– Wszystkie znaki na niebie i ziemi upewniają mnie w tym twierdzeniu – mówi poseł koła Wolni i Solidarni Adam Andruszkiewicz w rozmowie z Łukaszem Żygadło. (Warszawska Gazeta, nr 23(573), 8-14.06.2018)
Powołuje Pan nową organizację o nazwie Stowarzyszenie dla Polski. Skąd pomysł i decyzja o nowej formacji, skoro jest Pan członkiem koła Wolni i Solidami?
Dostaję od dłuższego czasu wiele wiadomości i pytań od wyborców, którzy są gotowi i chcą wspólnie działać w jakiejś odrębnej inicjatywie. Udało mi się zbudować mocną i dużą społeczność internetową, stąd decyzja o powołaniu stowarzyszenia.
Jeśli ktoś chce Panu dogryźć, to wylicza: był Pan członkiem Młodzieży Wszechpolskiej, ruchu Kukiz ’15, potem Endecja, koło Wolni i Solidami i teraz coś nowego? Sporo tego, dlatego powstaje pytanie, co się dzieje.
Nic się nie dzieje. Endecja, ruch Kukiz’15 czy Młodzież Wszechpolska – to wszystko są stowarzyszenia, a nie partie, więc taka formuła daje możliwość działania w kilku jednocześnie. W przypadku Endecji nie ma co ukrywać, że stowarzyszenie się podzieliło poprzez różne wyjścia i punkty widzenia, dlatego uznałem, że należy iść na swoje.
Kiedy Stowarzyszenie dla Polski formalnie się ukształtuje?
Planuję ruszyć z rekrutacją we wrześniu. Obecnie przygotowuję odpowiednie narzędzia dla stowarzyszenia, ale również program. Aby chcący się zapisać Polacy wiedzieli, jakie mamy cele, co chcemy zrobić dla Polski. Lato to czas na ciężką pracę i ustalenie konkretów.
Ale pojawił się jeden konkret. Mam na myśli postawienie Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Czy to jest realne?
Moim zdaniem jak najbardziej. Trybunał Stanu jest odpowiednią instytucją do tego, aby rozliczać byłego premiera RP, a myślę, że jest z czego. Pod jego rządami miały miejsce potężne i złodziejskie afery, jak np. Amber Gold. Myślę, że należy byłego premiera z tego rozliczyć, a z tego, co wiem, takiej możliwości nie wykluczyła przewodnicząca komisji badającej aferę, poseł Małgorzata Wassermann. To pokazuje, że moja koncepcja jest do wykonania.
W ostrych słowach komentował Pan protest rodzin osób niepełnosprawnych. Ocenił Pan, że był to protest polityczny, i napisał interpelację do marszałka Sejmu dotyczącą obciążenia kosztami protestu posłankę Joannę Scheuring-Wielgus.
Zdecydowanie tak. Uważam, że ta posłanka upolityczniła ten protest swoim zachowaniem, obecnością i wprowadzeniem protestujących do Sejmu. Poseł Wielgus powinna zapłacić za swoje zachowanie oraz za to, że protest trwał tak długo. Myślę, że podatnicy nie powinni ponosić kosztów utrzymania protestujących, a poseł Wielgus, o której można mówić jako o organizatorce protestu, ponosi odpowiedzialność. Dorosłość ma to do siebie, że ponosi się odpowiedzialność za swoje zachowanie. A przynajmniej tak mi się wydaje…
Może warto zastanowić się nad zmianą przepisów dotyczących wydawania przepustek na wejście do Sejmu? To przecież nie pierwszy raz, gdy posłanka Scheuring-Wielgus próbowała kogoś wprowadzić do Sejmu.
Najpewniej tak się to skończy. Niestety, kosztem zwykłych Polaków, którzy chcą odwiedzić i zwiedzić parlament, zobaczyć pracę posłów i senatorów, a nie koniecznie urządzać jakiś cyrk, jak miało to miejsce w przypadku leżących w wejściu Obywateli RP.
Znów padnie zarzut, że PiS odgradza się od obywateli.
To nie będzie wina PiS. Całą winę za ewentualne ograniczenia będzie ponosić posłanka Wielgus, która korzystając z przywileju parlamentarzysty, jakim jest możliwość wprowadzenia do Sejmu gości, urządziła cyrk. Tak się po prostu nie robi, a poseł Wielgus nie dorosła do roli parlamentarzysty.
Część europosłów PO i PSL zagłosowała za niekorzystnymi dla polskich firm zmianami w prawie o pracownikach delegowanych. Mówi się o pomyłce, zamieszaniu itd. Jak Pan to ocenia?
To jest potwierdzenie mojej tezy, którą głoszę od dłuższego czasu. Platforma i .Nowoczesna są przedłużeniem polityki Niemiec wobec Polski, reprezentują interesy Niemiec na terenie Polski i wszystkie znaki na niebie i ziemi upewniają mnie w tym twierdzeniu.
Opracowanie: Samuel Baranowski