Prezydent „Roman”

Piotr Wojciechowski, DoRzeczy, nr 4/307, 21-27.01.2019 r.

Andrzej Malinowski był agentem wywiadu wojskowego PRL

Organizacje pracodawców mają w Polsce kolosalne znaczenie. Działają na styku biznesu i polityki, lobbują, obracają znacznym majątkiem. Stanowią niezależny od władzy państwowej związek pracodawców działający na podstawie ustawy z 23 maja 1991 r., którego celem jest obrona słusznych interesów i praw pracodawców wobec związków zawodowych, administracji rządowej oraz samorządowej. Organizacje pracodawców posiadają osobowość prawną i mają prawo uczestniczenia w sporach zbiorowych oraz zawierania układów zbiorowych pracy. Związki reprezentatywne w skali kraju posiadają nadto przywilej uczestniczenia w procesie legislacyjnym i mają zagwarantowany udział w obradach Rady Dialogu Społecznego. Czytaj dalej Prezydent „Roman”

Partia Salonowych Lokajów

Waldemar Łysiak, DoRzeczy, nr 4/307, 21-27.01.2019 r.

Powszechnie na świecie za rażący brak wyobraźni uważa się powtórny ożenek z tą samą kobietą (czyli z własną byłą żoną), co się prawie zawsze kończy „klapą”. W XX wieku najgłośniejsze dubeltowe matrimonium wlepił sobie sławny aktor Richard Burton (spośród Polaków Bohdan Łazuka), a w XXI wieku szef koncernu Tesla, Elon Musk (obaj z aktorkami). Tymczasem u nas czymś takim jest ponowna koalicja sejmikowa PO z PSL. Przejdźmy teraz do drugiej quasi-filozoficznej refleksji warunkującej politykę dziedzinami zupełnie innego rodzaju. Polscy miotacze miotem (nie tylko męscy, również żeńscy) zdominowali w ostatnich latach tę konkurencję sportową na szczytach światowych, zaś peeselowscy miotacze sierpem zdominowali w ostatnich dekadach rodzimą scenę polityczną jako „języczek u wagi”, niezbędny/rytualny koalicjant salonowców, zezwalający Salonowi rządzić całym lub przynajmniej lokalnym społeczeństwem. Sejmikowy sojusz PO/KO-PSL zdaje mi się rodzimym odpowiednikiem niegdysiejszego internacjonalnego sojuszu między salonowymi mediami Stanów Zjednoczonych a komunistyczną partyzantką wietnamską (ta koalicja pokonała wówczas USA, upokarzając światowe mocarstwo numer 1). Czytaj dalej Partia Salonowych Lokajów

Ułan gryziony w kostkę

W Grajewie mówią, że jako poseł zachorował na krótką pamięć. Mówią po cichu. Boją się, że Adam, dawny kolega z blokowiska na Osiedlu Centrum, jako minister dostanie długich rąk

Wojciech Cieśla, Newsweek, nr 3/2019, 14-20.01.2019

Adam Andruszkiewicz narodził się w Grajewie, w centrum miasta, pod pomnikiem niepodległości. Narodził się jako polityk z megafonem w ręku. Wcześniej nikt go nie znał. – Pięć, siedem lat temu pomniki to była jego działka – wspomina jeden z radnych. – Działał w Młodzieży Wszechpolskiej. Co roku zbierał to towarzystwo i oddawali hołd wyklętym, którzy 8 maja 1945 roku odbili miasto z rąk UB. Rozwijał się w oczach. Była ich tu garstka, pomieszani z kibolami. Zaczynali demonstracje w kilkunastu, potem miał ich przynajmniej czterdziestu. Ściągał kolegów z Białegostoku. Czytaj dalej Ułan gryziony w kostkę

Kto się boi Magdaleny F-DP

Mirosław Kokoszkiewicz, Warszawska Gazeta, nr 2/604, 11-17.01.2019

W poważnych krajach tłumacze tak wysokiej rangi prześwietlani są niezwykle dokładnie. Sprawdza się nie tylko ich znajomości (nawet jeszcze z czasów liceum), lecz także ich preferencje seksualne. Osoby pełniące tak ważne funkcje powinny być starannie obserwowane przez odpowiednie służby i okresowo poddawane badaniom na wykrywaczu kłamstw. Czytaj dalej Kto się boi Magdaleny F-DP

Mity-kity

Waldemar Łysiak, DoRzeczy, nr 3/306, 14-20.01.2019

Materia, z jakiej składają się dzieje ludzkości, to mniej więcej po równo: fakty (realia) oraz mity (bajkowość), choć według niektórych te drugie mają przewagę. Pozytywną stronę mitów kreuje ich urokliwość bądź interesująca dramatyczność, zaś negatywną ich nieprawdziwość, fałszowanie historii. Gdy wielkie mity upadają (czasami po stuleciach), ergo: gdy okazuje się, że to były„ kity” — historiografia nie przeżywa trzęsienia ziemi, tylko media mają chwilową frajdę wzmiankując sensacyjkę. Demitologizacje bywają, jeśli chodzi o rozgłos, globalne (dzisiaj już wiemy, że w Średniowieczu nigdy nie funkcjonowało feudalne „prawo pierwszej nocy” i nie istniały „pasy cnoty”), lub jedynie lokalne (mit przyzwoitości Wałęsy runął wyłącznie nad Wisłą), historyczne (króla Zygmunta Augusta nie zaraziła syfilisem Barbara Radziwiłłówna, lecz wcześniejsza jego kochanka, Diana di Cordona, dworka królowej Bony) lub aktualne (vide niedawny mit potęgi sarmackiego futbolu, stymulowany szóstym miejscem na komicznej liście rankingowej FIFA), artystyczne (coraz głośniej mówi się, że najlepsze filmy Wajdy zrobił nie „mistrz”, tylko jego współpracownicy; Sławomir Koper poświęcił temu krytyczny felieton w „Do Rzeczy”) lub propagandowe (swoisty graal bolszewickiego zamachu zwanego „Rewolucją Październikową”, rzekomo dokumentalny film ukazujący szturm na Pałac Zimowy, okazał się fabularyzacją zmajstrowaną przez reżysera Siergieja Eisensteina). Czytaj dalej Mity-kity

Andruszkiewicz-gate

Piotr Lewandowski, Warszawska Gazeta, nr 2/604, 11-17.01.2019

Organizacje żydowskie nie mają żadnych oporów, by mieszać się w nasze wewnętrzne sprawy i dyktować skład rządu. Trzeba jednak przypomnieć, że po części sami się do tego przyczyniliśmy, przez lata prowadząc tchórzliwą politykę ugłaskiwania, lizusowskich gestów i unikania spornych tematów – wszystko ze strachu przed propagandowym batem „antysemityzmu”. Efekt jest taki, że rozzuchwaliliśmy to towarzystwo ponad wszelką miarę. Czytaj dalej Andruszkiewicz-gate