Michał Mońko, Obywatelska, nr 214, 13-26.03.2020 r.
Pamiętam ich w chwale zwycięstwa i w smutku klęski. Najpierw przychodzili gromadą, sześćdziesięciu, siedemdziesięciu leśnych w sukiennych mundurach pachnących deszczem. Na koniec, po roku pięćdziesiątym pierwszym, skradali się, umykali KBW i UB w niewielkich patrolach, a kiedy się zjawiali nocą, nie wchodzili do domu, prosili o jedzenie, kwas kapuściany, wygotowane bandaże i nocleg w budynkach gospodarczych. Czytaj dalej ZA CENĘ KRWI I ROZPACZY