Przypomnijmy sobie, kto najbardziej pryncypialnie domagał się na naszym podwórku politycznym zamordyzmu w latach 2020-2022? Kto oskarżał o oszołomstwo tych nielicznych polityków i publicystów, którzy nawoływali do otwartej dyskusji, wymiany argumentów, wykazania, że sytuacja ze wszech miar nie jest zero-jedynkowa?
dr Robert Kościelny

Dwunastego grudnia minionego roku poseł Grzegorz Braun zgasił świece chanukowe wystawione na widok publiczny w polskim Sejmie przez Chabad Lubawicz. Jest to odłam chasydyzmu powstały ponad 200 lat temu. Poseł Konfederacji i zarazem lider Konfederacji Korony Polskiej tłumaczył, że wygaszając świecznik chanukowy, kładł kres „aktom rasistowskiego, plemiennego, dzikiego kultu na terenie Sejmu RP”. Z powyższych względów przesłanie „chanukowego święta” jest satanistyczne. Czy tak w istocie jest? Pozostawmy sprawę „dyspucie teologicznej” na którą poseł Braun wzywał wszystkich tych, których oburzył jego czyn. Czy do takiej polemiki dojdzie? Znając realia liberalizmu takiego, jaki został nam narzucony przez „późne wnuki Stalina” po 1989 r. – sądzę, że wątpię. Bo staliniści (sataniści?), niezależnie w którym pokoleniu, nie znoszą dyskusji; wolą daprosy (przesłuchania). Odłóżmy jednak nasze biedy na bok, będzie jeszcze mnóstwo czasu, aby do nich wrócić. Przyjrzyjmy się – amerykańskim. Bo niektóre są podobne.
Amerykańskie zmaganie z szatanem
W pierwszych dniach grudnia 2023 r. ogólnopaństwowa stacja telewizyjna Fox News, powołując się na źródła lokalne, poinformowała, że na Kapitolu stanu Iowa ustawiono satanistyczny ołtarz. „Świątynia Szatana zorganizowała publiczną wystawę przedstawiającą głowę ba-rana z pokrywającymi ją lustrami, osadzoną na manekinie w czerwonym ubraniu. Współzałożyciel sekty, Lucien Greaves, powiedział serwisowi informacyjnemu, że wystawa to manifestacja prawa do wolności religijnej”.
Tyle że nie wszystkim pomysł satanisty się spodobał. Część lowańczyków uznała, że publiczne eksponowanie symbolu zła w czystej postaci – jeśli określenie „czysta postać” na postać w istocie swej nieczystą jest stosowne – to przejaw zbałwanienia tych, którzy stawiają pomniki szkaradzie. A zidiocenie nie ma nic wspólnego z wolnością, jakąkolwiek wolnością. Można by nawet rzec, że wprost przeciwnie. Idiota jest niewolnikiem snów śnionych nieprzytomnie. I ma do tego prawo. Oczywiście do majaków, ale nie do realizowania swych urojeń w praktyce.

Członek Izby Reprezentantów stanu Iowa, republikanin Brad Sherman, w „Liście o wolności Shermana”, stwierdził, że „obrzydliwa eskpozycja” powinna zostać natychmiast usunięta i wezwał „do przyjęcia ustawy zgodnej z naszą konstytucją stanową, która zabrania pokazów satanistycznych w budynku Kapitolu i na obszarze będącym własnością państwową”.

Mieszkanka Iowa, Shellie Flockhart, powiedziała, że była zszokowana widokiem wystawy. „To bardzo mroczna, zła siła i mam nadzieję, że ludzie wiedzą, jak z nią walczyć”. Pani Flockhart zorganizowała grupę modlitewną pod choinką znajdującą się w budynku Kapitolu. „Mam nadzieję, że ludzie zdadzą sobie sprawę, że wojna duchowa jest realna. Że istnieją złe siły szatańskie, które próbują przeniknąć do
naszego państwa” – powiedział Flockhart.
Według ekstremisty-sekciarza Greavesa ekspozycja miała przez 14 dni prowokować ludzi przebywających w budynku Kapitolu. Tyle że „Jaś nie doczekał”. Może też i dlatego, że „Modlitwa modlitwą, a tu trzeba brzytwą, albo jeszcze gorzej – sprężynowym nożem” jak śpiewał przed laty Jan Krzysztof Kelus w czasach walki z reżimem, którego prominentnym przedstawicielem był (jest?) Leszek Miller.
Michał Archanioł na Kapitolu
Jak podała Associated Press: „wystawa Świątyni Szatana na Kapitolu Iowa w Des Moines, stolicy stanu, została zniszczona 14 grudnia, a o spowodowanie szkód oskarża się byłego pilota myśliwca Marynarki Wojennej USA, republikanina”. We wpisie na Facebooku Świątyni Szatana poinformowano, że wystawa, znana jako posąg Bafometa (Baphometa), „została zniszczona w sposób uniemożliwiający naprawę”. Departament Bezpieczeństwa Publicznego stanu Iowa poinformował z kolei, że Michael Cassidy, lat 35, z Lauderdale w stanie Missisipi został oskarżony o popełnienie przestępstwa. Po aresztowaniu został zwolniony.
Strona internetowa Cassidy’ego podaje, że Cassidy opisuje siebie jako „chrześcijańskiego konserwatystę, który kocha naród amerykański i jest zaangażowany w obronę wszystkich tych wolności, którymi obdarzyło nas pokolenie Założycieli”.
Jak informuje prasa, członkowie założonej w 2013 r. Świątyni Szatana z siedzibą w Salem w stanie Massachusetts nie wierzą w szatana, ale opisują siebie jako należących do „nieteistycznej organizacji religijnej” która opowiada się za sekularyzmem.
Demoniczny idol przykuł uwagę Cassidy’ego kilka dni przed akcją. W portalu X, wcześniej znanym jako Twitter, opublikował wpis i dwa zdjęcia – jedno przedstawiające posąg Tomasza Jeffersona usuwany z bliżej nieokreślonego miejsca i drugie przedstawiające Bafometa w budynku władz ustawodawczych stanu Iowa „Doszliśmy do punktu, w którym nasze Kapitele usuwają Jeffersona i wznoszą pomniki Szatana” – czytamy we wpisie.

DeSantis, republikański gubernator Florydy, stwierdził, że za zaistniały problem częściowo odpowiada administracja byłego prezydenta Donalda Trumpa. A to z tej przyczyny, że Trump był prezydentem w 2019 r„ kiedy federalny urząd skarbowy stwierdził, że Świątynię Szatana należy uznać za Kościół. A skoro tak, przysługują mu takie same prawa jak innym Kościołom, gminom czy wspólnotom wyznaniowym. W tym prawo do manifestowania własnych przekonań religijnych.
Truciciele

Znany nam dobrze Brandon Smith podjął się w Alt-Market obrony czynu byłego pilota. Publicysta wymienił kilka powodów, dla których spektakularny sprzeciw republikanina winien być „całkowicie akceptowalny w naszych obecnych warunkach politycznych, nawet w świetle konstytucji”.
W tym kontekście autor zastanawia się, czy aby na pewno Ameryka jest jeszcze „społeczeństwem konstytucyjnym”? Pierwsza poprawka do konstytucji USA głosi dumnie: „Kongres nie ustanowi ustaw wprowadzających religię lub zabraniających swobodnego wykonywania praktyk religijnych; ani ustaw ograniczających wolność słowa lub prasy lub naruszających prawo do pokojowych zgromadzeń i wnoszenia do rządu petycji o naprawę krzywd”. Rzecz w tym, że ostatnie lata pokazały, iż swobody konstytucyjne mają zastosowanie tylko wtedy, gdy jest to wygodne dla lewicowców.
Brandon zauważa rzecz oczywistą d la każdego obserwatora życia społecznego i politycznego: lewica wykorzystuje zasady społeczeństwa obywatelskiego, aby za ich pomocą zniszczyć to społeczeństwo. Wartości wypracowane, w ciężkim trudzie prób i błędów, przez pokolenia żyjące w cywilizacji łacińskiej (Zachodu) są batem w rękach lewackiej dziczy, za pomocą którego starają się ćwiczyć obywateli. A zagnawszy do kołchozu sformatowanych myśli, słów i uczynków – przerobić na nawóz historii; wraz z ideami, które traktują instrumentalnie. „Innymi słowy, jeśli naród ma pewien historyczny szacunek dla wolności, będą próbowali zniszczyć ten naród, powołując się właśnie na szanowaną przez niego wolność. Jeśli wskażesz, co robią, i spróbujesz ich powstrzymać, wówczas będą argumentować, że «łamiesz swoje własne zasady», te same zasady, które oni próbują obalić”, pisze publicysta Alt-Market i dodaje: „Jest to forma wojny psychologicznej, której celem jest stworzenie paragrafu 22: jeśli populacja docelowa usiądzie z założonymi rękami i nie zrobi nic w obliczu naporu kulturowego, jej dziedzictwo i przekonania będą systematycznie demontowane. Jeśli jednak ludzie podejmą działania, aby przeszkodzić sabotażystom, zostaną oskarżeni o bycie hipokrytami, którzy w rzeczywistości nie cenią wartości, które rzekomo wyznają”.
Polski filozof Leszek Kołakowski, w jednym ze swych esejów nazywa ten proces „samozatruciem społeczeństwa otwartego”. W tekście „Kołakowski polemizował z Karlem Poppe-rem i jego ideą społeczeństwa otwartego, twierdząc, że każde społeczeństwo, państwo czy kultura pozostaje ze swej istoty zamknięte we własnych granicach, bez których traci sens. Człowiek może w imię wyższych idei próbować w pewnych sytuacjach te granice przekraczać, ale nie może tego robić za cenę zdolności wspólnoty do obrony samej siebie. W przeciwnym razie doprowadzi bowiem do jej zagłady” (Marek A. Cichocki). I w rzeczy samej – doprowadza. A może już doprowadził, o czym świadczyłyby smutne refleksje Michela Houellebecqa w takich powieściach jak „Uległość” czy „Serotonina”? A kto każdy odruch kulturowej samoobrony społecznej uważa za objaw nacjonalizmu, faszyzmu, ksenofobii, antysemityzmu, islamofobii, fanatyzmu? Ano ci, którzy stawiają pomniki ciemnej destrukcji, a obalają – twórczej kreacji.
Wojna kulturowa trwa
Lewica wraz z rządami, mediami korporacyjnymi i Big Techem walczą o to, aby wolność słowa stała się czczym frazesem. Kneblem zatykającym usta przeciwnikom. Masowa cenzura była normą podczas kowidu, a lewacy stanowczo jej bronili, pisze Brandon. W rzeczy samej – przypomnijmy sobie, kto najbardziej pryncypialnie domagał się na naszym podwórku politycznym zamordyzmu w latach 2020-2022? Kto oskarżał o oszołomstwo tych nielicznych polityków i publicystów, którzy nawoływali do otwartej dyskusji, wymiany argumentów, wykazania, że sytuacje ze wszech miar nie jest zero-jedynkowa? Że wielu naukowców przedstawiało argumenty świadczące o tym, iż społeczeństwo jest bardziej trawione przez pandemię strachu niż kowidu?
Publicysta Alt-Market jest przekonany, że Ameryka jest w stanie wojny kulturowej, w której stroną atakującą są lewacy. Używając konstytucji jako tarczy, prą cały czas naprzód, a wszelkie, zwłaszcza co bardziej stanowcze, próby odparcia ataków (jak ta na Kapitolu w Iowa) obwołują zamachem na konstytucję, łamaniem pierwszej poprawki. „Globaliści i przebudzeni lewacy często otwarcie przechwalają się swoim programem dekonstrukcji zachodniego społeczeństwa i zastąpienia go własnym kultem ideologicznym. Nie tylko się z nami nie zgadzają, oni wypowiedzieli wojnę”. A mimo to wymagają od społeczeństwa amerykańskiego, aby atakowane w dalszym ciągu postrzegało sabotażystów jako integralnych członków społeczeństwa, cieszących się tymi samymi swobodami i tą samą ochroną. „Są Amerykanami tak samo jak my i dlatego musimy ich traktować jedynie jak obywateli, którzy się nie zgadzają, nawet jeśli nie pragną niczego bardziej niż zniszczenia naszej kultury” pisze Smith, dodając: „Oni od dłuższego czasu traktują konserwatystów i patriotów jak wrogów, podczas gdy my nadal traktujemy ich jak współobywateli”.
Ale jacyż to „współobywatele”, skoro od kilku lat lewica polityczna agresywnie próbuje zburzyć pomniki historyczne i posągi ojców założycieli, próbując wymazać powiązania z przeszłością? Pozbawić Amerykę jej korzeni, a co za tym idzie – skazać na śmierć? Amerykę, którą większość obywateli uważa za swoją ojczyznę. A tę przecież „nie w granicach się mierzy, ale w możliwości używania praw i swobód”, jak mawiano w czasach staropolskich, próbując zdefiniować pojęcie Rzeczypospolitej.
W 2021 r. usunięto pomnik Tomasza Jeffersona z budynku ratusza w Nowym Jorku (być może tę scenę przedstawiało zdjęcie zamieszczone w X przez Cassidy’ego), twierdząc, że jest to „symbol rasizmu”. Akcja powoduje (jeszcze powoduje) reakcję: „Oni burzą nasze pomniki, teraz my burzymy ich statuy”
Brandon Smith zwraca też uwagę, że Michael Cassidy nie jest przedstawicielem rządu. „Wydaje się, że lewacy działają w oparciu o fałszywe założenie, że zasady konstytucyjne mają na celu ograniczanie zachowań publicznych. One nie mają takiego celu. Mają one na celu ograniczenie władzy”. W Nowym Jorku to przedstawiciele władzy usunęli pomnik Tomasza Jeffersona, a w stanie Iowa szatańskiego idola zburzył obywatel.
Czyn obywatela Michaela Cassidy’ego nie jest związany z pierwszą poprawką, uważa publicysta Alt-Market. „Zgodnie z prawem może być winny wandalizmu, tak jak tysiące aktywistów-wokeistów w całym kraju jest winnych wandalizmu polegającego na niszczeniu pomników i budynków rządowych, ale to wszystko. To nie jest bitwa prawna, to jest wojna”. Toczące się przed naszymi oczami zmagania nie mają na celu obrony prawa, ale użycia go jako broni w walce o terytorium, jakim jest amerykańska ziemia. W rękach lewaków wiele sfer życia społecznego, wiele instytucji, stało się prymitywną pałką służącą do okładania przeciwnika – kultura, edukacja, religia, prawo, a ostatnio nawet medycyna. W tej sytuacji jałowymi są pokojowe starania o to, aby bieg rzek skierować do dawnego koryta. Oznaczałoby to rozbrojenie lewackiej „armii kulturowej” i uczynienie z niej luźnej gromady awanturników operujących na obrzeżach cywilizacji. Na co marksiści kulturowi, składający się w dużej mierze z „kawiorowych socjalistów” żadną miarą zgodzić się nie mogą. Wyautowani nie żywią się kawiorem, jedzą kaszankę. O czym „paniczyki” bardzo dobrze wiedzą, chcąc zepchnąć przeciwników na tę „baranią łączkę”. To jest wojna. Wojna o normalność. A akt Cassidy’ego to zaledwie skromny wystrzał oddany w odpowiedzi na serie z karabinów maszynowych ludzi ideologicznie wzmożonych, wojowników sprawiedliwości społecznej, aktywistów złych, pokrętnych spraw, których korzenie tkwią głęboko w piekle łagrów sowieckich i hitlerowskich obozów koncentracyjnych.
Lewacy sięgają po stare wzorce
W tej sytuacji ważniejsze od prawa, którego lewacy i tak nie używają w innym celu jak tylko w tym, aby szerzyć bezprawie, jest pytanie moralne – „czy słuszne jest, aby symbole szatańskie stały w naszych instytucjach prawnych instytucjach dziedzictwa narodowego? Symbole reprezentujące relatywizm moralny, narcyzm, chaos i psychopatię? Czy słuszne jest odwracanie wzroku, podczas gdy wywrotowy .ruch aktywistów pracuje nad zniszczeniem wszystkiego, co nam drogie?” Do tych, w sposób najoczywistszy, retorycznych pytań Smith dołącza kolejne – „czy każdy system przekonań lub ideologia zasługuje na «równe» miejsce w naszym społeczeństwie? Każdy kult śmierci? Każda filozofia terrorystyczna lub kryminalna? Czy w salach Kongresu powinny znajdować się pomniki Hitlera, Stalina i Mao? Czy W Senacie powinno znajdować się popiersie Pol Pota […] z powodu pierwszej poprawki? Istnieje coś takiego jak standardy, ale lewacy uważają, że jeśli chodzi o ich cele ideologiczne, nie ma żadnych standardów”
Gdy czytamy o odrzuceniu standardów w czas osiągania celów ideologicznych przychodzi na myśl stara rewolucyjna mantra „Za moralne uznaje [się] wszystko, co sprzyja zwycięstwu rewolucji, za niemoralne zaś i przestępcze [uznaje się] to wszystko, co staje jej na-drodze”. Albo inny spiżowy wyimek z „Katechizmu rewolucjonisty” Nieczajewa, napisany ponoć przy akompaniamencie samego arcyrewolucjonisty Bakunina: „Przez rewolucję Organizacja nie rozumnie uporządkowanego buntu według klasycznego zachodniego modelu – buntu, który zawsze zatrzymuje się przed atakiem na prawa własności i tradycyjne systemy społeczne tzw. cywilizacji i moralności. Jedyną formą rewolucji korzystną dla ludzi jest taka, która zniszczy całe państwo do korzeni i wytępi wszelkie tradycje, instytucje i klasy państwowe”. I, dopowiedzmy, normy oraz standardy, zastępując własnymi morderczymi regułami. Ale o tym już się nie wspomina.
Chamstwu w życiu należy przeciwstawiać się siłą?
Alt-Market pyta: „Czy wolność przyzwala na to, by wzrastał hedonizm kosztem moralności, prawdy, odpowiedzialności i porządku? Bo tego domaga się lewica, a przecież prowadzi to do samozniszczenia cywilizacji”.
Siły walczące z zachodnią kulturą drwią z jej obrońców, hołdujących zasadom praktycznie uniemożliwiającym walkę z tymi, którzy zasad nie przestrzegają. Obrońcy Zachodu są niczym zmęczony podróżnik napadnięty w lesie przez wilczą watahę; osaczony ze wszystkich stron próbuje „przemówić do rozsądku” szczerzącej kły sforze. Z wiadomymi skutkami. „Angażujemy się w bitwę na idee i fakty, podczas gdy oni stosują taktykę spalonej ziemi, wykorzystując władzę centralną i władzę korporacji na swoją korzyść”.
Czy po latach nadużyć doczekają się odwetu? Czy zniszczenie posągu demonicznego idola umieszczonego bezwstydnie w holu budynku Kongresu stanowego byłoby zapoczątkowaniem przebudzenia obywatelskiego? „Czy społeczeństwo naprawdę tęskniłoby za wybrykami lewackich aktywistów, czy brakowałoby ich, gdyby zostali wysłani na jakąś wyspę?”, stawia pytania Brandon Smith, znów retoryczne.
Każdy otrzyma chip monitorujący stan zdrowia, kontrolowany przez algorytmy. Gotówka zostanie wyeliminowana i wycofana z rynku, a płatności kartą czy telefonem zastąpione płatnością chipami wszczepionymi pod skórę. Do 2033 r. pojawi się wiele nowych zawodów związanych ze światem cyfrowym, co będzie oznaczało eliminację z rynku pracy ludzi, nieposiadających tych umiejętności.
Apokalipsa św. Jana to zapis przyszłych losów świata. Święty Jan – najmłodszy z Apostołów, umiłowany uczeń Jezusa, najbardziej Jemu wierny. Według tradycji jako jedyny nie poniósł śmierci męczeńskiej i dożył później starości, umierając w Efezie (obecna Turcja) na początku panowania cesarza Trajana (czyli ok. 98 r.). Widział więc lub wiedział o zniszczeniu Świątyni Jerozolimskiej, zapowiedzianym przez Chrystusa, a będącym efektem tłumienia powstania żydowskiego przez Rzymian. To właśnie jemu tradycja Kościoła katolickiego, jak i prawosławnego przypisuje autorstwo Apokalipsy – ostatniej księgi Nowego Testamentu, najbardziej tajemniczej, najtrudniejszej do interpretacji, najbardziej alegorycznej. Święty Jan miał spisać ją na podstawie wizji, jakich doznał na wyspie Patmos na Morzu Egejskim, gdzie został zesłany przez Nerona w okresie prześladowania chrześcijan. Biorąc pod uwagę, że została spisana ok. roku 68, nad Apokalipsą głowią się teolodzy od prawie dwóch tysięcy lat. Sam sposób jej spisania – ubogi język grecki, wskazujący, że pisał to ktoś, dla kogo greka była językiem obcym i to niezbyt dobrze znanym, dodanie pojęć i nazw semickich albo własnych, niepochodzących z żadnego z tych języków, fascynuje badaczy. Jeszcze bardziej sama treść i wieloznaczna symbolika (np. Kościół jest ukazany raz pod postacią kobiety, raz pod postacią miasta świętego). Tym niemniej kilka symboli jest odnoszonych do czasów, w których być może – my właśnie żyjemy.
Czterej jeźdźcy
Najbardziej znani są czterej jeźdźcy. „I ujrzałem: gdy Baranek otworzył pierwszą z siedmiu pieczęci, usłyszałem pierwsze z czterech Zwierząt mówiące jakby głosem gromu: «Przyjdź!». I ujrzałem: oto biały koń, a siedzący na nim miał łuk. I dano mu wieniec, i wyruszył jako zwycięzca, by [jeszcze] zwyciężać. A gdy otworzył pieczęć drugą, usłyszałem drugie Zwierzę mówiące: «Przyjdź!». I wyszedł inny koń barwy ognia, a siedzącemu na nim dano odebrać ziemi pokój, by się wzajemnie ludzie zabijali – i dano mu wielki miecz. A gdy otworzył pieczęć trzecią, usłyszałem trzecie Zwierzę, mówiące: «Przyjdź!». I ujrzałem: a oto czarny koń, a siedzący na nim miał w ręce wagę. I usłyszałem jakby głos w pośrodku czterech Zwierząt, mówiący: «Kwarta pszenicy za denara i trzy kwarty jęczmienia za denara, a nie krzywdź oliwy i wina!». A gdy otworzył pieczęć czwartą, usłyszałem głos czwartego Zwierzęcia mówiącego: «Przyjdź!». I ujrzałem: oto koń trupio blady, a imię siedzącego na nim Śmierć, i Otchłań mu towarzyszyła. I dano im władzę nad czwartą częścią ziemi, by zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez dzikie zwierzęta” (Ap 6, 1-8).
Zaraza
Baranek to sam Chrystus, zaś postacie jeźdźców pozostają zagadką. Pierwszy, biały jeździec, najczęściej jest interpretowany jako zaraza, a to za sprawą broni, którą dysponuje – łuku i strzał. Na przestrzeni wieków zaraza była pokazywana jako strzały kary Bożej wypuszczanej przez Boga na grzeszną ludzkość. Z kolei wieniec, który mu dano, zdaniem innych teologów miał symbolizować Antychrysta – władcę tego świata, zaś wyjście na świat tego jeźdźca – zapanowanie w święcie fałszywej, szatańskiej ideologii. Zarówno jedno, jak i drugie mamy za sobą. W dodatku połączone, bo przecież zaraza i fałszywa ideologia są naszą codziennością. Współczesny marksizm, który Boga uważa za największą przeszkodę na drodze stworzenia nowego człowieka, nigdy jeszcze nie był taki bliski tryumfu. Zaraza odrzucenia Boga szerzy się wszędzie jeszcze bardziej od pandemii – od międzynarodowych organizacji, po głupie obrazki w internecie, przekonujące, że mądry człowiek to człowiek, który odrzuca Boga. A kto nie chce być mądry?
Wojna
Jeździec drugi – to wojna albo prześladowanie chrześcijan. I to mamy już za sobą. Wojna toczy się gdzieś na świecie nieustannie, jednak od czasu zakończenia II wojny światowej ludzkość nigdy nie była tak bliska globalnej, niszczącej wszystkich wojny, jak obecnie. Nikt nie ma wątpliwości, że zaledwie kilka państw dysponuje arsenałem, pozwalającym na unicestwienie życia na Ziemi. Co więcej – broń atomowa nie jest obecnie najgroźniejsza, bowiem dysponujące nią kraje „trzymają się wzajemnie za gardło” a niebezpieczniejsza jest ta nowoczesna broń, o której się nie mówi, a która bez zniszczenia życia może zniszczyć całe narody. Jest jednak i inna wojna, która wciąż trwa – wojna z Bogiem i Kościołem, wojna z prawem Bożym i chrześcijaństwem, toczona dziś przez szatana i jego fałszywe ideologie. Ta wojna niszczy człowieka jako dziecko Boga. Bóg został już wyrzucony z życia społeczeństw i poszczególnych ludzi. Dzisiejszy przekaz świata dla człowieka jest ograniczony do stwierdzenia:
Bóg cię ogranicza, prawo Boże cię zniewala. Odrzucenie Boga da ci wolność. Pod tym hasłem odbywały się wściekłe manifestacje aborcyjne, atakujące kościoły.
Czyż nie było czymś znamiennym, że choć wyrok chroniący życie nienarodzonych dzieci ogłosił Trybunał Konstytucyjny – świecka sąd, opierający się na świeckim prawie, nienawiść skierowała się przeciwko kościołom?
Głód
Jeździec trzeci na czarnym koniu to głód – następstwo zarazy zapanowania fałszywej ideologii i wojny. Połowa świata umiera z głodu, a druga połowa z przejedzenia, ale dziś, jeśli chodzi o wyżywienia świata, pojawia się mroczna wizja – garstka osób postanowiła oddać dystrybucję żywności w ręce kilkunastu ludzi. Ziemia, która może wyżywić wszystkich, ma zostać wyjałowiona, „żeby ją chronić przed ludźmi” a żywność ma być produkowana w laboratoriach, ma mieć określone właściwości i ma być wręcz dystrybuowana. Ludzkość ma jeść to i tyle, ile każdemu przeznaczą ci, którzy będą zajmować się produkcją żywności. Rolnictwo, hodowla, jakie dziś znamy – ma przestać istnieć jako szkodliwe i niepotrzebne. To zaś oznacza głód. Jest i inny głód, który jest zwykle pomijany w tej interpretacji – głód Boga, głód Słowa Bożego. Świat bez Boga miał być idealny, ale nie jest – im bardziej ludzie odrzucają Boga, tym bardziej są nieszczęśliwi. Im bogatsze społeczeństwa, im bardziej odrzucają Boga, tym więcej w nich destrukcji – upadku więzi rodzinnych i solidarności międzyludzkiej, chorób psychicznych, uzależnień, samobójstw. Nawet Kościół, obecnie coraz bardziej zastraszony wojną przeciwko niemu prowadzoną i niszczony od wewnątrz błędami oraz drogą przypodobania się światu poprzez akceptację grzechu, tego głodu nie zaspokaja.
Śmierć
Ostatni jeździec to Śmierć, której towarzyszy Otchłań, czyli piekło. Ten jeździec przyniesie ostateczne zniszczenie, będące następstwem działania poprzednich jeźdźców. Będą to kolejne zarazy, kolejne wojny i jeszcze większy głód. On poprzedzi czas Sądu Ostatecznego. Pojawienie się czwartego jeźdźca poprzedzić ma straszliwe katastrofy naturalne, wręcz kosmiczne – wielkie trzęsienie ziemi, zaćmienie słońca i ciemności ogarniające ziemię. Jest rzeczą szczególną, że o dniach ciemności, morzu, które wystąpi z brzegów, wielkim trzęsieniu ziemi, które góry zrówna z Ziemią i kosmicznej katastrofie, mówią prawie wszystkie przepowiednie i proroctwa – według nich ziemię dotkną straszliwe katastrofy naturalne – cała przyroda zbuntuje się przeciwko człowiekowi. Zarówno Apokalipsa, jak i pozostałe proroctwa, przewidują, że ocaleją tylko ci, którzy przejdą przez „wielki ucisk” i pozostaną wierni Chrystusowi, pomimo tych prześladowań.
Znamię Bestii i jezioro ognia
Do Apokalipsy odwołali się także… paryżanie. Francja – najstarsza córa Kościoła zapomniała o tym już dawno temu. Ale przypomniała sobie w maju 2020 r.
Wtedy w całym Paryżu i na przedmieściach miasta mieszkańcy obserwowali pomarańczowe niebo, a jednocześnie wyraźnie było czuć wyraźny zapach przypominający siarkę. Służby miejskie nie potrafiły tego wyjaśnić, aż w końcu, żeby cokolwiek powiedzieć, stwierdziły, że ulewne deszcze zmyły złogi ściekowe, które uwolniły siarczane zapachy z kanalizacji. Jednak wielu pa-ryżan, zamkniętych w domach, ograniczonych w poruszaniu się po mieście z powodu zarazy, przypomniało sobie słowa Apokalipsy św. Jana (9,17-18):„I tak ujrzałem w widzeniu konie i tych, co na nich siedzieli, mających pancerze barwy ognia, hiacyntu i siarki. A głowy koni jak głowy lwów, a z pysków ich wychodzi ogień, dym i siarka. Od tych trzech plag została zabita trzecia część ludzi, od ognia, dymu i siarki, wychodzących z ich pysków”.
Paryżanie powtarzali wówczas te wersy, zastanawiając się, czy jeździec niosący zarazę już przybył.
Co więcej – Apokalipsa wskazuje, że pomimo zarazy, wojny i głodu, pomimo ostrzeżeń, ludzie nie odwrócą się od swoich bożków i nadal będą grzeszyć. W efekcie na świat wyjdą dwie wielkie Bestie, które będą rządzić światem i którym świat odda pokłon. Opisana w rozdziale 13 pierwsza Bestia szerzyć będzie ideologie, które zawładną światem. Bestia będzie głosiła wielkie bluźnierstwa, które zostaną uznane przez cały świat i wszystkie kraje. Można uznać, że tą Bestią jest sekularyzacja – odrzucenie Boga, dziś powszechne w imię demokracji.
Bestia druga, opisana w tym rozdziale, jest jeszcze gorsza. „Całą władzę pierwszej Bestii przed nią wykonuje, i sprawia, że ziemia i jej mieszkańcy oddają pokłon pierwszej Bestii, której rana śmiertelna została uleczona. I czyni wielkie znaki, (.. ,)l dano jej, by duchem obdarzyła obraz Bestii, tak iż nawet przemówił obraz Bestii i by sprawił, że wszyscy zostaną zabici, którzy nie oddadzą pokłonu obrazowi Bestii. I sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia” (Ap 13, 15-17).
Czym jest „znamię Bestii”?. W czasie pandemii pojawiły się liczne odwołania do tych wersów Apokalipsy, wskazujące, że znamieniem Bestii były szczepienia. Bez certyfikatu potwierdzającego przyjęcie szczepionki nie można było podróżować, pójść do restauracji czy do innych miejsc użytku publicznego, ograniczona była możliwość robienia zakupów. Ludzi podzielono na zaszczepionych, którzy poddali się narracji o konieczności szczepień i niezaszczepionych, którym odmawiano ich praw. To wszystko działo się na naszych oczach. Pobocznie przypominano wówczas słowa „guru” Billa Gatesa, występującego jako autorytet tylko dlatego, że mógł sobie kupić czas i miejsce w mediach. On niemal jednym tchem mówił o zaszczepieniu całej ludzkości i jednocześnie o konieczności depopulacji. To nie koniec.
Chipowanie pracowników od kilku lat ma miejsce m.in. w Belgii, Szwecji czy USA. Jak wyjaśniają strony internetowe promujące stosowanie chipów, chodzi o zlikwidowanie problemu zgubionych kart wejściowych. Innymi słowy w nowoczesnych firmach, wejście odbywa się za pomocą elektronicznej karty. Pracownicy je gubią, co generuje niebezpieczeństwo wejścia do firmy osoby nieuprawnionej posługującej się taką kartą, więc prościej jest zachipować ludzi – chipu zgubić się nie da. A można go już dowolnie zaprogramować. W 2014 r. na Uniwersytecie Massachusetts opracowano chip antykoncepcyjny Mierzył 20 x 20 X 7 mm.
Niepotrzebni ludzie
Twórca koncepcji Wielkiego Resetu i rządu światowego Claus Schwab wprost twierdzi, że powszechne chipowanie ludzi to tylko kwestia czasu. Regularny gość Światowego Forum Ekonomicznego, izraelski profesor Yuval Harari w książce „Homo deus. Krótka historia jutra” twierdzi, że ludzie zostaną w ogóle pozbawieni władzy, jaką do tej pory mieli, gdyż: przestaną być potrzebni pod Względem ekonomicznym i militarnym, system sprawowania władzy będzie przykładał znacznie do ludzi traktowanych kolektywnie, ale nie do poszczególnych jednostek, z wyjątkowych jednostek, dzięki czemu powstanie nowa elita superludzi. Reszta będzie kontrolowana dzięki wszczepionym chipom. Każdy otrzyma chip monitorujący stan zdrowia, kontrolowany przez algorytmy. Gotówka zostanie wyeliminowana i wycofana z rynku, a płatności kartą czy telefonem, zastąpione płatnością chipami wszczepionymi pod skórę. Harari wprost pisze, że do 2033 r. pojawi się wiele nowych zawodów związanych ze światem cyfrowym, co będzie oznaczało eliminację z rynku pracy ludzi, nie posiadających tych umiejętności, np. współczesnych kasjerów, taksówkarzy, robotników itd. Co się z nimi stanie? Jeśli będą zachipowani, odpowiednia stymulacja może dać im nowe możliwości. Albo popchnąć ich w stronę wegetacji i różnych uzależnień. Albo popadną w nie sami na skutek frustracji i poczucia wyrzucenia poza nawias społeczeństwa. Słynna sztuczna inteligencja już zyskała tożsamość. To jest proces, który przeraża przytomniejszych naukowców, ale jest ich zdaniem już nie do zatrzymania. Algorytmy stworzone przez człowieka przejmą władzę nad człowiekiem.
Czy więc sztuczna inteligencja jest pierwszą Bestią mówiącą rzeczy wielkie i posługująca się drugą Bestią – algorytmami? Wyobraźmy sobie św. Jana – człowieka żyjącego 2 tys. lat temu. Jak miałby opisać to, co widział, a czego nie potrafił ani sam zrozumieć, ani wytłumaczyć współczesnym ludziom? Przecież jeszcze 50 lat temu świat współczesny, choć znana była przecież telewizja, radio, komunikacja na duże odległości, a ludzie polecieli w kosmos, wydawał się nie do wyobrażenia. Dziś stanowi coraz groźniejszą rzeczywistość.
Co dalej?
Apokalipsa św. Jana zdaje się ostrzegać przed tym, przed czym ostrzegają niektórzy naukowcy – sztuczna inteligencja będzie dla ludzkości zgubą – zwróci się przeciwko tym, którzy będą mieli znamię Bestii (wszczepiony chip). Upadną wielkie królestwa i ludzkość, ale słowa Jezusa nie przeminą. Każdy, kto do Niego przyjdzie, kto wytrwa przy Nim, będzie zbawiony.
Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych