W 2023 r. wolność w Internecie na całym świecie spadła 13. rok z rzędu. Spośród 70 krajów objętych programem warunki przestrzegania praw człowieka pogorszyły się w 29 krajach. Rządy w rekordowo dużej liczbie 41 krajów uciekły się do cenzurowania treści politycznych, społecznych i religijnych.
dr Robert Kościelny
– Rozwój technologii cyfrowej wprowadził szereg daleko idących innowacji, które zmieniły oblicze Internetu z obszaru nieskrępowanej swobody „stepu akermańskiego” w terytorium o coraz bardziej okrajanej wolności; w niektórych krajach zmniejszając je przez to do rozmiaru obozowej zony.
Represyjna siła sztucznej inteligencji
Taki tytuł nosi materiał zamieszczony na stronie organizacji Freedom House (FH), która oceniła w swoim corocznym raporcie Freedom on the Net poziom wolności w Internecie w 70 krajach całego świata. Wnioski są smętne: „Postępy dokonywane w zakresie sztucznej inteligencji (Al) pogłębiają kryzys praw człowieka w Internecie. Chociaż technologia sztucznej inteligencji oferuje ekscytujące i korzystne zastosowania dla nauki, edukacji i całego społeczeństwa, jej wykorzystanie zwiększyło również skalę, szybkość i skuteczność represji cyfrowych. Zautomatyzowane systemy umożliwiły rządom prowadzenie bardziej precyzyjnych i subtelnych form cenzury w sieci. Dostawcy dezinformacji wykorzystują obrazy, dźwięk i teksty generowane przez sztuczną inteligencję, dzięki czemu łatwiej jest zniekształcić prawdę i trudniej ją dostrzec (podk. R.K.). Wyrafinowane systemy nadzoru szybko przeszukują media społecznościowe w poszukiwaniu oznak sprzeciwu, a ogromne zbiory danych są łączone ze ska-nami twarzy, aby identyfikować i śledzić uczestników wolnościowych manifestacji”
Brzmi ponuro, brzmi groźnie, brzmi fatalnie – nieprawdaż? Choć z drugiej strony – niezaskakująco. Doświadczenia lat 2020-2022 i tresura, jakiej doświadczaliśmy ze strony skoordynowanej propagandy, w tym w Internecie, w wykonaniu rządzącego obozu „Tu jest Polska” spoufalonego w tej (i zapewne nie tylko w tej) robocie z globalistycznymi oprawcami, w tym wypadku z WHO, na czele którego stoi Tedros Adhanom Ghebreyesus, etiopski marksista – więc jadowita propaganda i represje, jakich doświadczali ci, którzy w sieci chcieli przekazać inne od zatwierdzonych wieści na temat Covid-19, spowodowały, że dane z FH nie zaskakują, choć mrożą.
W 2023 r. wolność w Internecie na całym świecie spadła 13. rok z rzędu. Spośród 70 krajów objętych programem Freedom on the Net warunki przestrzegania praw człowieka w sieci pogorszyły się w 29 krajach, podczas gdy tylko w 20 odnotowano ogólną poprawę. Stwierdzono, że dziewiąty rok z rzędu w Chinach panują najgorsze warunki wolności w Internecie. Zaraz po Państwie Środka następuje Birma. Największy spadek wolności był w Iranie, następnie na Filipinach, a w dalszej kolejności na Białorusi, Kostaryce i Nikaragui. W ponad trzech czwartych krajów objętych projektem Freedom osobom, które wyrażały swoje opinie w świecie wirtualnym, groziło aresztowanie. A rządy w rekordowo dużej liczbie 41 krajów uciekły się do cenzurowania treści politycznych, społecznych i religijnych.
Nadzorować i karać, a niechby Gostyninem dla politycznych bestii
Ludzie, którym leży na sercu sprawa wolności, również w sieci, nie wątpią w to, że sztuczna inteligencja, doskonale się czująca w świecie cyfrowym, w żadnym razie nie może opanować realnego świata i wpływać na niego poprzez sprawną cenzurę danych. Dlatego wszyscy, komu wolność miła, winni wymusić na swych ministrach (minister w znaczeniu staropolskim to „posługacz” gość od przynieś, wynieś, pozamiataj. Pamiętaj o tym, Czytelniku!), aby pod ścisłą kontrolą społeczną (niech czują, że są pod ścianą opinii publicznej, a nie na ściance i czerwonym dywanie) opracowali i wdrożyli regulację dotyczącą projektowania i zastosowania narzędzi sztucznej inteligencji, opartą na standardach praw człowieka, przejrzystości i odpowiedzialności. „Sztuczna inteligencja niesie ze sobą znaczny potencjał wyrządzania szkód, ale można ją również wykorzystać do odegrania roli ochronnej, jeśli społeczność demokratyczna wyciągnie właściwe wnioski z ostatniej dekady regulacji Internetu” czytamy w FH.
Oczywiście, można. Wszystko można, tylko komu by się chciało? Władzom, nawet tzw. demokratycznym, najmniej. Znów przykład „pandemii” doskonale ukazuje, jak autorytarnie, faszystowsko wręcz, potrafi zachować się nawet najlepsza, nawet tak dobra jak nasza „dobra zmiana” władza, gdy pogrozi jej twarda garść sił wyższych, czyli czerstwych starców „filantropów”. Wtedy to nawet tacy obrońcy tradycji, zdrowego rozsądku i wolności jak prof. Legutko głosować będą w Europarlamencie za paszportami szczepionkowymi, czyli zamordyzmem. Dlatego powtórzę raz jeszcze: odnośnie do tych naszych ministrów całych obowiązywać winna zasada: nadzorować i karać. A jeśli który dobrym się okaże, łagodnym i miłym, oraz posłusznym – dać mu marchewkę! Wzorem rady niejakiego Wojciecha Andrusiewicza, byłego rzecznika ministerstwa zdrowia, tylko że zastosowanej do takich jak on, a nie takich jak my, będących celem jego opresyjnych ciągot.
Raport FH zauważa też, że co najmniej 47 rządów oddelegowało pracowników do manipulowania dyskusjami internetowymi na swoją korzyść w okresie objętym raportem, co stanowi liczbę dwukrotnie większą niż dziesięć lat temu. Fachowcy z FH, którym nieobce są żadne nowinki technologiczne, podkreślają: „narzędzia oparte na sztucznej inteligencji, które mogą generować tekst, dźwięk i obrazy, szybko stały się bardziej wyrafinowane, dostępne i łatwe w użyciu, co powoduje niepokojącą eskalację taktyk dezinformacyjnych. W ciągu ostatniego roku nową technologię wykorzystano w co najmniej 16 krajach, aby siać wątpliwości, oczerniać przeciwników lub wpływać na debatę publiczną”. Zapamiętajmy to: z badań ludzi, którzy znają się na rzeczy, dla których trzewia internetowe są tak dobrze znane jak doświadczonemu chirurgowi ludzkie, wynika, że władze poszczególnych krajów doskonale wiedzą, że sztuczna inteligencja umożliwiła im rozwijanie i doskonalenie cenzury w Internecie.
Na razie w zamordyzmie sieciowym przodują najbardziej zaawansowane technicznie autorytarne rządy, które „zareagowały na innowacje w technologii chatbotów Al, próbując zapewnić zgodność aplikacji z ich systemami cenzury lub je wzmocnić. Ramy prawne w co najmniej 21 krajach nakładają na platformy cyfrowe obowiązek wdrażania takiego systemu maszynowego, który usuwać będzie nieprzychylne wypowiedzi polityczne, społeczne i religijne” Jest to cenzura prewencyjna, sprawiająca że bez zbędnego hałasu i rozgłosu anihiluje się nieprawomyślne treści, tak jak w czasach, gdy sporą część globu ziemskiego opanowała „demokracja ludowa” ze Związkiem Radzieckim na czele. Wraca stare w nowym cyfrowym opakowaniu.
Sztuczna inteligencja na razie nie wyparła wszystkich starszych metod kontroli informacji. Rekordowa liczba 41 rządów zablokowała strony internetowe zawierające treści, które powinny być chronione zgodnie ze standardami wolności wypowiedzi w ramach międzynarodowego prawa dotyczącego praw człowieka. Nawet w bardziej demokratycznych środowiskach, w tym w Stanach Zjednoczonych i Europie, rządy rozważały lub faktycznie nałożyły ograniczenia w dostępie do znanych (ale wrogich establishmentowi) stron internetowych i platform mediów społecznościowych, informuje raport FH.
Kontrola dyskursu poprzez jego kreowanie
Tymczasem Off-Guardian, piórem Johana Eddebo – filozofa, badacza i komentatora mieszkającego w Szwecji, wskazują na jeszcze nowsze, jeszcze bardziej demoniczne kierunki cenzury za pomocą Al. Tytuł tekstu jest wymowny: „Al i nowy rodzaj propagandy. Dystopijne, koszmarne paliwo” Eddebo pisze: „obecnie w tle i pod powierzchnią, na wszystkich polach działania, podejmowane są ogromne wysiłki mające na celu wdrożenie technologii dużych zbiorów danych i sztucznej inteligencji nie tylko do celów klasycznej, coraz bardziej przestarzałej propagandy lub prostego nadzoru. Nie, tym razem badane są całkowicie nowatorskie metody modyfikacji zachowań i kontroli narracji, których celem jest wyprzedzenie krystalizacji dyskursów, a nawet kształtowanie tożsamości i światopoglądów [podk. R.K.]”.
Następnie autor wyjaśnia, jak przebiega procedura wyłaniania z różnorodnych opinii, problemów bulwersujących ludzi odpowiednich dla interesów establishmentu wątków i tworzenia z nich tematów dominujących. Takich, których roztrząsanie, komentowanie, spieranie się o to, kto ma rację, kto jest w dyskusji „rozsądny” a kto „szurem”„oszołomem” krótko mówiąc – zaabsorbowanie nimi będzie korzystne i wygodne dla władzy, bo odwracające uwagę od spraw istotnych – z jednej strony; z drugiej – dzielące społeczeństwo, które skacząc sobie do oczu, nie będzie miało czasu, ochoty, a nade wszystko siły, aby skoczyć władzy do gardła za to, że traktuje ludzi jak stado bydła, którym najlepiej władać kijem i, ewentualnie, od czasu do czasu, marchewką.
„Sztuczna inteligencja przeszukuje ogromne ilości danych zebranych w czasie rzeczywistym z mediów społecznościowych i cyfrowych sieci komunikacyjnych; wszystko, od transkrypcji z telefonów komórkowych po komunikatory internetowe (jak myślisz, dlaczego WhatsApp – obecnie należący do Meta, wcześniej znanego jako Facebook – umożliwia dzwonienie do każdego na świecie za darmo?)” czytamy w Off-Guardian.
Kolejnym krokiem jest „przeszkolenie” algorytmów tak, aby wykrywały „zakłócające” wzorce w komunikacji, które mogłyby nakłonić odbiorców tych „wzorców” czyli informacji, do zachowań, których establishment chciałby uniknąć. „Przeszkolone” algorytmy mają też za zadanie zidentyfikować funkcjonujące w Internecie klastry tematyczne, czyli grupy dokumentów, tekstów lub innych elementów powiązanych ze sobą ze względu na podobne tematy czy treści. Takie klastry „niekoniecznie szybko rozprzestrzenią się w Internecie, ale mogą wygenerować mocne i trwałe ramy narracyjne, które z czasem mogą zagrozić status quo. Obejmuje to tak złożone zjawiska jak ruchy na rzecz reform religijnych i politycznych, innowacyjne podejścia kontrkulturowe, a nawet przedsięwzięcia artystyczne, które mogłyby wpłynąć na kształtowanie postaw i poglądów ludzi”.
Następnie wybierani są kluczowi „influencerzy” osoby nadające ton i kierunek dyskursu. Ich przekaz może być blokowany (banowany) albo obudowywany komentarzami wytwarzanymi przez Al – pracowicie i w dużej liczbie. Mają one za zadanie sprowadzić rzeczową dyskusję na manowce pyskówek, pomówień, teorii spiskowych – par excellence. Przykładem są działania sanitarystów w Internecie, którzy wszelkie próby argumentowania przeciw przyjmowaniu wyklepanych na kolanie produktów medycznych chcieli sprowadzić na
grunt jałowego jazgotu, kto jest antyszczepionkowcem, a kto nim nie jest; kto uważa, że w „szczepionkach” przeciwkowidowych umieszczono mikrochipy, a kto odrzuca takie opinie jako brednie. W tych sytuacjach, w których im się to udawało – tzn. przekształcili poważny dyskurs w pyskówkę i wzniecanie tumanów kurzu – mogli już bez przeszkód ogłosić swoje zwycięstwo – przeciwnicy przymusu szczepień nie bardzo wiadomo czym to foliarze „chcący nas cofnąć do średniowiecza” i płaskoziemcy wierzący w reptilian oraz głoszący teorię mikrochipów’w strzykawce. Krótko mówiąc, posługując się Al, z niewygodnej dla rządzących nami skutecznej narracji można uczynić przeciwskuteczną kontr-narrację. ,
Informacje przekazywane przez „influencerów” zostają zdeformowane, sprowadzone do postaci karykaturalnej, a więc niegroźnej dla władzy, bo niebędącej w stanie wpłynąć na poglądy i postawy większej liczby ludzi. Nie staną się narzędziem, za pomocą którego można będzie stworzyć nowe, niewygodne dla władz „wyobrażenia społeczne”
Bussines Insider, powołując się na stronę Wired, przekazał wiadomość o tym, że jeden z deweloperów zbudował „maszynę propagandową” przy użyciu technologii OpenAl, aby podkreślić niebezpieczeństwa związane z masowo produkowaną dezinformacją Al. Polly Thompson, dziennikarka Insi dera, pisała: „Ukończenie projektu o nazwie CounterCloud zajęło twórcy dwa miesiące, a jego utrzymanie kosztowało niecałe 400 dolarów miesięcznie, co podkreśla, jak tanie i proste może być tworzenie masowej propagandy”
Logically.AI – straszna rzecz Pod koniec stycznia Lee Fang, z Real Clear Investigations, donosił, że niedawno powstała firma, której celem jest „śledzenie rozmów’^ Internecie i aktywne stosowanie „środków zaradczych” na żądanie największych korporacji i zachodnich rządów. Nosi ona nazwę Logically.AI. Firma eksperymentuje nawet z modelami języka naturalnego, „aby wygenerować skuteczne komunikaty przeciwne, które można wykorzystać do opracowania nowatorskich rozwiązań w zakresie moderowania treści i sprawdzania faktów” Innymi słowy, pisze Eddebo, chodzi o boty oparte na sztucznej inteligencji, które w czasie rzeczywistym tworzą oryginalne argumenty w celu kwestionowania treści oznaczonych jako dezinformacja. Jeśli firma Logically. Al osiągnie założone cele, konsekwencje będą przerażające.
Siedziba Logically.AI znajduje się w Arlington w stanie Wirginia, tj. obok Pentagonu i DARPA. Właściciele tej firmy są związani z głównymi graczami z Doliny Krzemowej, w tym z Microsoftem, Google’em i TikTokem. Facebook („Meta”) używa ich do „weryfikacji faktów” oraz oceniania postów i wiadomości pod kątem tłumienia i obniżania pozycji we wszystkich swoich mediach społecznościowych, tych, którzy głoszą opinie niezgodne z oczekiwaniami „społeczności”. Szefowie firmy ściśle współpracują z zachodnimi rządami i sprzymierzonymi partnerami na całym świecie. Logically.AI zapewnia, że swej siły używa jedynie w wojnie psychologicznej mającej na celu przeciwstawienie się wpływom, w szczególności Rosji i Chin, a także chroniąc „integralność wyborczą” państw zachodnich w obliczu niepożądanych narracji.
„The Guardian” opublikował rozmowę z pracownicą Obserwatorium Internetowego Stanforda – Renee DiRestą, która mówiła o tym, jak nowe technologie zwiększają wyzwania związane ze stronniczością i zaufaniem. „Każde wybory stwarzają okazję do przedostania się dezinformacji do dyskursu publicznego. Jednak gdy wyścig prezydencki w USA w2024 r. zaczyna nabierać kształtu, rozwój technologii sztucznej inteligencji (Al) grozi udostępnieniem propagandystom nowych, potężnych narzędzi. Generatywne modele sztucznej inteligencji, które są w stanie tworzyć unikalne treści na podstawie prostych podpowiedzi, są już wdrażane do celów politycznych, przenosząc kampanie dezinformacyjne w zupełnie nowe miejsca. W ramach kampanii rozpowszechniano fałszywe obrazy i nagrania dźwiękowe skierowane do innych kandydatów, wygenerowane przez sztuczną inteligencję reklamy oraz fałszywe filmy naśladujące autentyczne materiały informacyjne” Renee DiResta podkreśla, że społeczeństwa coraz bardziej dostają się pod wpływy tworzonej specjalnie dla nich sztucznej rzeczywistości.
Bój to będzie ostatni?
Propaganda oparta na Al będzie w stanie nie tylko kontrolować narracje, ale również samą genezę ludzkich narracji. Już na wczesnym etapie ich tworzenia poddane będą manipulacji, przeinaczaniu, transformowaniu w taki kształt, jaki będzie odpowiadać rządzącym. „Zanim będą w stanie skrystalizować się w spójne ramy, które ty i ja moglibyśmy niezależnie wykorzystać do nawigacji po wzburzonym morzu życia i nadawania sensu światu, zbiorowe wzorce myślenia już poddane zostaną procesowi dezintegracji”, pisze Johan Eddebo. Publicysta Off–Guardian kończy rozważania kilkoma uwagami: Stanęliśmy w obliczu globalnego reżimu modyfikacji zachowań, którego przyczyną był sojusz światowych mediów korporacyjnych, służb wywiadowczych, branży reklamowej, większości regionalnych i krajowych organów ustawodawczych i rządów, ponadnarodowych instytucji zarządzających. Wyizolowano nas i pozostawiono samych, nazywając większą część ludzkości „ofiarami postępu technologicznego”.
„Ale ruchy rewolucyjne i reformatorskie, które pojawiły się 200 lat temu, były równie izolowane. Występowały także przeciwko zwartemu porządkowi globalnemu, który brutalnie odmawiał uznania ich uzasadnionych potrzeb i interesów. Musieli znaleźć sposób, aby obejść ten problem i my też to robimy”. Dziś tym sposobem nie będzie utworzenie kolejnej Międzynarodówki, „marszu na Rzym” lub „spalenie Reichstagu” Jesteśmy na to zbyt doświadczeniu, zbyt rozsądni. Chyba.
Opracował: Jarosław Praclewski – Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny