugi jego ważny jubileusz – 50-lecie pracy pisarskiej. Pierwsza jego książka, Kolebka, została wydana 50 lat temu, w 1974 r. Debiut, którym Łysiak wszedł do polskiej literatury drzwiami i oknami razem z futryną, jak niegdyś Marek Hłasko! Kolebka została nagrodzona w konkursie 50-lecia Związku Literatów Polskich! Zaraz potem wybitny talent Łysiaka zaowocował kolejnym znakomitymi książkami, każda stawała się wydarzeniem literackim, a bywało, że politycznym! Moja przygoda z Łysiakiem zaczęła się wtedy, gdy przeczytałem jego Asfaltowy salon, i już się od Łysiaka oderwać nie mogłem. Jest moim polskim pisarzem współczesnym number one! – zawsze, gdy chcę przeczytać coś inspirującego, mądrego, ciekawego, porywającego i świetnie napisanego, sięgam po Łysiaka. Czasem na chybił trafił (mam kilka półek jego dzieł), nigdy nie przeżyłem zawodu, z polskich pisarzy tylko Łysiak potrafi tak zaintrygować, zafascynować i zaczarować jednocześnie! (np. Asfaltowy saloon był tak inspirujący, że zagonił mnie na kilka lat do Ameryki). Dziś ten wielki pisarz niczego udowadniać już nie musi, jest – nie tylko dla mnie – niekwestionowanym liderem polskiej prozy ostatnich pięciu dekad! Należy też do ścisłej elity najwybitniejszych konserwatywnych umysłów w Polsce i jego głos powinien wybrzmiewać z odpowiednim do tego rezonansem. I o to mam „pretensje” do Łysiaka, że egoistycznie zamilkł. To milczenie ma oczywiście swoją wymowę, trzeba je więc uszanować. Z tym większą niecierpliwością czekamy na kolejne jego książki (Mistrzu, czekamy!) A czekając – czytamy te księgi, które wyszły spod jego pióra do tej pory (spis w rubryce obok). Lektura obowiązkowa każdego, kto kocha dobre książki.
Mistrzu, w Dniu Twoich 80 Urodzin, dziękujemy za wszystkie dzieła i prosimy o więcej, niech zdrowie dopisuje, a Dobre Anioły czuwają! 100 lat dla Mistrza to jakoś mało, niech się darzy!
Opracował: Jarosław Praclewski – Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny