KLIMATYZM NOWA LEWACKA RELIGIA

dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 3, 20-26.01.2023

Niemiecki zoolog Ernst Haeckel ukuł słowo „ekologia” w XIX w., aby opisać badanie „wszystkich złożonych wzajemnych relacji” w przyrodzie, które „według Darwina są warunkami walki o byt”. Na bazie darwinizmu wyrosły takie wykwity kultury (a właściwie antykultury) jak: eugenika, eutanazja, niemiecki hitleryzm.

Lewak Lynn Townsend White Jr., cytowany przez The New Atlantis, stwierdził w napisanym w 1967 r. eseju, że chrześcijaństwo z postulatem biblijnym o „czynieniu sobie ziemi poddanej” jest winne postępującej destrukcji środowiska.

„Ludzie w większości uwierzą w to, co im się mówi w czasach kryzysu, więc urzędnicy państwowi, niezależnie od tego, czy ich motywy są dobre, czy złe, wykorzystują kryzysy lub całkowicie je fabrykują” zauważył Connor Boyack w książce „Feardom: How Politicians ExploitYour Emotions and What You Can Do to Stop Them” 2014 (Strach: jak politycy wykorzystują twoje emocje i co możesz zrobić, aby ich powstrzymać).

Jednym z takich „kryzysów” jest kryzys klimatyczny propagowany od kilkunastu lat jako nieuchronnie zbliżający nas do Armagedon, totalna ekologiczna zapaść. Ratunek tkwi w całkowitym podporządkowaniu się dyrektywom międzynarodowym. Tym z ONZ, WHO, WEF, Unii Europejskiej, ogłaszanym mocnym, pewnym siebie głosem przez posłusznych wykonawców poleceń – polityków partii rządzących w poszczególnych krajach.

Śledźmy przeto pilnie najświeższe wiadomości sieci telewizyjnych, bo z nich dowiemy się na bieżąco, na ile nasze posłuszeństwo i uległość są w stanie udobruchać, rozsierdzoną naszym względem niej zachowaniem, boginię – Ziemię. Matkę wszystkich ludzi. Mówią gadające głowy w telewizorze.

Próżnia wypełniona przerażeniem

Kult zmian klimatycznych zawdzięcza teraz więcej religii niż racjonalności, stwierdza Janet Daley w „TheTelegraph”. I nie jest w tej opinii odosobniona. Przeciwnie. Dzięki informatorom niezależnym od mącicieli głównego nurtu do opinii publicznej przedostają się wieści o tym, że społeczeństwa Zachodu, utraciwszy dawno kontakt z sacrum, szukają rozpaczliwie jego namiastek, nieudolnych podrób.

Jak łatwo ulegamy nowym kultom, lansowanym przez telewizor lub kolorowe obrazki, którymi epatują nas media tradycyjne i elektroniczne, można się było przekonać podczas „pandemii”, gdy patrzyło się na zamaskowanych wiernych, biorących udział w celebrowaniu mszy świętej. Gdyby „kapłani” nowej wiary, zwani ekspertami, kazali, w telewizorze lub Internecie, żegnać się lewą ręką – bo czynienie znaku krzyża prawą zwiększa propagację poziomą wirusa, mówiliby: zaufajcie nauce. Wówczas bez chwili zastanowienia (bo nad czym się tu zastanawiać!) porzucilibyśmy prawicę na rzecz lewicy – dla dobra swojego i innych.

Nastał trudny czas dla religii. To żadne odkrycie. W większości krajów europejskich badani powiedzieli ankieterom Gallupa, że religia nie „zajmuje ważnego miejsca” w ich życiu. W całej Europie spadła frekwencja w kościołach chrześcijańskich, podobnie jak przestrzeganie nakazów religijnych. Trochę lepiej jest pod tym względem w Ameryce, uważa portal The New Atlantis, ale również w tym kraju istnieją grupy demograficzne i regionalne, które w rosnącej obojętności wobec wierzeń i praktyk religijnych przypominają Europę.

Po odrzuceniu wiary pojawiła się próżnia, a tej, jak wiadomo, natura ludzka nie lubi. Stąd zaczęła ją rozpaczliwie zapełniać czymkolwiek, choć głównie byle czym. Ostatnio na całym świecie szerzył się kult świętej szmatki i dającego nieśmiertelność, a w każdym razie tęgie zdrowie do końca bardzo długiego życia, cudownego panaceum, zwanego przez jego akwizytorów szczepionką. Ulegli tej nowej wierze nawet ci, którzy zostali powołani by trwać przy starej, tradycyjnej.

A może zwłaszcza oni poddali się wymogom nowego credo?

Wiara kowidowa ma swoich kapłanów, inkwizytorów i heretyków. Zapłonął już niejeden stos, zaskwierczały ciała niedowiarków lizane jęzorami ognia rozpalonego przez ludzi posłusznych – dla dobra swojego i innych. Oprawcy i kaci mają się bardzo dobrze, cieszą się wieloma przywilejami i odbierają kolejne nagrody. Nikt ich nie ruszy, mocni są. Już obmyślają kolejne dogmaty kultu, na którym się utuczyli. Kolejne slogany marketingowe, dzięki którym sprzedadzą na pniu swoje barachło. Ludzie to kupią („ciemny lud to wszystko kupi”) i jeszcze w rękę pocałują.

Nie jest ona w żadnym wypadku konkurencją dla klimaty- zmu – wyznania, które wdarło się przebojem w duchowość człowieka zachodu, wypłukując zeń resztki tradycyjnej religijności na rzecz nowoczesnej, postępowej, racjonalnej, obiecującej cuda na kiju każdemu, kto stanie się wyznawcą.

Jest jego uzupełnieniem i na swym odcinku „zdrowotnym” lansuje podobną tezę – nic nie jest ważniejszego od życia, nawet usranego (przepraszam za wyrażenia, ale tak to właśnie brzmi) po kostki. A kto uważa inaczej, jest nazistą, faszystą, negacjonistą, seksistą, idiotą nienoszącym maski dla dobra swojego i innych (choć lansowana była też teza, że nosić ją należy nie dla siebie, a dla innych -„ja dla ciebie, ty dla mnie”).

Przy czym – ważne uzupełnienie – propagatorzy nowych wyznań mówiąc:„nic nie jest ważniejszego od życia”, z jakichś powodów nie kwapią się uzupełnić tego sloganu o ważny przekaz: „urządzonego wam przez nas”.

Dla niektórych jednostek i społeczeństw rolę religii wydaje się w coraz większym stopniu wypełniać ekologia.

Niemiecki zoolog Ernst Haecke ukuł słowo „ekologia” w XIX w., aby opisać badanie „wszystkich złożonych wzajemnych relacji” w przyrodzie, które „według Darwina są warunkami walki o byt”. Jak widać, już u swego zarania pojęcie „ekologia” było związane z ideologią, w tym wypadku darwinizmem, który mówił, że (w przeciwieństwie do Biblii) jesteśmy częścią natury i niewiele się od niej różnimy. Na bazie darwinizmu wyrosły takie wykwity kultury (a właściwie antykultury) jak: eugenika, eutanazja, niemiecki hitleryzm. Na nim bazował również komunizm, maskując swoje zbrodnicze intencje hasłami o „równości”, mając w rzeczywistości na myśli i względzie to, że są „równi i równiejsi”. Wzmacniał po cichu knajacki sznyt – wygrywają najsilniejsi, najbardziej bezwzględni. Śmierć frajerom!

Zielone wyznanie Według Michaela Crichtona – cytowanego przez wspomniany wyżej portal w artykule „Environmentalism as Religion” pióra Joela Garreaua – nieżyjącego już pisarza science fiction (i sceptyka zmian klimatu), ekologia stała się „religią z wyboru miejskich ateistów”. W przemówieniu z 2003 roku Crichton nakreślił sposoby, w jakie ekologizm „odwzorowuje” wierzenia chrześcijańskie: „Jest początkowy Eden, raj, stan łaski i jedności z naturą, jest upadek ze stanu łaski w stan skażenia na skutek zjedzenia owocu z drzewa poznania, a nasze działania przybliżają nadejście dnia sądu. Wszyscy jesteśmy grzesznikami energetycznymi skazanymi na śmierć, chyba że poszukamy zbawienia, które teraz nazywa się zrównoważonym rozwojem. Zrównoważony rozwój jest zbawieniem w kościele ekologizmu. Tak jak żywność ekologiczna jest jego komunią, tym wolnym od pestycydów opłatkiem, który spożywają właściwi ludzie o właściwych przekonaniach”.

W niektórych częściach północnej Europy ta nowa wiara jest obecnie głównym nurtem, czytamy w The New Atlantis. „Dania i Szwecja płyną jak małe, zadowolone, trwałe pontony świeckiego życia, gdzie większość ludzi jest niereligijna i nie czci Jezusa ani Wisznu, nie czci świętych tekstów, nie modli się i nie daje świadectwa wiary w podstawowe dogmaty wielkich światowych wyznań” – zauważa Phil Zuckerman w wydanej w 2008 roku książce „Society without God” (Społeczeństwo bez Boga). Zamiast tego, pisze Zuckerman, miejsca te stały się „czyste i zielone”. Ta nowa wiara ma bardzo konkretne implikacje polityczne; w krajach tych są również ustanowione zasady, które popierają aktywiści klimatyczni i pilnują bacznie, aby żaden „heretyk” nie ośmielał się ich kwestionować.

Historyk Lynh Townsend White Jr., cytowany przez The New Atlantis, stwierdził w napisanym w 1967 r. eseju, że chrześcijaństwo z postulatem biblijnym o „czynieniu sobie ziemi poddanej” jest winne postępującej destrukcji środowiska. Zauważył jednocześnie, że ponieważ „żaden nowy zestaw podstawowych wartości” nie „wyprze wartości chrześcijańskich” stąd chrześcijaństwo należy „przemyśleć na nowo”. White uważał, że „skoro korzenie naszych problemów są w dużej mierze religijne, lekarstwo musi być również zasadniczo religijne”. Szukając świętego, który mógłby zostać „ikoną” nowego kultu, znalazł św. Franciszka: „największego duchowego rewolucjonistę w historii Zachodu”. Franciszek powinien był zostać spalony jako heretyk, pisze White, za próbę „postawienia idei równości wszystkich stworzeń, w tym człowieka, w miejsce idei nie ograniczonej władzy człowieka nad stworzeniem”. Chociaż Franciszkowi nie udało się skierować chrześcijaństwa w stronę swojej wizji radykalnej pokory, White argumentował, że coś podobnego do tej wizji jest konieczne, aby uratować świat w naszych czasach.

Esej White’a wywołał co najmniej poruszenie, stając się podstawą niezliczonych konferencji, sympozjów i debat. Jedna z najpoważniejszych krytyk tezy White’a pojawia się w książce teologa Richarda Johna Neuhausa „In Defense of People”(W obronie ludzi) z 1971 r. Neuhaus argumentuje, że nasze ramy praw człowieka są zbudowane na chrześcijańskim rozumieniu stosunku człowieka do natury. Obalenie tego drugiego, na co White miał nadzieję, spowoduje upadek pierwszego. Innymi słowy, jeśli zakwestionujemy sens dotychczasowych relacji człowiek-natura, jako całkowicie niewłaściwych i prowadzących do zguby całą ludzkość, to podważymy tym samym fundamenty praw człowieka. To one wynoszą go ponad naturę, pozwalają nią zarządzać i odpowiadać przed Stwórcą, a nie naturą, za podjęte decyzje.

Neuhaus argumentuje też, że White źle rozumie swojego kandydata na ekologicznego patrona: „To, czego White i inni nie podkreślają, a co było tak imponujące u Franciszka, to nieustanne skupienie się na chwale Stwórcy. Linia odpowiedzialności Franciszka prowadziła prosto do Ojca, a nie do Matki Natury. Franciszek był odpowiedzialny za przyrodę, ale przed Bogiem. Franciszek jest ulubionym świętym prawie wszystkich, a jego wizje pełne łagodności, postrzegane wybiórczo, podatne są na niemal każdą interpretację […].To nie roszczenia stworzenia, ale roszczenia Stwórcy zachwyciły Franciszka”.

Nowa zielona moralność

Wydaje się, że ten typ argumentów przegrał, a przynajmniej przegrywa, w starciu z lansowaną przez media wizją „Matki Natury” bezczeszczonej przez rodzaj ludzki. Również w Kościele powszechnym tryumfuje „zielona religia”, wyznanie ekologiczne i „zielone prawdy wiary”. Luis E. Lugo, dyrektor Pew Forum on Religion and Public Life stwierdził wprost: zielone wyznanie „generuje własny zestaw wartości moralnych” Jakich?

„Profesor piszący w «Medical Journal of Australia» wzywa rząd Australii do nałożenia opłaty węglowej w wysokości 5 tys. doi. na każde narodziny, rocznej opłaty węglowej w wysokości 800 doi. od każdego dziecka i zapewnienia kredytu węglowego na sterylizację”- pisze Braden R. Allenby, profesor uniwersytetu stanu Arizona w dziedzinie inżynierii środowiska, etyki i prawa. „Artykuł w «New Scientist» sugeruje, że problemem związanym z otyłością jest dodatkowy ładunek węgla. Osoba otyła wydala więcej dwutlenku węgla do środowiska; inni mówią, że głównym kosztem społecznym rozwodu jest dodatkowe obciążenie węglowe wynikające z rozdzielania rodzin”. Allenby kontynuuje enumerację absurdów wynikających z nowej „moralności”, pisząc w artykule z 2008 r. na GreenBiz.com:

„Niedawne badanie szwedzkiego Ministerstwa ds. Zrównoważonego Rozwoju dowodzi, że mężczyźni mają nieproporcjonalnie większy wpływ na globalne ocieplenie ^kobiety wytwarzają znacznie mniej emisji dwutlenku węgla niż mężczyźni, a tym samym przyczyniają się w o wiele mniejszym stopniu do zmian klimatycznych®). Przewodniczący Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu stwierdza, że ci, którzy sugerują, że zmiany klimatyczne nie są katastrofalnym wyzwaniem, nie różnią się od Hitlera… Edward Osborne Wilson (biolog, socjobiolog, zoolog) nazywa takich ludzi pasożytami. Felietonistka «Boston Globe», Ellen Goodman, pisze, że negujący globalne ocieplenie są teraz na równi z negacjonistami Holokaustu»”.

Mark J. Perry, na stronie The American Enterprise Institute, zauważył: „Wnioski ruchu na rzecz zmian klimatu nie mogą być podważane, nie można też w nie powątpiewać w żadnych okolicznościach. Ci, którzy odważą się przeanalizować wnioski, metodologię lub zalecenia naukowców zajmujących się klimatem», są kategorycznie odrzucani jako negacjoniści klimatyczni», ekskomunikowani, stają się pariasami, wyrzutkami, których opinia na jakikolwiek temat nie jest już ważna”.

Klimat, klimat uber alles, albo zielony dekalog „Ponad wszystkim innym na świecie” (Ober alles in der Welt) to niemiecki dramat z 1941 r. wyreżyserowany przez Karla Rittera, z udziałem Paula Hartmanna, Hannesa Stelzera i Fritza Kampersa. Tytuł nawiązuje do drugiego wersu niemieckiego hymnu narodowego. Obraz został nakręcony jako film propagandowy mający na celu promowanie celów wojennych hitlerowskich Niemiec podczas drugiej wojny światowej. Biorąc pod uwagę zawziętość i niesłychany poziom prymitywizmu, z jakimi ekologiści i klimatyści wprowadzają swą ideologię, zapewne za jakiś czas podobne obrazy często będą gościć w kinach i telewizorach. Z tym że typ nordycki zastąpiony zostanie zielonym prototypem człowieczeństwa, a podczłowiekiem. stanie się „negacjonista holokaustu Ziemi” dokonywanego za sprawą ludzkiej aktywności. Wojna prowadzona zaś będzie w interesie nie brunatnej, ale zielonej sprawy.

W pierwszym tego roku numerze „The New American” publicysta Alex Newman zamieścił tekst będący refleksją nad zakończonym niedawno, a mającym miejsce w Egipcie, szczytem klimatycznym krajów wchodzących w skład ONZ. W materiale„The UN’s New World Religion” (Nowa światowa religia ONZ) Newman stwierdza: „Program klimatyczny ONZ zagraża nie tylko narodowości i wolności, ale także religii. Religia ONZ, zaprezentowana w pełni na konferencji klimatycznej w Egipcie, powinna zaniepokoić wszystkich wierzących”.

Zdołano rozpropagować nowe dziesięć przykazań objawionych aktywistom przez Matkę Naturę, czyli gremium urzędników międzynarodowych, składające się zresztą głównie z mężczyzn.

Wybitny dziennikarz Leo Hohmann, chrześcijanin, zauważył, że projekcja „programu złych globalistycznych drapieżników” poprzez ceremonie i nowe przykazania stanowi „poważne bluźnierstwo popełnione ze strony fałszywych przywódców religijnych”. Hohmann dodał, że: „Histeria klimatyczna, czyli kult Ziemi, jest kluczowym elementem nadchodzącej jednej światowej religii i mogliśmy ją zaobserwować w pełni w Egipcie na konferencji klimatycznej ONZCOP27″.

James Sternlicht, który jako dyrektor generalny Departamentu Pokoju był jednym z głównych organizatorów eventu w północnoafrykańskim kraju, stwierdził wprawdzie, że „Nie próbujemy zastąpić dekalogu”, ale przyznał jednocześnie, że „Jednym z kanałów dotarcia do milionów i miliardów ludzi na całym świecie jest religia”, dodając, że będzie „pracował nad aktywacją domów modlitwy w społecznościach na całym świecie, aby zaangażować je w działania na rzecz klimatu”.

„Dzięki nowemu rodzajowi dziesięciorga przykazań dotyczących zmian klimatu – które są uzupełnieniem, a nie zamiennikiem oryginalnych Dziesięciu Przykazań” oraz skupieniu w jedno tych elementów nauk różnych religii,

kierujących nas w stronę rozwiązania problemów, które stworzyliśmy” – kontynuował -„będziemy mogli zbudować prawdziwe Królestwo Niebieskie tutaj, na Ziemi”.

Aby to urzeczywistnić, muszą zostać zaangażowani przywódcy religijni i ludzie. „Wykorzystanie” tak zwanych wspólnot wyznaniowych „jest głęboko potrzebnym i wartościowym wysiłkiem” – powiedział jeden z przywódców religijnych obecnych na konferencji w Egipcie. „Podczas gdy narodowa kultura polityczna jest tak podzielona, wiara jest tym wspólnym gruntem, który może złagodzić powstałe granice i otworzyć serca i umysły […]. Rozwiązaniem naszego kryzysu ekologicznego są rozwiązania duchowe, ponieważ korzenie naszego kryzysu ekologicznego są korzeniami duchowymi […]. Religia i duchowieństwo oraz przywódcy religijni muszą być narzędziem realizacji działań na rzecz klimatu”- powiedział ów zielony przywódca duchowy.

Czyli, nie miejmy złudzeń: ciąg dalszy nastąpi. A pomogą mu w tym przywódcy polityczni swoich krajów. Na szczycie był obecny prezydent III RP Andrzej Duda. Nie tylko zresztą był. Wygłosił też przemówienie i udzielił wywiadów.„Polityka klimatyczna musi uwzględniać wszystkie aspekty” – oznajmił. I zapewne tak będzie, bo w przeciwnym wypadku po co mu było angażować się w to wszystko i powiększać ślad węglowy rządowym samolotem?


ZAGŁADA SŁOWIAN W NOWEJ WERSJI

Mirosław Kokoszkiewicz

Załgany szkop lacques Schuster posunął się do zbudowanej na kłamstwie wyjątkowej podłości, będącej próbą poniżenia Polaków. Schuster pyta:

– Dlaczego Polacy w dużej mierze tylko obserwowali tłumienie przez Niemców w 7 943 roku powstania w getcie warszawskim, a prawie nie pomagali Żydom ? To n i e przypadek, że tym załganym łotrem okazuje się być wpływowy publicysta z Niemiec, który wpisuje się w perfidny niemiecki plan obarczania ofiar odpowiedzialnością za niemieckie zbrodnie.

Niemcy dzisiaj nie mówią głośno o planie zagłady Słowian (Generalplan Ost), ale podobnie jak Hitler ciągle marzą o ostatecznej przebudowie porządku europejskiego i eksploatacji ekonomicznej Europy Środkowo-Wschodniej. Wszystko to ma służyć dominacji germańskiej „rasy panów” (Herrenrasse).

Niemiecka buta i bezczelność znowu dały o sobie znać i chyba żadnego przyzwoitego Polaka to już nie dziwi. Świadczy o tym nie tylko odpowiedź Berlina na notę dyplomatyczną polskiego rządu dotyczącą reparacji i zadośćuczynienia za zbrodnie, ograbienie i zniszczenie naszego kraju w wyniku rozpętanej przez III Rzeszę drugiej wojny światowej. Przypomnijmy, że na notę, do której dołączono składający się z trzech tomów 1500-stronicowy raport o polskich stratach wynikających z niemieckiej agresji i okupacji, niemiecki rząd odpowiedział na jednaj kartce papieru, pisząc:

– Sprawa reparacji i odszkodowań za straty wojenne pozostaje zamknięta, a Rząd RFN nie zamierza podejmować negocjacji w tej sprawie.

Zaraz po tej impertynenckiej, lekceważącej i bezczelnej odpowiedzi ruszyła niemiecka machina propagandowa. Niemiecki ambasador w Polsce zaprosił do siebie wybranych i tresowanych od lat polskich dziennikarzy na instruktaż, a czołowy publicysta najbardziej opiniotwórczej niemieckiej gazety „DieWelt” Jacques Schuster, napisał że: – rząd niemiecki, a wraz z nim większość społeczeństwa, byłby otwarty na negocjowanie z Polakami pewnych kwot odszkodowań.

Oczywiście Schuster łże jak pies, ponieważ całkiem niedawno opublikowano sondaż, według którego większość niemieckiego społeczeństwa (75 proc.) opowiada się przeciwko wypłacie reparacji państwu polskiemu. Z kolei czytając niemiecką odpowiedź na polską notę, nawet między wierszami nie da się wyczytać nic o tej „otwartości niemieckiego rządu” o której bredzi teń zakłamany szkop z dzien- nika„Die Welt” którego wydawcą jest znany u nas jak zły szeląg koncern Ringier Axel Springer.

Schuster w swojej bucie i bezczelności posuwa się jeszcze dalej i pisze:

– IV nocie dyplomatycznej Warszawy do Berlina są też liczne postulaty, które mogłyby zostać spełnione. Pozostaje jednakjedno pytanie – w jakim celu?

To jest pytanie godne debila, ale zapewniam, że Schuster debilem nie jest. On tylko udaje, że nie rozumie, iż tylko zadośćuczynienie polskim ofiarom pozwoli Niemcom na rzeczywiste i uczciwe rozliczenie się ze swoją haniebną historią. Tyle że oni takiego uczciwego rozliczenia nie chcą. Najlepiej przeczekać do momentu, aż władzę w Polsce zdobędzie niemiecki delegat ds. obalenia polskiego rządu Donald Tusk a dopóki to się nie stanie, trzeba walić w PiS. Dlatego Schuster kontynuuje:

– PiS potrzebuje wizerunku odpychającego Niemca, który uważa Słowian za niewolników, aby utrzymać swoje słabe ja.

No niestety, panie szkopie, nie uda się panu sprzedać ba-. jeczki o tym, jak to dzisiejsze Niemcy kochają Polaków, a nawet wszystkich Słowian. To prawda, że dzisiaj nie mówicie głośno o planie zagłady Słowian (Generalplan Ost), ale podobnie jak Hitler ciągle marzycie o ostatecznej przebudowie porządku europejskiego i eksploatacji ekonomicznej Europy Środkowo-Wschodniej. Wszystko to ma służyć dominacji germań- skiej„rasy panów” (Herrenrasse). Wojnę o „przestrzeń życiową” dla narodu niemieckiego zastąpiła prowadzona, na razie pokojowym środkami, wojna o przestrzeń gospodarczą. Właśnie temu ma służyć zlikwidowanie w UE prawa weta, co ma całkowicie wykluczyć państwa Europy Środkowo-Wschodniej z jakiegokolwiek wpływu na kontrolowane przez Berlin i zachodzące w UE procesy decyzyjne.

Jak więc widzimy, postrzeganie Słowian, a więc i nas Polaków, w Niemczech niewiele się zmieniło, no może poza zmianą języka i proponowanych metod podboju. Dzisiaj nie wypada im głośno za kanclerzem Otto von Bismarckiem powtórzyć: – Bijcie Polaków tak długo, dopóki nie utracą wiary w sens życia. Współczuję im ich sytuacji, ale jeśli chcemy przetrwać, nie możemy zrobić nic innego, jak tylko ich wytępić.

Nikt o zdrowych zmysłach nie wykrzyczy za Hitlerem wypowiedzianych przez niego 6 sierpnia 1942 r. w Wilczym Szańcu słów:

– Pochłoniemy albo usuniemy śmieszne sto milionów Słowian. Kto mówi o opiece, tego trzeba od razu wsadzić do kacetu.

W porównaniu z tymi niemieckimi prekursorami wściekłego antypolonizmu próba germanizacji polskiej polityki i gospodarki robiona jest dzisiaj w białych rękawiczkach, ale nawet te rękawiczki nie są w stanie zamaskować ciągle obecnego w niemieckiej mentalności poczucia wyższości nad innymi nacjami. Mówiąc wprost – oni do dziś nie wyzbyli się rasistowskich atawizmów. Można za Biblią (2 List św. Piotra 2:17-22) powtórzyć: Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta Świnia znów się tarza w błocie.

Wróćmy do Jacquesa Schustera. W tym samym artykule posunął się do zbudowanej na kłamstwie wyjątkowej podłości, będącej próbą poniżenia Polaków. Schuster pyta:

– Dlaczego Polacy w dużej mierze tylko obserwowali tłumienie przez Niemców w 1943 roku powstania w getcie warszawskim, a prawie nie pomagali Żydom ?

Ten podły szkop doskonale wie, że powstanie w getcie toczyło się w okupowanej przez jego pobratymców Warszawie, a nie na terenie wolnego kraju, którego obywatele mogli, lecz nie chcieli przyjść z pomocą walczącym Żydom. Jednak mimo to od samego początku polskie podziemie wspierało z zewnątrz powstańców. Dowódca wojsk likwidacyjnych w getcie Jurgen Stroop w raporcie adresowanym do Heinricha Himmlera pisał: – Jesteśmy nieustannie pod ostrzałem spoza getta, to znaczy ze strony aryjskiej. Przy pierwszym wtargnięciu do getta udało się Żydom i polskim bandytom, dzięki przygotowanemu napadowi z bronią w ręku, odeprzeć nasze atakujące siły wraz z czołgami i wozami pancernymi.

Kilkukrotnie żołnierze ZWZ-AK podejmowali bohaterskie i nieudane niestety próby wysadzenia muru otaczającego getto, które okupione zostały ofiarami, ponieważ Niemcy umieścili gniazda karabinów na balkonach wszystkich wyższych budynków po stronie aryjskiej, znajdujących się w sąsiedztwie murów getta. Mimo to likwidowano niemieckie posterunki ustawione wzdłuż murów getta, zabijając wielu niemieckich bandytów i służących tam w niemieckich mundurach Łotyszy, Litwinów i Ukraińców.

W „Akcji Getto” Polska armia podziemna, na miarę swoich skromnych niestety możliwości, dostarczała żydowskim bojownikom broń, granaty, materiały wybuchowe oraz technologie wytwarzania broni i budowy schronów. Tylko wyjątkowo załgany łotr może kwestionować pomoc, jakiej Polskie Państwo Podziemie mimo ogromnych — ograniczeń i trudności udzieliło bojownikom z getta. To nie przypadek, że tym załganym łotrem okazuje się być wpływowy publicysta z Niemiec, który wpisuje się w perfidny niemiecki plan obarczania ofiar odpowiedzialnością za niemieckie zbrodnie.

Ja bym raczej zapytał Schustera: Dlaczego Niemcy w dużej mierze tylko obserwowali bandycki atak Putina na Ukrainę, a prawie nie pomagali Ukraińcom?

Postawa Niemiec w obliczu wojny na Ukrainie jest od początku wyjątkowo wredna i wyrachowana. Już mało kto pamięta, że w czasie, kiedy Putin szykując się do ataku, koncentrował wojska na granicy z Ukrainą, Wielka Brytania dostarczała Ukraińcom broń defensywną. Brytyjska media 18 stycznia 2022 r. pisały:

– Lecąc na Wschód, dwa samoloty transportowe C-17z defensywnym sprzętem wojskowym dla Ukrainy ominęły przestrzeń

nad Niemcami. Kraj ten nie wyraził zgody, by broń była przewożona przez niemiecką przestrzeń powietrzną. Unikając przelotu nad Niemcami, samoloty leciały nad Morzem Północnym, a później nad Danią i Polską.

W odpowiedzi na to perfidne zachowanie Berlina Patryk Jaki na antenie TYP Info mówił: – Niemcy na co dzień chcą bronić demokracji, chcą bronić wartości i nawet są gotowi, żeby skłócić całą Europę, rzekomo o te wartości, a po cichu budują broń polityczną, Nord Stream 1, Nord Stream 2, dla jednego z najbardziej antydemokratycznych przywódców na świecie, czyli Putina. Po drugie blokują dostawy broni defensywnej, żeby Ukraina nie mogła się bronić przed Rosją, a później zorganizują debatę w Europarlamencie na temat demokracji. Jeśli to nie jest hipokryzja, to co nią jest?

To kibicowanie Putinowi trwało wiele miesięcy, aż do momentu, gdy Niemcy zorientowali się w końcu, że ich przyjaciel, bandyta i ludobójca może tę wojnę przegrać. Nie możemy zapomnieć o haniebnej postawie Niemiec przed rosyjskim atakiem i w pierwszych miesiącach po ataku. Na miesiąc przed napaścią Putina pisałem na łamach „Warszawskiej Gazety”:

– Na koniec jeszcze raz chcę bardzo mocno podkreślić, że w przypadku zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę odpowiedzialność za tę wojnę spada w równym stopniu na Niemcy, i o tym trzeba głośno mówić. Budowa gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 w oczywisty sposób wpisywała się w plan podboju Ukrainy, a Niemcy w realizacji tego planu Putina czynnie i ochoczo uczestniczyli, wbijając Ukraińcom nóż w plecy. Porównując to z atakiem na Polskę w 1939 r., można powiedzieć, że Niemcy i Rosja zamieniły się tylko rolami. Podsumowując: upadek Ukrainy będzie starannie zaplanowaną i zrealizowaną wspólną operacją Rosji i Niemiec. Kto tego nie widzi, temu – jak mówił Piłsudski: „kury szczać prowadzać, a nie politykę robić”.

Nie dajmy się zwodzić różnym politycznym i medialnym anestezjologom, którzy od lat próbują znieczulić polskiego pacjenta tylko po to, aby umożliwić niemieckiemu chirurgowi przeprowadzenie operacji usunięcia serca, czyli pozbawienia Polski suwerenności. W PRL z powodzeniem nauczyliśmy się czytać między wierszami propagandowych zakłamanych komunistycznych przekazów. Tekst Jacąuesa Schustera z „Die Welt” to wprost idealny materiał do nauki wykrywania i demaskowania niemieckiej obłudy oraz nienawiści do Polski i Polaków.

Opracował: Jarosław Praclewski – Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny