Józef Tischner: Historia filozofii po góralsku

Na pocątku wsędy byli górole, a dopiero pote porobiyli sie Turcy i Żydzi.

Górole byli tyz piyrsymi „filozofami”.

„Filozof” – to jest pedziane po grecku. Znacy telo co: „mędrol”. A to jest pedziane po grecku dlo niepoznaki. Niby, po co mo fto wiedzieć, jak było na pocątku?

Ale Grecy to nie byli Grecy, ino górole, co udawali greka. Bo na pocątku nie było Greków, ino wsędy byli górole.

Józef Stanisław Tischner, ps. „Wawrzek Chowaniec”, „Molinista”, „Józek Szkolny”, „Jegomość Józek” (ur. 12 marca 1931 w Starym Sączu, zm. 28 czerwca 2000 w Krakowie) – polski prezbiter katolicki i filozof, profesor Papieskiej Akademii Teologicznej. Kawaler Orderu Orła Białego.


[fragment książki]

Bedym teroz opowiadoł, jak było naprowde z tymi mędrolami.
Cystom prowde bede godoł.
Niby, jaki byk mioł interes, coby śklić?
Piersy mędrol nazywo się w książkach Tales, ale naprowde nazywoł się on

Stasek Nędza nie z Miletu ino z Pardałówki

Jego ociec chowoł owce i kupcyl kóniami. To casym broł syna do miasta, coby wozu strzóg. Ale Stasiowi kotwiyło się tak siedzieć na wozie i siedzieć. A siedzieć było trza. To z totyk nudów nawiedziyło go myślenie. I zostoł się jako ten mędrol.

Stasek Nędza z Pardałówki, dlo niepoznaki zwany Talesem z Miletu, się nie ozyniył. Kie go matka nagabywała: „zeń się”, to jej godoł: „jesce nie cas”. A kie jesce prógowała, to jej pedzioł: „juz nie cas”. Tak to nie było casu na głupstwa. Kie go roz ftosi spytoł, cymu ni mo dzieci, odpedzioł: „bo jo kochóm dzieci”. Ale byli i tacy, co się ś’niego prześmiewali. Razu jednego wyseł w nocy na grapę, co by się napatrzyć na gwiazdy i wpod do dołu. Uwidziała to Kaśka z Nędzówki i ozbębnieła po całyj wsi: „He, jaki mi ś’niego mędrol, nie widzi tego, co pod nogami, a chciołby wiedzieć, co na niebie”. Baby na wsi nie sanujóm niezyniatyk. Cheba ze księdza.

Dziś nawet małe dzieci ucóm się w skole „twierdzenia Talesa”, a rzeke Staska Nędzy z Pardałówki. A było z tym „twierdzeniem” tak. Kie budowali wieże kościelnóm w mieście, to się im skóńcyła miara i nie wiedzieli, cy trza juz kóńcyć wieże, cy jesce nie. I kieby nie Stasek, byłaby z tego drugo wieża Babel. Bo budorze byli robotni, nie tacy jako dziś. Dopiero Stasek wyśpekulowoł, że trza pomiyrzyć wysokość budowy przez pomierzanie jej słonkowego cienia wte, kie cień chłopa ma takóm samóm długość, jak wysokość chłopa. Pomierzali. Nei wtedy Stasek pedzioł: „chłopy, dość”. No i tak ta wieża stoi do dziś dnia. Stasek mioł jednak głowę.

Roz w zimie, kie była ćma i duse cyścowe podchodziyły pod okno, Stasek pedzioł: „Smierzść się w nicym nie różni od zycio”. Ftosi mu dogodoł: „No to cymus nie umieros?” On na to: „No tymu. Kieby się róźniyła, to może byk i umar, a tak to co bedym umieroł”.

Taki to był Stasek Nędza z Pardałówki, co z nudów wynaloz myślenie.

Opracowanie: Jarosław Praclewski

Dodaj komentarz