Andrzej Leja – Warszawska gazeta, nr 4/554, 26.01 – 1.02.2018 r.
Dziś w hołdzie bohaterskim powstańcom sprzed 155 lat (na lata zdefiniowali patriotyczny obowiązek wobec Polski) kilka zdań o kobietach w powstaniu styczniowym. Nieco przekornie, ale o wielkich przywódcach 1863 r., Langiewiczu i Traugucie, a także o Bobrowskim i Sierakowskim, wiemy niejedno, zaś o dzielnych damach na ogół cicho. Choć pewnie wielu z nas pamięta o zasługach autorki Nad Niemnem, przewożącej powstańczą pocztę do obozu Romualda Traugutta (Orzeszkowa była wówczas młodą mężatką, nie zawahała się jednak służyć ojczyźnie z narażeniem życia). Wspomnę o kilku damach, których czyny winny się znaleźć na kartach chlubnej powstańczej historii.
Oto Maria Piotrowiczowa, walcząca w szeregach kosynierów. Zginęła w potyczce z carskim oddziałem. Zanim sołdaci ją zabili, kilku z nich zginęło z jej rąk. To z jej obciętych blond włosów robiono patriotyczne pierścionki i noszono je jak świętość narodową (wspominałem o nich niegdyś w Zapiskach).
Kolejna bohaterka w sukni, Lucyna Skrzyńska – już jako panienka uczyła się fechtunku i strzelania, by wykorzystać te umiejętności dla ojczyzny ratowania. Gdy wybuchło powstanie, udała się do oddziału Langiewicza, walcząc ramię w ramię z mężczyznami na Lubelszczyźnie. W maju 1863 r. podczas bitwy pod Tyszowcami, ciężko ranna, dostała się do rosyjskiej niewoli i przesiedziała w twierdzy w Zamościu ponad siedem miesięcy. Ciekawe były jej późniejsze losy. W niepodległej Polsce otrzymała – po 55 latach – stopień porucznika oraz granatowy mundur weterana i zasłużoną państwową rentę powstańczego wiarusa. W Schronisku Weteranów 1863 spotykała się z dziećmi, opowiadając im – już jako siwiuteńka staruszka – o powstańczych bojach i miłości do ojczyzny.
Niezwykła była też historia Henryki Pustowójtówny, córki Polki i rosyjskiego generała. Na wieść o wybuchu powstania zbiegła z zesłania w Żytomierzu i pod Szydłowcem przystąpiła do partii Langiewicza. Nazywano ją „panem Karolem” ze względu na męski strój. Była adiutantem samego Langiewicza, dzielnie znosząc trudy partyzanckiej walki, głód, chłód i poniewierkę. Pod koniec powstania, po przejściu granicy zaboru austriackiego razem z Langiewiczem, została aresztowana i przesiedziała dłuższy czas w krakowskim więzieniu. Odzyskawszy wolność, wyemigrowała do Paryża, gdzie podczas wojny francusko-pruskiej pracowała jako sanitariuszka w szpitalach polowych.
Takie były polskie kobiety w powstańczych szeregach, dzielne, waleczne, wyemancypowane. Wiele z nich przypłaciło walkę życiem lub życiem za kratami. Za tymi, których nie schwytano, carska policja rozsyłała listy gończe. W książce Bożeny Krzywobłockiej (O czarnej sukience i powstańczej dwururce), poświęconej powstaniu, znajdujemy treść jednego z nich: Zielińska Stanisława z Warszawy, lat 20, średniego wzrostu, niebieskie oczy, mówi po polsku. Nosi ubranie męskie, brała udział w powstaniu z bronią w ręku. Krawczyni. Po rozbiciu oddziału osadzona w Ołomuńcu. Zbiegła 2 lipca 1863… Dzielne Polki włączyły się do walki w różny sposób. Jeśli nie walczyły jak Skrzyńska, zbierały pieniądze, odzież, żywność, organizowały sieć szpitali, opiekowały się rannymi, pełniły funkcję kurierek. Kobiety powstania styczniowego…
Opracowanie: Jarosław Praclewski