Brzyd dominujący
Jarosaw Kapsa, 7 dni, nr 16 (779), 17 kwietnia 2019 r.
O swoim mieście pewnie pisać trzeba jak o zmarłych, albo dobrze albo wcale. Może i tak wypada, ale cóż skoro prawda oczy kole. Nasza szanowna Częstochowa nigdy nie była pięknym miastem, a robi się wiele, by jej urodę jeszcze pobrzydzić. I co przykre, współwinowajcami tego są architekci, ludzie wyuczeni w sztuce pięknego zabudowywania miasta. Czytaj dalej Brzyd dominujący
„Najliczniejsza i najgroźniejsza banda”
„Kto raz z nim walczył, ten pójdzie
gdzie tylko on rozkaże
Potomność powie o nim dobrze
i stawy mu nie ujmie
nie zginie Jego dobre imię
w innych nieprawych tłumie…”
Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój” urodził się 28 stycznia 1925 r. w Zagrobach (pow. Łomża), wrodzi- nie Adama i Stefanii z d. Świerczewskiej. Rodzina Dziemieszkiewiczów określana była w materiałach UBP jako robotnicza, przy czym zaznaczano, że jego ojciec „walczył w szeregach białogwardzistów przeciwko Armii Czerwonej”. Mieczysław przed wojną uzyskał wykształcenie podstawowe, wiatach okupacji uczęszczał na tajne komplety w Makowie Mazowieckim. Rodzina Dziemieszkiewiczów zaangażowana była w konspiracyjną działalność niepodległościową prowadzoną przez NSZ – do organizacji tej należeli dwaj bracia Mieczysława. Roman Dziemieszkiewicz, używający pseudonimów Adam i Pogoda, był komendantem Powiatu NSZ Ostrołęka (do 1944 r.), a następnie Ciechanów i dowódcą oddziału partyzanckiego sformowanego po akcji na PUBP w Makowie Mazowieckim z siedzibą w Krasnosielcu (został zamordowany przez żołnierzy sowieckich jesienią 1945 r.). Czytaj dalej „Najliczniejsza i najgroźniejsza banda”
Jak piją kobiety: Życie osobiste i alkoholowe
Małgorzata Święchowicz, Newsweek, nr 7/2019, 11-17.02.2019 r.
Kobiety to mistrzynie kamuflażu. Mają sposoby. Krople do oczu, żeby zniwelować przekrwienie, owocowa guma do żucia, dobre perfumy, drogie ubrania. Słowem: nie podejrzewajcie mnie, że piję jak menelka
„ZNÓW PIJE SIĘ W POLSCE TAK DUŻO JAK ZA CZASÓW SCHYŁKOWEGO KOMUNIZMU”
Krzysztof Brzózka,
Dyrektor Państwowej Agencji
Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Czytaj dalej Jak piją kobiety: Życie osobiste i alkoholowe
UBECKIE POMYSŁY LUDWIKA WIŚNIEWSKIEGO
Piotr Szubarczyk, Warszawska Gazeta, nr 6(608), 8-14.02.2019 r.
Pisałem już w „Warszawskiej Gazecie” o skandalicznym wystąpieniu dominikanina Ludwika Wiśniewskiego w bazylice NMP w Gdańsku – podczas Mszy św. żałobnej za Pawła Adamowicza, kiedy piętnował mowę nienawiści w Kościele [!] ku uciesze zebranych w bazylice gdańskich kodowców. To jednak, co mówił później, budzi po prostu przerażenie, gdy zważymy, że jest to mimo wszystko osoba duchowna! Czytaj dalej UBECKIE POMYSŁY LUDWIKA WIŚNIEWSKIEGO
Rok XV NR 15, 14 kwiecień 1935 r.
Rok XV NR 15, 14 kwiecień 1935 r.: pobierz numer
Rok XV NR 15, 14 kwiecień 1935 r.
Smutny koniec Stanisława Augusta
Tomasz Stańczyk, Dodatek „Historia”, DoRzeczy, nr 12/70, grudzień 2018 r.
Był wprawdzie honorowanym, ale i faktycznym więźniem politycznym w Rosji. Ostatnim aktem jego uległości i upokorzenia stała się abdykacja
Świętując stulecie odzyskania niepodległości, trudno uciec od pytań, dlaczego utraciliśmy ją w XVIII w. Historycy podzielili się na dwa obozy. Jedni upatrują przyczyny rozbiorów w agresywnej polityce i apetytach potężnych sąsiadów Rzeczypospolitej. Drudzy wskazują na wewnętrzną słabość i anarchię polskiego państwa. I wszyscy mają rację, bo to kombinacja tych przyczyn zabiła Polskę. Czytaj dalej Smutny koniec Stanisława Augusta
Strajk ZNP
Od momentu strajku wywołanego przez piątą kolumnę bolszewików – bo tak to trzeba nazwać jest skutkiem głaskania tych parchów po głowie. Po pierwsze nie dokonano zmian prawnych np. ustawa deubekizacyjna z wpisem – członkowie PZPR zakaz zajmowania stanowisk publicznych i samorządowych na okres 15 lat. Zakaz działalności związkowej na terenie budynków publicznych – związki owszem ale we własnych budynkach jako suweren nie zgadzam się na ich działanie w budynkach publicznych chcą niech płacą to samo w zakładach pracy – w końcu mają zapis niezależne no to niezależne niech będą. A teraz poważnie nauczyciel jest funkcjonariuszem publicznym i odpowiada za swe postępowanie karnie. Przypominam iż to ZNP chciał aby nimi byli i tu jest problem ART 231 kk:
- par. 1 funkcjonariusz publiczny, który przekracza swoje uprawnienia lub nie dopełnia obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego – podlega karze pozbawienia wolności na lat 3.
- par. 2 jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w par. 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej wyrok od 1 -10 lat.
- par. 3 jeżeli sprawca czynu określonego w par.1dziala nieumyślnie i wyrządza istotna szkodę podlega karze ograniczenia wolności albo jej pozbawienia do lat 2.
Po pierwsze ZNP złamali konstytucję i to ta którą tak zaciekle bronią cyniczne potwory – złamali prawo do nauki obowiązujące u nas do 18 roku życia narazili uczniów na stres i nie wykonali swych obowiązków z nałożonego im prawa funkcjonariusza publicznego, czyli działanie ich jest nie legalne. W normalnym kraju już by byli zwolnieni dyscyplinarnie i pociągnięci do pokrycia strat i kosztów. Ale nasuwa się pytanie co robi Ziobro i prokuratura jak z tego artykułu ściganie jest z urzędu, co robi MSW i łysa glaca nie wiedząc o tym co należy zrobić. Nie dziwne to jest. I kto zapłaci za strajk bo ja jako podatnik i suweren mówię nie z moich podatków niech se Broniasz płaci ze swego ZNP-nowskiego majątku. Komu na tym zależy aby takie chocki klocki miały miejsce. Teraz rozumie dla czego prezydent Busz zwolnił 300 tyś pracowników i powołał nowych w administracji – aby pozbyć się śmieci i parchów mu nie przychylnych i tu miał rację. A u nas jak zawsze to samo parchy maja się dobrze komuna jeszcze lepiej a suweren płaci.
Jarosław Praclewski Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny
Ciocia Hala i Golgota Wschodu
Paweł Witaszek, Dodatek „Historia”, DoRzeczy, nr 12/70, grudzień 2018 r.
Po latach dotarłem do rodzinnych relacji o zagładzie polskości na Kresach. Lektura odnalezionych dokumentów jest wstrząsająca
Ciocia Hala (1909-1999] nie była moją faworytką. Mieszkała, jak się wtedy wydawało, pod „ruską granicą” i przyjeżdżała do nas, mieszkańców warszawskiego gierkowskiego apartamentowca, na święta Wielkanocne i bożonarodzeniowe. Była starą panną. Może nie jakoś upiornie zrzędliwą, ale w odróżnieniu od ciotek mojego ojca na pewno nie była tryskającą radością. Była też elementem swoistej pedagogiki mojej mamy: „Pawełku, przyjeżdża ciocia Hala – postaraj się, żebym nie musiała się znowu za ciebie wstydzić”. Nie budowało to relacji. Czytaj dalej Ciocia Hala i Golgota Wschodu