PSYCHOLOGIA TOTALITARYZMU

dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 8, 24.02-2.03.2023

Ich wiara w wodza i system miała być wiarą głęboką, bezdyskusyjną, dogmatyczną. Z wątpiącymi nie dyskutowano. Oskarżano o zdradę narodu. Traktowano jako „zagrożenie dla społeczeństwa”. Obywatele Rzeszy mieli posiadać ślepą wiarę w Adolfa Hitlera, zbawcę narodu i gospodarki, powód dumy każdego Niemca.

Warto i należy pamiętać, że koncepcja człowieka przyjęta przez propagandystów to jedno. Drugie natomiast polega na tym, czy przystaniemy na rajfurzoną nam wizję człowieczeństwa. Od nas zależy, czy urabianie naszych umysłów powiedzie się.

Totalitaryzm zbudowany jest na kłamstwie. Bez niego nie istniałby. Każda próba wprowadzenia tego strasznego systemu bez pomocy fałszu, skończyłaby się niepowodzeniem. Wehikułem kłamstwa jest propaganda. Jest jawną bronią totalitaryzmu. Tak jawną, że aż ostentacyjną. A większość ludzi i tak tego nie widzi, traktując jazgot propagandowych szczekaczekjak prawdy objawione; wyraz najszczerszych chęci tych, którzy te szczekaczki wprawiają w ruch, aby uchylić nam nieba.

Propaganda

„Idealnym podmiotem rządów totalitarnych nie jest przekonany nazista ani przekonany komunista, ale ludzie, dla których rozróżnienie między faktem a fikcją oraz rozróżnienie między prawdą a fałszem już nie istnieje” stwierdziła Hannah Arendt. I dlatego celem totalistów jest takie urobienie ludzkich umysłów, aby zatraciły zdolność rozróżnienia między prawdą a łgarstwem. Między „narracją” a rzeczywistością.

Jak wspomniano wyżej, ludzi urabia się za pomocą propagandowej maszynki do mielenia zdrowego rozsądku na drobny mak.

Tracey Martin w artykule „Propaganda: jak Niemcy przekonały masy” (Propaganda: How Germany Convinced the Masses; History in the Making, 2020) pisze „Być może najlepszą definicję pojęcia propagandy przedstawił Richard Alan Nelson, profesor komunikacji społecznej Uniwersytetu w Houston: «Propaganda neutralnie definiowana to systematyczna forma świadomej perswazji, która próbuje wpłynąć na emocje, postawy, opinie i działania określonych odbiorców w celach ideologicznych, politycznych lub komercyjnych poprzez kontrolowane przekazywanie jednostronnych komunikatów (które mogą, ale nie muszą być oparte na faktach) za pośrednictwem masowych i bezpośrednich kanałów medialnych»”.

Tyle że „neutralnie zdefiniowana” propaganda nie oddaje jej istoty. Dlatego przywołajmy sądy ludzi, którzy z zupełnie innych powodów i punktów widzenia oceniali propagandę nie teoretycznie, ale praktycznie. Ich opinie są ciekawsze i chyba ważniejsze. Wszak propaganda to nie teoria, to praktyka. Tracey Martin, w interesującym nas kontekście, przywołuje uwagę George’a Orwella. Autor „Folwarku zwierzęcego” zauważył celnie, że propaganda „kłamie, nawet jeśli mówi się prawdę”. Kłamie poprzez swoją jednostronność, o której wspomniał w definicji propagandy prof. Nelson. Z kolei inna postać, a nawet zupełnie inna, Adolf Hitler, przywódca partii narodowych socjalistów (NSDAP) w Niemczech, ocenił propagandę jako„naprawdę straszną broń w rękach eksperta”.

Takim ekspertem w III Rzeszy był Joseph Goebbels. Twierdził on, że: „Propaganda jest absolutnie konieczna, nawet jeśli jest tylko środkiem do celu. W przeciwnym razie idea nigdy nie mogłaby przejąć władzy nad państwem. Muszę być w stanie przekazać to, co uważam za ważne, wielu ludziom. Zadaniem utalentowanego propagandysty jest podjęcie i wyrażenie tego, o czym wielu myśli, i przedstawienie w sposób, który dotrze do każdego, od wykształconego do zwykłego człowieka”.

W 1928 r. Goebbels wygłosił przemówienie, w którym stwierdził: „miliony ludzi są gotowe umrzeć za ewangelię, a nasz ruch staje się coraz bardziej ewangelią” Goebbels chciał dać Niemcom i ich narodowi poczucie dumy i jedności, jak też umocnić poparcie dla narodowego socjalizmu. Ich wiara w wodza i system miała być wiarą głęboką, bezdyskusyjną, dogmatyczną. Niedopuszczającą żadnych wątpliwości. Dlatego nie tylko z jawnymi wrogami, a takich przecież było niewielu w Niemczech hitlerowskich, ale też z wątpiącymi nie dyskutowano. Oskarżano o zdradę narodu. Traktowano jako „zagrożenie dla społeczeństwa”. Obywatele Rzeszy mieli posiadać ślepą wiarę w Adolfa Hitlera, zbawcę narodu i gospodarki, powód dumy każdego Niemca.

Oblicze współczesnej propagandy.

Trybik „zaufał nauce”

Arendt, autorka m.in. „Korzeni totalitaryzmu” zauważyła, że narodowy socjalizm i komunizm nie miały monopolu na totalitaryzm. „Wszystkie ideologie zawierają elementy totalitarne” stwierdziła… ale w pełni mogą się one rozwinąć jedynie poprzez ruchy totalitarne, a to stwarza zwodnicze wrażenie, że tylko hitleryzm i komunizm mają charakter totalitarny”. Na tej uwadze bazował Mattias Desmet, pisząc swą pracę „Psychologia totalitaryzmu” (The Psychology of Totalitarianism, 2022) – czytamy na stronie C2C Journal.

Prof. Desmet, o którym swego czasu pisałem wTS, jest wykładowcą psychologii klinicznej na Wydziale Psychologii i Nauk ©Wychowaniu na Uniwersytecie w Gandawie w Belgii. Pomysł na„Psychologię totalitaryzmu” zrodził się dwa lata przed pojawieniem się Covid-19, wyjaśnia

Desmet we wstępie do książki. Badacz od lat analizował problem zachowania się tłumu, podatności mas na propagandowe hasła i stereotypy. Od dawna niepokoiło go zjawisko coraz większej ingerencji władz w życie jednostek. Prawa do prywatności ulegały erozji, głosy sprzeciwu były tłumione w wielu obszarach (zwłaszcza, jego zdaniem, w sprawie zmian klimatycznych), a państwowe siły bezpieczeństwa działały przeciwko społeczeństwu. „Książka zwraca uwagę na potrzebę zrozumienia własnej psychiki w czasach globalnego kryzysu” zwraca uwagę Off-Guardian.

Według Desmeta dzisiejszej propagandzie bardzo pomaga „światopogląd mechanistyczny”. Na nim też opiera się psychologia współczesnego totalitaryzmu. Ów światopogląd sprowadza człowieka do roli trybiku w maszynie społecznej. Redukuje go do kilku podstawowych instynktów, takich jak potrzeba bezpieczeństwa, sytości, natychmiastowego zaspokojenie potrzeb. Osoba ludzka jest doskonale przejrzysta, funkcjonuje jak maszyna (przypomina się słynna praca „Człowiek-maszyna” osiemnastowiecznego materialisty Juliena de la Mettriego), stąd jeśli ktoś wie, gdzie znajduje się klucz do jej nakręcania, będzie miał nad nią absolutna władzę. Możeją „nakręcić”i pchnąć w pożądanym przez siebie kierunku, albo nie. Wtedy będzie statyczna. Zresztą aktywna czy bierna, zawsze będzie bezwłasnowolna. I o to chodzi współczesnym totalitarystom, którzy nie są brunatni, nie są czerwoni. Przybrali inne barwy, nie unikając zresztą dwu wymienionych. Można w związku z tym powiedzieć, że stali się „tęczowi”. Ale ta „tęcza” nie ma nic wspólnego z pojednaniem Boga z ludźmi. Przeciwnie. Jest znakiem buntu przeciw Kreatorowi i temu, co stworzył.

W tym kontekście warto przypomnieć słowa wypowiedziane przez prof. Harariego, doradcę Klausa Schwaba, na konferencji w Davos przed pięciu laty: „organizmy to algorytmy, ludzi można zhakować”. Harari, historyk, stał się kontynuatorem Mettriego. Stąd można powiedzieć, że jego pogląd to nihil novi.„Je- śli jest coś, o czym by się rzekło: «Patrz, to coś nowego» – to już to było w czasach, które były przed nami” mówił Kohelet.

Wizja człowieka przyjęta na użytek propagandowego prania mózgu pozbawia go cech nieprzewidywalnych, nie do końca zbadanych lub takich, których po prostu nie da się zbadać. A wszelkie próby kończą się wynikami niedoskonałymi, nieopisującymi w pełni człowieczeństwa. Duszę można zastąpić algorytmem – ten „koncept” leży u podstaw psychologii nowoczesnego totalitaryzmu.

Według prof. Desmeta współczesna wiedza o człowieku opiera się na liczbach, wartościach mierzalnych. Jest to błąd, bo wykorzystanie zmierzonych wartości do przedstawienia faktów naukowych w dziedzinach takich jak chemia i fizyka nie spowodowało wielu problemów psychologicznych. Tyle że zagadnień pojawiających się w psychologii i medycynie nie da się tak łatwo sprowadzić do kwestii prostych liczb. „To dlatego, że w przypadku wszystkich liczb istnieje niepewność, która pozostawia niewyjaśnioną resztę”. Desmet mówi, że ta „reszta, różnica między modelem a rzeczywistością, jest żywym składnikiem systemów, które inaczej uznano by za martwe. Podczas badania żywych systemów porównywanie liczb ze szczegółowymi faktami jest błędne”. Zwłaszcza jeśli są to systemy społeczne, zwłaszcza jeśli tym „żywym systemem” jest człowiek.

Off-Guardian cytuje Arendt, która zasugerowała, że „różnica” lub „reszta”, która pozostaje po opisie żywych systemów, jest niezwykle ważna. Bez tego, mówi, „ludzie są zredukowani do krążących w bezładzie atomów”. Innymi słowy, zaczynamy postrzegać siebie i innych jako przedmioty. Istoty żyjące w nieładzie, których aktywność należy „uporządkować”.

Uczony z Uniwersytetu w Gandawie mówi, że niemożliwa do uchwycenia za pomocą liczb reszta to „esencja obiektu, jego żywy składnik” Uczony sugeruje ponadto, że narzucona nam siłą propagandy narracja powoduje, że człowiek izoluje się od bliźniego i od natury. Sprawia, że przestaje współbrzmieć z otaczającym go światem. Propaganda zamienia ludzi w zatomizowane przedmioty. Zatomizowana społeczność nie potrafi odróżnić faktów od fikcji. A człowiek pozbawiony zdolności odróżniania rzeczywistości od nierzeczywistości jest według Hannah Arendt podstawowym budulcem państwa totalitarnego.

Do takiego „zatomizowanego przedmiotu” który już uwierzył, że jest trybem w maszynie i jeśli się temu przeciwstawi, to zniszczy chroniącą go konstrukcję, a wraz z nią samego siebie, trafia „argument z nauki”. Specyficznie pojętej. Bowiem w propagandzie pojęcie nauki zostało bardzo uproszczone, sprowadzone do propagandowego truizmu. Stąd ci, którzy mówią, że „uwierzyli nauce” rzeczywistości znów zaufali sloganom z reklamy. Dla tych ludzi naukowe dylematy są równie proste jak te, które pojawiają się przy wyborze pasty do zębów i równie łatwo rozstrzygalne. Publicysta Off-Guardian Kevin Ryan zauważył, że w ciągu ostatnich kilku lat znacznie powiększyło się grono takich „naukowców”.

Desmet opisuje, w jaki sposób mechanistyczny światopogląd okazał się niewystarczający do zrozumienia naszego świata, przytaczając przykłady z teorii chaosu i mechaniki kwantowej. Zwraca uwagę, że wzorce powstają ze zjawisk fizycznych i matematycznych, których nie widzimy ani nie przewidujemy w naszych uproszczonych poglądach na nie. Mechanistyczne myślenie nie wystarcza do pełnego zrozumienia naszego świata. Ta nauka albo prowadzi do izolacji i niepokoju poprzez strach przed pozostawieniem w tyle, albo zmusza nas do uznania własnej kreatywności, która ze swej istoty odrzuca „psychologię mecha- nistyczną”. Innymi słowy, albo poddamy się mechanice, algorytmom i procedurom, albo odrzucimy krępujące więzy i postawimy na wolność, nie- przewidywalność, rozwój.

Nowy totalitaryzm

„To, z czym macie teraz do czynienia, nie jest komunistycznym ani faszystowskim autorytaryzmem. Myślę, że jest to pojawienie się technokratycznego totalitaryzmu” – powiedział Desmet podczas niedawnego wywiadu dla programu „American Thought Leaders” w EpochTV.Ta nowa forma kontroli nie będzie „kierowana przez przywódców gangów, takich jak Stalin czy Hitler, ale przez tępych biurokratów i technokratów” – dodał Desmet, cytując Hannah Arendt – czytamy w The Epoch Times

Ten typ totalitarnej technokracji wierzy, że odpowiedzią na niepokój w społeczeństwie jest większa kontrola. „Technokracja to system kierowany przez ekspertów technicznych, a nie przez demokratycznie wybranych polityków” – powiedział Desmet. Jeśli przypomnimy sobie, kto „rządził” w Polsce pod- czas „pandemii”, będziemy wiedzieć, jak taki tępy technokrata wygląda, co mówi, jakie podejmuje decyzje i na bazie jakich danych. Porusza się jak robot, brzmi jak syntezator mowy, a decyzji nie podejmuje, tylko przekazuje własnymi słowami, co mu tam kazano przekazać w WHO czy w Davos. Nic też dziwnego, że będąc pod tak potężną „kryszą” jest w dodatku bezczelny.

Podczas „pandemii” zatomizowano społeczeństwo, podniesiono poziom strachu i nieufności do drugiego człowieka. „Wdrukowano” przekonanie, że człowiek może zabić oddechem, kolejnym krokiem będzie zapewne przekonanie, że zabija wzrokiem, zwłaszcza ten nieprzestrzegający obostrzeń czy innych „procedur”. Pełna paranoja, ale paranoja właśnie leży u podstaw „formowania masy”. Tak sformowana społeczność myśli tunelowo, nie dostrzega żadnych skutków ubocznych owczego pędu. Robi, co każą, nie zastanawiając się nad tym, jakie mogą być zatrute owoce posłuszeństwa (wzrost liczby zgonów nadmiarowych, kryzys gospodarczy, wzrost nieufności społecznej, jeszcze większe podporządkowanie władzy i uzależnienie od jej kaprysów).

Formowanie społeczeństwa, ze swej istoty różnorodnego, w jednolitą, homogeniczną masę „zwykle zaczyna się od narracji rozpowszechnianej za pośrednictwem środków masowego przekazu, wskazującej obiekt niepokoju, a jednocześnie dostarczającej strategii radzenia sobie z tym obiektem. Co się wtedy dzieje? Cały swobodnie unoszący się niepokój (lęk wol- nopłynący) w populacji nagle łączy się z tym obiektem niepokoju przedstawionym w narracji” – powiedział Desmet.„A ludzie chętnie przystają na irracjonalną, błędną strategię proponowaną przez władze”- dodał.

Podczas jednej z rozmów z dziennikarzami uczony powiedział też, że kiedy opinia publiczna nie wie, dlaczego czuje się niespokojna, sfrustrowana i agresywna, jest to idealne środowisko do formowania jej w masę.„Pierwotna przyczyna formowania się mas – którą zawsze była samotność, odłączenie – wydaje się być rozwiązana. Wydaje się, że ludzie znów czują się połączeni. Mówię «wydaje się», ponieważ tak naprawdę nie są ponownie połączeni”- powiedział Desmet.

Bo tak naprawdę zatomizowani ludzie nie łączą się ze sobą, ale z„kolektywnym ideałem”- powiedział Desmet. Ten „ideał” stworzony został przez technokratów, a wprowadzono go w życie sztucznie wywołanym kryzysem i propagandową młócką. „Na końcowym etapie formowania się masy ludzie są w stanie paranoi, w którym donoszą na swoich sąsiadów i współpracowników za nieprzestrzeganie zasad i ślepo zgadzają się na irracjonalną politykę, jak w przypadku blokad COVID-19″.

Technologia parowozem dziejów

„Rewolucja parowozem dziejów, chwała jej maszynistom” pisał poeta w stanie uniesienia nowym, które przyszło do Polski wraz z Armią Czerwoną. Zależność od technologii, przekonanie, że człowiek to algorytm, zmienia świat bardziej radykalnie niż Wielki Październik.

Paranoiczna atmosfera wzmacniana jest przez środki masowego przekazu, a ludzie idą za nimi, „ponieważ daje im to poczucie kontroli, mają wrażenie, że teraz wiedzą, czego się obawiają, i że mogą kontrolować swój niepokój. Poprzez uczestniczenie w narzuconej odgórnie strategii są w stanie zająć się obiektem lęku”. Dlatego tak łatwo akceptowali lockdowny, „zostań w domu”, namordniki. Kiedy społeczeństwo staję się masą… ludzie wydają się radzić sobie z niepewnością, po prostu akceptując wszystko, w co grupa wierzy, w co razem wierzą, oraz trzymając się tych samych dogmatycznych idei i tych samych narracji, których nie należy już kwestionować” – powiedział psycholog z Gandawy. „Izolacja i zależność od technologii mogą ponownie nasycić ludzi propagandą, powodując, że hipnoza trwa długo”. Uzależnienie od mediów i wszech- obecność tych maszynek do mielenia zdrowego rozsądku sprawiają, że ludzie mogą być nieustannie, raz po raz, napełniani tą samą propagandą, tymi samymi narracjami. Kilka sloganów, sprytnie sformułowanych, może funkcjonować w przestrzeni publicznej bardzo długo, mając stały wpływ na odbiorców.

Jak każda totalitarna kontrola technokracja nie toleruje sprze- ciwu.Jo tak, jakby cała niepewność zniknęła pod zbiorową narracją, której nie należy już kwestionować, a która prowadzi do nietolerancji dla głosów dysydentów” – powiedział De- smet.„Do jakiego stopnia temu totalitaryzmowi uda się zniszczyć wszystkich, którzy nie chcą z nim iść, to będzie zależało od tego, co zrobią ci ludzie, którzy wymknęli się z propagandowego uścisku”.

W samej rzeczy. Warto i należy pamiętać, że koncepcja człowieka przyjęta przez propagandystów to jedno. Drugie natomiast polega na tym, czy przystaniemy na rajfurzoną nam wizję człowieczeństwa. Od nas zależy, czy urabianie naszych umysłów powiedzie się. Czy wykorzystamy, ku utrapieniu nowych bolszewików, ten ludzki czynnik nieprzewidywalności. Czy przypomnimy sobie w porę, że nie samym Chlebem żyje człowiek.

Opracował: Jarosław Praclewski – Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny