Ostatni szwindel komunistów

Jan Piński, Warszawska Gazeta, nr 24, 14-20.06.2019 r.

4 czerwca to święto komunistów, którym udało się zachować wpływy i nie ponieść konsekwencji za kolaborację z Sowietami.

Przygotowania do zmiany ustroju w Polsce trwały od wprowadzenia stanu wojennego. Był on dla komunistów niezbędny, gdyż w 1981 r. nie byli przygotowani do transformacji ustrojowej. Stan wojenny był dla nich okazją do spacyfikowania i złamania prawdziwej opozycji, by w to miejsce wprowadzić tych, z którymi mogli się porozumieć. Resztą (czyli tymi, którzy nie chcieli układać się z komuną) zajęły się szwadrony śmierci Jaruzelskiego i Kiszczaka.

– 30. rocznica wyborów do tzw. Sejmu kontraktowego, która przypadła 4 czerwca, nie powinna być uważana za święto wolności. To dzień, w którym komuna co prawda upadła, ale, niestety, na przysłowiowe cztery łapy. Sejm kontraktowy gwarantował większość (65 proc.) przedstawicielom reżimowych ugrupowań (Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i jej marionetek: Stronnictwa Demokratycznego i Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego). Wolne wybory dotyczyły 35 proc. składu sejmu i 100 proc. składu nowo utworzonego senatu. Rządzący komuniści te wybory z kretesem przegrali. Wygrali jednak transformację systemu dzięki układom z wybranymi przez siebie opozycjonistami. Fundamentem tzw. rozmów Okrągłego Stołu i poprzedzających rozmów w Magdalence (ośrodek konferencyjny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pod Warszawą) była bezkarność dla dzielących się władzą (bo bynajmniej jej nie oddających) komunistów. Gdy w 2017 r. Władysław Frasyniuk, jeden z liderów tamtych rozmów, powiedział w wywiadzie o „pokonaniu komunistów” błyskawicznie sprowadził go na ziemię szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej (spadkobiercy PZPR), Włodzimierz Czarzasty. „Drogi Władysławie Frasyniuku! Żeście komunistów pokonali? No nie. Wyście się z nami, k…., przy Okrągłym Stole i 4 czerwca 1989 r. do-ga-da-li”- wykpił go Czarzasty. To właśnie dzięki tej nieformalnej umowie czołowi zbrodniarze, którzy mieli krew Polaków na rękach, jak ostatni dyktator PRL Wojciech Jaruzelski i szef jego bezpieki Czesław Kiszczak, mogli umrzeć na wolności bez żadnej kary. W tle transformacji jest przyzwolenie, a wręcz nacisk zachodnich demokracji, które obawiały się, że jeżeli dojdzie do niekontrolowanej zmiany władzy w Polsce, to odmówi ona (zgodnie z międzynarodowym prawem) spłaty długów zaciągniętych przez sowieckie marionetki. Czytaj dalej Ostatni szwindel komunistów

Odbył się Zjazd WiS – 15.06.2019 r., Warszawa, ul. Rakowiecka 30

Otrzymaliśmy zdjęcia ze zjazdu ogólnopolskiego WiS w Warszawie
ul. Rakowiecka 30 w dniu 15.06.2019 r., godz. 12:00 i felieton sympatyka WiS z Targówka w Warszawie, który zrealacjonował atmosferę i Zjazdu Ogólnopolskiego WiS. Bez retuszu i poprawek prezentujemy materiał ku refleksji.

Redakcja – Administracja Czytaj dalej Odbył się Zjazd WiS – 15.06.2019 r., Warszawa, ul. Rakowiecka 30

Drodzy Koledzy!

Dziękuje Wam za przyjazd na to partyjne spotkanie, w szczególności dziękuje tym którzy do tego spotkania doprowadzili

Ze względów medycznych nie ma mnie wśród Was. Jest to konwencja programowa, obrady członków naszej Partii, ale to nie jest Zgromadzenie Ogólne jako główna władza statutowa. Nie jest, bo wielu członków i kół nie zostało według statutu powiadomionych i nie jest bo co innego są liderzy kół, ale to koła pod przewodem liderów mają na Zgromadzenie Ogólne wybrać swoich delegatów w proporcji ustalonej do wielkości koła.

Na tej konwencji motecie koledzy krytykować moją działalność przewodniczącego, możecie korzystając z naszego wolnościowego statutu ustanawiać rótne nieformalne struktury pomocnicze służące rozwojowi partii Wolni i Solidarni.

Jednakże nie możecie wybierać władz statutowych ani zmieniać bardzo dobrego statutu.

To tyle zasadniczych spraw porządkowych.

Ważniejsze są nasze ideowe i polityczne zamiary. Wszystkich waszych porad wysłucham z uwagą. Główną polityczną bieżącą rolą naszej Partii jest niwelacja niszczących podziałów w narodzie. Będziemy starali się to robić w najbliższych wyborach parlamentarnych. Ja prowadzę zaawansowane – niestety poufne, rozmowy na wysokim szczeblu. Ich celem jest poza niwelacją narodowego podziału zaistnienie naszej Partii w szerokiej świadomości społecznej przez start, choć nie samodzielny w wyborach.

Nasze długo falowe zamiary są jeszcze ważniejsze. Proponujemy nowy ustrój solidaryzm, proponujemy nowy kształt Europy od Atlantyku do Pacyfiku, gdyż tylko taka Europa w przyjaźni ze Stanami Zjednoczonymi będzie wstanie obronić swe wielosetletnie przywództwo w świecie.

Proponujemy też naprawdę nową Konstytucję dla Rzeczpospolitej – naszego drogiego państwa. Konstytucje na miarę XXI wieku.

Proszę was koledzy o poważne potraktowanie moich uwag. Obiecuje wzajemność. Życzę owocnych obrad dla naszej Partii i dla Polski.

Wrocław – Warszawa, dnia 15 czerwca 2019 roku

Przewodniczący Partii Wolni i Solidarni

Nikt nie spostrzega w tym zgiełku, część 3

Agnieszka Dębska, Karta, nr 56/2008

Artur Oppman w Hymnie wolności:

Lwów! Lwów!

Krew ciskam do mych słów!

I krzyk serc polskich od brzega do brzega! Niech się, jak piorun, rozlega!

Niech wali, huczy i grzmi O pobkiej wylanej krwi!

O tych dzieciach, gingcych na ulicach grodu, Za cześć i całość narodu!

Nóż hajdamacki w pierś nam godzi znów! Lwów! Lwów!

Warszawa, 17 listopada Czytaj dalej Nikt nie spostrzega w tym zgiełku, część 3

Szwecja będzie kalifatem

Z Jerzym Grunwaldem, muzykiem, emigrantem mieszkającym przez wiele lat w Szwecji rozmawia Piotr Włoczyk, DoRzeczy, nr 10, 4-10.03.2019 r.

PIOTR WŁOCZYK: Wyjechał pan z Polski 44 lata temu, większość życia spędził pan w Szwecji. Dlaczego pan wrócił?

JERZY GRUNWALD: Kiedy wyjeżdżałem z PRL, potrzebowałem wolności. Brzydziła mnie komuna, byłem ciekawy świata, chciałem rozwijać się artystycznie. Wyjechałem do Stanów, by po latach znaleźć się w Szwecji. Kilka miesięcy temu wróciłem do Polski, gdzie odnalazłem prawdziwą wolność. Dzisiaj Szwecja to upadający ekonomicznie i moralnie kraj, gdzie prawa obywateli są ograniczane na rzecz islamskich uchodźców. Kto by pomyślał na początku lat 70., że kilka dekad później to Szwedzi będą zazdrościć Polakom normalnego kraju? Czytaj dalej Szwecja będzie kalifatem

Nikt nie spostrzega w tym zgiełku, część 2

Agnieszka Dębska, Karta, nr 56/2008

Z manifestu Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej:

Warszawa. Józef Piłsudski z rtm. Bolesławem Wieniawą-Długoszowskim po powrocie z Magdeburga. Fot. PAP/CAF

Do Ludu Polskiego! Robotnicy, włościanie i żołnierze polscy!

Nad skrwawioną i umęczoną ludzkością wschodzi zorza pokoju i wolności. W gruzy walą się rządy kapitalistów, fabrykantowi obszarników, rządy militarnego ucisku i społecznego wyzysku mas pracujących. Wszędzie lud pracujący dochodzi do władzy. I nie zaświta lepsza dola nad narodem polskim, jeśli rdzeń i olbrzymia jego większość, lud pracujący, nie ujmie w swoje ręce budowy podwalin naszego życia społecznego i państwowego.

Lublin, 8 listopada

Bogusław Miedziński:

W gmachu byłego gubernatorstwa mieścił się zarówno rząd, jak i wojskowy sztab Śmi- głego-Rydza [ministra wojny]. W tej części gmachu, którą zajmowało wojsko, panował ożywiony ruch i wrzała nieprzerwana praca, 24 godziny na dobę. […] W drugiej części gmachu, do której od czasu do czasu zaglądać musiałem, panowała pustka i cisza. Moi przyjaciele ministrowie snuli się po korytarzach, odbywali między sobą konferencje w tej czy innej sali, ale życia tam nie było. Brak kontaktu ze światem zewnętrznym był niewątpliwy i uderzający.

Lublin Czytaj dalej Nikt nie spostrzega w tym zgiełku, część 2

Lisowczycy

Lisowczycy, to lekka jazda polska, utworzona w roku 1607 roku. Początkowo była to mała formacja wojska najemnego, typ lekkiej jazdy utrzymującej się przede wszystkim z łupów. Na wzór tej formacji wojskowej, tworzono wiele wieków później, tzw. siły szybkiego reagowania. Jej twórcą i pierwszym dowódcą był pułkownik Aleksander Józef Lisowski. Lisowscy należeli do średniej szlachty i zamieszkiwali rodzinne Lisewo w Województwie Chełmińskim, a w drugiej połowie XVI w., cała rodzina Lisowskich przenosi się na Litwę. Aleksander J. Lisowski był towarzyszem chorągwi husarskiej a jako jej porucznik walczył przeciw Szwedom w bitwie pod Kircholmem (1605 r.). Później, za zgodą Jana Karola Chodkiewicza tworzy oddział lekkiej jazdy, która to formacja wojskowa nie jest traktowana jako regularne wojsko i nie pozostaje na żołdzie Rzeczypospolitej. Od jego nazwiska pochodzi nazwa całej formacji, która to nazwa utrzymała się nawet po śmierci Lisowskiego w 1616 roku. W okresie Wojny trzydziestoletniej (1618-1648), która została zapoczątkowana tzw. defenestracją praską (czyli wyrzuceniem z okna zamku na Hradczanach posłów cesarskich – w rzeczy samej, nic im się nie stało, pospadali na zgromadzoną pod oknem pryzmę siana czy słomy a wysokość też nie była duża, ale obraza cesarza była sromotna), walczyli na terenie całej niemal Europy – poza Hiszpanią, Portugalią i Anglią, przyczyniając się w wielu przypadkach do odwrócenia wyników bitew, kampanii czy innych zdarzeń historycznych. Tak było, np. gdy swoją dywersją na Węgrzech ocalili Wiedeń, zagrożony przez wojska protestanckie. Kres działań lisowczyków postrzeganych jako zorganizowane oddziały, trudny jest do precyzyjnego określenia. Nie zniknęli bowiem w jednej chwili, ale od drugiej połowy lat 20. XVII w. stopniowo tracili swoją odrębność a jako formacja wojskowa zostali rozwiązani w drugiej połowie lat trzydziestych XVII wieku. Pod względem organizacyjnym nie różnili się zasadniczo od współczesnej polskiej jazdy lekkiej. Tworzyli pułki o liczebności 1100-1200 zbrojnych, które dzieliły się na chorągwie o liczebności wahającej się zazwyczaj od 150 do 200 żołnierzy. W miarę potrzeby, kilka pułków tworzyło wielotysięczne zespoły taktyczne. W skład chorągwi wchodzili towarzysze (właściciele pocztów) i pocztowi (szeregowi). Osobne chorągwie tworzyła luźna czeladź, którzy mimo iż byli sługami, często uczestniczyli w walkach. To, co lisowczyków odróżniało od polskiej jazdy innych formacji w owych czasach, to fakt, iż m.in. sami obierali sobie wodzów (nazywali ich pułkownikami) oraz szybkość i skuteczność działania. Czytaj dalej Lisowczycy

Nikt nie spostrzega w tym zgiełku, część 1

Agnieszka Dębska, Karta, nr 56/2008

Listopadowa niepodległość była chyba jednak zaskoczeniem. Choć wyczekiwana i spodziewana od dawna, przyszła nagle — jakby trochę niezauważona. W relacjach z tamtych wydarzeń zapisane zostało co prawda poczucie niezwykłości chwili, ale też zdziwienie, że „niepodległość rodzi się bez trudu”. Ta zdobyta „bez trudu” tym łatwiej stawała się wkrótce przedmiotem rozmaitych przetargów. Czytaj dalej Nikt nie spostrzega w tym zgiełku, część 1